______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 15.01.1993. ISSN 1067-4020 nr 58 _______________________________________________________________________ W numerze: Elzbieta Cichocka - Co sie ze mna stalo? Marian Tarkowski - Socjaldemokracja a wolny rynek Marcin Przeciszewski - Nowy wyklad wiary Maciek Cieslak - Dostrzezone - Rozwazone Wlodzimierz Holsztynski - Troche poezji Andrzej Waligorski - Wiersze Marcin Mankowski - list do redakcji _______________________________________________________________________ [Od red.:Po pierwsze, to Szanowni Czytelnicy zechca zauwazyc, ze dosta- lismy numer ISSN. Ha! Od razu widac poprawe jakosci artykulow. Kontynuujemy wieloglos w sprawie prymatu ekonomii nad sprawami socjal- nymi i odwrotnie. W poprzednim numerze Raul Alfonsin przestrzegal przed nadmiernie rozbuchanym liberalizmem, a Jan Winiecki przed probami ukro- cania tegoz. Dzis Marian Tarkowski walczy z Alfonsinem, nasz czytelnik wyraza watpliwosci wobec filozofii Winieckiego, a na dokladke Slawek Janicki znalazl ponizszy artykul o bezrobociu ludzi starszych. Powinie- nem swoim zwyczajem poprosic Czytelnikow o komentarze, ale wlasciwie, to nie mam motywacji, gdyz mam wrazenie, ze w tej sprawie wszyscy juz powiedzieli wszystko. I nic z tego nie wyniklo... J.K_uk] _______________________________________________________________________ [Gazeta Wyborcza nr 261, 5.11.1992, przepisal i krotko komentuje Slawek Janicki: Ponizszy przedruk z "Gazety Wyborczej" w zasadzie mozna by skwitowac wzruszeniem ramion. Jeszcze jedna ckliwa historia o tym jak to zakomu- szalym Polakom trudno przezyc w nowym i ze tylko nieskazone pokolenie ma szanse powodzenia. Mam jednak wrazenie, ze wyrzucenie na smietnik sporej czesci ludzi jest po prostu marnotrawstwem. Nie stac nas na to. Nie mozemy utrzymywac tylu bezrobotnych. Potrzebny jest caly system douczania i przeszkalania. Nawet w tak ulomnym systemie socjalnym jak amerykanski mozliwosci sa daleko wieksze. -SJ] Elzbieta Cichocka CO SIE ZE MNA STALO =================== Pismo ze spoldzielni brzmialo jak ultimatum. Jesli do konca miesiaca Anna nie zaplaci zaleglych czterech milionow oplat za mieszkanie, skieruja sprawe do sadu. Sad i co dalej - eksmisja? Jest przedostatni dzien pazdziernika, ostatniego jest sobota, administracja nie pracuje, pojdzie tam w poniedzialek. Dzisiaj byla w opiece spolecznej. - Tam przychodza ludzie z marginesu. Przy mnie facet na chwiejnych nogach chcial dostac talon na darmowe posilki. Przeciez juz panu dalismy - mowi mu urzedniczka. - Ale musialem sprzedac - wytlumaczyl bez cienia wstydu. Piwko bylo czuc na kilometr. Pani z opieki zachowala sie niezwykle sympatycznie. Kiedy uslyszala, ze Anna jest z zawodu redaktorem technicznym, opowiedziala o swojej siostrze, ktora tez dlugo szukala pracy. - No i gdzie znalazla? - spytala zachlannie Anna. Opieka spoleczna obiecala zrefundowac czesc dlugu. Moglaby dopozyczyc i splacic caly dlug, ale jak tu pozyczac, jesli nie wie, czy znajdzie prace. Z czego bedzie oddawac? Do bezrobotnych tez sie jeszcze nie zapisala. Nie chce zaakceptowac tego, ze moze byc wyrzucona poza nawias zycia zawodowego. Umie robic to, co robila 28 lat i lubi to zajecie. Jej pismo zbankrutowalo. Wiele pism i wiele wydawnictw teraz bankrutuje. Rownie duzo powstaje nowych. Miedzy bankructwem jednych a powstawaniem innych zmienila sie epoka. Ile pani ma lat? ---------------- Codziennie rano spacer z psami i "Gazeta Wyborcza" z nablizszego kiosku. W domu kawa, papieros i telefon. Przeglada wszystkie ogloszenia w rubryce "Praca". Teraz ma juz wprawe i na pierwszy rzut oka przeprowadza selekcje. Nie wykreca numerow, gdzie od razu zadaja "mlodej, do 25 lat, ale za to z czterdziestoletnim doswiadczeniem zawodowym". Szkoda pieniedzy na telefon. Ale i tak co chwila, to cios. Kiedy trzecia z kolei rozmowczyni spytala Anne o wiek, nie wytrzymala i wybuchla: - Pani potrzebuje czlowieka do pracy czy do burdelu? Nie wszyscy okreslaja granice wieku juz w ogloszeniu. Zapraszaja na rozmowe, potem obiecuja, ze sie odezwa. Czeka pare dni, a telefon milczy. Ma 56 lat i 28-letni staz pracy. Za malo, zeby przejsc na emeryture, za duzo, by dostac nowe zajecie. Pozno zaczela kariere zawodowa, bo przedtem zajmowala sie trojka dzieci. Sa juz na swoim i z trudem sie dorabiaja. Za mloda jest, zeby spodziewac sie od nich pomocy. Przeciez moze pracowac. Lancuszek szczescia ------------------- Poczatkowo szukala zajecia w swoim zawodzie. - Chcialam zapytac z prostej ciekawosci - wykrecila numer z ogloszenia - skad sie w ogole biora ludzie, ktorzy potrafia obslugiwac McIntosha. Sama jestem technicznym, chcialabym sie nauczyc lamac za pomoca komputera, a nic nie wiem o takim kursie. - To bardzo proste - uslyszala uprzejma odpowiedz - niektore tytuly padaja, a ich pracownicy, juz przeszkoleni, sa natychmiast do wziecia. Kurs komputerowy, taki z ogloszenia, to pare milionow. Sama nie ma tych pieniedzy, a pracodawca, jesli juz szkoli, to mlodych. - Bylo takie ogloszenie - ciekawe, dochodowe zajecie dla kazdego... Zadzwonilam, a tam babka zaczela metnie mi tlumaczyc. Mialo to polegac na wciaganiu ludzi, ktorzy beda bulili forse za nic. Taki nowoczesny "lancuszek szczescia". Innym razem byla jakas niezwykle atrakcyjna propozycja, juz nie pamietam dokladnie, jaka. Oferty zbierano pisemnie, na numer skrytki pocztowej. Zlozylam. Minelo pare tygodni, zdazylam juz o wszystkim zapomniec, kiedy dostalam awizo. Facet na poczcie odnalazl numer przesylki i powiedzial, ze mam zaplacic 476 tys. zl. Myslalam, ze to ciotka z Ameryki niespodziewanie przyslala mi paczke i nalezy zaplacic clo, ale nie, to byla zwykla koperta z nadrukiem firmy, ktora sie oglaszala. "To jak, bierze pani?" - spytal urzednik usmiechajac sie ironicznie, widac wczesniej juz doreczal pare takich przesylek. Dziekuje bardzo, odpowiedzia- lam i do dzis nie mam pojecia, co oni mogli mi przyslac za pol miliona. W zwyklej kopercie. Zbieranie klientow do telefonicznego banku danych nie wypalilo. Rozbilo sie o milion zlotych kaucji, ktorych nie miala. Akwizycja amerykanskich srodkow pioracych tez nie wchodzi w rachube. Trzeba miec 900 tys. na pierwsza partie towaru. - Codziennie zaliczam po iles tam ogloszen. Spora czesc to pic na wode i zwykle oszustwo. Z innych, albo nikt sie nie zglasza, albo przez caly dzien zajety sygnal i nie mozna sie dodzwonic. Wczoraj caly dzien stracilam na wyjazd do Piaseczna. 2 godziny lazilam w te cholerna ulewe, szukajac adresu firmy, ktorego nie znal zaden przechodzien. W koncu okazalo sie, ze to barak w szczerym polu. Wszystko na prozno. Potrzebowali kogos z samochodem. Slysze tylko jedno ------------------ - Ja juz wpadlam w kompleksy. Chyba nie pasuje do dzisiejszych czasow. W radiu slysze tylko jedno - przedsiebiorczosc. Przeciez gdyby wszyscy byli przedsiebiorcami, to kto by pracowal? Nie twierdze wcale, ze przedsiebiorcy nie pracuja, ale musza miec pracownikow do swoich sklepow, hurtowni, warsztatow. Ja chce byc pracownikiem. Po trzech miesiacach szukania zajecia Anna poszla wreszcie do biura pracy. W Warszawie sa dwa, dla fizycznych i umyslowych. W biurze dla umyslowych odprawiono ja narazie z kwitkiem. Miala wszystkie wymagane dokumenty, ale swiadectwo dojrzalosci w odpisie, potwierdzonym przez wydawnictwo 20 lat temu. - Za komuny ten dokument byl wazny, lezal w mojej teczce w kadrach, a teraz wymagaja oryginalu. Nie wiem, moze gdybym byla bardziej przedsie- biorcza, napisalabym do Opoczna... Tam juz dawno nie ma mojego liceum, zbudowano nowa szkole, ale moze gdzies zachowaly sie dokumenty. Tylko ze dla mnie to takie zebry. Zasilek dla bezrobotnych, opieka spoleczna... Wolalabym popracowac. [...] Budze sie zlana potem --------------------- - Nie wiem, co sie ostatnio ze mna zrobilo - zastanawia sie Anna. - Znajomi zawsze mi mowili, ze jestem energiczna i zaradna. Teraz nie panuje nad nerwami. W nocy budze sie zlana potem i przerazona, tak jakby juz nie bylo dla mnie zadnego wyjscia. Boje sie brac jakiekolwiek leki, zeby pewnego dnia nie przedawkowac. Moze powinnam pojsc do psychiatry, ale zdaje sie, ze mi wlasnie wygaslo prawo do bezplatnego leczenia. _______________________________________________________________________ [Gazeta Wyborcza z 24-25.10.1992. Autor jest historykiem i politologiem, doktorem nauk politycznych, w latach 1973-85 byl pracownikiem Instytutu Wspolczesnych Problemow Kapitalizmu, obecnie: pracownik Fundacji Archiwum Wschodniego "Karta". Przytoczony artykul jest polemika z Raulem Alfonsinem, bylym prezydentem Argentyny, ktorego tekst przytoczylismy w poprzednim numerze. Przepisal J.K_uk] Marian Tarkowski SOCJALDEMOKRACJA A WOLNY RYNEK ============================== Jak realizowac we wspolczesnym panstwie szeroka polityke socjalna, polityke ochrony humanistycznych wartosci, skoro coraz trudniej gromadzic na ten cel fundusze bez naruszania kanonow efektywnego gospodarowania? Dobra prase i na ogol lepsze rezultaty maja w naszych czasach przede wszystkim ci, ktorzy koncentruja sie na gospodarce, zaciskaniu pasa, zwiekszaniu roli rynku, zas ci, ktorzy nie decyduja sie na pojscie taka droga - albo nie radza sobie z gospodarka, gdy sprawuja wladze, albo ulegaja pokusie populistycznej propagandy, gdy sa popierana przez szerokie kregi spoleczne opozycja. Raul Alfonsin, gdy byl prezydentem Argentyny, takze nie radzil sobie z gospodarka, nie potrafil i nie chcial zdobyc sie na realizacje twardej polityki ekonomicznej. Doprowadzil do ogromnego chaosu, upadku gospodarki i finansow panstwa. W tej sytuacji poczul sie zmuszony do ustapienia z funkcji prezydenta w 1989 r., na piec miesiecy przed uplywem kadencji. Po przejsciu do opozycji nie angazuje sie w demagogiczne ataki na wolnorynkowa i monetarystyczna polityke swego nastepcy, mimo ze - jak wskazuje tresc jego artykulu w "Gazecie Swiatecznej" z 3 pazdziernika - ideologie i czolowych teoretykow wolnego rynku traktuje z ogromna niechecia. Jego artykul, zawierajacy skierowane do panstw Europy Wschodniej ostrzezenie przed wolnorynkowa propaganda i jej nastepstwami, ma bardzo kontrowersyjna i uproszczona wymowe, co jednak trzeba traktowac jako rzecz nieunikniona, gdy o jakims kierunku politycznym pisze przedstawiciel ugrupowania mieszczacego sie na przeciwleglym biegunie spektrum politycznego. Raul Alfonsin reprezentuje myslenie tej czesci dzisiejszej socjaldemokracji, ktora mozna by nazwac "socjaldemokracja romantyczna". Jej przedstawiciele sa oredownikami klasycznego panstwa opiekunczego z szerokim zakresem interwencji w postaci swiadczen socjalnych i regulowania gospodarki. Wprawdzie dla osob o pogladach zblizonych do Alfonsina czesciej uzywa sie sie okreslenia "lewica socjaldemokratyczna", jednak w tym przypadku nie byloby to fortunne. Glownie z dwoch powodow: niektorzy jej przedstawiciele reprezentowali tendencje trockistowskie, ponadto zas czesc z nich sprawiala wrazenie, jakby w swojej dzialalnosci byli obroncami interesow ZSRR w swiecie (np. propozycja jednostronnego rozbrojenia ze strony lewego skrzydla Labour Party). Artykul Alfonsina sytuuje sie w tym nurcie publicystyki politycznej, ktora wynajduje jedna przyczyne zla (w tym przypadku - propaganda wolnorynkowa, nazywana przez autora - neokonserwatyzmem) i nadaje jej ceche wszechstronnej zdolnosci niszczycielskiej dla wielu zagadnien spoleczno-ekonomicznych i politycznych. Artykul zawiera sugestie, ze propaganda wolnorynkowa jest zagrozeniem dla polityki panstwa opiekunczego, czego nastepstwem moze byc rozszerzenie zasiegu niesprawiedliwosci spolecznej, dalsza dehumanizacja zycia. Moim zdaniem problem jest znacznie bardziej skomplikowany, zas w swietle realnego wplywu tej propagandy na sytuacje w panstwach rozwinietych takie stawianie sprawy jest uproszczeniem. Zajmowalem sie przez wiele lat polityka i mysla polityczna wspolczesnego kapitalizmu i rozumiem obawy i "uczulenie" socjaldemokratow na neokonserwatyzm. Byl to, od polowy lat 70 do polowy lat 80, wyjatkowo agresywny ruch polityczny, glownie w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, wymierzony przede wszystkim w nadmiernie rozbudowany interwencjonizm panstwowy, dysponujacy wowczas szerokim zapleczem finansowym i naukowym dzieki poparciu niektorych odlamow wielkiego kapitalu. Jednak fala neokonserwatyzmu w przeszlosci, czy tez jej oddzialywania obecne, ani nie mialy niszczycielskiego wplywu na zasieg panstwa opiekunczego na Zachodzie, ani nie doprowadzily do popularnosci tego sposobu myslenia u nas czy u naszych postkomunistycznych sasiadow. Wprawdzie neokonserwatyzm wyniosl do wladzy Ronalda Reagana i Margaret Thatcher, ktorzy swiadoma polityka zapoczatkowali odwrot od tradycyjnego wzorca szerokiej roli panstwa, podwazyli jeden z filarow socjaldemokratycznej filozofii politycznej, ale zadna z tych postaci nie byla wrogiem panstwa opiekunczego jako takiego. Reagan i Thatcher ograniczyli skale wydatkow panstwa na niektore formy pomocy, pozostawiali jednak nietkniety trzon. Symboliczna wymowe ma fakt, ze Zelazna Dama zwiekszyla podczas swoich rzadow wydatki na sluzbe zdrowia o ok. 20 proc. (po uwzglednieniu inflacji). Tak wiec od wolnorynkowej propagandy do szerokiego realizowania jej tez jest daleka droga i jej skrocenie nie jest mozliwe, takze w panstwach postkomunistycznych. Decyduje o tym spoleczne przywiazanie do opiekunczosci panstwa oraz przekroczenie przez elity polityczne pewnego progu humanistycznej swiadomosci. Dlatego nie dziwmy sie, ze przedstawiciele ideologii wolnorynkowej, na przyklad Unia Polityki Realnej, sa u nas marginesem zycia politycznego. Podobna sytuacja jest w panstwach rozwinietych: jej skrajni przedstawiciele w Stanach Zjednoczonych, jak Friedrich Hayek - piszacy 50 lat temu, czy Robert Nozick - tworzacy aktualnie, mimo ze obszernie cytowani i omawiani w publicystyce i nauce Zachodu, sa jedynie ciekawostkami intelektualnymi, nie majacymi zadnego wplywu na polityke. Polityka "panstwa opiekunczego" w panstwach rozwinietych i "socjalnego panstwa totalitarnego" w Europie Wschodniej ujednolicily spoleczne postawy Wschodu i Zachodu w kwestii roli panstwa jako opiekuna, uodpornily na neokonserwatyzm i wszelka indoktrynacje wolnorynkowa. Jezeli wiec warto sie zatrzymac nad ostatnim zdaniem artykulu: `Byloby dobrze, gdyby politycy Europy Wschodniej zatrzymali bieg wahadla, zanim wychyli sie zbyt daleko w prawo", to nie ze wzgledu na neokonserwatyzm, ale na dwa kompleksy problemow, ktore u Alfonsina nie wystepuja. Pierwszy - wazniejszy i juz zaznaczajacy swoje niekorzystne oddzialywanie w naszych krajach - to spuscizna po komunizmie: kryzys ekonomiczny, kryzys postaw spolecznych, kryzysy polityczne, zapoznienie technologiczne, a takze fala nacjonalizmow, reakcji religijnej i populistycznej demagogii. Drugi kompleks to dwie scisle sie ze soba splatajace tendencje o wymiarze globalnym: ekonomiczna i kulturowa. Ekonomiczna, wyraznie ujawniajaca sie od drugiej polowy lat 70, jest wynikiem stale zaostrzajacej sie konkurencji w wymianie miedzynarodowej, a przejawia sie w niestabilnosci sytuacji gospodarczej nawet najbogatszych panstw, w kryzysach ich budzetow. Dochodzi do ciec w sumach przeznaczonych na pomoc socjalna i pomoc dla wytypowanych galezi gospodarki (w latach 80 ulegly tej tendencji takze bedace u wladzy partie socjaldemokratyczne we Wloszech, Hiszpanii i Francji, a w ostatnich latach podobnie reaguja znajdujace sie w opozycji partia brytyjska i szwedzka). Tendencja kulturowa, o wiele glebiej osadzona w przeszlosci, to stala dehumanizacja kontaktow spolecznych i postaw ludzkich, dla ktorej moze zabraknac zapor i przeciwdzialan, jezeli napiecia ekonomiczne w skali mikro i makro beda sie poglebiac. Nalezy sie obawiac, ze obie te tendencje moga najdrastyczniej zaznaczyc swoj niekorzystny wplyw w krajach postkomunistycznych, ktore nie maja jeszcze dostatecznych doswiadczen w konkurencyjnej walce o byt ekonomiczny w skali jednostek, przedsiebiorstw, panstw i regionow. Na koniec krotka refleksja na temat przyszlosci "romantycznej socjaldemokracji". Scena polityczna w coraz wiekszej liczbie panstw swiata jest, niezaleznie od profilu politycznego partii rzadzacej, wypelniona polityka centrowa, ktora mozna okreslic jako realizowanie umiarkowanie wolnorynkowych, liberalnych celow przy pomocy umiarkowanie socjaldemokratycznych metod. Stawia to "romantykow" przed dylematem: wlaczyc sie w ten proces czy poszukiwac wlasnych, nowych idei. Byloby to trudne w dzisiejszym swiecie polityki, w ktorym, pod ciezarem ograniczen ekonomicznych, pole manewru i realnych alternatyw bardzo sie skurczylo. -------------------------------------------------------------------- Kolejne trzy grosze introligatora dyzurnego. Moim celem NIE jest tutaj wtracanie sie w meritum dyskusji. Bardzo lubie uczciwa i rzeczowa polemike prasowa. Ale jeszcze bardziej lubie polemike przy uzyciu podejrzanych chwytow, bo to bardzo tworcze... Dlatego bardzo sie ciesze, gdy czytam, ze Alfonsin `doprowadzil ... do upadku gospodarki', gdyz to pozwala mi z czystym sumieniem stwierdzic, ze w Polsce do upadku gospodarki doprowadzili "specjalisci" pracujacy `przez wiele lat' w takich instytucjach jak Instytut Wspolczesnych Problemow Kapitalizmu, m.in. pan Tarkowski, ktory za starego rezimu jakos nie widzial nieszczesc zwiazanych z socjaldemokracja, a teraz nagle przejrzal i pozwala sobie na bohaterska obrone mechanizmow rynkowych. Co zreszta jest o tyle latwe, ze nikt nie walczy z tymi mechanizmami, a zwlaszcza nie walczy z nimi Alfonsin, ktory jedynie zauwaza pewne ekscesy. Klopoty ekonomiczne Argentyny nie zaczely sie za Alfonsina i nie skonczyly sie na nim. Menem mial dokladnie te same problemy. Czesciowo tamtejszy problem jest podobny do polskiego - po zabagnieniu sprawy przez pulkownikow probowano sie "otwierac" i "monetaryzowac", co spowodowalo zalanie rynku przez import, oslabienie rodzimej produkcji, dzieki potwornym odsetkom bankowym oplacalo sie wwozic dewizy, konwertowac, zbijac "suchy" kapital, korzystac z panstwowej ochrony przelicznika dolarowego, wymieniac z powrotem i wywozic. Bog wie, ile w ten sposob nabito kieszeni - i w Polsce i w Argentynie. Trudno rzadzic w tych warunkach i oskarzanie, ze winna jest socjaldemokratyczna filozofia prezydenta, wydaje mi sie cokolwiek radykalne. Znajomy Argentynczyk nie potwierdza tego, choc przyznaje, ze w kraju interpretacja posuniec rzadow byla i jest rozna - jak w Polsce. W kazdym razie Alfonsin za romantyka uwazany nie byl. Czy mozna rzeczywiscie powaznie traktowac sugestie Tarkowskiego, ze Unia Polityki Realnej jest na marginesie zycia politycznego gdyz repre- zentuje ideologie wolnorynkowa? Nie mylimy aby ekonomii z paranoja? A czy neokonserwatyzm jest rzeczywiscie papierowym tygrysem? Bo ja wiem? A gdyby Thatcheryzm zamiast sie posliznac zaczal krzepnac? Wiem natomiast, ze po socjalistach za pare miesiecy wladze we Francji obejmie prawica. I juz teraz wiadomo, ze ci sami politycy, ktorzy teraz ze zrozumialych wzgledow wieszaja na rzadzie psy za pewna ugodowosc wobec GATT i komisji Europejskiej, w przyszlym roku zarzna niejednego rolnika francuskiego kasujac subsydia. I wiadomo, ze wydatki socjalne z budzetu dosc dramatycznie spadna. J. K_uk. _______________________________________________________________________ [Spotkania, 26.11 - 2.12.1992, spisal Z.P.] Marcin Przeciszewski NOWY WYKLAD WIARY ================= Zanim dotrze do nas polski tekst katechizmu, przesledzmy - korzystajac z opracowan francuskich - wybrane zagadnienia przezen definiowane. (...) Francja jest pierwszym krajem, w ktorym dzielo to zostalo udostepnione opinii publicznej. `Najwyzszy czas na taki krok - czytamy w komentarzy Andre Frossarda - bowiem wiekszosc wiernych nie zdaje juz sobie sprawy, w co nalezy wierzyc badz nie wierzyc, a niektorzy z nich - obserwujac debaty teologow - zadaja sobie pytanie: czy Kosciol w cos jeszcze wierzy?' Poprzedni powszechny katechizm, czyli ustalajacy ramy doktryny i moralnosci katolickiej obowiazujace w calym Kosciele, zostal wydany przed ponad 400 laty w nastepstwie Soboru Trydenckiego. W opracowaniu obecnego wzieli udzial (w formie konsultacji) wszyscy biskupi swiata oraz kilkuset teologow i specjalistow z roznych dziedzin. Efektem jest bogato ilustrowany tom liczacy 676 stron, gdzie podstawowe zasady wiary zostaly ujete w 2865 paragrafach. W odroznieniu od trydenckiego, katechizm ten nie ma charakteru polemicznego, lecz - jak czytamy we wstepie - adresowany jest przede wszystkim do sumienia czlowieka. Tak wiec w dziedzinie moralnosci kladzie sie akcent nie tyle na zakazach, co na jej wykladzie pozytywnym. Zarys wiary przedstawiony zostal w czterech podstawowych wymiarach: w co Kosciol wierzy (Credo), jak celebruje istote swej wiary (sakramenty), jak ja realizuje w zyciu codziennym (przykazania), i jak sie modli. Czy katechizm ten oznacza rewolucje w Kosciele? Nie, po prostu jest syntetycznym wykladem wiary na miare potrzeb i mentalnosci wspolczesnego czlowieka. Od swego poprzednika - katechizmu trydenckiego - rozni sie tym, ze oprocz swej warstwy teologicznej, w jednoznaczny sposob podejmuje najbardziej palace problemy wspolczesnego swiata. Autorzy pragneli dostarczyc czlowiekowi konca XX wieku pewnego rodzaju busole, wyznaczajaca dlan kierunek w targanym sprzecznosciami swiecie. Czlowiek `Jednostka ludzka - dlatego, ze jest stworzona na obraz Boga - ma godnosc osoby: nie jest tylko czyms, ale kims'. `Ludzie na rozne sposoby w ciagu calej historii poszukiwali Boga poprzez rozne wierzenia i zachowania religijne (modlitwy, ofiary, obrzedy, medytacje itp.). Te formy wyrazu sa tak powszechne, ze czlowieka mozna nazwac "bytem religijnym"'. Wiara Jest, w swietle katechizmu: `Odpowiedzia czlowieka szukajacego sensu, dana Bogu, ktory mu sie objawia i ofiarowuje'. Bog pierwszy bez zadnych warunkow wychodzi na spotkanie czlowieka. Kulminacja tego procesu jest poslanie Syna i Ducha. `Ta dobra nowina przekazywana jest w tradycji apostolskiej poprzez Pismo i Slowo. Magisterium Kosciola jest jedynym prawomocnym interpretatorem'. Wspolnota w wierze wymaga jednak `znalezienia wspolnego jezyka i stad koniecznosc CREDO' - zbioru podstawowych prawd wiary. Poswiecona temu jest pierwsza czesc katechizmu, a ktorej na niemal 200 stronach przedstawione sa "dogmaty", czyli niezmienne prawdy wiary katolickiej, definiowane w ciagu wiekow przez papiezy i sobory powszechne. Istota "dogmatow" jest ich niezmiennosc i niepodwazalnosc. Kosciol To pielgrzymujacy Lud Bozy, wspolnota sakramentalna i Mistyczne Cialo Chrystusa. Znajdujemy tu wszystkie definicje Kosciola przyjete przez Sobor Watykanski II. Silnie podkresla sie wspolnotowy charakter Kosciola, a wiec takze sluzebna role wszelkich w nim poslug, w tym i pasterskich. Czterema podstawowymi atrybutami Kosciola sa: jednosc, swietosc, katolickosc i apostolskosc. Jednosc - w swietle nauczania ostatniego soboru - oznacza, ze istnieje w gruncie rzeczy jeden Kosciol Chrystusowy (skupiajacy wszystkich prawomocnie ochrzczonych), ale podzielony na skutek licznych ludzkich slabosci. Slowo "katolicki" znaczy "powszechny", w znaczeniu "pelni" i "integralnosci". Tak wiec pelnia wiary zachowana zostala tylko w Kosciele katolickim. Inne Koscioly (wyznania) pozostaja z nim w komunii (wspolnocie), ale niepelnej. `Z Kosciolami prawoslawnymi komunia ta jest tak gleboka, ze brakuje bardzo niewiele do tego, aby osiagnela pelnie pozwalajaca na wspolne celebrowanie Eucharystii'. Z Kosciolami reformowanymi (protestanckimi) sprawa jest o wiele trudniejsza, gdyz calkowicie kwestionuja one role Biskupa Rzymu, odrzucily wiekszosc sakramentow, nie uznaja tez sakramentalnego kaplanstwa majacego wymiar "sukcesji apostolskiej", przekazywanej nieprzerwanie od czasow pierwszych apostolow. W katechizmie podkresla sie jednak koniecznosc dialogu ekumenicznego i akcentowania `tego co laczy, a nie co dzieli'. Inne religie `Zamysl zbawienia - stwierdza katechizm - ogarnia takze i tych, ktorzy uznaja Stworce (...), wyznaja wiare w Abrahama, czcza wespol z nami Boga jedynego, milosiernego, sedziego ludzi w dniu ostatecznym.' W katechizmie odzwierciedla sie przelom, jakiego Kosciol dokonal w stosunku do Zydow: `Zdajac sobie sprawe z faktu, ze nasze grzechy dosiegaja samego Chrystusa, Kosciol nie waha sie obciazac chrzescijan najwieksza odpowiedzialnoscia za meke Jezusa, ktora zbyt czesto obciazali wylacznie Zydow'. W podobnym duchu - jako o tych, ktorych obejmuje "zamysl zbawienia" - mowi sie rowniez o muzulmanach. Nauka Katechizm zdecydowanie opowiada sie przeciwko probom przeciwstawiania wiary i nauki. `Rzeczywistosc swiecka i rzeczywistosc wiary biora swoj poczatek w tym samym Bogu'. `Kwestia poczatkow swiata i czlowieka jest przedmiotem licznych badan naukowych, ktore nadzwyczaj wzbogacily nasza wiedze o wieku i rozmiarach Kosmosu, o stawaniu sie form zywych, pojawieniu sie czlowieka. Odkrycia te sklaniaja nas do tym wiekszego podziwu dla wielkosci Stworcy, do dziekczynienia Mu za wszystkie Jego dziela i za inteligencje i madrosc, ktora obdarza uczonych i naukowcow'. `Dlatego metodyczne poszukiwania we wszystkich dziedzinach wiedzy, o ile sa prowadzone w sposob rzeczywiscie naukowy i o ile sa zgodne z normami moralnosci, nigdy nie beda przeciwstawne wierze'. Genetyka `Niemoralne jest wytwarzanie ludzkich embrionow przeznaczonych do wykorzystywania jako material biologiczny, ktorym mozna rozporzadzac. Niektore proby interwencji w dziedzictwo chromosomowe badz genetyczne nie maja charakteru leczniczego (terapeutycznego), lecz zmierzaja do produkcji istot ludzkich wyselekcjonowanych pod wzgledem plci lub innych wczesniej ustalonych wartosci. Takie manipulacje przeciwstawiaja sie osobowej godnosci istoty ludzkiej, jej integralnosci, jej tozsamosci jedynej i niepowtarzalnej'. Autorzy katechizmu przeciwstawiaja sie - jako `niedopuszczalnym pod wzgledem moralnym - technikom, ktore poprzez wprowadzenie osoby spoza pary malzenskiej (dar nasienia, uzyczenie macicy itp.) powoduja rozdzial pokrewienstwa'. Rodzina Jako `najbardziej pierwotna komorka w zyciu spolecznym' powinna byc wspomagana i chroniona na wszystkich poziomach zycia spolecznego. `Wielu domaga sie dzisiaj uznania prawa do "zycia na probe" w intencji zawarcia malzenstwa. (...) Milosc do czlowieka nie toleruje jednak "prob". Wymaga ona calkowitego i definitywnego daru pomiedzy dwoma osobami'. Zycie seksualne `Seksualnosc, dzieki ktorej mezczyzna i kobieta oddaja sie sobie nawzajem w czystosci i wylacznosci aktow malzenskich, nie jest sprawa wylacznie biologiczna, lecz dotyczy najbardziej intymnych sfer osoby ludzkiej'. Autorzy katechizmu wypowiadaja sie zdecydowanie przeciwko oddzielaniu zycia seksualnego od jego zasadniczej funkcji, jaka jest prokreacja. Nowoscia w porownaniu z katechizmem trydenckim jest fakt, ze zyciu seksualnemu przyznaje sie tez wazna role w umacnianiu milosci i jednosci malzenskiej. `Akty seksualne - czytamy - ktore tworza intymny i niewinny zwiazek obojga malzonkow, sa godne i uczciwe. (...) Seksualnosc jest tez zrodlem radosci i przyjemnosci: sam Stworca ustanowil te jej funkcje'. W dziedzinie regulacji poczec jako dopuszczalne uznawane sa wylacznie metody naturalne (okresowa wstrzemiezliwosc). Aborcja Nie wymienia sie zadnych warunkow jej dopuszczalnosci, przypominajac generalna zasade, ze `Od pierwszego momentu swego istnienia, byt ludzki musi miec przyznane prawa osoby, wsrod ktorych najbardziej niepodwazalne jest prawo do zycia'. Homoseksualizm Zgodnie z tradycja Kosciola uznawany jest za "ciezka deprawacje", jednakze w obecnym katechizmie traktuje sie go nie tyle w kategoriach grzechu, co nieprawidlowej konstrukcji osobowosci. `Oni nie wybieraja swej kondycji homoseksualnej - czytamy - a dla wiekszosci z nich jest to ciezka proba. Musza byc wiec przyjmowani z szacunkiem, wspolczuciem i delikatnoscia'. Zycie spoleczne Traktowane jest jako jedna z najwazniejszych sfer realizacji powolania czlowieka. Tak wiec `Obywatele musza, na ile o tylko mozliwe, przyjmowac aktywna postawe w zyciu publicznym. Rodzaje tego uczestnictwa moga byc rozne w zaleznosci od kraju i kultury'. Nowoscia jest zwrocenie uwagi, ze moralnosc chrzescijanska wymaga uczciwego placenia podatkow i korzystania z prawa do glosowania i gotowosci do obrony ojczyzny. Z naciskiem podkresla sie, ze `sprawiedliwosc spoleczna nie moze byc osiagana inaczej, jak poprzez respektowanie transcendentnej godnosci czlowieka'. Zasada pomocniczosci Wyeksponowana w nowym katechizmie przeciwstawia sie zbyt daleko posunietej interwencji panstwa mogacej doprowadzic do niszczenia wolnosci i inicjatywy prywatnej. Ostro krytykowane sa wszelkie formy kolektywizmu. Ekonomia `Kazdy system, wedle ktorego stosunki spoleczne bylyby calkowicie zdeterminowane przez czynniki ekonomiczne, jest przeciwny naturze ludzkiej. (...) Regulacja zycia ekonomicznego tylko przez centralne planowanie wypacza sama podstawe wiezow spolecznych; jej regulowanie wylacznie przez prawa rynku uderza w sprawiedliwosc spoleczna'. Oszustwa materialne `Kazdy sposob zawlaszczenia i nieuczciwego posiadania dobr drugiego, nawet jezeli temu nie sprzeciwiaja sie prawa cywilne, jest sprzeczny z siodmym przykazaniem'. Tak wiec do wykroczen moralnych autorzy katechizmu zaliczaja: spekulacje, korupcje, prywatne uzywanie dobr spolecznych, brakorobstwo, falszowanie czekow i zbytnia rozrzutnosc. Opor wobec wladzy Obywatelom przyznaje sie prawo nieposluszenstwa wobec wladzy politycznej w przypadku lamania przez nia podstawowych praw osoby. Opor ten - po wyczerpaniu wszystkich innych srodkow - moze miec charakter zbrojny, jezeli wystepuja lacznie nastepujace warunki: - w przypadku dlugotrwalego lamania fundamentalnych praw, - jezeli nie pociagnie to za soba jeszcze wiekszego zamieszania, - jezeli jest nadzieja powodzenia, - gdy niemozliwe jest przewidzenie w sposob racjonalny lepszych rozwiazan. Wojna Nie zostaje potepiona jako taka, jednakze nie znajdujemy w katechizmie pojecia "wojny sprawiedliwej", uzywanego w dawnej teologii. Przypomina sie natomiast, ze prawo moralne powinno obowiazywac takze podczas wojny. Wobec tego potepiona zostaje: - wszelka eksterminacja ludnosci, narodu czy mniejszosci etnicznej, - stosowanie broni masowej zaglady, jej produkcja i gromadzenie, - wyscig zbrojen. `Moralnie dopuszczalna jest odmowa wykonywania rozkazow prowadzacych do ludobojstwa'. Kara smierci Katechizm nie wypowiada sie na ten temat jednoznacznie, stwierdzajac, ze `kiedy inne srodki niz kary smierci i dzialania militarne wystarczaja do obrony zycia ludzkiego przed agresorem i do ochrony pokoju publicznego, to preferowane sa te srodki bezkrwawe, gdyz znacznie bardziej odpowiadaja ludzkiej godnosci i upragnionemu celowi'. _______________________________________________________________________ Maciek Cieslak DOSTRZEZONE - ROZWAZONE ======================= W ramach obowiazkow (milych) tego kto `swiezo z kraju' siegam do przywiezionych z soba tygodnikow. CO W PRASIE PISZCZY =================== "Dokad pan ucieka, asystencie?" - pyta ostatnia POLITYKA (9.01) w artykule i serii wywiadow z rektorami instytutow i uczelni. Material wypelnia cala kolumne gazety. Od kilkunastu lat trwa nieustanna ucieczka kadr z uczelni i placowek badawczych. Zmienia sie tylko jej kierunek. Emigracje zewnetrzna zastapila wewnetrzna. Dzis biznes zabiera nauce najzdol- niejszych. Andrzej Kajetan Wroblewski, rektor UW: `Jestem swiadkiem zdarzen, w ktore przed kilku laty nie uwierzylbym: najzdolniejsza mlodziez nie przyjmuje posad asystentow, mowiac szczerze, ze sa to posady glodowe, a za brama uniwersytetu czekaja swietnie platne zajecia. Prestiz pracy naukowej przestal istniec.' E. Nowakowska, autorka artykulu towarzyszacego wypowiedziom rektorow bije na alarm. `Alvin Toffler sformulowal problem w sposob kategoryczny: kraj, ktory nie rozwija kadry i badan naukowych, nie ma szans przetrwania jako samodzielne panstwo. Nasi politycy przyjmuja tego rodzaju ostrzezenia ze stoickim spokojem, albo w ogole nie chca ich sluchac.' Dowodem na to ma byc na przyklad brak jakiejkolwiek reakcji na opublikowany ostatnio raport pt. "Ucieczka mozgow ze szkolnictwa wyzszego i nauki" - opracowany przez Europejski Instytut Rozwoju Regionalnego i Lokalnego przy UW. (Jest to analiza ruchu kadrowego w 1003 placowkach osmiu najwiekszych osrodkow naukowych w kraju.) Artykul omawia ta prace. `Kadra badanych placowek liczyla w 1991 roku 28497 osob. W ciagu 10 lat opuscilo je z wlasnej woli 7019 naukowcow, z tego na emigracje udalo sie 2706 osob. A wiec gdyby nie ucieczka mozgow, w badanych osrodkach byloby o 1/4 pracownikow naukowych wiecej!' Kto emigrowal najczesciej? Okazuje sie, ze biolodzy i lekarze - 14% zatrudnionych (az 40% znalazlo za granica prace w swojej dziedzinie), matematycy i informatycy - 13.7% (25% znalazlo prace w swojej dziedzinie) oraz fizycy i chemicy - po 12.5% (30% fizykow znalazlo prace w swojej dziedzinie). Kadrowo najbardziej ucierpialy trzy osrodki: Wroclaw (wyemigrowalo 13.9% zatrudnionych), Gorny Slask (12.8%), Warszawa (10.5%). A nastepne na liscie sa: Lodz, Krakow, Poznan (6-7%). Dzis jednak mozgi juz nie emigruja - wyciaga je z nauki biznes. Z opublikowanych w POLITYCE danych raportu widac jasno, ze emigracja pracownikow naukowych z roku na rok systematycznie maleje. W latach '89 -91 w porownaniu z '81-84 zmniejszyla sie dwukrotnie. Za to tempo `prze- chodzenia do innych zajec w kraju' - stale w okresie 81-89 - podwoilo sie nagle po 89 roku i wynosi obecnie ponad 600 przypadkow rocznie. `Czy mozemy temu przeciwdzialac?' - pyta retorycznie dr.Zbigniew Rudnicki, sekretarz rektora Akademii Ekonomicznej w Krakowie. I odpowiada: `Nie dysponujemy zadnymi srodkami. Dawniej proporcje miedzy placa, oferowana mlodemu czlowiekowi na uczelni i w gospodarce byly jak 3:7, obecnie jak 2:10, oczywiscie na niekorzysc uczelni. I to jest glowna przyczyna ucieczki.' Z Uniwersytetu Warszawskiego od kwietnia 1991 do kwietnia 1992 odeszlo 132 nauczycieli akademickich - nie liczac emerytow i zmarlych. `Ten proces trwa. - mowi z kolei Rektor UW - Najliczniej odchodza wykladowcy jezykow oraz pracownicy Wydzialu Matematyki, Informatyki i Mechaniki. Kadra Wydzialu Prawa i Administracji oraz Wydzialu Nauk Ekonomicznych w wiekszosci jedynie odrabia na uczelni swoje zajecia, po czym umyka do prac dodatkowych w firmach prywatnych i zagranicznych oraz w doradztwie roznych instytucji rzadowych.' Omawiany artykul wienczy trafny komentarz: `Praca naukowa nigdy nie przynosila najwyzszych zarobkow, ale dawala szanse utrzymania sie przy zyciu oraz wlasnie perspektywe poznawcza i prestiz. Teraz z nauki trudno sie utrzymac, a kryteria prestizu zmieniaja sie z dnia na dzien'... * * * Pierwszy tegoroczny numer "SPOTKAN" (7-13.01) drukuje fragmenty dwoch ksiazek, ktore wlasnie pojawiaja sie na rynku i ktore - jak wszystko wskazuje - podbija wkrotce polityczny bebenek o kilka decybeli w gore. Obie przygotowalo wydawnictwo Editions Spotkania (majace wspoludzialy w "SPOTKANIACH" u boku paryskiego "L'Expressu"). "Lewy czerwcowy" Jacka Kurskiego (brat Jaroslawa, autora "Wodza") i Piotra Semki to zbior wywiadow z ludzmi takimi jak Jaroslaw Kaczynski, Adam Glapinski lub Antonii Macierewicz. Wyjasniaja w nich jakie przyczyny sprawily - ich zdaniem - ze nie zerwano kontraktu zawartego z komunistami przy "okraglym stole". Druga pozycja zatytulowana: "Konfidenci sa wsrod nas..." jest omowieniem plonu badan Wydzialu Studiow Gabinetu Ministra Spraw Wewnetrznych, powolanego przez min. Macierewicza i rozwiazanego przez niego, tuz przed odejsciem. Autor uzyl pseudonimu Michal Grodzki. (Szef wydzialu, P. Wojciechowski uprzedzil dziennikarzy i zdazyl juz oswiadczyc, ze to nie on.) "SPOTKANIA" pisza: `Z tej lektury wylania sie przerazajacy obraz penetracji spoleczenstwa, a zwlaszcza jego elit, przez peerelowska sluzbe bezpieczenstwa. Zarazem obala ona pewien mit, ktorym chetnie poslugiwali sie przeciwnicy lustracji, a mianowicie, ze agenci werbowani byli glownie grozbami i szantazem, fakt zas wymuszonej wspolpracy z SB byl z reguly powodem ludzkich dramatow. Rzeczywistosc, jak wynika z lektury ksiazki, jest duzo bardziej prozaiczna i wstydliwa. Znakomita wiekszosc konfidentow, zwlaszcza po 1956 roku, godzila sie na wspolprace, dobrowolnie, dla pieniedzy, kariery, wyjazdow zagranicznych, a odmowa z reguly nie grozila zadnymi powazniejszymi konsekwencjami.' Gazeta drukuje fragment wypowiedzi A. Glapinskiego z pierwszej ksiazki, o "pokoleniu '84" w polskiej ekonomii (termin uzyty przez prof. Jadwige Staniszkis); pokoleniu komunistow, ktorzy w latach osiemdziesiatych mieli ok. 30 lat; nieobciazonych ideologia absolwentow uczelni- `kuzni czerwonych kadr' jak SGPiS, ANS, IMiL; nie interesujacych sie doswiadczeniem radzieckim, ale zapatrzonych w Zachod, `jezdzacych na stypendia do USA, ktore sami sobie w uczelnianych komitetach PZPR przyznawali'; ludzi, ktorzy `wszelki opor wobec stanu wojennego w kontaktach towarzyskich, np. na SGPiS, traktowali jako wade umyslowa i niedostatek inteligencji', itp. `Wiekszosc tych ludzi rzadzi dzis nie tylko gospodarka czy finansami panstwa, ale czesto decyduje o tym, komu sie uda w sektorze prywatnym.' - mowi Glapinski. W tym fragmencie wypowiedzi, ktory - gazeta zastrzega - nalezy do najlagodniejszych w ksiazce, pada kilkanascie nazwisk osob z eksponowanych stanowisk w ministerstwach, bankach, fundacjach, zagrani- cznych `Funduszach Rozwoju', dysponujacymi atrakcyjnymi kredytami itp. "SPOTKANIA" przedstawiaja tez fragment ksiazki Grodzkiego. W przedruku gazetowym wszystkie wystepujace w ksiazce pseudonimy sa zmienione, a inicjaly, ktore podaje ksiazka zastapione przez `X.' Fragment dotyczy m.in. historii `znanego i cenionego pisarza i publicysty', dobrowolnie pozyskanego przez SB juz w latach `50 (wyjazdy zagraniczne, pieniadze), w latach 70-tych jednego ze sztandarowych opozycjonistow oraz jego syna- tez agenta, ktory z kolei kontrolowal ojca. Krotki pasus zajmuje tez analiza (na przykladach) mechanizmow motywacyjnych u tychze `ludzi systemu': obok `paszportu', pieniedzy, awansu mialy ich pociagac: kariera dyplomatyczna, zagraniczne stypendium, mozliwosc szkodzenia swoim potencjalnym rywalom (do pozycji lub stanowiska), mozliwosc prywatnego handlu itp. ... W najblizszych tygodniach co wrazliwszym, polecalbym zamiast prasy politycznej cos bardziej spokojnego, jak tygodnik "SAPER". _______________________________________________________________________ TROCHE POEZJI ============= Wlodzimierz Holsztynski N O C jarzeniowe weze przegonily ja/ spod polnocnego sufitu -- platkami wczesnym popoludniem przylgnela pod oczami w kalejdoskopie godzin wieczorow switow w smugach swiatla mysli blyskow rozwiazuje supelki placze nici wlodek 1992-12-25/26 ----------------------------------------------------------------------- * * * * * * a four-wheeled drop of the blue sky rolls down the concrete road following a swiftly moving black hole up under the train of gray clouds while pines on the sides don't give in to fall H.Texas 1992-12-16 ----------------------------------------------------------------------- * * * odlecial niebieski balonik czuje/ sie/ jak zle zaparzona herbata a fruwalem nad trawa/ jak konik nim znienacka minely lata ulecial aromat z zimnej herbaty lecz gdyby powrocil czas durny i cudny popelnilbym te same bledy co przed laty bom zawsze ten sam konik nierozumny Wlodek Teksas, 92-12-20 ----------------------------------------------------------------------- [Ponizsze wiersze niedawno zmarlego Andrzeja Waligorskiego przyslala i komentuje Jolanta Stouten] Oto dwa wiersze Waligorskiego, ktore byc moze przydadza sie, jako zakonczenie przyszlych tematow. Oba sa, moim zdaniem, swietne. Pierwszy z nich - satyra na "nowa mafie", ktora macki swoje rozciaga szerzej i szerzej, zupelnie paralizujac niektore galezie zycia gospodarczego Polski. Jest to "fenomen" w starym kraju, na poczatku zupelnie niezauwazalny, a ktory majacy swietne warunki rozwoju - przybral ksztalt monstrum. Wielu ludzi zdawalo sobie sprawe z istniejacego niebezpieczenstwa. Jednym z nich byl Andrzej Waligorski, ktory bardzo wczesnie "wyczul pismo nosem", i ktory celnym slowem chcial zwrocic uwage na patologie nowego ustroju, nazwanego polska demokracja. Slowo jego pozostalo bez echa. Euforia "odnowy" pochlonela bez reszty wszystkich. Teraz po trzech latach ciaglych zmian, gdy juz emocje opadly, wyczerpani cigla bezskuteczna walka z monstrum czekamy na sw. Jerzego, ktory przyjdzie i zabije bestie. Andrzej Waligorski FENOMEN Kochani nie jest tak zle, Z ta iloscia rzekomych gangsterow: Bylych trzech sekretarzy KC Bylych siedmiu wicepremierow, Dwudziestu trzech pierwszych KW, Osiemnastu ministrow tylko, Zas wiceministrow, na stu, Cos piecdziesieciu kilku, Poza tym nasza schede Zzeralo jak wielkie mszyce Wojewodow dwudziestu jeden Przy pomocy trzydziestu wice Co nie jest zgrzytem az takim Bo jak sie to porozklada, To jeden bandyta z hakiem Na wojewodztwo wypada. A teraz obliczmy korzysci - Wnet rusza jak wielki kierdel Nadziani forsa turysci By zwiedzac ten super-pierdel, I stana, zdumieni i niemi Ujrzawszy ow cud i unikat: Najwiekszy w historii Ziemi Totalny skurwysyndykat. Drugi przedstawia uczucia Polaka, syna polskiej ziemi. Liryka jest gatunekiem rzadko uprawianym przez Waligorskiego. Alez jak bardzo blado wypada tworczosc "najwiekszego rewolucjonisty naszych czasow" i najwiekszego pijaka Wladyslawa Broniewskiego w konfrontacji tylko z tym jednym wierszem. MOMENT ... a przed wieloma bardzo laty, Kiedy wrocilismy z wakacji, Czekalo na mego tate Wezwanie do mobilizacji. Jeszcze na drzewach duzo lisci, Jeszcze nie czuje sie jesieni... Mama na ganku mundur czysci, Tata z siasiadem gada w sieni, Babcia kanapki w kuchni robi, Siostra pucuje but do czysta... Na wielka wojne sie sposobi Moj dzielny tata - rezerwista. Juz oto czapke ma na bakier, Juz oto Marsa ma na czole, Zajezdza smieszny stary fiakier Co tate odwiezc ma na kolej. Czerwony otok, srebrne sznury, Szzbla na schodach glosno dzwoni, Tata podnosi mnie do gory (juz nikt mnie nie podniesie po nim) ...wlecze sie konik krok po kroku, Niknie wsrod mgiel babiego lata, A wraz z nim niknie rok po roku Moj niezyjacy dawno tata Co mial swa szable, i swoj domek, Cos kiedys kochal, cos przeklinal, I przetrwal jako blady moment W pamieci niemlodego syna. I cos na weselsza, bardzo aktualna nute... DELIBERACJE OJCA CHUDZIELAKA Na kominku ogien strzela, Skrzypi w butach mikroguma, Spaceruje ksiadz Chudzielak I o celibacie duma. Duma, umysl swoj nateza, Utkwil w ziemie wzrok natchniony - Ponoc holenderscy ksieza Postuluja, by miec zony? Gruby spiewnik gregorianski Tloczeniami lsni zlociscie, Kancelaria w stylu gdanskim, Fikus stroszy sztywne liscie, Ogrod sniegiem przyproszylo, Cieply blask rozsiewa lampa ... - Hm ... ciekawe, jakby bylo ... Mysli sobie zacny kaplan. - Czlowiek mialby z kim pogadac, Gosci by sie przyjmowalo: - Witam, witam prosze siadac, Zona zaraz da kakao ... Wicher wzmaga sie na dworze, Zahuczalo cos w kominie - - Wlasny synus bylby moze W tyciej, smiesznej sutanczynie, I latwiejsza mialby prace, I wieczorem nastroj lepszy: - Podlicz dzis kochana tace, A ja sprawdze dziecku zeszyt ... Ktos by myslal o ubraniu, O lekarstwach i o plombach, Ktos by mowil po kazaniu: - Wiesz, dzis dla mnie byles bomba! Ksiadz Chudzielak piers swa prezy, - Wymyslili ci Holendrzy, Przewrocilo im sie w glowie ... I zapada w glab fotela O rozmiarach reflektarza ... ... Niech spi dobry ksiadz Chudzielak, U nas nic mu nie zagraza. _______________________________________________________________________ Listy do Redakcji ================= Marcin Mankowski <71053.640@compuserve.com> Re: Jan Winiecki: MITY POLSKIEJ PRYWATYZACJI Tekst interesujacy ale takze przygnebiajacy. Nasuwa sie pytanie, do kogo nalezy kraj? Jesli wiekszosc spoleczenstwa chce wlasnosci pracowniczej, to czy ma do tego prawo? Jesli nie, to dlaczego, czy tylko z powodu nieefektywnosci takiego rozwiazania? Nasuwa sie tutaj sprzecznosc - miedzy demokracja, a liberalna gospodarka. Druga sprzecznosc jest miedzy wolnoscia - upodmiotowieniem spoleczenstwa a rzadami ekspertow. Jesli zreszta tacy eksperci przewaza, to wkrotce wladza znajdzie sie w rekach warstwy posiadajacej. Czy ta przyszla warstwa posiadajaca ma aprioryczne prawo do dominowania nad spoleczenstwem? Skad sie to prawo bierze, z heglowskiego imperatywu, czy tez z Boskiego nadania ? Czy rzeczywiscie kryterium ekonomicznej wydajnosci ma byc ostatecznym miernikiem postepu? Z tego punktu widzenia usuwanie ludzi slabych, starych i niewydajnych bedzie poczytane za cnote. Kto bedzie decydowal co jest celem ekonomii? Ludzie bogaci, ktorzy beda sie kierowac egoizmem? Jesli tak, to dlaczego wlasciwie ogol spoleczenstwa ma to popierac? Jaka jest roznica miedzy milionerem starajacym sie stac multimilionerem, a robolem wynoszacym dobra z miejsca swojej pracy albo udajacym wysilek? Jeden i drugi stara sie zooptymalizowac swoja korzysc. Jesli popatrzymy na historie to ujrzymy ze warstwy nizsze zawsze byly "leniwe i glupie", niewolnicy niszyli swoje narzedzia, chlopow panszczyznianych bat zaganial do pracy. Dlaczego? Wiem, w przyszlosci komputery wyeliminuja potrzebe bata. Witaj Nowy Wspanialy Swiecie ! Marcin Mankowski _______________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu) Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu) Jurek Karczmarczuk (karczma@univ-caen.fr) Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca) stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet) Copyright (C) by Jurek Karczmarczuk 1993. Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP, adres: (128.32.123.30), directory: /pub/VARIA/polish/dir_spojrzenia ____________________________koniec numeru 58___________________________