______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 18.12.1992. nr 55 _______________________________________________________________________ W numerze: Jerzy S. Latka - General Ludomil Rayski (dokonczenie) Jolanta i Magda Stouten - Rasputin - prorok czy szarlatan? Grzegorz Sieczkowski - Podreczny slownik inwektyw politycznych Jurek Krzystek - Sluchajmy Koopmana Jurek Karczmarczuk - Kacik kulinarny Andrzej Waligorski - Dwa wiersze _______________________________________________________________________ [Od red. dyz.] Nastroj juz przedswiateczny (choc dzisiejszy numer nie jest jeszcze numerem swiatecznym). Prezentujemy dzisiaj dwa artykuly historyczne na poczatek, a nastepnie juz zgodnie z tym nastrojem raczej lzejszy repertuar. [J.K-ek] _______________________________________________________________________ Jerzy S. Latka GENERAL LUDOMIL RAYSKI (Cz. II) ====================== Kleska wrzesniowa dla Rayskiego miala wymiar zarowno historyczny i bardzo osobisty. Byl swietnym pilotem, chcial walczyc. Zwrocil sie do swych zwierzchnikow o przydzial liniowy w charakterze zwyklego pilota. Prosba ta nie zostala spelniona. Przez Rumunie przedostal sie do Paryza, gdzie takze zglosil prosbe o przydzial do sluzby w charakterze pilota. Odmowiono mu ze wzgledu na `opinie publiczna'. Kierownictwo Ministerstwa Spraw Wojskowych obciazalo generala Rayskiego wina za zaniedbania w lotnictwie, ktore przyczynily sie znacznie do rozmiaru kleski. Polskie lotnictwo bylo najwieksza pasja Rayskiego i odmowe prawa do walki w polskim mundurze przezyl bardzo gleboko. Podczas pobytu w Paryzu zlozyl gen. Wladyslawowi Sikorskiemu obszerny memorial o sytuacji w lotnictwie, oskarzajac w nim z kolei swych nastepcow o `dzialalnosc sprzeczna z interesem obronnym Polski'. Poniewaz przyczyna odmowy przyjecia Rayskiego do Wojska Polskiego byla `opinia publiczna', zadal wyjasnienia sprawy, postawienia go pod sad, jesli jest winny zaniedban, lub wykazanie jego niewinnosci. Poniewaz jego oczekiwan nie spelniono, Rayski opublikowal swoj memorial w ilosci okolo 50 egzemplarzy i przeslal czlonkom rzadu polskiego oraz swoim znajomym, ktorzy byli zainteresowani ta sprawa. Dolalo to oliwy do ognia. Kierownictwo resortu uznalo dzialanie to za zdrade tajemnic wojskowych i skazany zostal na 10 miesiecy wiezienia. Wyroku nie wykonano, ale przekreslilo to calkowicie mozliwosc walki generala Rayskiego w polskim mundurze. Sprawa Rayskiego podzielila polskie srodowisko wojskowe. Jeden z najzagorzalszych jego oponentow, mjr Ludwik Kubala, oskarzal go wrecz o dzialalnosc agenturalna na rzecz Niemiec. Swych oskarzen nie wycofal po wojnie, piszac tak na emigracji w Brazylii: `Jasne jest, ze gen. Rayski wykonywal rozkazy niemieckiego Sztabu Generalnego, to jest Hitlera, aby oslabic opor wojsk polskich - aby spowodowac szybkie ich rozbicie z braku powietrznej obrony - aby tym szybciej wybic lotnikow naszych i narazic ludnosc cywilna na masakre wykonywana z gory przez lotnikow niemieckich. Aby tym szybciej wyslac te samoloty z Polski, tj. pozbawic ja najlepszej obrony lotniczej, Rayski sam osobiscie jezdzil do innych panstw, by je oferowac i sprzedawac. Moze powie, ze to nie byla zdrada kraju i ze Rayski robil to tylko dla poparcia przemyslu krajowego?' Rayski mial tez zdecydowanych obroncow. Wspomniany juz pierwszy dowodca `Turka' gen. Kordian Zamorski swoje obszerne wspomnienia zakonczyl slowami: `Sprawy tej nie warto owijac w bawelne. General pilot Ludomil Rayski, rycerz bez skazy, tworca polskiego przemyslu lotniczego byl zaszczuty, i po 30 latach uporczywej walki o oczyszczenie z infamii jego nazwiska, umieral w przekonaniu, ze wszelkie jego wysilki poszly na marne. Czesc Ci, Generale! Czesc najwyzsza'. W Polsce dobrego imienia generala Rayskiego bronil zamieszkaly w Szczecinie lotnik Waclaw Subotkin. Sprawe stopnia odpowiedzialnosci Rayskiego za kleske wrzesniowa pozostawiam do wyjasnienia przy innej okazji. Dzis moim celem jest tylko zasygnalizowanie biografii Ludomila Rayskiego. Nie bylo mu dane w czasie II wojny swiatowej walczyc z wrogiem w polskim mundurze. Ostrogi pilota zdobyl jako zolnierz Imperium Osmanskiego, mial prawo czuc sie zolnierzem-kosmopolita. ZSRR zaatakowal Finlandie i Rayski zglosil sie jako pilot-ochotnik do armii finskiej, lecz nie zdazyl wziac udzialu w wojnie z powodu szybkiej kapitulacji Finlandii. Wrocil do Francji i 1 czerwca 1940 wstapil do Legii Cudzoziemskiej jako pilot w stopniu kapitana. Rozpoczal treningi. Francja jednak takze skapitulowala. Rayskiemu pozostala tylko Wielka Brytania. W stopniu majora (Squadron Leader) zostal przyjety do Royal Air Force (RAF). Pelnil najpierw sluzbe przy rozprowadzaniu samolotow dla potrzeb frontu na trasie z Afryki Zachodniej do Egiptu, na Srodkowy Wschod oraz do Indii i Singapuru, nastepnie w lotnictwie transportowym. Wykonal piec lotow nad Polska, w tym dwa nad Warszawa podczas trwajacego tam powstania jako drugi pilot. W sumie podczas drugiej wojny swiatowej spedzil za sterami 21 typow samolotow 1 519 godzin. W dniu zakonczenia wojny Ludomil Rayski mial 53 lata. Anglicy docenili zaangazowanie Rayskiego w sluzbie dla RAF i awansowali go ze stopnia angielskiego majora do generala, a takze wreczyli prestizowe odznaczenia: Distinguished Service Order i Air Force Cross. Pamietali o nim takze w 21 rocznice "Bitwy o Anglie". General Rayski zaproszony zostal na uroczysty koncert galowy, na ktorym obecne byly najwyzsze osobistosci brytyjskie wraz z Krolowa Matka. Z okazji koncertu wydano program zawierajacy kilkanascie zdjec najwybitniejszych osobistosci brytyjskich z Krolowa Matka i premierem Churchillem na czele. Wsrod zamieszczonych zdjec bylo tylko jedno, na ktorym wystepowal cudzoziemiec. Obok zdjecia narodowego bohatera Anglii - pilota bez obu nog, pulkownika Douglasa Badera - fotografia gen. Ludomila Rayskiego. Zaprezentowal sie on jednak nie w mundurze angielskim, tylko w przedwojennym mundurze polskiego generala lotnictwa. Po demobilizacji Rayski osiedlil sie w Londynie. Poczatkowo pracowal w pralni, ktorej byl wspoludzialowcem. Po 2 latach dostal prace w angielskim Instytucie Pomiarow. Przepracowal tam 17 lat jako kreslarz. Za zaoszczedzone pieniadze kupil dom w dzielnicy Ealing, w ktorym wraz z zona zajmowal jeden `bedsitting room' z kuchnia. Pozostale pokoje wynajmowal lokatorom i w ten sposob uzupelnial swoj budzet. Sasiadem Rayskiego byl inny lotnik, mjr Z. Kurzempa. Ilekroc przechodzil kolo domu generala, zauwazal, ze ten zawsze cos przy nim majstrowal. Ogrodek z frontu byl nadzwyczaj zadbany, na tylach sliczny trawnik. Najwieksza chluba generala byly drzewka owocowe. Rayski chwalil sie nieraz Kurzempie, ze kupil ten dom za `psie pieniadze'. `A dzis panie, taki dom - to majatek'. Rayski nie angazowal sie w dzialalnosc polityczna. Zostal jedynie prezesem Stowarzyszenia Lotnikow Polskich w Anglii. Lubil spacery, jego wysoka sylwetka byla znana w Ealingu. Mimo podeszlego wieku i wysokiego wzrostu - zawsze trzymal sie prosto! Robil dziennie kilka mil, tylko chod z biegiem lat stawal sie powolniejszy. W cywilu nadal zyl sprawami przeszlosci polskiego lotnictwa. W 1948 roku na wlasny koszt opublikowal prace pt. "Slowa prawdy o lotnictwie polskim 1919-1939". Sledzil wszystkie artykuly i wypowiedzi na tematy lotnictwa i staral sie prostowac bledy nie szczedzac na to pieniedzy. Wiekszosc posiadanych dokumentow historycznych i osobistych pamiatek podarowal Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Odrzucil oferte Instytutu Hoovera. Trudno mu bylo pogodzic sie z faktem, ze jego rehabilitacja nie dokona sie za zycia. `Panie, dopoki zyja ci, ktorzy mnie rozmaite zarzuty stawiali, a sami byli za nie odpowiedzialni, nigdy nie dopuszcza do ich wyjasnienia!' - mawial nie jeden raz Kurzempie. Bardzo nad tym bolal do ostatnich chwil swego zycia. Zmarl 11 kwietnia 1977 roku w Londynie. Jego zwloki spopielono i zlozono na cmentarzu South Ealing. Poza wzmiankowanymi juz odznaczeniami tureckimi i angielskimi Rayski posiadal niezla kolekcje innych waznych orderow wojskowych. Otrzymal m.in.: Krzyz Virtuti Militari V kl., Krzyz Komandorski Orderu Polonia Restituta, Krzyz Niepodleglosci, czterokrotnie Krzyz Walecznych, Zloty Krzyz Zaslugi z mieczami, order wloski sw. Maurycego i Lazarza V kl., order Korony Rumunskiej III kl., jugoslawianski order Orla Bialego II kl., czechoslowacki order Bialego Lwa III kl. *** Ludomil Rayski byl postacia ciekawa, a poza tym wazna osobistoscia sfer wojskowych II Rzeczypospolitej. Glownie aby wyjasnic calkowicie nieznany turecki epizod jego wojskowej kariery, Klub Przyjaciol Turcji podjal inicjatywe opracowania biografii `Turka', ktora ukaze sie jesienia 1993 roku rownoczesnie w Polsce i w Turcji. Jestesmy przed polmetkiem pracy, stad w artykule tym kilka spraw pozostawiam bez rozstrzygniecia. Zatem zapraszam wszystkich posiadajacych informacje o generale Rayskim do nadsylania wszelkich tyczacych sie `Turka' informacji na adres Klubu. Razem piszmy biografie Ludomila Rayskiego. Dla nas - Polakow i dla Turkow. Liste wszystkich informatorow umieszcze w ksiazce. Jerzy S. Latka --------------------- Korespodencje na temat Rayskiego i Klubu Przyjaciol Turcji prosze kierowac na adres: Jerzy S. Latka, 30-868 Krakow, ul Kurczaba 35/42. Zainteresowanym wysylamy ksiazke "Adampol" listem poleconym po wplaceniu na nasze konto (Klub Przyjaciol Turcji, PKO I Oddz. 35510-162535-132) rownowartosci 6 dolarow USA. _______________________________________________________________________ Jolanta i Magda Stouten(Z cyklu PLOTECZKI Z HISTORII) Chcialybysmy tu przedstawic krotkie portrety kilku bardzo niepospolitych ludzi na tle epoki, w ktorej zyli. Znajdziecie tu Panstwo wizerunki kobiet niepospolitych, slawnych mezow i szarlatanow, politykow i muzykow, pisarzy i artystow - nie oszczedzimy rowniez i glow koronowanych - z calego swiata. Na pewno wiele szczegolow z tych opowiadan bedzie Panstwu bardzo dobrze znane, ale nigdy nie zaszkodzi odswiezyc je raz jeszcze. Poniewaz juz za kilka dni mija 76 rocznica smierci Grigorija Jefimowicza Rasputina, najwiekszego szarlatana (?) dwudziestego wieku (nikt pewnie juz nie pamieta, ze jego prawdziwe nazwisko brzmialo G. J. Nowych), zacznijmy wiec od niego. Zanim jednak zaglebimy sie w lekture opowiesci o nim, zwrocmy uwage na ciekawostke jezykowa: slowo rosyjskie `rasputin' znaczy w jezyku polskim ni mniej ni wiecej to samo co rozwiazly. RASPUTIN - PROROK CZY SZARLATAN? ================================ Pytanie to odnosi sie do osoby Grzegorza Jefimowicza Rasputina, najbardziej wplywowego faworyta ostatniej panujacej rodziny z dynastii Romanowow w carskiej Rosji. Ale nie uprzedzajmy faktow. Urodzil sie jako syn furmana w wiosce Pokrowskoje w Tobolskiej guberni na Syberii w roku 1865. Ojciec jego nie dbal o zapewnienie jakiegokolwiek wyksztalcenia dla sporej gromadki swoich dzieci, dlatego Grigorij przez cale swoje zycie pozostal prawie analfabeta. W kontaktach towarzyskich razace braki w wyksztalceniu pokrywal niespotykana inteligencja, wielka wyobraznia i uroda. Jego niespotykana uroda, twarz pociagla, usta pelne, karminowe i te oczy, te oczy duze i palajace zjednywaly mu ogolne zainteresowanie i sympatie. Od wczesnej mlodosci nie stronil od alkoholu i wiejskich uciech, pedzac hulaszcze zycie az do 18 roku zycia, kiedy to doznal objawienia. Miala mu sie ukazac Matka Boska, ktora bedac wyslanniczka Boga, przyniosla mu poslanie, ze zostal naznaczony przez Najwyzszego do dokonania wielkich czynow. Zapragnal zapoznac sie z Pismen Swietym. Nie powolanie ale braki w edukacji byly powodem, ze nauczyl sie go na pamiec. W wieku lat 18 wstapil do klasztoru prawoslawnego w Wierchoturie. Zamieszkiwala go wowczas sekta chlystow wyznajaca swoisty mistycyzm. Glosila ona, ze Chrystus czesto wciela sie w zyjacych, a juz szczegolnie mocno upodobal sobie narod rosyjski. W klasztorze przez pewien okres czasu Rasputin pobieral nauke czytania, pisania, a takze doktryn teologicznych (nigdy nie zostajac mnichem), po czym powrocil do rodzinnej wsi. Ozenil sie z najpiekniejsza dziewczyna ze wsi Praskownia Fiodorowna Dubrownina. Malzenstwo nie trwalo dlugo (choc przynioslo mu troje dzieci), ale na tyle dlugo, zeby zatesknil za wolnoscia. Po kilku latach poczul sie przygotowany do wypelnienia Bozego poslania. Zostawil zone, dzieci, rodzinna wies i wyruszyl na dluga wedrowke, by nauczac ludzi i czynic cuda. W wedrowkach swoich odwiedzil nawet Jerozolime i zespol zakonow na swietej gorze Athos w polnocnej Grecji. Deklamowanie fragmentow Pisma Swietego otwieralo przed nim drzwi do wszystkich zakonow i swiatyn. Bylo przepustka do ludzkich serc. Uczucia te wykorzystywal jako swoisty, dobrze dzialajacy chwyt reklamowy. Powiadano, ze umial wypedzac zlego ducha, sprowadzac deszcz, rozmnazac pokarmy i uzdrawiac chorych. Glosil rowniez swoja wlasna teze, ze grzech nie oznacza potepienia, a jest tylko droga wiodaca do zbawienia. Codziennie uczestniczyl w orgiach seksualnch, by - zgodnie ze swoja doktryna - przez ciagly grzech nieprzerwanie obcowac z Bogiem. Ta teoria zjednywala mu zarowno wielu przeciwnikow jak i zwolennikow; wiele fanatycznych mlodych kobiet podazalo za nim, aby poprzez ciagle obcowanie ze `swietym mezem' przyblizyc sie do Boga. Do wielu uprzednio wspomnianych predyspozycji musimy dorzucic jeszcze niepospolita zdolnosc narzucania kobietom swojej woli. Slawa jego rosla z roku na rok. Dotarla nawet do Petersburga. Jest rok 1903. Rasputin przybywa do Petersburga goraco witany przez Hermogrena, biskupa Saratowa, i Teophana, dziekana Akademii Religii w Petersburgu. Ten brudny, nieuczesany, z dluga czarna broda i ogniem palajacymi oczami, obdarowany niezwyklymi uzdrawiajacymi wlasciwosciami wedrowiec zawladnie Petersburgiem na blisko 15 lat. Panujacy wowczas car Mikolaj II byl czlowiekiem przecietnym, malo energicznym, z roznych powodow nie przygotowanym nalezycie do sprawowania rzadow w panstwie. Latwo i czesto ulegal wplywom zewnetrznym i nader czesto rzady powierzal swoim zaufanym - na poczatku ksieciu Wlodzimierzowi i ksieciu Sergiuszowi (synom cara Aleksandra II), a pozniej Mikolajowi i Piotrowi (synom trzeciego syna cara Mikolaja I, rowniez Mikolaja). Najsilniejszy jednak wplyw na cara Mikolaja II miala jego malzonka - Aleksandra Fiodorowna. (Aleksandra Fiodorowna byla wnuczka krolowej Wiktorii. Byla ksiezniczka Heska, a jej katolickie imie Alicja zamieniono po przyjeciu przez nia obrzadku prawoslawnego na Aleksandre). Caryca Aleksandra, jako kobieta zabobonna, wierzyla, ze jej syn Aleksy urodzil sie jedynie dlatego, ze ona sama odbyla pielgrzymke do grobu swietego Serafina z Sarowa i obmyla sie w cudownym zrodle. Nastepca tronu carskiego Aleksy byl dzieckiem bardzo watlym, chorym na hemofilie, ta dziedziczna choroba domu heskiego obdarzyla go matka. Aleksandra sprowadzala do syna roznych uzdrowicieli, miedzy innymi i Rasputin sprobowal swoich sil. I rzecz ciekawa - stan dziecka ulegl zdecydowanej poprawie. Nie jest tajemnica, ze Rasputin jako glowne lekarstwo dla carewicza zastosowal hipnoze, ktorej nauczyl sie od mnichow, najprawdopodobniej podczas pobytu w Grecji. Slawa i pozycja Rasputina na dworze carskim gwaltownie wzrosly, a faworyzowany przez Aleksandre zaczal odgrywac znaczaca role polityczna. Zadbal rowniez o umocnienie swojej pozycji wyslannika Boga na ziemi, przestrzegajac Mikolaja II, ze jego wlasne, Grigorija, zycie jest nierozerwalnie zwiazane z zyciem carskiej rodziny - `Jesli tylko ze mna zerwiesz, postradasz w ciagu szesciu miesiecy zarowno syna jak i korone'. Z pewnoscia Rasputin nie spodziewal sie, jak bardzo proroczymi okaza sie jego slowa. Wyglaszal rowniez i inne prorocze przepowiednie, ktore mrozily krew w zylach sluchaczy. Zgodnie z jedna z nich cale masy ludzi wyjda na ulice, a rzeka Newa zaczerwieni sie od krwi. Jej bulwary pokryja sie ogromnymi stosami niezywych cial, w ktorych nie zabraknie cial ksiazecych i hrabiowskich. W innym widzeniu mowil o wielkiej wojnie z nieznanym przeciwnikiem, w ktorej polegna wszyscy bojarowie i ksiazeta. O wielkich obozach zakladanych przez nieznanych mu ludzi, w ktorych wszyscy beda musieli pracowac. Mimo tak wielkiej wladzy na dworze cesarskim i slawy Rasputin nie zaniechal swoich orgiastycznych praktyk zbawiania poprzez grzech, tylko klientela ulegla zmianie. Wloscianki, mieszczki i prostytutki zostaly zastapione corami hrabiowskich i ksiazecych rodow. Rok 1915 to szczyt kariery politycznej Rasputina. W czasie zawieruchy wojennej car Mikolaj II osobiscie dowodzil wojskami, przebywajac caly czas na frontach I Wojny Swiatowej. Ciezar rzadow spadl na barki jego malzonki Aleksandry Fiodorowny. Rasputin stal sie wiec jej jedynym doradca. Rosnacy wplyw `swietego meza' polaczony z jego wyuzdanymi obyczajami i skandalicznym trybem zycia musial doprowadzic w koncu do powstania na dworze opozycji. Powszechnie powiadano, ze to wlasnie on jest odpowiedzialny za panujacy w kraju zamet i niepowodzenia militarne w wojnie z Niemcami. Ogloszono go nawet szpiegiem na rzecz Niemiec. Bardzo niezadowolone, odsuniete przez Aleksandre Fiodorowna od rzadow stronnictwo zlozone z czlonkow rodziny cesarskiej, usilowalo w rozny sposob odsunac Rasputina od sprawowania rzadow. Aleksandra na wszystkie uwagi i sugestie opozycji pozostawala glucha. Opozycja wynajela platna morderczynie Gusiejewe, ktora pchnela Grigorija na ulicy nozem krzyczac `zabilam antychrysta'. Rana okazala sie niegrozna i po kilku dniach Rasputin wrocil do pelnienia swoich obowiazkow przy boku krolowej, bawiac sie powolywaniem i odwolywaniem ministrow. Pierwszy nieudany zamach na zycie `antychrysta' nie wplynal na zmiane stosunku do niego samej pary cesarskiej, co spowodowalo jeszcze gwaltowniejszy wzrost niezadowolenia odsunietej od rzadow opozycji, w sklad ktorej wchodzili krewni i spowinowaceni pary cesarskiej. Dniem przelomowym dla dalszych losow Rasputina stalo sie posiedzenie Dumy w dniu 1 listopada 1916 roku, na ktorym ksiaze Pawel Milukow ocenil ostatnie posuniecia rzadu slowami `glupota czy zdrada'. Ostatecznego rozliczenia z Rasputinem dokonal maz carskiej siostrzenicy, ksiaze Feliks Jusupow przy wspoludziale ksiazat Wlodzimierza Mitrofanowicza Puryszkiewicza, Dymitra Pawlowicza (kuzyna cesarskiego) i Jerzego Lwowa. W nocy z 16 na 17 grudnia 1916 roku Rasputin zostal zaproszony przez ksiecia Jusupowa do jego prywatnej rezydencji w celu omowienia waznych spraw panstwowych. Tu podano mu wino i ciasto z odpowiednim dodatkiem cyjanku. I znowu rzecz zaskakujaca, trucizna nie pozbawila Rasputina zycia, a tylko wzmogla jego aktywnosc. Oniemialy ze zdziwienia ksiaze Jusupow porwal ze sciany rewolwer i wystrzelil. Jednakze ten wysmienity strzelec chybil. Rasputin zostal tylko ogluszony. Ponowny strzal rewolwerowy rowniez nie spowodowal smierci Grigorija. Rannego i krwawiacego Rasputina zawineto w dywan, wyniesiono z palacu i pozostawiono na brzegu Newy. Nastepnego dnia znaleziono jego zwloki. Zmarl udusiwszy sie wskutek braku powietrza. I teraz zaczela wypelniac sie przepowiednia Rasputina. Wypadki nastepowaly jeden po drugim z zastraszajaca predkoscia. W dwa miesiace po smierci Rasputina wybuchla rewolucja bolszewicka, ktora pozbawila cara tronu. Abdykacja cara Mikolaja II i jego nastepcy krolewicza Aleksego zlozona 2 marca 1917 roku zostala przyjeta przez Rzad Tymczasowy, na czele ktorego stanal ksiaze Jerzy Lwow. W kilka tygodni pozniej cala rodzina krolewska zostala przewieziona do Jekaterynburga i tam uwieziona. Decyzja wymordowania calej rodziny cesarskiej wyszla bezposrednio z Moskwy. Podjeli ja wspolnie Wlodzimierz Iljicz Lenin i Jakub Swierdlow. Lenin, a pozniej Stalin, zadbali o zatarcie wszelkich sladow zbrodni. Jak sie okazalo, nieskutecznie. Wyrok zostal wykonany w dniu 17 lipca 1918 roku. Nie oszczedzono nikogo*). W tajnych listach Lenina czytamy: ...`nie mozemy pozostawic zywego symbolu w tych trudnych czasach.' (Czyzby juz wowczs Lenin obawial sie upadku Rewolucji?) A wiec prorok czy szarlatan? ----------------------------------- *)Egzekucja odbyla sie w piwnicy domu kupca Ipatiewa w Jekaterynburgu. Zgineli wowczas Mikolaj II, jego zona Aleksandra, cztery corki: Maria (ur. 1899), Tatiana (ur. 1897), Anastazja (ur. 1901) i Olga (ur. 1895), oraz nastepca tronu Aleksy (ur. 1904) i 4 osoby sluzby, nawet nie oszczedzono malego pieska Anastazji. Jolanta i Magda Stouten ------------------------------------- [Od korektora dyz.] Wedlug niektorych biografow Rasputina ta niezwykle tajemnicza, a doskonale udokumentowana historia z jego odpornoscia na cyjanek potasu na przyjeciu u Jusupowa wiaze sie z odpowiednim przygotowaniem organizmu. Otoz Rasputin pozarl byl uprzednio olbrzymia ilosc tlustych koldunow, ktore zalal potworna iloscia wodki. W ogole nie byl w stanie niczego przez jakis czas trawic, a spiskowcy znajac szybkosc dzialania cyjanku najwyrazniej wpadli w panike. Gdyby odczekali godzinke, nie musieliby psuc amunicji i niszczyc dywanow. Pamietajcie wiec co nalezy zrobic przed wybraniem sie na przyjecie do podejrzanego towarzystwa... [J.K_uk] ________________________________________________________________________ ["Spotkania", 15-21.06.1992] Grzegorz Sieczkowski PODRECZNY SLOWNIK INWEKTYW POLITYCZNYCH ======================================= (Troche starawe, ale czy zupelnie nieaktualne? Przepisal J.K_uk, proszac o traktowanie ponizszego takze jako materialu uzupelniajacego do "Jezyka w wacie".) Zycie polityczne w Polsce w ostatnich tygodniach wyraznie zaostrzylo sie. Z ust liderow roznych ugrupowan padaja ostre slowa, nie zawsze jednak zrozumiale dla spoleczenstwa. "Spotkania" postanowily przyjsc z pomoca i opracowaly slowniczek, dzieki ktoremu mozna dowiedziec sie, co kryje sie za sformulowaniami wypowiadanymi przez politykow. ABORTERZY - zwolennicy aborcji, okreslenie pejoratywne, wypowiadane jednym tchem z `feministkami'. AGENT - stanowi obecnie najwieksze zagrozenie, ktoremu mozna zapobiec jedynie przez ujawnienie teczki. Rozrozniamy kilka rodzajow agentow. Najgrozniejsi sa agenci sfalszowani, pomowieni i pomylkowi, gdyz niczego im nie mozna udowodnic. Jako calosc reprezentuja `oboz zdrady narodowej' i stosuja zaslone dymna, za ktora kryja sie `rzeczywiste przyczyny podzialow'. Maja jeden podstawowy cel dzialania: pragna `odwojowac utracone pozycje' i na nowo stac sie `wlascicielami Polski Ludowej'. AFERZYSTA - zlodziej. Najczesciej minister finansow lub inny wyzszy urzednik panstwowy. Zob. tez Nomenklatura. ANTYKOMUNIZM - bywa zwykle zwierzecy. Daje poczucie moralnej wyzszosci, co ma byc rodzajem kalectwa. `Filozofia integralnego antykomunizmu' jest instrumentem w upowszechnianiu strachu, bezprawia i szantazu. Antykomunisci owladnieci lewicowa paranoja maja obsesje do wszystkiego, co traci socjalizmem. ATAKOWAC OSTRO - obrazac, ublizac; potocznie: obrzucac blotem. CHORZY LUDZIE - nieobliczalni idioci. CZARNI, CZERWONI I ROZOWI, CZYLI BARWY WALKI - czarni sa klerykalni i zwalczaja inne kolory. Czerwoni, jako sily postkomunistyczne, wiecznie sa w ofensywie. Rozowi nie sa ani czerwoni, ani czarni. Sa za to przebiegli. Wchodza w potajemne uklady z czerwonymi, zeby zwalczac czarnych. DEKOMUNISCI, OLSZEWICY - zwolennicy rzadu Jana Olszewskiego i dekomunizacji. Ich glownym zajeciem jest prowadzenie walki z silami post-, krypto- i rekomunistycznymi. DZIALANIA, DECYZJE WYNIKAJACE Z `POWODOW MORALNYCH' - cios ponizej pasa. DYKTATORSKIE ZAPEDY - dzialania prezydenta. Ich ocena jest jednak zmienna i zalezy od tego, czy dana partia popiera czy zwalcza Lecha Walese. Jesli popiera, to `zapedy dyktatorskie' okresla sie jako `dzialania broniace demokracji'. ENDEK, ENDECJA - najczesciej przedstawiani jako zagrozenie. Endecy obrazaja sie wiec juz za sam fakt nazwania ich endekami i mowia o sobie: narodowcy. Ich przeciwnicy zle reaguja na hasla: narod, narodowy, zastepujac je slowem `spoleczenstwo'. FALSZERSTWO - badania opinii publicznej. GINEKOLODZY - przeciwnicy aborcji. KATOLEWICA - kryptolewicowi pseudokatolicy. Wyjatkowo niebezpieczni, przebiegli i cyniczni. Zwykle zajadle atakuja, oczerniaja, znieslawiaja i wysuwaja przerozne insynuacje pod adresem Zjednoczenia Chrzescijansko- Narodowego. Podejrzewa sie ich, ze w celu skompromitowania religii najpierw wprowadzili ja do szkol, a pozniej zaczeli wymagac z niej stopni na cenzurkach. KLERYKALOWIE, KLERYKALIZM - dla polskiego Europejczyka powazne zagrozenie, odciagajace go coraz dalej od Starego Kontynentu. Europejczykom klerykalowie odpowiadaja: `Mamy wole walki z wrogami Kosciola. Jestesmy bardziej jednoznaczni w wypowiedziach i bardziej konsekwentni w czynach'. Przeciwnicy uwazaja jednak, ze klerykalowie maja `retoryke chrzescijanska, a metody bolszewickie'. KOLTUN, KOLTUNSTWO, KOLTUNERIA - symbol zacofania. Przeciwstawia sie mu `wartosci humanistyczne, europejskie i postepowe'. Koltun jest zwykle klerykalny, prymitywny, odrazajacy i prowincjonalny. Jest ciemny i porusza sie jak widmo, nie wygladajac jednak poza rogatki Ciemnogrodu, gdzie jest zameldowany na stale. Na nim spoczywa calkowita odpowiedzialnosc za zly obraz Polski w swiecie. KSENOFOBIA (strach przed obcymi) - podobno narodowa cecha Polakow. LEWICA LAICKA - rozowi. Termin w pewnym sensie jest pochodna takich sformulowan, jak `centralizm demokratyczny', `anarchosyndykalizm' itp. MAJATKU NARODOWEGO WYPRZEDAZ - z reguly `za bezcen' i `w obce rece'. Niecne praktyki stosowane pod plaszczykiem prywatyzacji przez wszystkie kolejne ekipy rzadowe przy pomocy spolek nomenklaturowych i aferzystow. Por. Obcy kapital. MANIPULACJA - wykorzystanie nieswiadomych i niewinnych w wyraznie nie prywatnym celu. Ostatnio termin najczesciej uzywany razem z nazwiskiem Mieczyslawa Wachowskiego. NACISK MASS MEDIOW - jest nieustanny i specyficzny, najczesciej bywa stronniczy, czyli nieprzychylny. Potocznie klamstwa prasy. NACJONALIZM - patrz: Ksenofobia, Zydzi. NIEPEWNY (NIESTABILNY) SOJUSZNIK - 1) zdrajca. 2) Polskie Stronnictwo Ludowe. NIETOLERANCYJNY - szowinistyczny, antysemicki, klerykalny. NIEUDACZNICY POLITYCZNI - przeciwnicy polityczni. NOMENKLATURA - zlodzieje. Istnieje stara (postkomunistyczna) i nowa (rekomunistyczna) nomenklatura. Obie sa rownie niebezpieczne, bowiem rozkradaja co tylko sie da. W tym celu zakladaja spolki nomenklaturowe. OBCY KAPITAL - bywa niekiedy sciagany z zagranicy. Ciemiezyciel. Mozna rowniez uzywac jako synonimu slowa `zlodziej'. Na nim spoczywa glowna odpowiedzialnosc za zwolnienia pracownikow i upadek panstwowych przedsiebiorstw. Inaczej: nieproszony gosc, natret. Nie placi podatkow i okrada Polakow z ich pieniedzy. Do Polski powinien byc wpuszczany jedynie pod warunkiem, ze bedzie kontrolowany i ograniczony. OBOZ ZDRADY NARODOWEJ - zobacz: Rekomunizacja. OSZOLOM, -Y - polityczni wariaci. Przeciwnicy polityczni lub ugrupowania, ktorych postepowania nie mozna w zaden sposob zrozumiec ani przewidziec. Termin najczesciej bywa uzywany w rozmowach prywatnych. PATRIOCI, PRAWDZIWI POLACY - pogardliwie: antysemici, nacjonalisci. PODGRZEWANIE ATMOSFERY - wypowiedzenie wojny. POKRETNOSC MYSLENIA - glupota. POPULIZM - zwykle bywa niebezpieczny, skrajny, nietolerancyjny, pobudza ksenofobie i nacjonalizm; dla `niskich, koniunkturalnych celow moze zniszczyc wszystkie autorytety'. POSTKOMUNISCI - patrz: Rekomunizacja. PRAWICA LAICKA - nieprawdziwa (falszywa) prawica, bliska lewicy laickiej (rozowym); konkretnie: Kongres Liberalno-Demokratyczny. Nie walczy o wartosci chrzescijanskie, lecz opiera sie na zasadach liberalnych, `ktorym podporzadkowane sa dzikie prawa wolnego rynku'. REKOMUNIZACJA - kontrofensywa wywolujaca lek. Postkomunisci, kryptokomunisci, stara i nowa nomenklatura oraz agenci zwachali sie po to, by najpierw obalic rzad Jana Olszewskiego, a potem juz spokojnie `w pogardzie dla norm konstytucyjnych' rozpoczac proces rekomunizacji Polski. Odpowiedzia na takie dzialania moze byc tylko dalsza dekomunizacja. TRAMPOLINA - zwiazek "Solidarnosc". Odbijaja sie `osobnicy cyniczni, ktorzy szybuja w struktury panstwa' i probuja `ze swej bazy uczynic zaplecze dla prywaty'. UDECJA, UDOLEWICA, UDOKOMUNA (rzadziej) - terminy okreslajace `rozowych' skupionych wokol Unii Demokratycznej i "Gazety Wyborczej". Czlonkowie UD uznaja je wszystkie za zlosliwe, szczegolna niechecia darza udecje, ktora im sie kojarzy z ubecja. Przeciwnicy nie zgadzaja sie z tym i uwazaja, ze jest to niezwykle cieple okreslenie dla Unii. Nie mozna jednak wykluczyc, ze udecja jest zemsta narodowcow za endecje. ZDAN ROZBIEZNOSC - pyskowka, `klotnia w rodzinie, z ktorej ciesza sie wrogowie'. ZYDZI - staly punkt odniesienia w polityce polskiej i stale zagrozenie, przynajmniej dla niektorych niewielkich, ale glosnych grupek oszolomow. Zydzi nie wystepuja samodzielnie z otwarta przylbica, kryjac sie podstepnie za cudzymi plecami (zydokomuna, zydomasoneria, zydosolidarnosc). Ich jedynym celem jest macenie, dzieki ktoremu odnosza korzysci finansowe. Najwazniejsza forma walki z nimi jest wypisywanie obrazliwych slow na parkanach, z czym pozniej publicznie polemizuja znane osobistosci, co oszolomom-antysemitom przynosi popularnosc i nowych zwolennikow. ZRODLO KONTROWERSYJNYCH OPINII I OCEN - czytaj: niewiarygodne zrodlo falszywych opinii i nieprawdziwych ocen. ________________________________________________________________________ Jurek Krzystek SLUCHAJMY KOOPMANA ================== (dla tych, co lubia muzyke starsza niz 200 lat) 20 pazdziernika zmarl w Warszawie Jan Weber. Nazwisko to powinno cos mowic nawet osobom niespecjalnie zainteresowanym muzyka powazna, byl bowiem wszechobecny na falach Polskiego Radia. Byl znakomitym popularyzatorem muzyki, a przede wszystkim *najlepszym* krytykiem muzycznym w Polsce. Calkiem po prostu, *znal sie* na muzyce, zwlaszcza na pianistyce i nie mial zwyczaju uprawiac cmokierstwa, ktore bylo (i chyba jest?) cecha charakterystyczna polskiej krytyki muzycznej. Znalismy sie slabo, zazwyczaj sie sobie klanialismy, przy czym ja doskonale wiedzialem, kto zacz, a On pewnie myslal `Skad ja znam tego faceta?'. Ponizsza recenzja jest niesmiala proba oddania Mu naleznej czci. * * * Tony Koopman jest muzykiem holenderskim, znanym ze swej uniwersalnosci: zaczal kariere jako klawesynista, pozniej zablysnal jako organista, jeszcze zas pozniej dal sie poznac jako dyrygent, dokonujac wielu oryginalnych nagran. Jego interpretacja "Zaczarowanego Fletu" Mozarta nalezy do najciekawszych, jakie dane mi bylo uslyszec. Takim go w kazdym razie znalem z licznych nagran. 15 pazdziernika nadarzyla sie okazja posluchania go na zywo, gdy przyjechal do Seattle razem z zalozonym przez siebie zespolem "Amsterdam Baroque Orchestra". Zanim jednak napisze o tym koncercie, slow kilka o kierunku tzw. `autentyzmu' w wykonawstwie muzyki dawnej. Lat temu okolo 25 czesc muzykow doszla do wniosku, ze muzyke te powinno sie grac w takim samym stylu, w jakim byla wykonywana w czasie jej powstania. To z kolei powodowalo koniecznosc uzywania oryginalnych instrumentow z epoki. W latach szescdziesiatych bylo bardzo niewiele zespolow, grajacych na autentycznych instrumentach: mnie przychodzi na mysl tylko niemieckie "Collegium Aureum", grajace w sposob przerazliwie nudny; ich wykonan sluchalo sie jak przedstawien muzealnych. Bodaj pierwszym, ktory nadal autentyzmowi charakter zywej muzyki, byl Austriak, Nicolaus Harnoncourt ze swoim zespolem "Concentus Musicus". Po nim przyszli inni, az w latach 80-tych nastapila istna lawina. Szczegolna role odegraly zespoly brytyjskie, zwlaszcza "Academy of Ancient Music" pod dyrekcja Sir Christophera Hogwooda, "English Concert" pod wodza Trevora Pinnocka i "London Baroque Soloists" z Johnem Gardinerem. Nie pozostali w tyle Francuzi z "La Grande Ecurie et la Chambre du Roi" Jean-Claude Malgoire'a i Belgowie z zespolem "La Petite Bande" Sigiswalda Kuijkena i "Orkiestra XVIII wieku" Franza Bruggena. Rozszerzyl sie tez znacznie zakres czasowy wykonywanej muzyki: o ile na samym poczatku grano wylacznie muzyke renesansowa i barokowa, pozniej zaczeto rowniez wykonywac na autentycznych instrumentach muzyke klasycystyczna (Mozart, Haydn), a jeszcze pozniej wczesno-romantyczna (Beethoven, Schubert). Glownym, choc nie jedynym, problemem byly instrumenty. Z czasow baroku zachowalo sie ich raczej niewiele. W "Academy of Ancient Music" gra wprawdzie kontrabas pochodzacy z 1560 roku (!), ale nawet zespoly brytyjskie, mimo ze maja do dyspozycji wyjatkowe bogactwo zachowanych instrumentow, musza poslugiwac sie w duzym stopniu wspolczesnymi kopiami. Bardzo wiele barokowych instrumentow poddanych bowiem zostalo w XIX wieku powaznym przerobkom. Dotyczy to zwlaszcza skrzypiec i to najlepszych ich egzemplarzy. *Wszystkie* bez wyjatku egzemplarze Stradivariusow, czyli skrzypiec wykonanych w Cremonie przez Antoniego Stradivari na przelomie XVII/XVIII wieku, zostaly w nastepnym stuleciu przerobione. Zmiany te mialy na celu wzmocnienie dzwieku instrumentow poprzez przerobke ich gryfow i zwiekszenie sily naciagu strun. Istotnie, dzwiek takich skrzypiec jest duzo silniejszy od oryginalu, ale rownoczesnie powaznej zmianie ulegla barwa dzwieku. Nie sadze jednak, aby ktokolwiek wspolczesnie odwazyl sie na powtorna przerobke jakiegokolwiek Stradivariusa do oryginalnego ksztaltu. Sytuacja z intrumentami stala sie w ostatnich latach latwiejsza o tyle, ze sporo producentow wyspecjalizowalo sie w produkowaniu kopii, a w miare zdobywania wiedzy, zaczeli oni rozwijac dawne technologie w nowych kierunkach, zdecydowanie jednak unikajac zmian charakterystycznych dla XIX wieku. Przypominam sobie polski zespol o francuskiej nazwie "Les Arts Fleurissantes" (albo podobnej), ktory w poznych latach 80-tych zaczynal rowniez grac na takich `staro-nowych' instrumentach. Technika gry na oryginalnych instrumentach tez byla poczatkowo problemem. Wsrod muzykow krazylo wowczas powiedzenie, ze jesli ktos byl miernym pianista, to zasiadal do klawesynu, jesli nedznym skrzypkiem - to gral na skrzypcach barokowych. Wyniki latwo uslyszec na nagraniach z poczatku ery autentyzmu - wiele z nich jest, mowiac prosto, fatalnych. Nizej podpisanemu zajelo wiele lat przyzwyczajenie sie do dzwieku barokowej orkiestry - dzwiek ten bowiem we wczesnych nagraniach byl zwyczajnie brzydki. W ostatnich latach wyraznie sie to zmienilo na korzysc: muzycy nauczyli sie grac, jak rowniez zespoly `autentyczne' zaczely przyciagac najlepszych instrumentalistow. Powrocmy wiec do "Amsterdam Baroque Orchestra", ktora grala wlasnie na autentycznych (nie wiem, czy oryginalnych) instrumentach, i ich koncertu w Seattle. Repertuar koncertu byl nader zachecajacy: suita z "Tafelmusik", czyli "Muzyki do Stolu", Georga Philipa Telemanna, Concerto Grosso op. 6 nr 4 Georga Friedricha Haendla, suita z baletu-opery "Les Indes Gallantes" Jeana-Philippe'a Rameau, Divertimento D-dur KV 136 Mozarta i na koniec pierwsza suita orkiestrowa C-dur Jana Sebastiana Bacha. Telemann byl najpopularniejszym kompozytorem poczatku XVIII wieku w Niemczech, znacznie przewyzszajac J. S. Bacha (ten ostatni otrzymal pod koniec zycia posade kantora w kosciele Sw. Tomasza w Lipsku tylko dlatego, ze Telemann postanowil o nia nie kandydowac). Juz paredziesiat lat po smierci obydwu bylo jasne, ze ranga tych kompozytorow byla odwrotnie proporcjonalna do ich popularnosci za zycia - i Telemann popadl w nielaske. Nieslusznie - to jest dalej bardzo dobra muzyka, choc niewatpliwie bez tej glebi, ktora odczuwa sie u Bacha. "Muzyka do stolu" powoduje, ze podswiadomie sie teskni do czasow, kiedy tego typu utwory byly po prostu muzyka rozrywkowa, urozmaicajaca rozmaite uczty i bankiety na dworach arystokratow. Pomyslec, ze zapewne wiekszosc biesiadnikow nie zwracala podczas takiej uczty uwagi na paru muzykow w kacie, ktorzy sobie tam cos rzepolili... Ostatni punkt programu, czyli Suita nr 1 Bacha jest podobnym w stylu utworem, zapewne rowniez przeznaczonym na jakas okazje dworska, ktora miala uswietnic. Jak wszystkie podobne utwory w stylu suity francuskiej, sklada sie ona z nastepujacych kolejno po sobie stylizowanych tancow - tancow, ktorych raczej juz sie nie tanczylo, tylko sluchalo. Konczace pierwsza czesc koncertu dzielo - fragment "Les Indes Gallantes" Rameau, to jeden z moich ulubionych utworow (podobnie jak sam kompozytor). Ciekawe, czy kto sie zastanawial nad etymologia slowa `ramotka'? Zgadliscie. Utwory Rameau skladaja sie zawsze z nieznacznych wymiarami kawalkow, ktore przy pierwszym sluchaniu wydaja sie bardzo lekkie i malo wazkie. Dopiero po n-tym przesluchaniu zauwaza sie maestrie kompozycji, tkwiaca za malo znacznymi pozorami. "Les Indes Gallantes" sa przykladem typowego dla baroku francuskiego gatunku muzycznego: opery-baletu. Akcja jest zupelnie fantastyczna i lepiej jej nie opowiadac, zas tytuly poszczegolnych kawalkow ja odzwierciedlaja. Konczacym suite tancem jest fragment roznie zwany w roznych edycjach utworu. Ja go znam jako klawesynowy "Danse pour les Sauvages", czyli "Taniec dla Dzikusow" (w skrocie: "Dzikusy"), w edycji orkiestrowej wystepuje jako "Danse du Grand Calumet de la Paix", czyli "Taniec Wielkiej Fajki Pokoju", jako ze akcja tego fragmentu musiala sie rozgrywac wsrod amerykanskich Indian. Jak to wszystko grali Holendrzy? Bardzo miekkim, aksamitnym dzwiekiem, ktory jest charakterystyczny dla barokowych instrumentow smyczkowych, ale ktory w gorszych wykonaniach potrafi byc chropawy, albo wrecz falszywy. Bardzo pieknie brzmialy oba instrumenty dete, ktore znalazly sie w skladzie orkiestry: oboj i fagot. Zwlaszcza oboj w niczym niemal nie przypominal swego wspolczesnego odpowiednika. Koopman dyryguje w sposob przyjety w epoce, w ktorej powstaly wykonywane utwory, tzn. od klawesynu. Siedzac tylem do widowni, daje odpowiednie znaki niewielkiej orkiestrze glowa, lub jedna reka, w zaleznosci od potrzeb. Sam zas wykonuje partie tzw. "basso continuo" (po polsku: bas cyfrowany), czyli robi to samo, co w zespolach rockowych daje gitara basowa: podklad harmoniczny. Uprawia przy tym improwizacje, wykorzystujac do maksimum dosc skromne mozliwosci tego ciekawego instrumentu, jakim jest klawesyn. Chwilami u Rameau wydawalo mi sie, ze spelnia on rowniez role perkusji, nie moglem jednak spoza jego plecow dostrzec, jakie stosuje w tym celu sztuczki techniczne. Koncert zakonczyl jeden bis: fragment oratorium Haendla "Salomon", zwany "Przybyciem Krolowej Saby". Jest to jeden z hitow baroku, nagrywany przez dziesiatki orkiestr na swiecie. Sluchajac Koopmana mialem wrazenie, ze krolowa Saba przybywa do Salomona truchtem. Chyba, ze zaakceptujemy wersje tych muzykologow, ktorzy twierdza, ze orkiestrowy ten kawalek ma przedstawiac nie tyle sam przyjazd Krolowej, co goraczkowa krzatanine towarzyszaca przygotowaniom do niego. A jak wiemy z Biblii, pomimo posiadania tysiaca zon i naloznic, Salomonowi na Sabie raczej zalezalo... Koncze wiec goracym poleceniem: Sluchajcie Koopmana, jesli bedziecie mieli okazje. A jak nie, to postarajcie sie o nagrania. Warto. Jurek Krzystek ________________________________________________________________________ Jurek Karczmarczuk KACIK KULINARNY =============== [Ponizszy przepis byl juz kiedys wysylany do Poland-L, ale nie zaszkodzi go przypomniec.] Ryba w escabeche (wersja peruwianska) ------------------------------------- Jest to jeden z moich rodzinnych, NAPRAWDE ulubionych przepisow. Przywiozla go moja mama z Peru, a teraz przekonala sie do walorow tej potrawy NAWET moja tesciowa, ktora jest specjalistka, adwokatem i prorokiem tradycyjnej kuchni polskiej. Pozyteczna cecha ponizszej potrawy jest mozliwosc przygotowania jej w przeddzien przyjscia gosci. A. Przygotowac sos. W sporym rondlu zagotowac wode, miedzy 1/3 a polowa rondla. Wlac pare lyzek mocnego octu, a nastepnie wrzucic DUZO cebuli pokrajanej w grube osemki. Duzo, tj. 5 albo 10... Bedzie sie to gotowalo w otwartym rondlu, ocet w koncu powinien odparowac, jest on konieczny, aby cebula nie zmiekla. Po dwoch minutach gotowania wrzucic CZESC ZASADNICZA: ostra paste paprykowa. W oryginalnym przepisie moich rodzicow zdobytym w Peru uzywa sie domowej pasty zrobionej z tamtejszej papryki aji, ktora kupuje sie suszona, namacza w wodzie z lyzka oleju i miksuje. Robi sie czerwono- brunatna maz, dosc ostra, ale bez przesady!! Gdybyscie wzieli cos zbyt ostrego, np. te male chilies, ktorych sie uzywa do Tabasco, ewentualnie czuszke, lub afrykanskie pili-pili, to bedzie niejadalne. Musi to byc srednio ostra, dosc 'miesista' pasta. Teraz nie mam aji, ale sobie radze. Uzywalem juz Harissy, a ostatnio uzywam tajlandzkiej pasty o pieknej nazwie Sriracha, ktora jest aromatyzowana roznymi przyprawami, mi.in. czosnkiem. Tego winno byc sporo, ale nie przesadzic. Pare lyzek. Nalezy wiec ten sos dogescic i doaromatyzowac. Jedna - dwie lyzki koncentratu pomidorowego. Troche zageszczacza w postaci dwoch lyzek tartej bulki. Raczej nie polecam zageszczania zasmazka. Dosolic, dosmaczyc czym kto chce. Moze byc np. sos sojowy. W ramach wariantow dodawalem troche kurkumy, zeby kolor sosu z pomaranczowo-brazowego nabral szlachetniejszych zlotych odcieni. Dodawalem czasami lyzeczke glutaminianu sodu, aby wyeksponowac rozne ukryte smaki. Tym, ktorzy nie maja doswiadczenia z uzywaniem glutaminianu, serdecznie odradzam, mozna spowodowac, ze wszystko nabierze jednolitego smaku zupy w proszku!... Dodawalem czasami lyzke hinduskiego Sate' (Satay??), pasty albo proszku, co pelnilo dwie role: przyprawowo aromatyczna (i tez dodawalo ostrosci, wiec nie wolno przesadzac) i zageszczacza; dobre Sate' ma w sobie mielone orzeszki. W sumie gotowac ok 10 minut, nie za dlugo, zeby cebula mimo octu sie nie rozglamziala. B. Usmazyc rybe. Wziac filety z ryb dorszowatych, gatunek do wyboru. W Polsce uzywalem glownie morszczuka, ale jak byl, to nie gardzilem i halibutem, choc troche za tlusty. Tu, we Francji bralem co podleci: merlan, lieu noir, cabillaud... Eee! poeksperymentujcie sami! I te rybe nalezy po prostu opanierowac (klasyczne: maka-jajko-bulka, choc oczywiscie mozna uproscic) i usmazyc. Smazyc szybko i niedlugo, nie powinna nadmiernie wyschnac. Lepiej nawet, jesli zostanie odrobine surowa. C. Wielka synteza. Rybe smazyc partiami, sos trzymac na ogniu. Rybe natychmiast po usmazeniu klasc do np. szklanego polmiska, czy innego naczynia, w ktorym bedzie podawana. Polozyc warstwe ryby i natychmiast zalac wrzacym sosem. Zalac plynem (ma byc gestawy gdy goracy, a dosc gesty, gdy ostygnie) i przykryc dobrze cebula. Polozyc nastepna warstwe ryby i nastepna warstwe sosu. Dwie warstwy wystarcza, no, moze trzy, o ile filety sa cienkie. Reszte lepiej wylozyc do drugiego naczynia, niz piac sie wzwyz. I teraz to winno spokojnie ostygnac i ryba winna przejsc sosem. Podawac na zimno. Oczywiscie biale wino, raczej niezbyt kwasne. Rozne rzeczy juz do tego pijalem i nie bede udawal (jak te francowate zabole, ktorzy w swoich przepisach czesto pisza, ze wino takie a takie, a nie zadne inne, co jest wierutnym butelkowaniem klienta...), ze jest to sprawa krytyczna. Moge jednak z czystym sumieniem polecic alzackie, np. Sylvanera, albo Gewurztraminera, o ile komus nadmierna slodyczkowatosc nie przeszkadza. D. Wariant. Escabeche (escaveche) istnieje tez w wersji portugalskiej i paru innych. Jeden ze znanych mi przepisow portugalskich charakteryzuje sie tym, ze ryba nie jest ani filetowana, ani panierowana, a sa to grube dzwonka. Sos nie jest tak ostry jak w wersji poludniowo-amerykanskiej, natomiast dodaje sie do niego sporo marchwi krajanej w talarki, ewentualnie inne jarzyny. A cebule i marchew na poczatku podsmaza sie w duzej ilosci oliwy z oliwek, sos jest wiec znacznie tlustszy. Jurek Karczmarczuk ________________________________________________________________________ Andrzej Waligorski SPACER STARSZEGO PANA ===================== Leca z nieba kasztany Dmucha chlodny wiaterek, Starszy Pan, zadumany, Wybral sie na spacerek. Chodzi sobie po lasku, Buty mu lsnia jak lakier, Z fantazja macha laska, Kapelusz ma na bakier. Wiatr zamiata uliczki, Czerwieni sie dab i buk, I furkocza spodniczki Wokolo zgrabnych nog. Maszeruja harcerze, Kwitna astry na grzadce, Milo jest na spacerze Nawet po szescdziesiatce. Zwlaszcza gdy sie wyglada Na jakies piecdziesiat dwa, I sie uwaznie rozglada I chod sprezysty sie ma! Idzie pan wzdluz szpaleru, Elegancki i zwawy: - Jak wroce ze spaceru, Zaraz naparze kawy. Poczytam "Polityke" I "Karnawal" Dygata I puszcze sobie plyte "A mnie jest szkoda lata". Potem sie moze przespie, A moze wpadne do Heniow? - Tak mysli, idac wrzesniem Ku swemu przeznaczeniu, Gdzie kawa nie wypita, Ksiazka niedoczytana, Nieodbyta wizyta, Plyta nieodegrana. I gdzie ktos, ironiczny, O oczach jak dwa dreszcze... ... w wirze lisci ulicznych Starszy Pan idzie, jeszcze ... * * * STROZ JASIA =========== Jasio piekny byl jak roza, Ladnie sie rodzicom chowal, Przytem mial aniolka stroza, Ktory nim sie opiekowal. Czasem, kiedy pani w szkole Jasia gnebi i sztorcuje, Mowi: `Ozez ty matole' I chce chlopcu wstawic dwoje - Stroz poczciwy anioleczek Dziecie chronic chcac niewinne, Traci pania w oloweczek - I juz dwoje ma ktos inny! Takze pozniej, przy maturze, Tym mlodzienczym pieknym zrywie, Inne aniolki - stroze Radza swoim - Walcz uczciwie! Ale Jasia stroz jest lepszy, Spod skrzydelka cos wyciaga; - Jasiu, nie mysl sam, bo spieprzysz, Patrz baranie, tu jest sciaga! Potem Jasio sie zakochal, Ale zamiast piescic dziewcze, Ciagle tylko spiewal, szlochal, Albo glosno czytal wiersze. Kiepsko by sie to skonczylo, Lecz aniolek w sposob krotki W postac Jasia wszedlszy sila - Zabral babke do Sobotki. A nazajutrz ta panienka Juz za Jasiem sama biega, Juz jest przy nim jakas miekka, - Jasio - mowi - to agregat! Siedzi Jasio na posadzie, Wykonuje zadan szereg - Tu swoj podpis z wdziekiem kladzie, Tam przybija znow stepelek, Zas aniolek z obowiazku Podpowiada wciaz tej mumii: - Jasiu, zapisz sie do zwiazku! - Jasiu, dziecko do komunii! - Napisz donos! Zaplac skladki! - Szefa spytaj sie o zdrowie! Nie ma kiedy papu, spatki, Tak jak inni aniolowie, Wiec go watpliwosci gniota Nie sprawdzone nalezycie: - Czy koniecznie po'l/idiotom Musi sie ulatwiac zycie? Przyslala Jolanta Stouten _______________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu) Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu) Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet) Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca) stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet) Copyright (C) by Jurek Krzystek 1992. Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP, adres: (128.32.123.30), directory: /pub/VARIA/polish/dir_spojrzenia ____________________________koniec numeru 55___________________________