______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 25.06.1993. ISSN 1067-4020 nr 80 _______________________________________________________________________ W numerze: Maciek Cieslak - Wyniki ankiety (cz. I) Tadeusz Swietlik - Bez tytulu (z przegladu prasy) - Byc Czechem Wlodzimierz Holsztynski - O wczesnym haiku (przed Basho) Iwona Kraska - Szlenk - Niesmak (list do red.) _______________________________________________________________________ Nareszcie bedzie mozna spokojnie zasypiac, publikujemy wyniki ankiety rozpisanej 30 numerow (czyli ponad pol roku!) temu. Maciek Cieslak sam sie ponizej wytlumaczy, a ja chcialem serdecznie podziekowac wszystkim Czytelnikom, ktorzy nam wowczas odpowiedzieli. Zgodnie z wczesniejsza zapowiedzia, "Spojrzenia" ukazuja sie obecnie jako dwutygodnik. Klopoty kadrowe sie wprawdzie zmniejszyly, ale materialow ciagle nie za wiele, choc bardzo dziekuje Panstwu, ktorzy odpowiedzieli na moj apel z poprzedniego numeru. J.K-ek. ________________________________________________________________________ Maciek Cieslak WYNIKI ANKIETY (CZ.I) ===================== Kim jestes czytelniku `Spojrzen'? Sedziwi czytelnicy moze jeszcze pamietaja - wiele, wiele numerow temu, gdy "Spojrzenia" pojawily sie po raz 50-ty, rozeslalismy ankiete. Przy okazji jubileuszu postanowilismy przegladnac sie w tym po amatorsku zmajstrowanym zwierciadelku. Ciekawi Was, ciekawi siebie, pytalismy: `Czy jestesmy strawni? Jak edytowac, ukladac, dobierac material, abys mogl(a) nas wygodnie czytac? Czy mozemy byc smaczni i pozywni? To pytanie o Twoje upodobania, a wiec nasza zawartosc tematyczna. Kim jestes Nasz Czytelniku?' I jeszcze dalej, kokieteryjnie acz nierozwaznie: `Odpowiedzi, ktore, wierzymy, naplyna licznie, opracujemy, a wyniki zamiescimy w jednym z najblizszych numerow.' Tak naprawde to nie bardzo wierzylismy, ze odpowiedzi naplyna licznie, wiec rowniez nie obawialismy sie problemow przy ich opracowaniu. `Na ogol na ankiety czasopism odpowiada ok. 5% czytelnikow' - zapewnial uspokajajaco Jurek Krzystek - `wiec moze przyjdzie jakies 30 odpowiedzi...' Ze spokojnym sumieniem dorzucilismy wiec pare dodatkowych pytan i postanowilismy opracowac wszystko raz-dwa, `na palcach', bez uzywania zadnych profesjonalnych socjo-narzedzi. A wyniki podac `w jednym z najblizszych numerow'... Tymczasem... Po rozprowadzeniu numeru, w przeciagu krytycznego weekendu, sygnal mojej skrzynki pocztowej piknal osiemdziesiat razy. Po paru dniach odpowiedzi bylo juz 156! Po tych paru dniach bylo tez jasne, ze nawet najprostsze zliczenie glosow, nie mowiac juz o porzadnym opracowaniu odpowiedzi, to praca na dlugie, dlugie godziny! Do tego bez krzty satysfakcji, bo co to za radosc, z kopalni informacji (a taka sa Wasze odpowiedzi) wyciagnac raptem kilka liczb! Na dodatek Drodzy Czytelnicy nawydziwiali: w kwestionariuszach powsadzali krzyzyki raz z przodu, raz z tylu, raz wycieli linijeczke, raz wlozyli komentarzyk - wszystko bynajmniej nie w zgodzie z instrukcja. Nie dalo sie znalezc dwoch odpowiedzi w jednakowym formacie. A to znaczylo, ze nie ma co marzyc o przeczytaniu szczerozlotego zlogu jakims prostym programem analizujacym. Coz pozostalo innego, jak desperackim ruchem wrzucic wszystko do kartoteki, obwarowac skomplikowanym haslem, wyciagnac flaszke i sprobowac o wszystkim zapomniec. Dzwoniaste glosy sumienia (i maili odredakcyjnych) nie dawaly jednak spokoju... Koniec koncow ankiete opracowalem. Jak - nie pytajcie. Dumnie wyznam tylko: operowalem profesjonalnym narzedziem! Pakiet analizujacy dane z eksperymentow fizycznych o nazwie PAW (Physics Analysis Workstation; Cern Library), ktory dobrzy ludzie napisali, jak znalazl do opracowywania ankiet! * * * Odpowiedzi na ankiete przyslalo 156 czytelnikow. Oznacza to, ze swe zdanie wyrazilo az 30 proc. owczesnej Szanownej Populacji, dajac nam tym samym probke wielce reprezentatywna. Statystyke zdobi 8 glosow damskich. A wiec: KIM JESTES CZYTELNIKU "SPOJRZEN"? Jestes wyksztalconym mlodziencem, w kwiecie wieku (36 lat :-)), `naukowcem', o umysle analitycznym (90% - nauki przyrodnicze i techniczne), ktory wyjechal z kraju 12 lat temu. O nalogi, i takie podobne, nie pytalismy. A oto pelna statystyka wiekowa: Srednia wieku: 36 +/- 9 lat. W tym: ponizej 20 lat - ~1% 20 - 30 lat - 33% 31 - 40 lat - 37% 41 - 50 lat - 23% 51 - 60 lat - 5% 61 - 70 lat - ~2% Zauwazmy, ze przekroj wiekowy obejmuje trzy pokolenia! Z gracja komendanta Wydzialu Paszportowego WUSW pytalismy Was nie tylko o wiek ale i o to: `jak dlugo przebywasz poza krajem?' I oto: Czytelnik `Spojrzen' mieszka poza krajem od 7.5 (+/-6.0) lat, jest wiec typowym przedstawicielem najmlodszej emigracji (inteligenckiej - o czym za chwile). Az 84% respondentow zadeklarowalo, ze przebywa za granica dluzej niz 2 lata. Powyzsze nie oznacza, ze czytani jestesmy wylacznie poza Polska: 2% prenumeratorow przebywa stale w kraju [ta liczba ulegla ostatnio sporej zmianie - przyp. J.K-ek], a 4% raz w kraju - raz za granica, gdyz uprawia tzw. krotkie wyjazdy. Gdyby spojrzec na rozklad `lat spedzonych poza krajem', uderzy gwaltowny przyrost liczby osob, ktore wyjechaly z Polski przed 11-13 laty. Grupe te stanowi 25% czytelnikow, w srednim wieku 41 lat. Jest to emigracja `roku Solidarnosci'. Druga liczna grupa to Ci, ktorzy przebywaja za granica od 2 do 4 lat. Odliczajac w tyl lata, wracamy do 1989 r., czyli znowu do daty przelomowej (rowniez w liberalizacji wyjazdow). Czy sa to emigranci, czy raczej stypendysci lub tzw. `pracujacy czasowo za granica', dowiemy sie za piec lat przy okazji kolejnej jubileuszowej ankiety :-). Dzis, sa to mlodzi ludzie ze srednia wieku - 32 lata. Stanowia oni az 43% prenumeratorow `Spojrzen'. Ciekawie jest byc moze zauwazyc, ze - jak wynika z powyzszych danych - az 70% czytelnikow decyzje o `dluzszym' wyjezdzie za granice podjelo u progu trzydziestki. Nie ma klopotu z okresleniem wyksztalcenia czytelnika `Spojrzen': wyzsze, nauki `scisle'. Szczegoly, by nie szarpac jezyka, w ponizszej tabelce. --------------------------------------------------------------------- | deklarowany kierunek | udzial | sredni |sr. poza |czyta prase| | wyksztalcenia | | wiek | krajem |krajowa | | czytelnika "Spojrzen" | [%] | [lata] | [lata] |[%] | |-------------------------------------------------------------------- | fizyka | 24 | 36 | 4 | 53 | | | | | | | | informatyka | 22 | 33 | 6 | 41 | | | | | | | | nauki techniczne | 17 | 38 | 8 | 33 | | (inzynier) | | | | | | | | | | | | matematyka | 12 | 37 | 7 | 58 | | | | | | | | nauki humanistyczne | 8 | 43 | 17 | 50 | |(historyk, jezykoznawca) | | | | | | | | | | | | chemia,biologia | 7 | 36 | 5 | 50 | | | | | | | | psychologia | 3 | - | - | - | | | | | | | | ekonomia, prawo | 3 | - | - | - | | | | | | | | dziennikarstwo | 2 | - | - | - | | | | | | | | teologia | ~1 | - | - | - | | | | | | | | medycyna | ~1 | - | - | - | | | | | | | | aktorstwo | ~1 | - | | | --------------------------------------------------------------------- Ostatnia kolumna, ktora pokazuje jaka czesc danej grupy deklaruje, ze czyta prase krajowa, daje pewne pojecie o stopniu lacznosci z krajem. Nie pytalismy wprost: czy zamierzasz pozostac na stale za granica?, albo: czy uwazasz sie za emigranta? - uznajac takie pytania za zbyt osobiste (ankieta nie byla anonimowa). Gdyby jednak spytac: czy "Spojrzenia" sa pismem polonijnym, pismem srodowisk emigracyjnych czy raczej: `pismem (dla) Polakow za granica', jak "Donosy"? - odpowiedz, wedle powyzszej tabeli, musialaby brzmiec: raczej to drugie. Teraz, gdy z grubsza wiemy kto nas czyta, trzeba zapytac o meritum - gazete. Czy czytana jest `od deski do deski' czy raczej `przerzucana' tylko, kto czego w niej szuka, czego oczekuje, co radzi... Odpowiedzi na te pytania bylismy najbardziej ciekawi i jednoczesnie najbardziej sie ich obawialismy. "Spojrzenia" - sukces czy niewypal? "Spojrzenia" w ocenie Czytelnikow. O wszystkim tym w nastepnym numerze! Maciek Cieslak _______________________________________________________________________ Tadeusz Swietlik (Adelaida, Australia) BEZ TYTULU ========== Tym razem bez zadnych wstepow czy wprowadzen przejde do sedna, do czegos, co jeszcze rok temu wydawalo sie byc kompletna herezja. Jak donosilo "Zycie Warszawy" z 26.01 br. Ministrowie Obrony Polski i Niemiec podpisali porozumienie o wspolpracy wojskowej miedzy obu krajami. Mowi sie w nim o kilkunastu dziedzinach kooperacji, od wspolpracy przygranicznej do wymiany informacji jeszcze nie tajnych, ale juz poufnych. Azeby bylo jeszcze smieszniej, proponuje sie utworzenie wspolnych jednostek wojskowych na wzor brygady niemiecko - francuskiej, ale to troche pozniej, gdyz najpierw trzeba zalatwic w jakis sposob przynaleznosc Polski do NATO. Zeby choc troche rozjasnic cala te lamiglowke, najpierw troszeczke powtorki z historii i geografii. Zaczac wypada od tego, ze czas na zakup nowego atlasu czy tez mapy politycznej Europy - szczegolnie Centralnej i Wschodniej. Stare atlasy sa juz nieaktualne i w niczym nieprzydatne do interpretacji najnowszych wydarzen politycznych. Ciekawy jestem, kto prawidlowo odpowie na podstawowe pytanie: wymien wszystkie panstwa graniczace bezposrednio z Rzeczpospolita Polska? Do niedawna nie bylo problemu - odpowiedz brzmiala - ZSRR, Czechoslowacja i NRD. No a dzis - sprobujmy policzyc zaczynajac od zachodu: Niemcy, Republika Czeska, Slowacja, Ukraina, Bialorus, Litwa i Rosja. Z trzech nagle zrobilo sie siedem panstw, z ktorymi w jakis sposob trzeba i nalezy wzajemne stosunki ulozyc. Zadanie to niezmiernie trudne, gdyz trzy z nich reprezentuja ogromna sile i potencjal, a gdy do tego dodamy implikacje historyczne, to otrzymamy niezly pasztet do strawienia. Tak prawde powiedziawszy, to z zadnym z wymienionych panstw przez ostatnie 50-70 lat Polska nie miala naprawde dobrych i przyjaznych wzajemnych relacji i kontaktow. Zbyt dlugo trwaloby wyliczanie grzechow kazdej ze stron, grzechow, ktore w rozny sposob rzutowaly na klimat stosunkow miedzypanstwowych. Chociaz ostatnio zapanowala moda na wzajemne przeprosiny, ze wspomne calusy Mazowiecki - Kohl, a niedawno w jednej ze wsi wolynskich miala miejsce msza pojednania miedzy bylymi zolnierzami AK i - teraz juz zolnierzami - Ukrainskiej Powstanczej Armii (UPA). Jakos tylko z Rosja przeprosimy ida opornie. No ale Niemcy i Polska - toz to naprawde na przestrzeni ostatnich 200 lat modelowa ilustracja uprzedzen, stereotypow czy wrecz nienawisci miedzy dwoma narodami i panstwami. Rozbiory, germanizacja, I a potem II wojna swiatowa i jej wszystkie okrucienstwa tylko potegowaly wzajemna nienawisc. Ludzie pokolenia naszych ojcow nie musieli kochac i nie kochali Niemcow. Oni wlasciwie mieli prawo do nienawisci po tym, co przeszli w latach ostatniej wojny. Natomiast nasze pokolenie, ktore nie zna tragedii wojny z autopsji, tez bylo wychowywane na przykladach Westerplatte, Powstania Warszawskiego czy Bitwy o Monte Cassino, gdzie trudno doszukac sie odczuc przyjazni. My, to znaczy Polacy i Niemcy powojennego wyzu demograficznego sie po prostu nie lubimy, ale musimy sie juz tolerowac, co moze i powinno oznaczac poczatki wspolpracy. Stad ciagle jeszcze daleko do przyjazni i kooperacji na taka skale, jaka proponuja Ministrowie Obrony Polski i Niemiec. Czy przypadkiem nie za szybko i troche na sile nastepuje zblizenie z Niemcami? Moze nalezaloby wziac troche na wstrzymanie i poczekac, az pokolenie naszych dzieci bedzie mialo wiecej do powiedzenia i nie obciazone bagazem historii w rownym nam stopniu bedzie moglo ten proces niejako naturalnie rozwinac? Dla nas ciagle stosunki polsko-niemieckie sa barometrem bezpieczenstwa kraju. Juz raz mielismy umowe o wspolpracy i pakt o nieagresji z 1934 roku. Jaki byl efekt takiej polityki - wszyscy pamietamy. Teraz znowu duch Marszalka Pilsudskiego splynal na ministra Onyszkiewicza - chyba poprzez malzonke, ktora jest autentyczna wnuczka Dziadka. A moze nalezaloby zwrocic wieksza uwage na sprawy wspolpracy ekonomicznej - bo przeciez od wspolnych jednostek wojskowych pracy i dobrobytu nie przybedzie? Zreszta obecnie koncepcje wspolpracy wojskowej miedzy bylymi wrogami staly sie bardzo modne. Francja i Niemcy powoluja wspolne brygady i maja byc one gwarantem obopolnego bezpieczenstwa i przyjazni. A przeciez granic w Europejskiej Wspolnocie juz nie ma, wiec po co ta cala zabawa w brygady i dywizje? Jesli jest jedna wspolnota, to i jedne interesy, i cale te armie nie beda juz potrzebne, bo wewnatrz wspolnoty nie moze byc wewnetrznych wrogow. Z wrogiem zewnetrznym tez nie wiadomo jak to jest, bo i Rosja zaczyna pukac do drzwi Europy. Ale chyba cos w tych zalozeniach teoretycznych nie gra, gdzies zagubiono wzajemne zaufanie, skoro takie dzialania maja miejsce. Inny przyklad: Australia i Japonia wyrazily chec blizszej wspolpracy wojskowej, na razie tylko wymiany informacji i szkolenie oficerow, ale w przyszlosci wspolne cwiczenia nie zostaly wykluczone. Propozycje te nie zostaly przyjete entuzjastycznie. A co by sie stalo, gdy np. Rosja i Niemcy pojda tym sladem i zaczna tworzyc cos podobnego? Nie chce byc posadzony o kassandryczne przepowiednie, ale wtedy trzeba sie bedzie wstrzymac z zakupem nowego atlasu, bo ilosc krajow na mapie politycznej Europy Srodkowo-Wschodniej moze znowu ulec zmianie, ale tym razem w odwrotnym kierunku. Tadeusz Swietlik _______________________________________________________________________ "Tygodnik Powszechny" 15/1993 (Przeglad Prasy) BYC CZECHEM =========== Pytanie: Co to za maszyna, ktora jest dluga na piec metrow, szeroka na dwa i wysoka na poltora, wazy piec ton, zuzywa 5000 wat, a `ne kope w prdl'? Odpowiedz: `Je to ceskoslovenska masina do kopania w prdl'. Ktoz z nas nie potrafi przytoczyc co najmniej kilku, zapamietanych jeszcze ze szkoly, zartow z jezyka naszych poludniowych sasiadow? Nic wiec dziwnego, ze i przypomnieniem kilku z nich rozpoczyna swoje wywod o "Obrazie brata Czecha w sercu brata Lecha" Tadeusz Chrzanowski w lutowym, poswieconym glownie czeskim sprawom, numerze "Wiezi" (2/412). `Kiedy bylem malcem, mowiono, ze co drugi Czech to muzykant, a co trzeci zlodziej'. Z uplywem lat obraz jeszcze sie precyzowal: `Czech to z reguly mieszczanim albo chlop, w miare zamozny, po mieszczansku zaradny, po chlopsku skapy, czlek bez fantazji, ale solidny, czlek, jak sie to mowi ``niskiego lotu'', ale dobrze dajacy sobie rade w zyciu. Cechy negatywne: tchorzliwy, ale za to podstepny, co to z kazdym wejdzie w pakta, ale gdzie sie da, to tego drugiego przechytrzy'. Kazdy narod budowal jakis wlasny etos: Lechici - Kmicicowy, a Czesi - Szwejkowy. `Ziemiansko-ulanski z jednej strony, mieszczansko-chlopski - z drugiej'. A przeciez - przypomina Chrzanowski - `Czech epoki sredniowiecza byl, co tu duzo mowic, starszym bratem Lecha, to on wprowadzal go w Zachod, to on mu torowal droge (...) w historie, w cywilizacje i kulture. (...) Mozna smialo sformulowac teze, ze etos rycerski, a w jego konsekwencji pozniejszy - szlachecki, uksztaltowal sie u nas przy wspoludziale czeskich doswiadczen i wzorcow'. Jeszcze w dobie husyckiej Czesci niczym lagodnego Szwejka nie przypominali - jako `jedni z najlepszych a zarazem najgrozniejszych zolnierzy europejskich' brali udzial m.in. w bitwie pod Grunwaldem i Wojnie Trzynastoletniej. Roznice zaczely sie ksztaltowac w r. 1620, od bitwy pod Biala Gora, gdzie `Czesi postradawszy warstwe wyzsza, wydani zostali na presje germanizacyjna'. O ile u nas upadek panstwa `byl szokiem, ktory mial dokonac odrodzenia narodu', o tyle u nich wszystko dokonalo sie ewolucyjnie, `w planie odrodzenia pozytywistycznego: odrodzenia najpierw jezyka i swiadomosci'. Odmiennie ksztaltowaly sie rowniez programy polityczne. `My nigdy nie zaprzestalismy kultywowania orientacji zachodniej, (...) gdy Czesi zorientowali sie na panslawizm z jego prorosyjskoscia. `Kazdy stereotyp jest wynikiem pewnych doswiadczen historycznych' - pisze w dwuglosie z artykulem Chrzanowskiego Jiri Karel. "Polski stereotyp w mysli czeskiej" powstawal (podobnie jak artykul Chrzanowskiego) 15 lat temu i wowczas zostal zdjety w calosci przez cenzure. `(...) Heroizm polskich powstan Czechow niepokoil lub wywolywal postawy ambiwaletne. W glebi duszy musial im imponowac, jednakze draznil swa ``zuchwaloscia'', ewokowal poczucie nizszosci, a porazki jego byly zrodlem skrywanej satysfakcji'. Podstawowe uprzedzenie Czechow w stosunku do Polakow, brzmi: `Polak to fanfaron, ktory gra szlachcica, choc go na to nie stac'. `Niektore przeslanki tego uprzedzenia sa oczywiste. W Polsce jest wieksza materialna nedza, a polskie dazenia emancypacyjne w wieku XIX doznaja wiecej porazek niz zwyciestw'. W zachowaniu Polakow natomiast Czesi `zauwazaja uderzajacy rys ceremonialnosci, a z polskich gestow odczytuja jakis gleboki patos. Sami trzezwa bezposredniosc uwazaja za swoja wyzszosc. Polskie aspiracje wydaja sie Czechom romantyczne, nierzeczywiste i cierpiace na manie wielkosci. Sami przeciwstawiaja im skromny realizm'. Czeska wersja tego porownania przypomina wiec `konfrontacje burzuazji z arystokracja'. Wiek XX wystawil polski i czeski narod na probe. Wsrod Czechow panuje - wedlug Karela - poczucie, ze Polacy przeszli ja lepiej. `Nadal sa dluzni Polakom rewizje swoich stereotypow' - konczy swe rozwazania czeski autor. `Przede wszystkim jednak sa dluzni sobie samym sensowna koncepcje egzystencji narodowej'. Probe sfomulowania takiej koncepcji podejmuje w obszernym eseju Karel Skalicky, filozof, teolog i publicysta. "Prolegomena do przyszlej filozofii czeskich dziejow" wyrozniaja `piec, ewentualnie szesc roznych warstw, wzgledem siebie przeciwstawnych, roznych tradycji'. Sa to tradycje cyrylo-metodianska, swietowaclawska, husycko-bracka, swietojanska (od Sw. Jana Nepomucena), odrodzeniowo-masarykowska, po ktorych nastapil `atak komunizmu'. W czeskiej historiozofii scieraja sie dwa nurty, nazywane przez autora `katolickim' i `protestanckim'. Pierwszy mowi, ze zyciodajna sila czeskich dziejow jest katolickie chrzescijanstwo. `Kiedy trwalismy przy nim - referuje Skalicky - jak to bylo az do czasow Karola IV, wowczas roslismy i poteznieli, osiagajac szczyt, ktorym byla ``zlota epoka'' naszego Ojca Ojczyzny, Karola wlasnie. Gdy jednak wraz z husytyzmem odwrocilismy sie od katolicyzmu, nastapil upadek, ktory doprowadzil nas do marazmu Bialej Gory. Tam z kolei, zrzadzeniem Opatrznosci, bolesne ciecie przeradza sie w ozdrowiencza operacje, ktora wzmacnia nas na nowo (...) sila katolickiego chrzescijanstwa, dzieki czemu znow potezniejemy tak bardzo, ze osiagamy wlasna suwerennosc'. Kolejne odejscie od `wiary ojcow' konczy sie niewola egipska, a nastepnie babilonska: okupacja hitlerowska, a nastepnie komunistycznym zniewoleniem. Wedlug `nurtu protestanckiego' `zyciodajna gleba, dzieki ktorej odnawia sie nasza sila', jest czeski narodowy indywidualizm, `czlowieczenstwo', slowianska `golebia postawa' i `wrodzony demokratyzm'. Klopot w tym, ze tozsamosc czeska jest stale tlumiona przez `obcy, katolicko-niemiecki wplyw'. Minusem pierwszego ujecia jest - zdaniem Skalicky'ego - odmawianie prawa istnienia tradycji husyckiej, rezerwa pod adresem tradycji odrodzeniowo-masarykowskiej, a wreszcie traktowanie powojennej, komunistycznej rzeczywistosci jako dopustu Bozego. Minusem drugiego - mglistosc kryterium `czeskiej odrebnosci' i redukowanie tradycji cyrylo-metodianskiej i swietowaclawskiej (do wymiarow prehistorii), jak i tradycji swietojanskiej do pojec typu `mrok', `pustka'. Nie ma sensu - konkluduje autor - wybieranie z czeskich dziejow katolickiej, protestanckiej, czy marksistowskiej linii, trzeba natomiast pozwolic sie `przeniknac cala ich sprzecznoscia. Nie ma dzis dla nas wiekszej przygody ducha, niz byc - w tym wlasnie sensie - w pelni i bez ograniczenia, bez jakichkolwiek skreslen i pominiec - Czechem'. ---------------------- Od kopisty dyz. (J.K-ek). Nie po raz pierwszy juz spotykam odnosnik do ciekawego tekstu w "Wiezi" - szkoda, ze nie mamy do niej dostepu. Z koniecznosci wiec przytoczylem przeglad z "TP". A temat steretypow, ich genezy i trwalosci, to osobne, nader dla mnie ciekawe zagadnienie. ______________________________________________________________________ Wlodzimierz HolsztynskiO WCZESNYM HAIKU (PRZED BASHO) ============================= Poezja orientalna, w przeciwienstwie do klasycznej i zachodniej, nie znajduje odzwiercielenia ani w polskiej poezji, ani nawet w opracowaniach krytycznych. Dopiero ostatnio ksiazke o haiku, po polsku, wydal sam Czeslaw Milosz, z jego wlasnymi tlumaczeniami (probka/ z Milosza uraczyl nas na Poland-L Darek Milewski, dzieki czemu dowiedzialem sie o jej istnieniu; poza tym nie mialem szansy, zeby do ksiazki Milosza zajrzec). Byc moze moj skromny artykul, z niezgrabnymi probami tlumaczen', tez bedzie mial pewna/ wartosc' dla czytelnikow "Spojrzen". Wspomne, ze, o mila ironio!, wlasnie polska (obok angielskiej) piosenka ludowa jest podana we wstepie do "The Book of Songs. The Ancient Chinese Classic of Poetry" ([1], str. 13): Scieli da/bczaka, zwalili; Juz sie/ nie zieleni. Zabrali moje kochanie, Zabrali na wojenke/. Bowiem uzywa obrazow przyrody, jak w chinskiej poezji, dla przekazania nastroju czlowieka i ludzkich uczuc. (Nie znam naszego polskiego oryginalu, wiec zaambarasowany przyznaje/, ze przetlumaczylem z angielskiego z powrotem na polski.) Slowo `haiku' uzywane jest gramatycznie zarowno w liczbie pojedynczej, jak i mnogiej. Dawniej mowiono o `hokku' czyli o `poczatkowej zwrotce' (patrz "1. WCZESNY OKRES HAIKU" ponizej). Haiku jest krotka/ forma/ poetycka/ wprowadzona/ i praktykowana/ glownie przez poetow japonskich. W ostatnich kilkudziesieciu latach haiku przyciagnelo i zafascynowalo rowniez poetow zachodnich. Stracimy w naszej dyskusji, niestety, dzwiekowe osiagniecia japonskich oryginalow. Krotkosc haiku jest cecha/ najbardziej rzucajaca/ sie/ w oczy, w doslownym sensie. Mianowicie haiku, wg. konserwatywnego formalnego kanonu, sklada sie/ z 3 linijek, ktore maja/ 5, 7 i 5 sylab - krotko mowiac haiku ma forme 5-7-5. Podobno 17 sylab (5+7+5) odpowiada dlugosci ludzkiego oddechu. Miniaturowy wymiar haiku wymusza zwiezlosc', czyli ceche/, ktora na ogol wiaze sie/ z elegancja/. Co wiecej, majac do wykorzystania tylko 17 sylab, musimy zastanowic' sie/ nad sama/ kwintesencja/ poezji. Haiku na ogol nie jest rymowane, a w jezyku japonskim wrecz nie powinno. Bo w japonskim zbyt latwo jest rymowac'. Wszystkie japonskie sylaby koncza/ sie/ na samogloske/, a roznych samoglosek w japoskim jest raptem 5 i na dodatek wszystkie o tej samej dlugosci. Ponadto nie ma akcentu. W.G. Aston konkluduje, ze jedyna rzecza, ktora w `mechanice japonskiej poezji' odroznia ja/ od prozy, jest alternacja 5-cio i 7-mio sylabowych fraz. Aston zalicza japonska/ poezje/ do gatunku bialego wiersza ([2], str. 28). Wybiegajac nieco naprzod wspomne/, ze haiku tworzone jest wspolnie, po polowie, przez autora i przez czytelnika. Czytelnik odnajduje poezje/ w utworze i, w rownej mierze, w sobie, czyli znajduje w sobie druga/ polowe/ haiku. 1. WCZESNY OKRES HAIKU - Popularna/ poprzedniczka/ haiku byla tanka, o formie 5-7-5-7-7. Utwory o formie tanki siegaja VII wieku, moze wczesniej; tanka popularna jest i w dzisiejszych czasach (patrz [2], str. 29). Poczatkowa czesc' tanki, 5-7-5, byla wiec, formalnie, haiku. Uprawiano tez `dluga/ poezje' czyli Naga-uta, o dowolnej dlugosci ciagu 5-7-5-7-...-5-7-7. Zreszta nawet relatywnie dlugie japonskie wiersze nie byly dlugie w porownaniu z zachodnimi ([2], str. 29-30). Tanka bywala tez traktowana jako zabawa towarzyska, w wyzszych sferach. Jedna osoba podawala pierwsze 3 linijki (jakby haiku, a raczej hokku), a druga dopelniala dowcipnie pozostalymi dwoma linijkami. Podobnie bywalo z dluzsza forma/: honor ulozenia pierwszych 3 linijek przypadal najbardziej zaawansowanemu artyscie, bioracemu udzial w przyjeciu, po czym inni uczestnicy dodawali po 2 linijki. Lub kazdy ukladal haiku, by na koniec towarzystwo z kilkudziesieciu lub nawet kilkuset utworow wybralo te jedno lub dwa, ktore byly perlami.. A oto przyklad tanki ([2], str. 44): na kwiatach sliwy puszyste czapki sniegu chcialem Ci zaniesc bys' popatrzyla, ale stopnialy w moich dloniach Kojarzy mi sie/ z moim wierszem: Slonce pali dno garnka na smietniku. Ze starych, krysztalowych zrodel, Chcialbym Ci wody przyniesc' w ustach. (A te zrodla sa/ dla wszystkich, A skorupy nikt nie potrzebuje.) (I analogia i odczucie wiersza sie poglebi, gdy dopuscic, chocby marginesowo, mozliwosc utozsamienia garnka z narratorem.) W przeciwienstwie do tanki, haiku dopuszcza slowa chinskiego pochodzenia i kolokwializmy, oraz porusza tematy, ktore `wybredna' tanka omija (`nie chce sie/ parac'; [2], str. 289). Szlachetne haiku jest demokratyczne, tak jak demokratycznym jest szlachectwo najwyzsze. Z wczesnych, z pierwszej chyba polowy trzynastego wieku, utworow zblizonych do dojrzalego haiku Harold G. Henderson podaje w swojej monografii ([3], "An Introduction to Haiku", str. 10) wiersz autorstwa Fujiwara no Sadaiye: trzepoczacy roj platkow wisni - za nimi juz podaza sztorm Wystepuja w nim zasadnicze dla haiku elementy. Oczywiscie, ten najprostszy (i niekonieczny), 5-7-5, tez. Co wazniejsze, utwor zawiera wskazowke, co do pory roku. Jest to chyba, z formalnych wymagan, najistotniejsze: pora roku powinna byc wymieniona explicite lub posrednio (jak wyzej). Nawet pozniejsi mistrzowie haiku, ktorzy liberalizowali forme haiku, nie chcieli zrezygnowac z okreslania pory roku. Skad to przywiazywanie az takiej wagi do zdawaloby sie relatywnie malo waznego szczegolu? Dojrzale haiku, poczynajac od Matsura Basho (1644-1694), jest kontynuatorem poezji i filozofii chinskiej, u ktorych podstawy lezy jednosc czlowieka z przyroda. Dzieki tej jednosci nie ma potrzeby slowami opisywac ludzkich uczuc - nasze uczucia odzwierciedla przyroda. Jak w polskiej piosence ludowej (powyzej). Stad wartosc przypisywana uswiadomianiu sobie pory roku. W wierszu Sadaiye slowo `trzepoczacy' wprowadza pewien niepokoj, mimo, ze mowa o czyms tak beztroskim, jak platki kwiatow, chocby opadajace platki. Obraz sztormu indukuje w nas dalsze mysli, moze o zmiennosci losu, moze o tym, jak krotko trwa szczescie, moze nawet o bezwzglednosci przeznaczenia. Tak wiec wiersz Sadaiye jest sugestywny i jest w stanie wzbudzic glebsze przezycie i transcendetalne uczucia - dwie z cech istotnych dla haiku i dla kazdej formy sztuki. Odnotowac w tym momencie mozemy roznice pomiedzy sztuka/ serio, a zgrabnym zartem. Oczywiscie humor i dowcip moze byc elementem wzmacniajacym sztuke/ - jednak dowcip nie jest dla sztuki absolutnie konieczny. Podobnie technika artystyczna, choc niezmiernia wazna, sama w sobie sztuki nie tworzy. Bo w sztuce nie chodzi o cyrkowy popis techniczny, lecz o indukowanie ludzkich uczuc', moze glebokich, a moze subtelnych, chocby i lekkich i przemijajacych. Jakaz ogromna roznica pomiedzy takim zrozumieniem poezji, a tradycyjna/ rola/ poezji polskiej, akcentujacej patriotyzm, sluzbe/ narodowi lub przynajmniej odkrycia intelektualne lub krytyczna/ analize/ duszy i charakteru autora lub bohatera utworu. Trudno o wieksza przepasc', o dwa bardziej odlegle swiaty, niz wymienione dwa nieomal wykluczajace sie zalozenia poetyckie. A jednak poezja ludowa w swiecie zachodnim, w tym takze polska, rowniez reprezentuja/ jednosc' przyrody, czescia/ ktorej jest czlowiek. Sztuka jest uniwersalna i poeci zachodni, w tym polscy, szczegolnie ci najlepsi, czesto zblizali sie do idealu orientalnego. Tym niemniej wiekszosc tworczosci zachodniej, wedlug zrozumienia orientalnego, nie dorasta do poezji. Wracajac do powyzszego wiersza, warto wspomniec', ze we wschodniej poezji platki kwiatow sa/ symbolem dziewczat, mlodych kobiet, a nawet `kobiet rozkoszy'. Przeczytajmy wiersz jeszcze raz: trzepoczacy roj platkow wisni - za nimi juz podaza sztorm Henderson pisze nieco defensywnie, ze wspomniany wlasnie aspekt wiersza nie pomniejsza jego poetycznosci (`The fact that he was probably thinking of the maids of honor at the Imperial Court does not detract from the poetry'). Osobiscie uwazam, ze wrecz wzmacnia, ze daje, porownujac do architektury, wewnetrzna konkretna konstrukcje, na ktorej utrzymuja sie bardziej delikatne ogolne elementy. Obraz dziewczat (`trzepoczacy roj') jest i konkretny i delikatny zarazem. Tym delikatniejszy, bardziej przelotny, jest obraz platkow wisni, ktore sa/ w stanie lekko poniesc' dalsze abstrakcyjne idee. Dla ekstrapolacji potrzebujemy obu elementow-punktow, by poprowadzic polprosta/: dziewczeta - >biale platki wisni - >... Ta polprosta prowadzi do doswiadczenia, duszy i wyobrazni czytelnika. Henderson obawia sie, ze powyzszy wczesny wiersz nie jest jeszcze w pelni rozwinietym haiku. Po kilkuset latach wyrazano idee, ktore ostrym krysztalem tna/ serce lub oddaja uczucia o wiekszej filozoficznej glebi. Mimo to mozemy wczesnemu pionierowi przyznac honor napisania haiku. Wszak sami bierzemy w nim udzial. A co myslicie o nastepujacym wierszu Arakida Moritake (1472-1549), wysokiego dostojnika religii Shinto - Henderson ([3], str. 10) dodaje, ze ponizszy wiersz byl inspirowany przez zwrot z religijnego tekstu: `czy opadle platki moga wrocic do galezi?' opadle platki wznosza sie do galezi o, patrz ... motyle! Iluzja? Wspomnienia? Reinkarnacja? Rownowaga w naturze? Wieczne zycie? Mozemy tez chyba sie zgodzic z Hendersonem, co do wiersza Sokana (pozioma kreseczka nad `o'; [3], str. 10): gdy miesiacowi w niebie lodyge dodasz - o, swietny wachlarz! ze jest to sprytny pomysl, a nawet, uznajmy, mily obraz, oddajacy pelnie/ ksiezyca, ale nie jest prawdziwa/ poezja/. Gdyz, powtorzmy za Hendersonem, wiersz ten nie ma nawet zamiaru wyrazic lub wzbudzic prawdziwych uczuc (emocji). Lekcewazony przez Basho (i ciezko krytykowany przez Hendersona, [3], str. 12-14) poeta Matsunaga Teitoku (1562-1645) umial jednak, przynajmniej czasem, wydobyc poezje z 17 sylab ([2], str. 290): popoludniowej kazdego drzemki ziarnem - jesienny ksiezyc Jak wyjasnia Aston (ibidem), piekno ksiezyca trzyma ludzi na dworze w ciagu nocy, az musza/ potem odsypiac w dzien'. Jesien' - >nasiono - >ksiezyc (ziarno w niebie) - piekne skojarzenia. Nie od razu haiku zbudowano. Jak w poezji zachodniej, tak i Japonczycy dopuszczali w poezji rozne `tluste potrawy', rozne sztuczki, dwuznacznosci slow, itp. `Wodzem partii poprawy' nazywa Basho poete/ Soina (poziome kreski nad `o' w obu nazwiskach). Soin zalozyl poetycka/ "Szkole Danrin" okolo roku 1660. Henderson pisze, ze mimo pseudo-cynicznego nastawienia Soina (w ogole lub w ponizszym wierszu - Henderson nie wyrazil sie jasno) nastepujacy utwor jest o niebo lepszy od wierszy poprzednikow: biale kropelki rosy padaja/ w jakze dowolne miejsca Przetlumaczylem z doslownego angielskiego, a nie z poetyckiego tlumaczenia Hendersona: Dewdrops, limpid, small - and such a lack of judgment shown in where they fall (doslowne tlumaczenie Hendersona: White-dews |ya| undiscriminated | settling-places ). Mile melodyjne poetyckie tlumaczenie Hendersona jest oslabione dodaniem przymiotnikow `limpid, small' (przeciez wiadomo, ze krople rosy, to nie dynie!). I, niestety, Henderson opuscil istotne okreslenie, `biale', a przeciez nie kazdy i nie zawsze mysli o rosie, ze jest biala (bo nie musi byc biala). Henderson wspomina pseudo-cynizm Soina, jednak o jego haiku pisze, ze nie tylko jest obrazem rosy padajacej w najrozniejsze miejsca, ale rowniez przywodzi na mysl krotkosc ludzkiego zycia. Zatem, konkluduje Henderson, mamy doczynienia z haiku. Zgoda. Inne interpretacje tez sa/ mozliwe, moze nawet celniejsze. Bo przeciez BIALA rosa, to sperma, ktora/ mezczyzni tak bez zastanowienia sieja/ gdzie popadnie (to nie moj poglad, tylko wydzwiek haiku Soina). Teraz dopiero mozemy cieszyc sie pelnia wiersza. Ponadto jeden moj przyjaciel wspomnial w tym kontekscie znane w Polsce powiedzenie: rzucac' perly przed wieprze. Ciekawe, ze pelny cytat, w przeciwienstwie do tej popularnej u nas krotkiej wersji, nie ma w sobie rownej poetycznosci: Nie dawajcie psom tego, co swiete, i nie rzucajcie perel swoich przed wieprze, by ich snadz nie podeptaly nogami swymi i obrociwszy sie, nie rozszarpaly was. Ewang. Sw. Mateusza 7:6 Zbyt jest przegadany. Natomiast Ela Holsztynska przypomniala polska/ `folklorystyczna/ wersje/' powyzszego haiku: pada sobie deszczyk pada sobie rowno raz padnie na kwiatek drugi raz na... (itd.) Niektorzy `krytycy literaccy' myla/ sugestywnosc z niejasnoscia, metnoscia itp. Wynika to z niezrozumienia haiku i sztuki: To co jest materialne, przedstawione jest w haiku z chirurgiczna/ precyzja/. A sprawy, ktore z natury swojej i tak nie sa precyzyjne, i dla ktorych nie ma dokladnego wyslowienia, bo same nie maja krystalicznych, jednoznacznych bytow, otoz o nich w haiku formalnie nie ma ani slowa - i tylko czytelnik znajduje je w sobie - moze to uczynic nawet na dwa i wiecej sposobow, chocby bardzo roznych, a wiec: sugestywnosc. ============== Cytowana literatura: [1] "The Book of Songs. The Ancient Chinese Classic of Poetry", translated from Chinese by Arthur Wall; Grove Press, 1987. [2] W. G. Aston, C.M.D., D.Lit, "A History of Japanese Literature", with an introduction to the new edition by Terence Barrow, Ph.D.; Charles Tuttle, sixth printing, 1986. [3] Harold G. Henderson, "An Introduction to Haiku. An Antology of Poems and Poets from Basho to Shiki" with translations and commentary by Harold G. Henderson; Anchor Books, 1958. Niektore inne pozycje z literatury na temat haiku: [4] Matsuo Basho, "A Haiku Journey. Basho's Narrow Road to a Far Province", translated and introduced by Dorothy Britton; Kodansha International, ninth printing 1989. [5] Basho, "The Narrow Road to the Deep North (and other travel schetches)", translated from Japanese, with an introduction, by Nobuyuki Yuasa, Penguin Books (Classics) 1966. [6] Basho, "On Love and Barley, Haiku of Basho", translated from Japanese with an introduction by Lucien Stryk, Penguin Books (Classics) 1985. ________________________________________________________________________ Iwona Kraska - Szlenk NIESMAK ======= Zamieszczony w numerze 77 "Spojrzen" wywiad z konsulem generalnym RP w Nowym Jorku wywolal we mnie refleksje, ktora w skrocie mozna wyrazic tak: to smutne, ze mamy takiego konsula. Pan konsul Surdykowski od razu na wstepie stwierdza, ze zamierza zrobic niewiele w ramach propagowania wiedzy o Polsce w USA, rozwijania kontaktow polsko-amerykanskich etc. (co chyba nalezy do jego obowiazkow sluzbowych). Nastepnie wyglasza pare banalow na temat roznic miedzy mentalnoscia polska a amerykanska (ktore kazdy widzi golym okiem), i konczy wyliczanka swych zaslug z epoki `konspiracyjnej'. Szczegolnie jednak zniesmaczyly mnie wypowiedzi `swiatopogladowe' pana konsula. Oto przyklad jednej z nich, nacechowanej jawnym rasizmem i, szokujaca jak na osobe na takim stanowisku, plytkoscia mysli: `wielki dylemat spoleczenstwa amerykanskiego to przepasc miedzy tymi, ktorzy akceptuja konkurencje, bogacenie sie, sukces, a tymi, ktorzy te wartosci odrzucaja. Wiekszosc tych ostatnich to Murzyni. Zyja w dzielnicach nedzy, z zasilkow. Zyja poza wartosciami tego spoleczenstwa. Podpalaja - jak w Los Angeles, a kiedys w innych miastach.' Czyzby pan konsul nie czytal Ogorka i nie wie, ze rasizm jest juz niemodny? Iwona Kraska - Szlenk ________________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": krzystek@u.washington.edu (Jurek Krzystek) zbigniew@engin.umich.edu (Zbigniew J. Pasek) karczma@univ-caen.fr (Jurek Karczmarczuk) bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca (Mirek Bielewicz) stale wspolpracuje: cieslak@ddagsi5.bitnet (Maciek Cieslak) Copyright (C) by Jurek Krzystek 1993. Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Adres redakcji: spojrz@k-vector.chem.washington.edu. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP i gopher, adres: (128.32.162.54), directory: /pub/polish/publications/Spojrzenia. ____________________________koniec numeru 80____________________________