______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 19.03.1993 ISSN 1067-4020 nr 67 _______________________________________________________________________ W numerze: Slawomir Sapieha, Jurek Krzystek - Wyprawy krzyzowe - cz. I Zbigniew Holda, Michal Zielinski - Bac sie czy plakac ze smiechu Jacek Krelowski - Tylko papuga Slawomir Mrozek - Obrady Jurek Dydak - Stresy emigranta wizytujacego Jurek Karczmarczuk - Mazurki Madame Levittoux ________________________________________________________________________ [Od Red. dyz.: I znowu numer zawierajacy materialy na temat `Absolutu/ absolutu' - jak go kto uwaza - a wlasciwie jak zorganizowane organizmy spoleczne: panstwa, grupy wyznaniowe, oddzialy ekspedycyjne uzasadniaja swoje dzialanie swoista interpretacja A/absolutu. Pod koniec numeru anty-reportaz z Polski Jurka Dydaka oraz swiateczne delicje z przedswiatecznych przygotowan w wybornej kuchni naszego kacika kulinarnego. M.B_cz] ________________________________________________________________________ Slawomir SapiehaJurek Krzystek WYPRAWY KRZYZOWE - cz. I ======================== `Boemund (wodz pierwszej krucjaty, hrabia Tarentu, pozniej ksiaze Antiochii) oswiadczyl starszyznie Saracenow, aby z kobietami i dziecmi, i swym dobytkiem zgromadzili sie w sali kolo bramy, za co obiecal zachowac ich przy zyciu. I tak nasi dostali sie do miasta, a co ktory naszedl z dobr w domach i oficynach, to zabral na wlasnosc. Gdy nastal dzien, gdziekolwiek znalezli wroga, mezczyzne czy kobiete, mordowali ich. Nie bylo zaulka w miescie, gdzie nie lezalby trup saracenski, i z trudnoscia szlo sie ulicami tak, by nie napotkac zwlok. Nastepnie Boemund wszystkim, ktorym kazal sie zgromadzic w wielkiej hali, odebral rzeczy, jakie posiadali, zloto, srebro i ozdoby, jednych zas zabil, innych odeslal do Antiochii, by ich sprzedac w niewole.' Dzieje pierwszej krucjaty: Zdobycie Marry. (Tlumaczenie K. Estreichera) Tlo historyczne --------------- X i poczatek XI wieku to schylek tzw. `Ciemnych Wiekow'. Nie byly to czasy spokojne: najazdy Wikingow, Wegrow i Saracenow na Europe Zachodnia zdawaly sie burzyc bez reszty ledwo odbudowane przez Karola Wielkiego podstawy cywilizacji i kultury. Nie jest wiec dziwne, ze powszechnie oczekiwano spelnienia sie katastroficznego proroctwa Apokalipsy czyli nadejscia Antychrysta, zas w roku 1000 przewidywano koniec swiata. W tysieczna rocznice smierci Jezusa wyruszyly do Grobu Zbawiciela w Jerozolimie masowe pielgrzymki. Dal sie obserwowac fanatyzm religijny, majacy czesciowo upust w nawracaniu poganskiej czesci Europy, szczegolnie Slowian. Rownoczesnie jednak w tym chaosie tkwily niewidzialne jeszcze podstawy pozniejszego rozkwitu cywilizacyjnego Europy. Bardziej widoczne byly inne czynniki: poprawa uzbrojenia, taktyki i rozwoj zawodowej, mozna rzec, klasy rycerskiej, skladajacej sie glownie z nie-pierworodnych synow wladcow feudalnych, ktorzy nie mieli szans na odziedziczenie wlasnosci po ojcach. Autorytet papiestwa byl w zaniku. Bylo to wynikiem walk, ktore o tron Sw. Piotra toczyly miedzy soba wielkie rody rzymskie. Mowiono o wprowadzeniu dziedzicznego papiestwa; papiez Jan XI byl synem papieza Sergiusza III. Krolowie niemieccy, z ktorych wiekszosc byla nominalnymi cesarzami rzymskimi, probowali interweniowac w sprawy wloskie, przeciwdzialajac ogolnemu rozprzezeniu moralnemu i politycznemu w Rzymie. Otton I uczynil z Kosciola w Niemczech instytucje panstwowa, a jego nastepcy mieli decydowac o wyborze papieza. Krol niemiecki Henryk III mianowal do godnosci biskupow i opatow - zwolennikow odnowy. W 1046 r. podczas wyprawy do Rzymu zdetronizowal az trzech rownoczesnie urzedujacych wowczas papiezy (Sylwestra III, Grzegorza VI i Benedykta IX) i wprowadzil swego kandydata, Klemensa II. Papieze i ich legaci nieodpowiedzialnie szafowali klatwami. W roku 1054 ekskomunikowano patriarche Konstantynopola, co bylo gwozdziem do trumny jednosci chrzescijanstwa, do dzis podzielonego (nie liczac protestantow) miedzy koscioly: katolicki i ortodoksyjny (wschodni). W drugiej polowie XI w. papieze zdecydowanie przeciwstawili sie doktrynie uznajacej cesarza zwierzchnikiem politycznym i duchowym swiata chrzescijanskiego. Zaostrzyl sie spor o inwestyture. Grzegorz VII uwazal, ze Kosciol powinien byc calkowicie niezalezny od wladzy swieckiej, a papiez mial byc wybierany przez kardynalow. Stolica Apostolska powinna byc centrum zarzadzajacym sprawami koscielnymi w calym chrzescijanstwie. Uprawnienia te zostaly sformulowane w 1075 r. w Dyktacie Papieskim, gloszacym nadrzednosc wladzy duchowej nad swiecka, prawo papieza do detronizacji cesarza oraz niepodwazalnosc decyzji glowy Kosciola. Doprowadzilo to do konfliktu miedzy cesarzem Henrykiem IV a Grzegorzem VII. Za mianowanie biskupa Mediolanu Henryk IV zostal ekskomunikowany. Bedac doskonalym politykiem, z wyrafinowana pokora udal sie w pokutnicza pielgrzymke do Canossy, gdzie papiez zdjal klatwe. Pozwolilo to Henrykowi na skonsolidowanie swojej wladzy w Rzymie i doprowadzenie do usuniecia papieza. W tym samym czasie (XI w.) koczownicze plemiona tureckie z Azji Srodkowej rozpoczely ekspansje na panstwa arabskie. Turcy seldzuccy (wyznawcy islamu) opanowali Kalifat Bagdadzki, a nastepnie zagrozili Cesarstwu Bizantyjskiemu. Podporzadkowali sobie zarowno tereny bizantyjskie w Azji Mniejszej, zajmujac miedzy innymi Nicee w 1092 r., jak i arabskie (Syrie, Palestyne). Cesarz bizantyjski Aleksy I Komnen zwrocil sie do Rzymu i swiata zachodniego o pomoc w obronie chrzescijanstwa. W roku 1095 papiez Urban II na synodzie w Clermont oglosil haslo swietej wojny z Turkami, zarzucajac im zabijanie, badz branie do niewoli chrzescijan, niszczenie kosciolow i Krolestwa Bozego, oraz to, ze poprzez zajecie Jerozolimy uniemozliwili pielgrzymowanie do Ziemi Swietej. Wyprawy krzyzowe ---------------- Odzew na apel Urbana II byl niebywaly, gdyz padl na bardzo podatny grunt, o ktorym wyzej: z jednej strony zarliwa wiare wsrod wszystkich warstw spolecznych, z drugiej - istnienie `bezrobotnej' warstwy rycerskiej, oraz na pol glodujacych i zdesperowanych chlopow. Pierwsza krucjata byla tzw. `Krucjata Wiesniacza', liczaca okolo 60 tysiecy krzyzowcow, wlaczajac pielgrzymow, kobiety i dzieci. Wyruszyla ona wiosna 1096. Skladala sie glownie z ubogich rycerzy, wyglodnialych chlopow, oraz zwyklych przestepcow. Prowadzona przez popularnego francuskiego kaznodzieje Piotra Pustelnika byla zle zorganizowana i niezdyscyplinowana. Juz wedrujac przez Europe krzyzowcy mordowali i grabili, scierali sie z miejscowa ludnoscia i urzadzali pogromy Zydow. Ta pierwsza krucjata zakonczyla sie tragicznie. Po dotarciu do Azji Mniejszej zostala doszczetnie rozbita przez Seldzukow. Wielu jej uczestnikow zginelo, pozostalych sprzedano jako niewolnikow. Sam Piotr Pustelnik o dziwo ocalal i dotrwal do nastepnej wyprawy, w ktorej odegral malo chwalebna role. Wkrotce potem (jesienia 1096) zorganizowano kolejna ekspedycje, znana jako Pierwsza Krucjata. Tym razem skladala sie ona z okolo 5 tysiecy wyborowych rycerzy i odniosla niebywale sukcesy. Zdobyto w 1099 roku Jerozolime (czemu towarzyszyla rzez jej mieszkancow podobna do opisywanej na wstepie tego artykulu) i w ciagu nastepnych 20 lat zupelnie wyparto muzulmanow z wschodnich wybrzezy Morza Srodziemnego. Utworzono szereg nowych panstw: Krolestwo Jerozolimskie, hrabstwo Trypolisu, ksiestwo Antiochii i hrabstwo Edessy. Ich wladcami zostali przywodcy wyprawy, najwazniejszy z nich, Godfryd z Boulogne (Geoffrey de Bouillon) zostal pierwszym obieralnym Krolem Jerozolimy. Ustanowienie niepodleglych panstw na terenach odzyskanych od muzulmanow stalo sie przyczyna konfliktu z cesarzem Bizancjum, albowiem oryginalna umowa mowila, ze tereny te powroca pod jego berlo. Konflikt ten, ciagnacy sie do konca krucjat, byl jedna z przyczyn ich ostatecznego upadku i utraty wszystkich zdobytych terytoriow. Krolestwo Jerozolimy historycznie rzecz biorac stalo sie pierwsza europejska kolonia. Sile militarna stanowili tam rycerze zorganizowani w zakony, wywodzace sie z bractw zakladanych dla zapewnienia opieki i bezpieczenstwa pielgrzymom. Najbardziej znani sa Templariusze i Joannici (Szpitalnicy), oraz mniejszego znaczenia, ale znany nam szczegolnie dobrze Zakon Najswietszej Panny Marii (Krzyzacy). Zakony te, podlegajace bezposrednio papiezowi, byly druga wazna przyczyna upadku krucjat - nie byly bowiem podporzadkowane Krolowi Jerozolimy. W praktyce realizowaly swa wlasna polityke, bogacac sie w niebywalym tempie poprzez liczne nadania, takze w Europie. Na ich czele stali wielcy mistrzowie, a wstepujacy do zakonu skladali sluby oraz przysiegali walczyc z niewiernymi. Panowala w nich scisle wojskowa dyscyplina. W ramach dalekowzrocznej (ze swego punktu widzenia) polityki dbaly one o rozwoj stanu posiadania rowniez w czesci europejskiej. I tak Krzyzacy w sytuacji zmniejszajacych sie wplywow chrzescijanskich w Ziemi Swietej przeniesli sie poczatkowo na Wegry, a potem do Polski, gdzie zgodnie z umowa z Konradem Mazowieckim (1226 r.) mieli podbic i nawrocic na wiare chrzescijanska Prusy. Trwalosc zdobyczy chrzescijanskich okazala sie watpliwa. W 1144 roku pierwsze upadlo hrabstwo Edessy, zdobyte przez muzulmanow. W Europie zorganizowano druga wyprawe krzyzowa (1147-1149) w celu obrony Krolestwa Jerozolimskiego. Na jej czele staneli cesarz niemiecki Konrad III oraz krol francuski Ludwik VII. W wyprawie tej mial uczestniczyc rowniez polski ksiaze Wladyslaw II Wygnaniec, przebywajacy w owym czasie na dworze Konrada III (dowody sa jednak nikle). W wyniku wielu nieporozumien miedzy Ludwikiem i Konradem oraz intryg cesarza bizantyjskiego wyprawa ta zakonczyla sie niepowodzeniem. W tym samym mniej wiecej czasie powstala idea zorganizowania innej, mniejszej wyprawy krzyzowej przeciwko trwajacej jeszcze w poganstwie Slowianszczyznie nadlabskiej. Dla tej krucjaty, organizowanej przez wschodnio-niemieckich wladcow terytorialnych, papiestwo chcialo pozyskac ksiazat polskich. W rozgrywkach tych przestal sie liczyc oczekujacy od papieza pomocy Wladyslaw Wygnaniec, bowiem papiezowi Eugeniuszowi III zalezalo przede wszystkim na pozyskaniu faktycznych wladcow Polski tzn. Boleslawa Kedzierzawego i Mieszka (tzw. juniorow). W tym stanie rzeczy papiez zatwierdzil klatwe arcybiskupa gnieznienskiego Jakuba ze Znina uprzednio rzucona na Wladyslawa. Wkrotce doszlo do przymierza juniorow z arcybiskupem magdeburskim i moznowladztwem wschodnioniemieckim, przypieczetowanym malzenstwem Judyty, corki Boleslawa Krzywoustego, z synem Albrechta Niedzwiedzia. Sprzymierzony w ten sposob z Niemcami Mieszko poprowadzil znaczne sily w krucjacie przeciwko bratnim, chociaz jeszcze poganskim, Slowianom nadlabskim (1147), a Boleslaw Kedzierzawy podjal lupiezcza wyprawe przeciwko poganskim Prusom (1148). Zaraz potem tenze sam papiez Eugeniusz III zazadal poprzez swojego legata Gwidona, aby juniorzy przyjeli wygnanego i wykletego Wladyslawa do kraju. Poniewaz nie zgodzili sie, wiec rowniez i na nich rzucona zostala papieska klatwa. Gdy klatwa nie pomogla, Gwidon wezwal pomocy cesarskiej, najwyzszej wowczas wladzy swieckiej w swiecie zachodnio- chrzescijanskim. Wyprawe taka przeciwko Polsce podjal w 1157 r. cesarz Fryderyk Barbarossa, nie zakonczyla sie ona jednak sukcesem. Na Bliskim Wschodzie, w roku 1187 sultan Egiptu Saladyn pokonal krzyzowcow w wielkiej bitwie kolo Rogow Hattinu i zajal Jerozolime. W przeciwienstwie do krzyzowcow, Saladyn pozwolil na opuszczenie miasta przez ludnosc chrzescijanska. W odpowiedzi ruszyla trzecia krucjata (maj 1189 r.) prowadzona przez cesarza Fryderyka Barbarosse, krola Anglii Ryszarda Lwie Serce, oraz krola francuskiego Filipa II Augusta. Wyprawa ta nie osiagnela jednak zamierzonego celu. Doszlo do powaznych zatargow pomiedzy Filipem Augustem i Ryszardem Lwie Serce. Fryderyk Barbarossa (wowczas prawie osiemdziesiecioletni) utonal zaraz na wstepie w czasie przeprawy przez rzeke Salef (Kalykadnos). Wkrotce potem cesarska armia rozpadla sie. W czasie walk krzyzowcow z Saracenami uwidocznila sie szczegolnie roznica miedzy mentalnoscia owczesnych chrzescijan, a muzulmanow. Podczas gdy krzyzowcy prowadzili `Wojne Swieta', nie przebierajac w srodkach, muzulmanie, sprzecznie z naszym dzisiejszym wizerunkiem fanatycznych wyznawcow tej religii, wyznawali swoisty kodeks honorowy. `Rycerskosc' europejska byla selektywna i nie odnosila sie do `niewiernych', wspanialomyslnosc Saladyna natomiast przeszla do historii. Kontrast pomiedzy dwiema kulturami zwiazanymi z religia dobrze widac na przykladzie dwu wielkich dowodcow epoki: Saladyna i Ryszarda Lwie Serce. Zaiste trudno jest nie czuc sympatii do pierwszego z nich, a antypatii dla drugiego, zwlaszcza po incydentach takich, jak masakra w Akrze, gdzie nie bedac usatysfakcjonowanym z dotrzymywania warunkow wymiany jencow Ryszard rozkazal zabicie wszystkich Saracenow trzymanych w niewoli, lacznie z ich zonami i dziecmi. Charakterystyczne bylo, ze krzyzowcy osiedleni juz w Ziemi Swietej potrafili z muzulmanami czesto znalezc wspolny jezyk, przejmujac czesciowo ich obyczaje i (znacznie wowczas wyzsza) kulture. Za kazdym jednak razem dochodzilo do nowej krucjaty i nowi przybysze z Europy niszczyli zapowiadajaca sie ugode, atakujac z wielka (choc slepa) zajadloscia muzulmanow, czesto nawet tych, ktorych antagonizowanie zupelnie nie lezalo w interesach chrzescijanstwa, i z ktorymi zawarte byly uklady pokojowe. Calkowita slepota polityczna i niezrozumienie pojecia dyplomacji byly kolejna istotna przyczyna niepowodzenia krucjat. Slawomir Sapieha Jurek Krzystek (dokonczenie wraz z bibliografia za tydzien) _______________________________________________________________________ ["Tygodnik Powszechny" z 31.01.1993. Przepisal J.K_uk, raczej sie bojac niz placzac ze smiechu] Zbigniew Holda, Michal Zielinski BAC SIE CZY PLAKAC ZE SMIECHU ============================= We wtorek, 19 stycznia, ambasador RP przy Radzie Europy Jerzy Regulski zlozyl na rece sekretarza generalnego Rady Europy, Catherine Lalumiere dokumenty ratyfikacyjne "Konwencji o Ochronie Praw Czlowieka i Podsta- wowych Wolnosci". Opinii publicznej umknela kwestia, ze dokumenty zlozone przez polske byly niekompletne. Czego brak w papierach? ----------------------- Brak w nich deklaracji, wynikajacej z art. 25 konwencji, w ktorej rzad Polski `zobowiazuje sie nie przeszkadzac w zaden sposob', aby `kazda osoba, organizacja pozarzadowa lub grupa jednostek, ktora uwaza, ze stala sie ofiara naruszenia (...) praw zawartych w niniejszej Konwencji', mogla kierowac skargi do Komisji Praw Czlowieka, przy rownoczesnej deklaracji rzadu polskiego, iz `uznaje kompetencje Komisji w tym zakresie'. Brak takiej deklaracji ze strony polskiej - wytkniety nam przez sekretarza generalnego Rady Europy - oznacza, ze obywatele naszego kraju prawa skladania skarg do Komisji Praw Czlowieka nie maja, a nawet jezeli by skarge taka zlozyli, Komisja rozpoznawac jej nie bedzie mogla ze wzgledu na nieuznawanie przez Polske kompetencji Komisji. Istnieja dwie mozliwe interpretacje postepowania naszego rzadu. Pierwsza: zla, bo wskazujaca na balagan w pracach wladzy wykonawczej. Druga: jeszcze gorsza, to domniemanie, iz rzad postanowil obywatelom zrobic przykra niespodzianke, ograniczajac - przez niedopuszczenie skladania indywidualnych skarg do Strasbourga - zakres ochrony praw obywatela. Na interpretacje taka wskazuje wypowiedz ministra Krzysztofa Skubiszewskiego, sugerujaca, ze postapiono tak ze wzgledu na stanowisko czesci poslow, ktorzy staraja sie nie dopuscic do miedzynarodowej kontroli przestrzegania przez Polske praw jej mieszkancow. Przedstawiona interpretacje podziela grupa ponad czterdziestu poslow i senatorow czterech partii (m.in.: Jozefa Hennelowa, Zofia Kuratowska, Ryszard Setnik i Zbigniew Bujak), ktorzy 23 stycznia zlozyli na rece pani premier protest w tej sprawie. Czego sie boimy? --------------- Sprawe cala mozna by zbagatelizowac. Polska jest od trzech lat krajem demokratycznym i praworzadnym, w ktorym nie mialy miejsca - jak do tej pory - razace przypadki naruszania swobod obywatelskich przez wladze. Moze wobec tego bac sie nie ma czego? A jednak sie boimy! Strach bowiem jest sluchac tego, jak wyobrazaja sobie prawa obywatelskie niektorzy poslowie. Dwa tylko przyklady z jednego posiedzenia Sejmu w dniach 21 i 22 stycznia, podczas debaty nad prezydenckim projektem "Karty Praw i Wolnosci" (cytaty ze stenogramu 35 posiedzenia Sejmu). Posel Jan Lopuszanski (ZChN): `W dniu dzisiejszym uplywa... dwusetna rocznica smierci Ludwika XVI... zamordowanego przez tych, ktorzy w imie odsadzania tradycji katolickiej od czci i wiary i w imie krytyki katolicyzmu za represyjnosc glosili m.in. zniesienie kary smierci. I dzisiaj, kiedy patrzymy na kontynuacje tego dziela, ktore wtedy zaczelo sie krwawymi aktami Rewolucji Francuskiej... byloby dobrze, zebysmy takze pomysleli o refleksjach historycznych, ktore plyna z tego faktu dla Polski w dniu dzisiejszym'. Staramy sie, choc przyznac trzeba nie jest to latwe, pomyslec o refleksjach politycznych, ktore plyna z wypowiedzi pana posla. Jezeli dobrze go rozumiemy, twierdzi, iz: - kontynuacja dziela Rewolucji Francuskiej, ktora przyniosla "Deklaracje Praw Czlowieka i Obywatela", jest czyms zdecydowanie zlym; - ci, ktorzy krytykuja katolicyzm lub postuluja zniesienie kary smierci, sa potencjalnymi krolobojcami (powyzsze zapewne dotyczy takze pana prezydenta - ktorego projekt "Karty Praw i Wolnosci" w artykule 6 znosi kare smierci - i kolegi klubowego pana posla Jana Lopuszanskiego, ministra Zbigniewa Dyki, ktory rowniez jest przeciwnikiem kary smierci). Posel Marian Pilka (ZChN); (bardzo przepraszamy za dlugosc cytatu): `... u podstaw tej karty lezy falszywa filozofia czlowieka, filozofia, ktora wyimaginowala sobie abstrakcyjna i w rzeczywistosci nie istniejaca jednostke przeciwstawiona jakimkolwiek wspolnotom... Pokusa wyzwolenia jednostki spod dominacji rodziny, spoleczenstwa, kultury, obyczaju, narodu i panstwa, wyzwolenia takze z represyjnych aspektow tych instytucji... owocowala takimi wydarzeniami jak Rewolucja Francuska czy bolszewicka. Podstawowym zadaniem panstwa jest gwarancja bezpieczenstwa publicznego. W tym celu musza istniec specjalne sluzby, ktore musza miec zagwarantowane mozliwosci sprawnego dzialania. Tymczasem karta zapowiada prawo dostepu kazdego do dotyczacych go dokumentow... przepis ten moze skutecznie uniemozliwic rozpoznanie swiata przestepczego i przeciwdzialanie zjawiskom patologicznym. Karta wystepuje zdecydowanie takze przeciwko stosowaniu przymusu fizycznego, karom fizycznym i ponizajacemu traktowaniu oraz karaniu..., przepis ten uniemozliwia policji skuteczne przeciwdzialanie i ochrone dobr znacznie wiekszych, niz niestosowanie przemocy w trakcie przesluchania. Karta wystepuje takze przeciwko ponizajacemu traktowaniu lub karaniu. Trzeba jasno powiedziec, ze kazdy wystepek musi byc nie tylko ukarany ale i ponizony oraz napietnowany. Wystepowanie przeciwko takiemu postepowaniu rodzi tolerancje wobec przestestw i poczucie bezkarnosci wobec (tak w tekscie - Z.H. i M.Z.) przestepcow. Niestety cala Karta Praw i Wolnosci jest odzwierciedleniem tej falszywej filozofii. Podstawowym prawem obywatela jest silne panstwo. Karta nie przewiduje zadnych ograniczen praw obywateli ze wzgledu na *jakakolwiek przyczyne* co znaczy, ze bedzie istnial przymus (sic? Z.H i M.Z.) na przyklad zatrudniania w szkole w charakterze katechety osoby niewierzacej... Przepis o zakazie dyskryminacji przez chorobe lub brak sprawnosci oznacza, ze w okreslonych sluzbach publicznych, na przyklad w wojsku, policji, oswiacie, musza byc zatrudnieni na przyklad chorzy na AIDS czy inne choroby zakazne, narkomani'. Rece opadaja. Do samej ziemi, trudno je podniesc, aby schwycic za pioro. Nie ma jednak wyboru. Napisac to trzeba. Swiat wedlug Mariana Pilki to swiat, w ktorym panstwo ma charakter represywny, policja ma prawo (obowiazek?) torturowac ludzi, przestepcy powinni byc ponizeni (pregierz?) i napietnowani (zelazem?), a osoby chore lub niesprawne pozbawione sa praw obywatelskich. Jezeli nas pamiec nie myli, takie panstwa na swiecie juz byly. Na przyklad hitlerowskie Niemcy i stalinowska Rosja oraz kraje satelickie (w tym kontekscie nie dziwi, ze obydwaj panowie poslowie stawiaja znak rownosci miedzy Rewolucja Francuska i bolszewicka). Jednego jednak nawet w tych krajach nie wymyslono, tego mianowicie, ze podstawowym (i jak z tekstu wynika jedynym) prawem obywatela jest silne panstwo. I dlatego nie wiemy. Bac sie czy plakac ze smiechu. Zbigniew Holda Michal Zielinski ----------------------------------------------------------------------- Prezes Rady Ministrow Pani Hanna Suchocka My, nizej podpisani poslowie i senatorowie, zwracamy sie do Pani o pilne podjecie decyzji o zlozeniu przez Rzad RP deklaracji uznajacej wlasciwosc Komisji Praw Czlowieka Rady Europy i Europejskiego Trybunalu Praw Czlowieka do rozpatrywania indywidualnych skarg obywateli naszego panstwa na naruszenia ich praw i wolnosci gwarantowanych przez europejska Konwencje Praw Czlowieka i Wolnosci Zasadniczych. Z zaskoczeniem dowiedzielismy sie, ze zlozeniu dokumentu ratyfikacyjnego dotyczacego Konwencji nie towarzyszylo powiadomienie Rady Europy o uznaniu przez Polske kompetencji Komisji i Trybunalu. W naszym przekonaniu moze to niefortunnie wplynac na ocene wiarygodnosci polskich zobowiazan w zakresie respektowania praw czlowieka i obywatela. Warszawa, 23.01.1993 r. _______________________________________________________________________ Jacek Krelowski (Astronom - jak pisze - biologicznie i biurokratycznie rodem z Kalisza, naukowo - z Torunia. Aktualnie dzieki Fundacji Fulbrighta zajmuje sie obserwacyjnymi badaniami materii miedzygwiazdowej na University of Texas). TYLKO PAPUGA ============ Lezy przede mna wydrukowany tekst zamieszczonego w "Spojrzeniach" [nr 66] artykulu Ryszarda Legutki "Miedzy papuga i zasciankiem" i budzi dosyc mieszane refleksje. Przede wszystkim jest anonsowany jako `wydarzenie intelektualne'... Z moim nieodlacznym astronomicznym `skrzywieniem zawodowym' mam ochote zapytac: jak zdefiniowac termin - `wydarzenie intelektualne'? Zdaje sobie sprawe, ze definicja moze nasuwac trudnosci, ale - moze jednak warto sprobowac? Nie mam watpliwosci, ze wydarzeniem intelektualnym byla onegdaj publikacja "De Revolutionibus", czy tez pracy "O elektrodynamice cial w ruchu", znanej jako szczegolna teoria wzglednosci. Publikacje takie zmienialy nasz sposob widzenia swiata. Wydarzeniem byla tez niewatpliwie publikacja np. "Ballad i romansow" oznajmiajaca poczatek romantyzmu w naszej literaturze. Nieprzypadkowo siegam po przyklady historyczne - wtedy wiadomo juz jakie byly dalekosiezne skutki okreslonego wydarzenia. Jak sobie z tym poradzic w przypadku tekstu `jeszcze cieplego'? Artykul Ryszarda Legutki rozni sie od "Ballad i romansow" jedna wazna cecha: jezykiem. Zawsze odczuwam rodzaj zazenowania, kiedy stwierdzam, ze jakiegos tekstu nie udaje mi sie przeczytac bez slownika wyrazow obcych pod reka... To na pewno luki w moim wyksztalceniu ogolnym. Z drugiej strony kolacze mi sie gdzies po szarych komorkach zdanie Mariana Zaluckiego: `Autor powinien meczyc sie tak dlugo, zeby czytelnik juz nie musial'. Tekst napisany `polskim liberalom ku przestrodze' nie jest rozprawa naukowa, przeznaczona dla kilku, czy kilkunastu kolegow po fachu, ktorzy znaja okreslony zargon. Trudno zatem uniknac refleksji, ze autor nie najlepiej odrobil lekcje. Tak wiec z gaszczu `izmow' nie za bardzo moge wyluskac cos, co jest istotnie nowe i co zaslugiwaloby na miano `wydarzenia'. Co znaczy `papuga i zascianek' w przelozeniu na jezyk zyciowej praktyki, to wiem od czasow tak dawnych, ze jedynie najstarsi ludzie (z R. Legutka wlacznie) moga od biedy pamietac. Na przelomie lat 50-tych i 60-tych pojawil sie w Polsce w miare oficjalnie (to znaczy nie tepiony juz policyjnymi metodami) najpierw jazz, a potem beat. Niewatpliwe wydarzenie z dziedziny kultury pop. Starcie miedzypokoleniowe, jakiemu zdarzylo mi sie byc swiadkiem bylo nad wyraz ostre! Dla panow urodzonych w okolicach pierwszej swiatowej symbolem wartosci, o ktore nalezalo walczyc byly spodnie szerokie na 30 cm w dole nogawki i wlosy ostrzyzone maszynka pod czubek glowy (co pod dlonia to twoje...); dla ich `rozwydrzonego' potomstwa takimi symbolami byly spodnie skrojone wedle wzoru na kalesony (byle sie dalo wbic) i - `plereza'... Jesli ktos potrzebuje ilustracji - jest nia jeden z odcinkow "Wojny domowej". Naturalnie ci pierwsi czerpali wzory z bliskiego otoczenia i z `dobrych przedwojennych czasow', a ci drudzy - z oblozonego do niedawna sroga klatwa Zachodu. Zascianek i papuga... Wygrala oczywiscie papuga. Zgadzam sie w tej mierze z krakowskim filozofem: szanse zascianka sa marne. Jest jednak wspolny mianownik dla tych dwoch zachowan: mianowicie papuga. Jesli ta metafora okreslic zachowania bazujace nie na indywidualnej refleksji, a na kopiowaniu zewnetrznych form zachowania. Na przestrzeni historii zachowania takie zawsze byly popularne. Dlatego tez `systemy polityczne w duzej mierze korzystaly z obyczajowosci nieliberalnej...' Wielu ludzi wybiera zamiast wlasnego osadu pojscie za `przewodnikiem stada' i ludzie ci z reguly reaguja alergicznie na inne `stada' z ich przewodnikami. Chetnych zas na tych ostatnich z reguly nie brak (patrz: spis polskich partii politycznych, jesli ktos go w ogole zna). To, co napisalem powyzej nie jest zdaniem oceniajacym, ale stwierdzeniem faktu. Tak bylo zawsze i tak jest nadal, a wiec pewno i tak bedzie. Nie wiem, czy to dobrze, czy zle; nie naleze do ideologow, ktorzy, aby uzyc slow Milosza `bardzo kochaja ludzi - takich, jakimi oni powinni byc'. Nie jestem Stworca i nie wiem, jacy ludzie powinni byc; jestem empirykiem i widze (lub wydaje mi sie, ze widze) jacy sa. Obawiam sie, ze wspolczesnosc nie sprzyja `wielkim, wszechogarniajacym pradom', jakimi w poczatkach tego stulecia byly faszyzm, czy komunizm. Chyba zbyt wiele naroslo rozczarowan. Moze to sprzyjac troche glebszej refleksji przynajmniej w pokoleniu, ktore dobrze jeszcze doswiadczenia totalitaryzmow pamieta. To, co prawda, troche myslenie zyczeniowe, bo chcialbym, zeby tak bylo... Co jeszcze wydaje mi sie watpliwe w artykule p. Legutki, to duza ilosc etykietek przypinanych komu sie da. Czytajac to czuje sie troche jak owa Rzepina ze "Szkicow weglem", sluchajaca w kosciele kazania o tych okropnych, francuskich wolnomyslicielach z XVIII wieku... A powazniej mowiac, to przylepianie etykietek, szufladkowanie ludzkich pogladow, bywa zabiegiem po prostu nieuczciwym. Reagan startujac onegdaj w kampanii prezydenckiej przeciwko Dukakisowi, przypial mu etykietke: `liberal'. Pomoglo! Wyborcy odwracali sie z obrzydzeniem od `liberala' nie pytajac autora tak kategorycznego sadu - o co wlasciwie chodzi? Tymczasem takie wlasnie pytanie nasuwa mi sie po co ktoryms zdaniu z zamieszczonego w "Znaku" artykulu. `Liberalizm byl zawsze w znacznym stopniu systemem reaktywnym i pasozytniczym'. Zebym ja wiedzial na czym toto pasozytowalo! `Trudno nie zauwazyc, ze emancypacyjna pasja liberalizmu wcale nie oslabla.' A gdyby tak choc przyklad?... `Liberal swiadomy zagrozen... nie popadal w przesadny relatywizm i frywolnosc ocen.' Co to jest `przesadny relatywizm'? Jakie oceny (i na jakiej podstawie) mozna okreslic jako `frywolne'? Czy to jest kategoria filozoficzna? Legutko wspomina takze `glowne wartosci' nie dodajac juz, co ma na mysli. Znow z moim `skrzywieniem zawodowym' chetnie widzialbym te wartosci wymienione w paru punktach. Bo kiedy wiadomo, o czym sie mowi, to i dyskusja latwiejsza. Tak jak to jest napisane - zbytnio kojarzy sie ze wspomniana kampania polityczna... Zreszta z `wartosciami' w omawianym artykule dzieje sie cos dziwnego. `...wszak jedni wyznaja wartosci homoseksualne, a inni chrzescijanskie'. Znow bez wymienienia co jest jedno, a co drugie. Nie wiem, jakie sa `wartosci homoseksualne' (poza odmienna orientacja w sprawach seksu). Wiem natomiast, ze wiele chrzescijanskich kosciolow na Zachodzie (protestanckich) nie ma nic przeciwko homoseksualistom. Tu i owdzie toleruje sie nawet takowych duchownych (plci obojga). Jaki zatem sens takiego przeciwstawienia? Przy swoich zastrzezeniach podanych powyzej gotow bylbym nazwac `frywolnym' taki oto osad: `Obiektywizm i prawda zostaja w ten sposob opatrzone cudzyslowem jako bedace w istocie narzedziami represji...' Nie wiem, jak autor rozumie te pojecia. Dla mnie obiektywizm to swoista zasada `fair play': szanowac nalezy kazdy poglad, niezaleznie, czy sie lubi jego autora; mozna jedynie (i nalezy!) domagac sie uzasadnien. Kryterium prawdy to, jak wiadomo, powazne zagadnienie filozoficzne. Nie bardzo jednak rozumiem jak prawda (bez cudzyslowu) moze byc narzedziem represji. Chyba, ze autor ma na mysli `prawde absolutna' rodem z jakiejkolwiek ideologii. Ale co to ma wspolnego z liberalizmem? Krotko mowiac, dla mnie artykul Ryszarda Legutki, z przyczyn wymienionych wyzej, nie jest `wydarzeniem intelektualnym'. Jest raczej metny. Po przeczytaniu go nie wiem, co (lub kogo) autor krytykuje, a co np. postuluje i - dlaczego. Przed czym wlasciwie ostrzega sie liberalow? Powaznie wypowiadajacy sie czlowiek winien i bez ostrzezen unikac przesady i frywolnosci (pozostawiajac te ostatnia na okazje rozrywkowe). Wiec chyba nie o to chodzi?. Moim glownym postulatem wobec czegos, co ma sie nazywac `mysla polityczna' jest przede wszystkim jasnosc. Mysl polityczna zamaskowana w `izmach', niezrozumiala dla przecietnego zjadacza chleba, moze tylko niekiedy stac sie narzedziem w rekach ideologow. Jasne i klarowne przedstawienia pogladow maja jeszcze i te zalete, ze trzeba nad nimi pomyslec... Jesli mi ktos odpowie, co w tych tezach-pytaniach jest `waznego, smialego, inspirujacego', jak twierdzi M. Cieslak, to bede szczerze wdzieczny. Moge natomiast bez trudu przystac, ze artykul prowokuje do dyskusji, czego objawem jest i tekst niniejszy. Jacek Krelowski _______________________________________________________________________ [Tygodnik Powszechny, 17.01.1993] Slawomir Mrozek OBRADY ====== - Warto by zalozyc partie polityczna - powiedzial Mayer. - Przeciez juz jest ich pare - zauwazyl Nowosadecki. - Oszem, partie sa, ale nie odpowiedzialne za calosc. Takiej odpowiedzialnej, jaka my bysmy zalozyli, jeszcze nie bylo. - A co ja z tego bede mial? - zainteresowal sie Nowosadecki. - Poswiecenie dla Ojczyzny - wyjasnil mu Mayer. - Przeciez sie poswiecam! oburzyl sie Nowosadecki i nalal sobie znowu. - W Izbie Wytrzezwien mi powiedzieli, ze jak bede kontynuowal to dostane nolens volens. - Delirium tremens - poprawilem Nowosadeckiego. - Wszystko jedno, w kazdym razie czegos po lacinie. - Ja mam na mysli poswiecenie odgorne - wyjasnil Mayer. - To znaczy... - A ja co, dolem wsaczam? - przerwal mu Nowosadecki. - Bez warcholstwa - powiedzialem do Nowosadeckiego i wlozylem go pod stol. - Od tego upadla Rzeczypospolita, Mayer ma glos. - Poswiecenie odgorne, to znaczy, ze my bedziemy Przewodniczacymi, a to sie zawsze oplaca. Pamietacie jak sie poswiecal Cyrankiewicz? - Gdzie te czasy - westchnal Nowosadecki spod stolu. - Mysl niezla - powiedzialem do Mayera. - Ale nie nowa. Nowosadecki ma racje, partii jest zatrzesienie. - Ale zadna nie jest masowa. Nas jest trzech, to znaczy stosunkowo masa. - A co z programem? Bez programu ani rusz. - Ja mam program pokazu Moda Polska, dali mi, jak nosilem dla nich paczki - odezwal sie Nowosadecki spod stolu. - Zostawilem w domu, ale moge przyniesc. Tylko juz nie dzisiaj. - Nie chodzi o program Mody Polskiej, tylko o program polskich reform - uswiadomilem Nowosadeckiego unoszac skraj obrusa, zeby lepiej z nim sie komunikowac - bez programu reform nie mamy szans, kazda partia ma jakis. - To sie zapytam Ksiezy Reformatow, mieszkam niedaleko. - Kissinger to on nie jest - powiedzialem do Mayera opuszczajac obrus. - Wracajac do tematu, na przyklad co myslisz o rolnictwie? - Moze byc, mnie nie przeszkadza. - A przemysl ciezki? - Jak za ciezki, to zelzyc. - Wobec tego co z lekkim? - Proste, jak lekki bedzie troche ciezszy, a ciezszy lzejszy. - Oswiata? - Niech swieci, byle wylaczac przy wychodzeniu. I nie czytac, bo pradu szkoda. - A wojsko? Jaki jest twoj stosunek do wojska? - Uregulowany. - Bardzo dobrze - ocenilem - fachowo, do rzeczy i co najwazniejsze moze liczyc na popularnosc. Ale to nie wystarczy, zeby sie wybic musimy zaproponowac cos radykalnego. Nowosadecki, nie ruszaj sie, bo przypierdole. - Ja sie nie ruszam, tylko drapie. - Chwiejesz stolem. - Kiedy mnie swedzi. - Ale sie przez szklo przelewa. - A, to co innego - przyznal Nowosadecki i uspokoil sie. - A nie mowilem? - powiedzial Mayer. - My bedziemy partia odpowiedzialna za calosc. Nowosadecki daje nam wzniosly przyklad, nie rusza sie, choc cierpi. Zadne radykalizmy. - Centrum? - Centrum oczywiscie tez, ale musimy miec w lonie takze lewice i prawice. Chodzi o jednosc narodowa. - Kto bedzie w centrum? - Nowosadecki moze byc lewica. - Bo przewroce stol! - ostrzegl Nowosadecki z podlogi. - Wobec tego ty bedziesz lewica, a Nowosadecki wezmie prawice - zwrocil sie do mnie Mayer. - Bo wypuszcze Nowosadeckiego - ostrzeglem Mayera. - Nie mogl bys mnie podrapac? - zapytal mnie Nowosadecki spod stolu. - Swedzi jak cholera. - Jak nie wezmiesz lewicy, nie ma mowy o drapaniu - odrzeklem. - Albo lewica, albo niech cie swedzi, wybieraj. - Podrap go tylko troche, a potem niech sie namysli - powiedzial Mayer. - Nie mozna za duzo wymagac od czlowieka. - Wlasnie! - zawolal Nowosadecki - ja musze wreszcie sie napic! - Trzymaj go! - krzyknal Mayer, ale juz bylo za pozno. Nowosadecki mial pragnienie tak gwaltowne, ze szarpiac sie ze mna przewrocil stol i wszystko sie wylalo zanim co. Ssalismy potem obrus do rana, ale to nie to samo. Nasz blad polegal na tym, zesmy go tam za dlugo trzymali na sucho. Lewica lewica, prawica prawica, ale najwazniejsze sa Prawa Czlowieka. Bez tego nie wpuszcza nas do Europy. Slawomir Mrozek _______________________________________________________________________ Jurek Dydak STRESY EMIGRANTA WIZYTUJACEGO ============================= Moje ulubione artykuly w "Spojrzeniach" to wspomnienia osob, ktore odwiedzily Polske po latach emigracji. Staram sie porownac ich wrazenia z moimi, a spedzilem 3 miesiace (lato 91 i luty 92) w RP po 9 latach emigracji w USA. Niektorzy autorzy wypowiadaja sie wprost (u innych trzeba czytac miedzy wierszami) na temat swojej alienacji i praktycznej niemoznosci powrotu do kraju na stale, glownie ze wzgledow ekonomicznych. Do napisania moich wlasnych wspomnien sklonila mnie niedawna wypowiedz osoby, ktora oszacowala swoja cene na staly powrot do Polski na $1,500 miesiecznie ["Spojrzenia" nr 63 - przyp. red.]. Jaka jest moja cena ? Jakie byly moje rzeczywiste przyczyny emigracji do USA w 1982 roku? Typowa (na odczepnego) odpowiedz dla Obywateli Amerykanow (glownie konserwatywnych republikanow), to Stan Wojenny i Straszny Rezim Komunistyczny. Co inteligentniejsi Obywatele Amerykanie (glownie lewicujacy demokraci) jednak domagaja sie bardziej szczegolowych wyjasnien. Prawda jest, ze warunki ekonomiczne zycia w PRL nigdy mnie bardzo nie gnebily - Partia i Rzad dawaly mi papier z olowkiem (z papierem to bylo roznie) do pracy naukowej i krede z tablica (z kreda tez bylo roznie) do pracy dydaktycznej. Nawet przymuszaly dziatwe studencka do wysluchiwania moich wykladow bez protestu. W tak zorganizowanym systemie dzialania szkol wyzszych, koledzy z Wydz. Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego byli filarami moralnymi (Onyszkiewicz, z bardziej znanych), a wielu z nich stracilo czesc zycia w walce z Komuna (slynny Narozniak, uciekinier ze szpitala na ulicy Banacha po postrzeleniu przez ZOMO). Czy zatem jestem gotow do powrotu do Polski za $ 18,000 rocznie? Niestety, nie znam sumy, ktora by mnie sklonila do powrotu. Oto wytlumaczenie mojej niepatriotycznej postawy: Po prostu Polska jest krajem ludzi bardzo znerwicowanych (tzw. dom wariatow). Po wiekach wplywu dogmatycznej religii (katolicyzm) i dogmatycznej ideologii (komunizm), wiekszosc Polakow wierzy w istnienie *prawdy absolutnej*, *absolutnych wartosci* i innych *absolutow* oraz dazy do ich poznania. Znaczna czesc Polakow sadzi, ze owe *wartosci* juz poznala i aktywnie gnebi wspolplemiencow przymuszajac ich do wspolwyznawania tychze *wartosci*. Oto kilka przykladow z zycia codziennego: WARTOSC NR 1: DOBRZY POLACY POMAGAJA SOBIE NAWZAJEM! Nie wspomne juz, ile mialem zapytan o zaproszenie do USA, adopcje 17-latkow, przewiezienie malego pakuneczku wagi 12 kg. Zapytac zawsze mozna - nie ma problemu. Jednak reakcji na delikatna (jak sadze) odmowe (adopcja trwa kilka lat, nie mam juz miejsca w walizce itp.) sie nie spodziewalem. Pytajacy natychmiast oferowal jakies rozwiazanie konstruktywne: my to sznureczkiem, panie Jureczku, lub egzystencjalne (?): wszyscy tak robia, wiec jakos to pojdzie. Nastepowal ciag prezentacji ich rozwiazan i moich obiekcji sprowadzajacy sie do ultimatum: Albo jestem Dobrym Polakiem i robie co nalezy, albo jestem Cham. Dlaczego tv nie informuje ludzi w Polsce, ze rzad amerykanski nie pertraktuje (teoretycznie) z terrorystami? WARTOSC NR 2: POMAGAMY STARSZYM OSOBOM! Starsze Osoby o tym wiedza i nie maja zadnych problemow z domaganiem sie danin od wasali. Razu pewnego (maj 91, w czasie strajku komunikacji miejskiej w W-wie) starsza pani zazyczyla sobie, bym otworzyl okno w autobusie z czasow Bat'ki Stalina. Kiedy po chwilowym szamotaniu nic z tego nie wyszlo, dowiedzialem sie, ze tylko powierzchownie przypominam osobnika pci meskiej. Ciekawy byl przypadek w pociagu z W-wy do Krakowa. Konduktor machnal na mnie reka, bym obudzil spiaca obok pania w celu *okazania biletu wadzom*. Mialem juz uraz w tym momencie, a ponadto to jemu za to placa, a nie mnie. Pokrecilem wiec przeczaco glowa i jakies grzeczne studentki natychmiast dokonaly aktu przebudzenia. Towarzystwo w przedziale wiedzialo, ze nie jestem miejscowy, bo wczesniej nie moglem znalezc swojego miejsca (po numerze 73 zobaczylem 75, a moj byl 74). Natychmiast po wyjsciu konduktora podjeta zostala proba teoretycznego wytlumaczenia mojego postepowania. Przewazal poglad, ze *jemu nie wolno*. Z przykroscia stwierdzam (nie), ze dostalem napadu zlosliwosci i wytlumaczylem owym ludziom, iz w USA znane sa przypadki kobiet, ktore (po takim obudzeniu) oskarzaja mezczyzn o usilowanie gwaltu lub tez symuluja atak serca. Moje ubezpieczenie tego nie pokrywa, ale konduktora na pewno tak. Znajac USA, nie zdziwilbym sie, gdyby to bylo prawda! Natomiast teraz jest to juz PRAWDA w Polsce, gdyz WARTOSC NR 3: COKOLWIEK POWIEDZIALA (Z PRZEKONANIEM) PANI FRANIA, JEST PRAWDA! A Pani Frania byla w tym przedziale i slyszala na wlasne uszy, gdyz ja dobrzy ludzie w pore obudzili. Pol biedy, gdy czlowiek ma konflikty z ludzmi obcymi, ale klopot polega na tym, ze moje kontakty z wlasna rodzina tez byly nielatwe. Globalnie rzecz biorac: ludzie w Polsce nie umieja wypracowywac sytuacji, ktore bylyby dogodne dla obu stron. Jedna z osob chce natychmiast zmonopolizowac sytuacje i narzucic swoja wole drugiej. Najczestszym uzasadnieniem jest oczywista *prawda* (`Wszyscy tak robia', `Pani Frania powiedziala', `Przeczytalam w gazecie' itp), a w przypadku oporu (biernego badz czynnego) delikwenta stosuje sie wykrecanie raczki (`Jest Pan mezczyzna czy nie', `Chyba sie zamerykanizowales' itp). Moja 16-letnia corka do dzisiaj pamieta osobistosc z autobusu na trasie Krakow-Brzozow, ktora namietnie czestowala ja ciastkami i na proby zakonczenia aktu (`juz dziekuje', `naprawde juz dziekuje') natychmiast ripostowala ('nie wstydz sie', `taka jestes chuda'). W mniemaniu owej osobistosci byl to akt chrzescijanskiego milosierdzia, a moja corka po prostu chciala udusic babsztyla. Konkludujac: a. Jestem gotow na staly pobyt w Polsce przez 1 miesiac w roku. b. Czy aby zycie polityczne w Polsce nie jest pochodna zycia codziennego, ktore staralem sie opisac powyzej? c. Czy aby marzenia o demokracji w Polsce nie sa *marzeniami*? Zyj i pozwol zyc innym! Pokoj z Wami, Jurek Dydak _______________________________________________________________________ Z cyklu: kacik kulinarny Jurek Karczmarczuk MAZURKI MADAME LEVITTOUX ======================== Madame, jak samo nazwisko dobitnie swiadczy, pochodzi z Zawiercia, gdzie jej ojciec byl dlugoletnim dyrektorem szkoly. Wyssala z mlekiem matki upodobanie do kuchni zaglebiowskiej, a potem slaskiej i nadal domena jej jest kuchnia polska. W tym roku spedzi Wielkanoc w Katowicach, a jej wnuczusie w Normandii, wiec narzekania, ze nie bedzie babcinych mazurkow juz sie zaczely. Ale mazurki beda, przepisy zostaly utrwalone w pamieci masowej a takze w pamieci dynamicznej i teraz pozostaje je kolejny raz zaimplementowac, w miare mozliwosci bez nadmiernego zabugowania. Spodem mazurka jest kruche ciasto. Winno byc rzeczywiscie kruche, dosc slodkie, niezbyt twarde i nie schnace. 40 dag maki 20 dag masla 5 zoltek 10 dag cukru (zalecany: cukier puder) Jesli jeszcze nie robiliscie kruchego ciasta, to uwaga: niech Was sw. Onufry chroni przed takimi bledami jak np. ucieranie zoltek z cukrem, topienie masla itp. Nie za miekkie maslo pokroic w kawalki i wrzucic do kupki maki. Wyrabiac spokojnie i niedlugo. Dodac zoltka, ugniesc. Na koncu dodac cukier, ugniesc, zeby go dobrze rozprowadzic, a nastepnie kulke ciasta zostawic przez pol godziny w chlodzie. Wyjac, nie walkowac, a pokroic na wieksze kawalki i ulozyc wklepujac rekami na brytfance ok. polcentymetrowa (raczej ciensza) warstwe. Na brzegu blachy zrobic naturalnie rancik wysokosci paru milimetrow. W paru, parunastu miejscach nakluc widelcem. Piec do zrumienienia, ale nie za dlugo, ok. pol godziny. A oto dwa warianty przykrycia mazurka. Oba znakomite, choc ten pierwszy smakuje lepiej doroslym niz dzieciom. 1. Pomaranczowy. Zetrzec na tarce jedna duza pomarancze w calosci, ze skorka i calym srodkiem, oczywiscie bez pestek. Dodac do tego (opcjonalnie) otarta skorke z cytryny i sok z jednej cytryny. Utrzec te pulpe z 40 dag cukru pudru. Dobrze utrzec, a polplynna mase wylozyc na ostudzony spod. Mazurek musi byc przygotowany na kilka dni przed oddaniem do uzytku. Przechowac w spizarni, gdzie mazurek nie ma wyschnac na kosc, natomiast masa pomaranczowa winna zgestniec tak, by dalo sie go kroic. W zaleznosci od soczystosci pomaranczy trzeba czekac od trzech dni do tygodnia. Jest bardzo estetyczny i odswiezajacy. 2. Figowy. 25 dag prasowanych fig 2 cytryny 10 dag obranych orzechow wloskich 5 dag smazonej skorki pomaranczowej, drobno pokrajanej 125 ml wody (no dobra, ok. 1/8 litra, czyli szklaneczka) 25 dag cukru 1/2 lyzki octu (niezbyt silnego, raczej 3 niz 7%) cytrynowy lukier pomadkowy (opcjonalnie). Rozumiem, ze kazdy umie zrobic lukier. Zemlec figi oraz obrane cytryny (wyjac pestki, rozumiem, ze kazdy wie, ale zdarza sie zapomniec). Dosc drobno pokroic orzechy, ale nie mlec ich, bo mazurek straci na chrupkosci. Z wody, cukru i octu zrobic syrop, wrzucic wszystko i chwilke smazyc. Masa ma byc dosyc gesta, ale latwa w rozkladaniu na ciescie. Troche ostudzic, ale jeszcze ciepla wylac na spod i rozsmarowac. Po ostudzeniu cieniutko polukrowac, o ile ktos ma ochote. Sma. Sekretarka planu: J. K_uk Scenariusz: Mme M. L_x. Konsultacja metodyczna i rezyseria: Mme I. L_x-K_uk Konsultacja organoleptyczna: Mmle Z. K_uk i Mmle N. K_uk Eksperci Niezalezni: owczarek wegierski Foka i dachowiec Capucine _______________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu) Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu) Jurek Karczmarczuk (karczma@univ-caen.fr) Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca) stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet) Copyright (C) by Mirek Bielewicz 1993. Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP i gopher, adres: (128.32.162.54), directory: /pub/polish/publications/Spojrzenia. ____________________________koniec numeru 67___________________________