______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 11.12.1992. nr 54 _______________________________________________________________________ W numerze: Jerzy S. Latka - General Ludomil Rajski (cz. I) Ewa Korzeniewska - Polskie kontrasty Tomasz Wlodek - Feynmann sexist pig!!! Janusz Mika - z cyklu: "Oskarzenia i Kalumnie" `Dobry rzad' i inne mity - Wywiad z Piotrem Ploszajskim Michal Ogorek - Krakow (z cyklu "Przewodnik po Polsce") _______________________________________________________________________ [Od red. dyz.] Dzis proponujemy troche historii - artykul J. Latki specjalnie dla "Spojrzen", troche swiezych wrazen z Polski, a takze dwuglos na - jakze aktualny - temat feminizmu/antyfeminizmu. Konczymy nieco kontrowersyjnym wywiadem na tematy polityczne, a takze rozrywkowym Ogorkiem. J.K-ek ________________________________________________________________________ Jerzy S. Latka (Krakow) GENERAL LUDOMIL RAYSKI ====================== General Ludomil Antoni Korab Rayski (1892-1977), owiany legenda powietrznych bojow pilot armii osmanskiej, oslawiony sportowymi wyczynami lotniczymi "Turek" z Krakowa przez trzynascie lat (maj 1926 - marzec 1939) pelnil funkcje szefa lotnictwa wojskowego. Po klesce wrzesniowej wojskowi zwierzchnicy uznajac Rayskiego glownym winowajca fatalnego stanu polskiego lotnictwa, nie dopuscili go do czynnego uczestniczenia w wojnie w charakterze zwyklego pilota, o co zainteresowany zwracal sie kilkakrotnie. W rezultacie Rayski wstapil do RAFu i `wylatal' prestizowe odznaczenia: Distinguished Service Order oraz Air Force Cross. * * * Ojciec Ludomila, Teodor po upadku Powstania Styczniowego wyemigrowal do Turcji i wstapil do Pulku Kozakow paszy Mehmeda Sadyka (Michala Czaykowskiego). Bral udzial w wojnie turecko-rosyjskiej (1876), a w listopadzie 1877 roku zostal komendantem polskiego oddzialu piechoty w osmanskiej armii "Dunaj". Po wojnie pracowal przy budowie linii kolejowej Konstantynopol-Belgrad. Okolo 1890 r. jako obywatel turecki powrocil do Polski. Kupil dom w Krakowie na skrzyzowaniu ulic Pedzichow i Dlugiej. Teodor Rayski w czasie drugiej podrozy na Wschod przywiozl sobie zone muzulmanke i dla niej okolo 1910 roku w swym domu dobudowal istniejace do dzis minarety. W tym `tureckim' domu wychowywal sie mlody Ludomil. Ojciec zadbal o solidne wyksztalcenie przyszlego generala. Mature uzyskal Ludomil w Krosnie w 1909 r. Po rocznym kursie (1909/10) w Akademii Handlowej w Krakowie rozpoczal studia na Wydziale Inzynierii Ladowej Politechniki Lwowskiej. Jednoczesnie w latach 1912-14 nalezal do Zwiazku Strzeleckiego i konczyl w nim szkole podoficerska. Kariere wojskowa rozpoczal Rayski 8 sierpnia 1914 wstepujac pod pseudonimem "Turek" do oddzialow strzeleckich Jozefa Pilsudskiego. Odbyl kampanie w 2 kompanii II batalionu 1 pulku piechoty Legionow Polskich; bral udzial w przeprawie pod Nowym Korczynem i Opatowcem, w bitwie pod Laskami i Krzywoplotami. W bitwie pod Lowczowkiem, wowczas w stopniu podchorazego, zostal ranny. W listopadzie 1914 roku Turcja przystapila do wojny. Rayski jako poddany tego panstwa otrzymal wezwanie mobilizacyjne do tureckiej armii. Chcial dalej walczyc, ale w Legionach. Swymi rozterkami podzielil sie z dowodca Kordianem Zamorskim, ktory po namysle uznal, ze w Turcji Rayski ma szanse przejsc przeszkolenie w jakiejs jednostce technicznej i, majac dyplom inzyniera, szybko zdobyc kwalifikacje oficera. Dlatego poradzil "Turkowi" nie odrzucac wezwania. Rayski skorzystal z rady dowodcy i wprost ze szpitala w Wiedniu 15 marca 1915 roku udal sie do Konstantynopola. We wrzesniu ukonczyl szkole oficerska w Maltepe i w stopniu chorazego podjal sluzbe w lotnictwie tureckim jako obserwator. Dwukrotnie ranny w walkach powietrznych, po wyleczeniu i rekonwalescencji odbyl kurs pilotazu w szkole lotniczej. Pracowitoscia i odwaga wybil sie w krotkim czasie. W jesieni 1918 roku awansowal na porucznika. General Kordian Zamorski w artykule wspomnieniowym po smierci "Turka" opublikowanym w londynskim "Tygodniu Polskim" w 1979 roku napisal, ze w czasie sluzby w osmanskiej armii stracil on 18 nieprzyjacielskich samolotow. Wiadomosc ta wymaga weryfikacji w tureckich zrodlach. Irfan Tnver Nasrattinoglu w ksiazce "Dawna i dzisiejsza Polska" (1987) powolujac sie na wydana 20 grudnia 1918 opinie podpisana przez nie nazwanych z nazwiska 5 tureckich oficerow-lotnikow podkresla, ze Rayski `znany byl z niebezpiecznych lotow przeciwko wrogom wykonywanych z nadzwyczajna odwaga i zimna krwia'. O jego bojowosci swiadcza takze otrzymane tureckie odznaczenia: Medzidije z szablami oraz Zelazny Polksiezyc z okuciem. Po zakonczeniu wojny i demobilizacji armii tureckiej Rayski zostal zwolniony (2.12.1818) i niezwlocznie tureckim samolotem przylecial do Odessy. W styczniu 1919 wstapil do oddzialu lotniczego organizujacej sie IV Dywizji Strzelcow gen. Lucjana Zeligowskiego. W czerwcu na naprawionym wlasnorecznie samolocie przylecial do Lwowa przynoszac wiadomosc o pochodzie dywizji gen. Zeligowskiego. Odtad jego zycie nierozerwalnie zwiazane jest z polskim lotnictwem. W 1922 roku Rayski po raz pierwszy zaslynal udzialem w miedzynarodowych zawodach lotniczych w Szwajcarii. Bez wzgledu na warunki atmosferyczne nalezalo przeleciec trudna trase Zurych - Bellinzona - Thun - Zurych. Trasa ta byla szczegolnie niebezpieczna dla trzech startujacych zalog polskich, korzystaly one bowiem z przestarzalych samolotow "Breguet XIV" latajacych na pulapach nie osiagajacych wierzcholkow Alp. W dniu rozpoczecia zawodow pogoda byla fatalna i dwie polskie zalogi postanowily poczekac na jej poprawe. Podpulkownik Rayski wystartowal sam. Pogoda zmusila go do przymusowego ladowania na trasie (dwie inne zalogi biorace udzial w zawodach rozbily sie), ale i tak zajal czwarte miejsce. Dla raczkujacego polskiego lotnictwa byl to bardzo budujacy sukces. W 1925 r. jako pierwszy Polak Rayski dokonal lotu nad Afryka. Gdy wprowadzono w naszym lotnictwie spadochrony, Rayski skakal pierwszy. Mial takze zwyczaj oblatywania kazdego wyprodukowanego samolotu. W maju 1926 roku w stopniu pulkownika, mianowano Rayskiego szefem Departamentu Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. Do jego kompetencji nalezala administracja, zaopatrzenie i wyszkolenie lotnikow. Poprzednikiem Rayskiego byl gen. Wlodzimierz Zagorski. Z braku wlasnego przemyslu lotniczego zakupywal on za granica za dewizy caly sprzet. Dochodzilo przy tym do licznych malwersacji, ktore sa najprawdopodobniej przyczyna zaginiecia (zamordowania?) Zagorskiego w maju 1926 roku. Kraj importujacy swoj sprzet bojowy z chwila wybuchu wojny moze zostac odciety od nowych dostaw. Takze czesci zamiennych. Rayski wybral inne rozwiazanie. Postanowil zbudowac krajowy przemysl lotniczy. Nie bylo to latwe zadanie. Rayski mial wprawdzie wsparcie utalentowanych konstruktorow, istnialy juz zalazki prywatnego przemyslu lotniczego, ktory zostal niebawem upanstwowiony. Najpowazniejszym problemem byly pieniadze. Zadanie, jakie krajowi postawil Rayski, wymagalo ogromnych funduszy. Trudnosci finansowe w koncu staly sie powodem ustapienia Rayskiego. W 1937 roku w ramach modernizacji polskich sil zbrojnych zatwierdzono 4-letni plan rozwoju lotnictwa (1937-1941). Koszt realizacji planu ustalono na 1200 mln zlotych, tzn. 300 mln rocznie. Niestety fundusze te Rayskiemu zostaly przydzielone tylko na papierze. W dwu pierwszych latach realizacji planu na lotnictwo przeznaczono tylko 200 mln zl, zas w roku budzetowym 1938/39 kwote 103 mln. Aby rozbudowac istniejace wytwornie, Rayski zadluzyl departament na kwote 20 mln. Rayski protestowal: dwukrotnie - w marcu 1938 i w styczniu 1939 podawal sie do dymisji. Nie byly one przyjmowane. 15 marca 1939 roku, po wkroczeniu Niemcow do Czechoslowacji, gen. Rayski wystosowal do swych zwierzchnikow ultimatum; natychmiastowe zasilenie przemyslu lotniczego wystarczajacymi funduszami, albo zwolnienie go z zajmowanego stanowiska. Latwiej bylo o zwolnienie niz pieniadze. Rayski pozostawiony zostal do dyspozycji kierownictwa resortu. W dniu odejscia Rayskiego ze stanowiska dowodcy lotnictwa Polska dysponowala szescioma wytworniami lotniczymi. Produkowaly one sprzet na dobrym poziomie. Angielski historyk pplk lotnictwa Asher Lee w pracy "The German Air Force" (Londyn - Duckworth) powolujac sie na opinie niemieckie tak ocenil nasze lotnictwo: `...Wszystkie samoloty polskie byly produkcji polskiej: pod tym wzgledem Polacy okazali znacznie wieksza inicjatywe i energie, niz inne panstwa srodkowo-europejskie, a polski przemysl lotniczy stal na najwyzszym poziomie, jaki mozna bylo osiagnac przy tym materiale ludzkim i technicznym, jakim Polska rozporzadzala'. Upraszczajac problem, w dniu odwolania Rayskiego Polska posiadala znakomity przemysl lotniczy, ale nie miala... lotnictwa. Czesc produkowanych samolotow sprzedawano za granica i w rezultacie nie wyposazono polskiego lotnictwa w dostateczna ilosc sprzetu. W rezultacie w ocenie historyka wojskowosci Eugeniusza Kozlowskiego: `[...] trudnosci finansowe ograniczaly mozliwosci szybkiego powiekszania stanu posiadania lotnictwa. Nie tlumaczy to jednak symptomatycznego zjawiska, ze w ciagu 10 lat od objecia stanowiska Szefa Departamentu Aeronautyki, gen. Rayski nie zdolal chociazby utrzymac stanu posiadania w dziale sprzetu z 1926 r., mimo ze budzet lotnictwa pozostal nie zmniejszony (ok. 60 mln zlotych rocznie), a w ostatnich latach dziesieciolecia wykazywal nawet tendencje zwyzkowe. Tak doszlo do sytuacji, ze o ile w latach dwudziestych Polska, ktora nie posiadala wowczas wlasnego przemyslu lotniczego, byla prawie ze potega lotnicza, to w latach pozniejszych - po uruchomieniu krajowej produkcji samolotow - az do wybuchu wojny nie zdolano osiagnac nawet 50 proc. tego, co posiadalo lotnictwo za gen. Zagorskiego, i nie utworzono ani jednego nowego pulku lotniczego'. Zmiany kadrowe, jakie nastapily po odejsciu Rayskiego, znacznie pogorszyly jeszcze sytuacje. Jerzy S. Latka (dokonczenie w nastepnym numerze) ________________________________________________________________________ Ewa KorzeniewskaPOLSKIE KONTRASTY ================= Warszawa - Okecie. Nowoczesne sprawnie dzialajace lotnisko. Z samolotu wychodzi sie wprost do rekawa dochodzacego az do budynku. Blyskawiczna odprawa paszportowa: zadnych pytan, pan Wopista z przyjaznym usmiechem zyczy przyjemnego pobytu. Orzelek na jego czapce blyszczy odbiciem reflektora. Przejscie do nastepnego pomieszczenia po odbior bagazy. Przy scianie w rzedzie stoja wozki. Odprawa celna. I znowu grzecznie, uprzejmie i szybko. Nowy dworzec lotniczy to nowoczesny budynek ze szkla i aluminium, jest elegancki i czysty. Po przeciwnej stronie budynku dworcowego kilkupoziomowy parking. Czuje sie tutaj, ze przybylo sie do europejskiej stolicy. Pociag relacji Poznan - Gdynia. Zaraz po wejsciu do wagonu uderza charakterystyczny zapach, ktory trudno opisac, a ktory pamieta kazdy, kto chocby raz zyciu odbyl podroz polskim pociagiem. W przedziale szyby pokryte sa gruba warstwa kurzu, siedzenia upstrzone plamami, na podlodze (przedzial dla niepalacych) walaja sie niedopalki. Juz samo podejscie do toalety przyprawia o mdlosci. Podloga zalana jest dokladnie jakas ciecza, w ktorej utopila sie cala rolka toaletowego papieru. Przez korytarz co jakis czas przechodzi czlowiek z torba i oferuje piwo. Sopot. Pensjonat Eden. Maly secesyjny hotelik prowadzony przez dwie siostry, ongis uczestniczki Powstania Warszawskiego. Polozony tuz przy plazy pensjonat kupil dla nich przed wojna ich ojciec. Po wojnie posesja wraz z calym wyposazeniem przeszla w rece komunistow. Przez wiele lat pensjonat sluzyl jako dom wypoczynkowy pracownikow MSW (Ministerstwo Spraw Wewnetrznych). Obecne prawowite wlascicielki objely go na nowo w posiadanie dopiero pol roku temu. Jedyna pozostaloscia po poprzednich rezydentach jest zastawa stolowa z emblematem MSW w wianuszku niebieskich kwiatkow, ale teraz w nowych czasach, za literami skrotu kryje sie inne znaczenie: MSW czyli Milujmy Sie Wzajemnie. Jesienia nie ma wczasowiczow, wybrzeze swieci pustkami. Wlascicielkom Edenu trudno zwiazac koniec z koncem. wynajely wiec sale konferencyjna pewnej Angielce, ktora prowadzi tu angielskojezyczne przedszkole. Maluszki rozmawiaja ze soba po angielsku z silnym brytyjskim akcentem. Na polski przechodza dopiero, gdy na horyzoncie pojawiaja sie rodzice. Miedzy czwarta a piata pod Eden zajezdzaja samochody zagranicznych marek i dzieciarnia po kolei rozjezdza sie do domow. `Good bye, Miss Brown. See you tomorrow!' krzyczy czteroletni Maciek z akcentem, ktorego nie powstydzilby sie Ksiaze William. Gdansk. Chinska restauracja. Wnetrze urzadzone w stylu chinskim, ozdobione pieknymi ornamentami, lakowymi parawanami, lampionami. Skosnooki kelner ubrany w smoking mowi nienaganna polszczyzna. W restauracji jest prawie pusto. Na stole lsniacobialy obrus i prawdziwa chinska zastawa, nawet sa do wyboru paleczki, albo sztucce. Jedzenie pojawia sie blyskawicznie. Wszystko jest gorace, smaczne i w bardzo obfitych ilosciach. Kelner wraz z rachunkiem przynosi ciasteczka szczescia. Miasta sa szare i ponure. Drzewa zgubily juz liscie. Jest smutno i tak jakos brudno. Ulice w centrum pelne sa walesajacych sie bez celu mlodych ludzi. Wszedzie sie cos sprzedaje. Na kazdym kroku jakis stragan, stoisko czy stanowisko sprzedazy. Obok, eleganckie sklepy przyciagaja mnogoscia zachodnich towarow. Znane swiatowe firmy podbijaja serca polskich klientow... tych ktorych nie odstraszaja astronomiczne ceny. Gdzieniegdzie pod scianami domow siedza skulone w kucki postacie z tekturowymi tabliczkami na szyi: `Jestem chory na AIDS, nie mam pracy, mieszkania ani pieniedzy na utrzymanie. Prosze o wsparcie.' Innymi mieszkankami ulicy sa Rumunki siedzace wprost na chodniku i zebrzace o pomoc. Przy kobietach siedza malenkie, niesamowicie brudne i obdarte dzieci, niemowleta owiniete w sterty starych szmat leza na trotuarze. Przechodnie nie zwracaja na nich zadnej uwagi. Na jezdniach panuje rozboj. Nie obowiazuja zadne przepisy. Czesto widuje sie kierowcow przejezdzajacych na czerwonym swietle. Samochody parkuja na chodnikach. Czasami pieszym trudno sie pomiedzy nimi przecisnac. Zlota polska jesien w Borach Tucholskich. Las wyglada jak wielokolorowy gobelin. Pod nogami szelesci kobierzec lisci. Powietrze pelne jest zapachu wilgoci, swierku, grzybow i przemijania. Bydgoszcz, sobotnie popoludnie. Tramwaj dojezdza do przystanku. Nagle slychac strzaly. Ludzie czekajacy na przystanku rzucaja sie na ziemie. Przez most biegnie trzech zadyszanych policjantow. Wsiadaja w pospiechu do radiowozu, ktory rusza natychmiast z piskiem opon. Chwila ciszy. Ludzie sie podnosza, zamarle na chwile zycie zaczyna plynac dalej. W telewizji transmisja z uroczystych obchodow 10 rocznicy zabojstwa ksiedza Popieluszki. W mszy zalobnej za dusze bestialsko zamordowanego ksiedza biora udzial przedstawiciele najwyzszych kol rzadowych i koscielnych. W kosciele modrzy sie od policyjnych mundurow. Warszawa. Hotel Victoria. Hotelowe lobby w niczym nie ustepuje swiatowym standardom. Nic dziwnego, ze wykwintne nowoczesne wnetrze rozbrzmiewa roznojezycznym gwarem. Jest dziesiata rano. Sporo gosci hotelowych pije w lobby poranna kawe. Filizanka aromatycznego napoju kosztuje tylko 50 000 zl ($4.50 US). Dworzec Centralny. W przejsciach podziemnych pomiedzy peronami siedza w kucki ludzie oblozeni torbami i pakunkami. Niektorzy drzemia, inni gotuja cos na spirytusowych maszynkach. W kacie odbywa sie male zebranie towarzyskie. To Rosjanie. Niektorzy przyjechali na handel - sprzedaja najprzerozniejsze dziwne przedmioty: prasy do czosnku i liczniki Geigera, olowki i reczne granaty, stare krany, sztucce, posciel i wszystko, co tylko wpadnie im w reke. Inni to tacy, ktorzy gdzies na czarno pracuja, ale nie maja mieszkania, wiec spia na dworcu. Gdy sie z nimi rozmawia, z przerazeniem mowia o tragicznej sytuacji ekonomicznej, w jakiej znajduje sie ich kraj. Zazdroszcza Polakom dobrobytu i spokoju. Ewa Korzeniewska _________________________________________________________________________ Tomasz Wlodek Wydaje mi sie, ze Richarda Feynmanna nie trzeba szerzej przedstawiac, zdaje sobie jednak sprawe, iz wsrod czytelnikow "Spojrzen" sa takze nie-fizycy, a nawet gorzej: humanisci. (He, he - taki ze mnie fizyk - szowinista!). Dla tych to niewiele majacych z fizyka wspolnego i niewiele sie fizyka interesujacych osob mam kilka slow wstepu. Zmarly pare lat temu Richard Feynmann byl wspoltworca elektrodynamiki kwantowej, a takze autorem nowego ujecia mechaniki kwantowej - w sumie jednym z najwiekszych fizykow w historii. Za swoje prace z dziedziny rozpadu beta otrzymal nagrode Nobla. Oprocz tego, ze byl slawnym naukowcem, Feynmann byl takze czlowiekiem o legendarnym wrecz poczuciu humoru. Historia jego blazenstw spisana w autoryzowanej biografii "Surely, You Are Joking, Mr. Feynmann!" byla swego czasu na listach bestsellerow, ostatnio zreszta zostala wydana takze w Polsce. Polecam kazdemu! Przedstawione ponizej opowiadanko pochodzi z drugiej, mniej znanej czesci wspomnien Feynmanna. Nie ukrywam, ze powodem, ktory sprawil, ze chcialo mi sie to opowiadanko przeslac do "Spojrzen" byla pewna, do tej pory rozbrzmiewajaca echem, dyskusja na lamach listy "POLAND-L". ----------------------------------- Richard Feynmann FEYNMANN, SEXIST PIG!!! ======================= Pare lat po wykladach ze wstepu do fizyki, jakie prowadzilem dla studentow California Institute of Technology (ktore to wyklady ukazaly sie pozniej drukiem jako podrecznik "Feynmanna Wyklady z Fizyki"), otrzymalem dlugi list od organizacji feministek. Zostalem w tym liscie oskarzony o wrogi stosunek do kobiet, a to z uwagi na dwie historyjki, jakie zostaly zamieszczone we wzmiankowanej ksiazce. Pierwsza historyjka dotyczyla rozwazan nad pojeciem `predkosci'. Wystepowala tam pewna kobieta, ktora, zatrzymana przez policjanta z drogowki, poddala w watpliwosc slusznosc definicji predkosci, tak jak ja rozumial policjant. List od feministek stwierdzal, ze ow przyklad przedstawia kobiety jako idiotki. Druga historia dotyczyla wielkiego atronoma Artura Eddingtona, ktory jako pierwszy odkryl, w jaki sposob we wnetrzu gwiazd wytwarzana jest energia na drodze reakcji jadrowych. Eddington zwykl byl wspominac, jak to wieczorem w dniu, w ktorym dokonal tego odkrycia, siedzial na lawce ze swoja dziewczyna. W pewnym momencie ona powiedziala: `Spojrz, jak pieknie swieca gwiazdy' na co on odrzekl: `Tak, i wyobraz sobie: jestem teraz jedynym czlowiekiem na swiecie, ktory wie, DLACZEGO one swieca...' Chodzilo mu o oddanie tego cudownego uczucia samotnosci, jakie sie ma, gdy sie dokona odkrycia. Wedlug feministek owa anegdota stwierdzala, iz kobiety nie sa w stanie pojac reakcji jadrowych. Doszedlem do wniosku, ze nie ma sensu odpowiadac na podobne zarzuty wiec odpisalem krotko: `Prosze mi nie zawracac glowy'. No, niestety, nie poszlo z nimi tak latwo. Dostalem kolejny list: `Panska odpowiedz z dnia takiego to a takiego byla niezadawalajaca. Bla bla bla'. Dalej byly pogrozki, ze jezeli nie zmusze wydawcy do usuniecia wymienionych fragmentow ksiazki - to pozaluje. Wyrzucilem ten list do kosza i zapomnialem o calej historii. * * * Jakis rok pozniej Amerykanskie Stowarzyszenie Nauczycieli Fizyki przyznalo mi nagrode za napisanie owych podrecznikow i zaprosilo do wygloszenia odczytu na swoim kongresie w San Francisco. Moja siostra Joan mieszkala w Palo Alto - jakas godzine drogi stamtad - tak wiec przenocowalem u niej i nastepnego dnia pojechalismy razem. Gdy weszlismy do hallu, ujrzelismy grupe ludzi rozdajaca ulotki. Wzielismy po jednej i rzucilismy okiem. Na gorze bylo napisane: `PROTEST' Ponizej wydrukowane byly fragmenty listu, jaki otrzymywalem od feministek oraz moja na ten list odpowiedz (pelna). Calosc zamykalo wielkimi literami: `FEYNMANN SEXIST PIG!' Joan zawrocila i pobiegla z powrotem do demonstrantow. `To jest bardzo ciekawe!' zawolala. `Czy moge dostac wiecej?' Dogonila mnie po chwili. `Do diabla, Richard! Cozes ty takiego narobil?' Opowiedzialem jej, jak to bylo, po czym weszlismy do audytorium. W poblizu sceny siedzialy dwie dzialaczki Stowarzyszenia Nauczycieli Fizyki. Jedna z nich kierowala kobiecym dzialem organizacji, druga byla Fay Ajzenberg, profesor fizyki, ktora poznalem w Pennsylwanii. Ujrzaly mnie, jak schodze po schodach audytorium w towarzystwie jakiejs kobiety z plikiem ulotek w dloni. Fay podeszla i zapytala Joan: `Czy wiesz, ze Profesor Feynmann ma siostre, ktora namowil do studiowania fizyki i ktora obronila prace doktorska?' `No pewnie, ze wiem' - odpowiedziala Joan. - `To ja jestem ta siostra!' Fay i jej towarzyszka wyjasnily, iz demonstranci stanowili grupe kobiet (o ironio! - pod przywodztwem mezczyzny), ktora zawsze rozbija wyklady w Berkeley. Zaofiarowaly sie: `Usiadziemy w czasie wykladu przy Tobie na znak naszej solidarnosci'. [...] Podziekowalem im za uprzejmosc, ale odmowilem. Gdy tylko mialem rozpoczac odczyt, okolo tuzina feministek wmaszerowalo do audytorium machajac transparentami i krzyczac: `Feynmann sexist pig! Feynmann sexist pig!' Rozpoczalem moj wyklad zwracajac sie do nich: `Jest mi niezmiernie przykro, iz moja zwiezla odpowiedz na wasz list sprowadzila was tu niepotrzebnie. Mysle, ze istnieja lepsze sposoby, aby zwrocic uwage spoleczenstwa na koniecznosc poprawienia sytuacji kobiet, anizeli protestowanie przeciwko tym drobnym - jezeli tak chcecie je nazwac - pomylkom w podreczniku. Ale w sumie, chyba dobrze, ze przyszlyscie, gdyz kobiety-fizycy istotnie cierpia dyskryminacje. Wasza obecnosc tutaj bedzie nam przypominac o tych problemach i koniecznosci zaradzenia im'. Demonstrantki zaczely spogladac po sobie. Transparenty zaczely opadac w dol niczym zagle na zamierajacym wietrze. Kontynuowalem wiec: `Co prawda Stowarzyszenie Nauczycieli Fizyki przyznalo mi swoja nagrode za dydaktyke, musze jednak przyznac, ze nie mam wielkiego talentu do nauczania. Z tego tez powodu nie mam nic do powiedzenia na temat uczenia fizyki. Tak wiec, postanowilem opowiedziec panstwu cos na nieco inny temat. Mysle, ze moj wyklad powinien zainteresowac w szczegolnosci Szanowne Panie obecne na tej sali. Opowiem panstwu o strukturze protonu...' Demonstrantki zwinely transparenty i wyszly z sali. Jak mi pozniej powiedziano, jeszcze nigdy w historii Berkeley nie zostaly pokonane rownie latwo. [...] Richard Feynmann ----------------------------------- Fragment ksiazki R. Feynmanna "What Do You Care What Other People Think" przetlumaczyl, przepisal, do "Spojrzen" przeslal i wszystkom mezczyznom - sympatykom lub dzialaczom ruchu feministek zadedykowal Tomasz Wlodek _________________________________________________________________________ Janusz Mika OSKARZENIA I KALUMNIE ===================== Regulamin pewnej gry telewizyjnej, w ktorej glowna nagroda jest telewizor, powiada, ze zwyciezca otrzymuje te nagrode, jesli zgadnie, w ktorym z trzech umieszczonych na scenie pudel znajduje sie telewizor (dwa pozostale sa puste). Pudla sa ponumerowane liczbami od 1 do 3. Pewnego wieczoru, gdy finalista wskazal na pudlo nr 1, prowadzacy konkurs powiada do niego: `Juz kilka razy z rzedu nikomu nie udalo sie wygrac glownej nagrody i dyrekcja polecila mi ulatwic Panu wybor. Otwieram pudlo nr 2, aby pokazac Panu, ze jest ono puste. Ma Pan prawo teraz pozostac przy swoim pierwotnym wyborze albo go zmienic.' Pytanie brzmi: `Czy nasz finalista ma wieksza szanse wygrania, jesli pozostanie przy pudle nr 1, czy gdy wskaze pudlo nr 3? A moze w obu wypadkach szansa jest taka sama?' Dodajmy, ze prowadzacy gre dziala w dobrej wierze wedle planu z gory narzuconego przez dyrekcje, a w wypadku, gdy oba pudla nr 2 i nr 3 sa puste, wybiera jedno z nich w sposob calkowicie przypadkowy. Wiekszosc zapytanych odpowiada, ze szanse wygrania nie zaleza od tego, czy grajacy pozostanie przy pudle nr 1, czy tez wskaze pudlo nr 3. Po otworzeniu pudla nr 2 wiadomo, ze telewizor jest albo w pudle nr 1 albo w pudle nr 3 z tym samym prawdopodobienstwem. W obu wiec wypadkach ma on 50% szans wygrania telewizora. Niestety taka odpowiedz jest falszywa. W rzeczywistosci powinien on wskazac pudlo nr 3, a jego szansa wygrania jest wtedy rowna 2/3. Jesli pozostanie przy pierwotnym wyborze, to prawdopodobienstwo wygrania jest rowne tylko 1/3 czyli dokladnie tyle, ile bylo przed otwarciem pudla nr 2. Nie chcac odbierac Czytelnikom przyjemnosci samodzielnego zglebiania tajnikow teorii prawdopodobienstwa nie podajemy dowodu, ze podane wyzej rozwiazanie jest poprawne, chcemy jednak opowiedziec zwiazana z tym zadaniem historyjke o najinteligentniejszym czlowieku swiata. Tym czlowiekiem jest... kobieta, Marilyn vos Savant, ktora ma najwyzszy w swiecie iloraz inteligencji, co mozna wyczytac z Ksiegi Rekordow Guinnessa. Panna vos Savant (jesli jest ona mezatka, to serdecznie wspolczujemy jej mezowi, chyba ze jest to tzw. toy boy uzywany do scisle okreslonych celow) zarabia na zycie prowadzac w rozmaitych pismach rubryke "Zapytaj Marilyn", w ktorej odpowiada na wszystkie mozliwe pytania poslugujac sie swoja inteligencja i zapewne encyklopediami. Zadanie o telewizorach bylo jednym z takich pytan. Marilyn oczywiscie udzielila na nie odpowiedzi poprawnej. Po opublikowaniu rozwiazania Marilyn otrzymala tysiace listow. Az 92% wszystkich korespondentow i az 65% korespondentow zwiazanych z uniwersytetami lub instytutami naukowymi uznalo, ze nie ma ona racji. Oto wyjatki z niektorych listow do Marilyn: `Popelnila Pani blad. Jako matematyk boleje nad tym, ze wiekszosc ludzi wykazuje calkowity brak zrozumienia matematyki i byloby bardzo dobrze, gdyby uznala Pani swoja pomylke i obiecala byc bardziej na przyszlosc ostrozna.' `Na swiecie jest dosc analfabetyzmu matematycznego i nie musi go propagowac osoba o najwyzszym w swiecie ilorazie inteligencji. Wstyd!' `Pani odpowiedz jest bledna, ale prosze sie nie martwic. Wielu moich kolegow z uniwersytetu rowniez mialo klopoty z rozwiazaniem tego zadania.' `Proponuje Pani przestudiowanie standardowego podrecznika teorii prawdopodobienstwa, zanim znow sie Pani zabierze do odpowiadania na podobne pytania.' `Szokuje mnie to, ze mimo, iz trzech co najmniej matematykow wytknelo Pani blad, w dalszym ciagu nie jest go Pani w stanie dostrzec.' `Byc moze kobiety maja do matematyki inny stosunek niz mezczyzni.' Wszystkie przytoczone wyzej wypowiedzi pochodza od mezczyzn, z ktorych wiekszosc to matematycy. Sa wsrod nich zastepca dyrektora Centrum Informacji Obronnej i specjalista w zakresie statystyki Panstwowego Instytutu Zdrowia. Po tym wszystkim mozna sie chyba zgodzic z tym, ze podgatunek czlowieka wdziecznie zwany po angielsku `male chauvinist pig' (po polsku bedzie to chyba `szowinistyczny knur', pamietamy jak nasza babcia mawiala z obrzydzeniem: `To mieso smierdzi knurem') pewnie rzeczywiscie istnieje w naturze. Panowie powinni tez zapamietac, ze niedocenianie inteligencji kobiet, szczegolnie tych z wysokim ilorazem, moze latwo narazic ich na smiesznosc. Nikt z nas nie chcialby chyba znalezc sie w skorze zastepcy dyrektora Centrum Informacji Obronnej czy statystyka z Instytutu Zdrowia. JAM ________________________________________________________________________ [Rzeczpospolita, 6.07.1992] `DOBRY RZAD' I INNE MITY ======================== Z profesorem Piotrem Ploszajskim, kierownikiem Zakladu Systemow Zarzadzania Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, rozmawia Zaneta Semprich Pytanie: Obie ksiazki, ktore pan wspolredagowal: "Filozofia wyborow spolecznych" i "Ucieczka od socjalizmu - polska droga" ukazaly sie, niestety, tylko po angielsku i nie sa znane polskiej publicznosci. Z jakich zalozen wychodzilo grono osob, ktore sie w te prace zaangazowalo? Kto to byl? Naukowcy jakiej specjalnosci? Odpowiedz: Przemiany sa obecnie tak zlozone i wszechogarniajace, ze wszelkie oceny i analizy fragmentaryczne traca sens. Do tych zagadnien trzeba podejsc interdyscyplinarnie. W przeciwnym razie efektem badan sa diagnozy czastkowe, z ktorych nic nie wynika. Nasze finansowane byly zarowno przez Polska Akademie Nauk, jak i przez IREX - amerykanska Miedzynarodowa Rade Wymiany Badawczej. P. Rozpoczeto je na przelomie lat 1988-89? O. Tak. Przypomnijmy nasze owczesne nastroje i oczekiwania. Przez poprzednie 40 lat wszystkim wydawaly sie oczywiste odpowiedzi na dwa zasadnicze pytania: o system polityczny i system gospodarczy, ktory chcemy budowac. Pierwszy mial byc `oczywiscie' demokratyczny, drugi - `naturalnie' rynkowy. Niewiele osob zdawalo sobie sprawe, ze taka odpowiedz niczego nie przesadza. Jest przeciez wiele rodzajow demokracji. Podobnie nie na miejscu wydawalo sie rowniez pytanie: `Jaki rynek?', `Z jakim wplywem rzadu?'. Czy calkowicie wolny, czy leseferystyczny, czy czesciowo sterowany, a jesli tak - to w jaki sposob? I jeszcze jedno. W przekonaniu, ze haslo `demokracja' i `wolny rynek' zalatwiaja wszystko, malo kto zastanawial sie, jak ma wygladac nasze panstwo w okresie przejsciowym. Ksiazka, ktora wydalismy w 1990 r. nosila tytul: "Filozofia wyboru spolecznego", poniewaz postawilismy kwestie na tyle generalne, ze niemal filozoficzne. Pytalismy sie na przyklad: kto dokonuje, jesli w ogole ktokolwiek dokonuje, wyborow spolecznych? Jak to sie dzieje, ze spoleczenstwa `decyduja sie' na jakies rozwiazania? P. Czy wybieraja rzeczywiscie cale spoleczenstwa? O. No wlasnie. Wiele osob nie chce pamietac, albo tez nie wie, ze wiekszosc najwazniejszych wyborow spolecznych w istocie dokonuje sie samoistnie, zywiolowo. Nikt nie ustala, jaki ma byc model ekonomiczny, nikt nie ustala, jaka ma byc demokracja - to staje sie poprzez zderzenie roznorodnych interesow. Ta zasada ujawnia sie ze szczegolna sila zwlaszcza wowczas, kiedy system znajduje sie w okresie przejsciowym i nikt nad nim do konca nie panuje. Poniewaz procesy decyzyjne sa nie do konca uksztaltowane przez prawo, instytucjonalnie, wiec dokonuja sie poprzez przypadkowe oddzialywanie zdarzen i jednoczesnie - swiadome zamierzenia. Powstaje stad dziwaczna trajektoria zdarzen, a nie celowy rozwoj spoleczny. P. W takim razie twierdzenie, ze spoleczenstwo jest suwerenem, wybierajacym taki a nie inny model polityczny czy gospodarczy, staje sie mitem. Czy wierzylismy wowczas i wierzymy dzisiaj w jeszcze inne mity? O. Trzy lata temu, gdy wszyscy jeszcze wierzyli, ze upadnie komuna, nie bedzie zlych rzadow, prof. Janusz Letowski opublikowal w pierwszej z wymienionych ksiazek tekst o panujacym w naszym spoleczenstwie `micie dobrego rzadu'. Teraz, gdy czytamy go ponownie, widac, jak bardzo trafne byly tamte spostrzezenia. W potocznym przekonaniu dobry rzad to taki, ktory sie wszystkim podoba. Letowski powiada: marzenia o dobrych rzadach sa absurdalne. Rzad musi ustalic swe preferencje, taki rzad, ktory odwoluje sie do calego spoleczenstwa, jest niepoprawny i prowadzi do nikad. Jednak z chwila ustalenia priorytetow - rzad ten dla jednych jest `dobry', dla innych jest `zly'. P. Mit dobrego rzadu jest wiec juz drugim, jakiemu uleglismy. Czy sa inne? O. Owszem. W tej samej ksiazce pani Susan Backmore, analizujac nasze oczekiwania demokratycznego samostanowienia, proponowala zastanowienie sie, czy w samym pojeciu nie tkwi zasadnicza sprzecznosc. Przekonywala: nie ma takiej mozliwosci, by np. wladza byla w pelni demokratyczna. Kazdej, w kazdym ustroju, trzeba pozostawic - jak to nazywa - `Dzikie obszary dzialalnosci'. Sa to obszary decyzji, ktore podejmie ona autokratycznie, nie poddajac ich kontroli spolecznej. Oczekiwanie, ze wladza bedzie w calosci demokratyczna, kierujaca sie zawsze wola wiekszosci, jest utopijne. Pojecie `demokracja' wypiescili filozofowie. Arystoteles pisal, ze prawdziwie demokratyczne panstwo to takie, w ktorym obywatele zmieszcza sie na jednym placu i beda mogli odpowiedziec na kazde pytanie, a rzad bedzie podejmowac tylko takie decyzje, na jakie dadza oni przyzwolenie. Przez setki lat wydawalo sie, ze jest to niedoscigly wzor demokracji - reprezentantow (poslow) wybiera sie przeciez tylko z powodow technicznych, panstwa byly zbyt duze, by pytac wszystkich o zdanie. Dzis te trudnosci praktycznie przestaly istniec. Kazdy moze miec komputerowy przycisk we wlasnym domu i glosowac za ustawa lub przeciw niej, za powolaniem rzadu lub przeciw niemu. I jakos nikt nie decyduje sie na taki model polityczny. Natomiast demokracja posrednia wymaga roznorodnych technik, trzeba wiec zdawac sobie sprawe z konsekwencji ich stosowania. Na przyklad w zaleznosci od tego, jaka przyjmie sie ordynacje wyborcza, mozemy uzyskac diametralnie rozne rezultaty. Malo kto na przyklad zauwazyl, ze gdybysmy w ostatnich wyborach zastosowali procedure wyborcza, jaka obowiazuje w naszej ulubionej demokracji - w USA (partia, ktora wygrywa w wiekszosci okregow, wygrywa wybory), u nas wygraliby je `postkomunisci'. W prawie 60 proc. okregow wybory wygrali wlasnie oni. Czesc z tych okregow to byly okregi male, dlatego w przyjetej ordynacji nie oni zwyciezyli. P. Przypuszczam, ze jeszcze bardziej mitycznie patrzymy na gospodarke. O. W tej samej ksiazce prof. Elstner z uniwersytetu w Chicago przekonywal, ze nie mozna jednoczesnie reformowac systemu ekonomicznego i politycznego. Demokracja oznacza taki system, w ktorym jednostki i grupy spoleczne maja stosunkowo duze mozliwosci artykulacji swoich interesow i walki o nie. Tymczasem chcemy byc demokratyczni, a jednoczesnie uruchomilismy proces przeksztalcania gospodarki, podnoszenia jej efektywnosci. Oba te procesy moga byc sprzeczne - czego dowody ciagle otrzymujemy. Reforma gospodarcza wymaga zlamania interesow istniejacych. Demokracja pozwala ich bronic. P. Zamysl ekipy Rakowskiego, by zmiany gospodarcze wprowadzac bez zmian politycznych, byl trafniejszy? O. Nie mozna tak powiedziec, skoro sie nie udal. Pojawialy sie przeciez i takie glosy, ze najlepszy moment na wprowadzenie reformy gospodarczej byl w stanie wojennym. Tymczasem nie zawsze rozwiazanie obiektywnie najracjonalniejsze ma szanse realizacji. U nas te zmiany mogly i musialy zajsc rownoczesnie - z powodow historycznych, spoleczno-politycznych. Teraz mamy jednak z tym problemy, ktore musimy jakos rozwiklac. Przy czym najbardziej istotne jest to, ze argument ekonomiczny ciagle jeszcze, po trzech latach, nie uzyskal u nas przebijajacej sily. Jest jednym z kilku, ktore bierze sie pod uwage. P. Tytul kolejnej ksiazki, wydanej w tym roku, brzmi: "Ucieczka od socjalizmu - polska droga". Takze jej autorami sa badacze polscy i amerykanscy. Nasuwa sie jednak pytanie - czy rzeczywiscie uciekamy od socjalizmu? O. Pierwsze spostrzezenie, jakie sie nasuwa, to takie, ze zaden z problemow, o ktorych pisalismy przed trzema laty, nie zostal przezwyciezony. Przeciwnie, podjeto wiele decyzji gospodarczych, politycznych i spolecznych na rzecz utrzymania poprzednich wyborow. W sferze np. wartosci ciagle wzmacniamy ich hierarchie, przyjeta w poprzednim okresie. W sposob dosc szczegolny rozmumiemy `rownosc', ciagle argument ekonomiczny nie przewaza, nie przygotowalismy nowej ordynacji wyborczej, podtrzymywany jest mit dobrego rzadu. P. Jednak nie bedzie to trwalo wiecznie. Jakiego mozna sie spodziewac przesilenia? O. Pod koniec ubieglego roku Instytut Gallupa przeprowadzil badania nastrojow spolecznych w kilku krajach postkomunistycznych. Okazalo sie, ze wszystkie spoleczenstwa sa rozczarowane i zniechecone do nowego ladu spolecznego. Tylko w jednym z panstw baltyckich 52 proc. respondentow akceptowalo zmiany. Ale tam transformacja trwala dopiero trzy miesiace. Powoli zdajemy sobie sprawe z mitow, wyznawanych jeszcze niedawno - ze demokracja i rynek zapewnia nam powszechna szczesliwosc. Zauwazmy przy okazji, ze nasz ulubiony system rynkowy wystepuje w wielu krajach, ale udal sie tylko w niektorych. On sam niczego nie zalatwia. Najwyzszy zatem czas wybrac cos z szerokiego spektrum miedzy gospodarka rynkowa, a systemem centralnie zarzadzanym. P. Mlodzi ludzie ciagle jeszcze wierza w cudowne dzialanie niewidzialnej reki rynku i w takim systemie widza szanse dla siebie. O. Tymczasem gdyby mogli np. pojechac do Japonii, to zobaczyliby, w jakim stopniu centralne sterowanie stosuje swietnie spisujacy sie kapitalizm japonski, ile dzialan w sferze ekonomii inicjowanych jest przez rzad. Kazdy system miedzy centralnym planowaniem a wolnym rynkiem narzuca pewne ograniczenia. Kazdy daje rzadowi pewne uprawnienia do podejmowania niepopularnych decyzji. Tymczasem my ciagle nie wiemy, jaki kapitalizm budujemy. Skonczyc moze sie to tak, ze zbudujemy demokracje ocierajaca sie o anarchie i system rynkowy na wzor niedorozwinietych panstw Trzeciego Swiata. P. To malo pocieszajaca pointa wywiadu. Skad wiec czerpac nadzieje, ze do tego nie dojdzie? A moze nie ma skad? O. Moim zdaniem nie jest az tak zle. Zaangazowalem sie ostatnio w miedzynarodowe badania na temat indywidualnej przedsiebiorczosci w Europie Wschodniej, w tym i w Polsce. To znaczy - badania tych sil, tych procesow i ludzi, ktorzy na przekor politycznemu bezholowiu, braku decyzji w sprawie modelu gospodarczego - robia swoje. Buduja cos z niczego, czesto dzialaja na pograniczu prawa - prawde mowiac, system prawny robi wszystko, by pozbawic ich rozpedu. P. Proponuje pan nieco inne spojrzenie ma ostatnie afery gospodarcze? O. Poniekad. W systemie rynkowym trzeba myslec, czy jak kto woli - kombinowac. Nie pozwalajac na to podcinamy korzenie, na ktorych sie opiera. Afery trzeba scigac, gdy w ewidentny sposob naruszaja prawo, nie wolno jednak niszczyc samej przedsiebiorczosci. Przedsiebiorczosc pojawia sie wtedy, gdy sie oplaca. To Marks (czy jeszcze wypada go wspominac?) pisal: `Nadzwyczajny zysk jest motorem gospodarki rynkowej'. Jesli sie odetnie mozliwosc osiagania nadzwyczajnych zyskow, to wszyscy wroca do przedsiebiorstw panstwowych i tam beda kombinowac - nie dla przedsiebiorstwa, tylko obok, tak jak to bylo do tej pory. Reasumujac: jesli uda nam sie nie zniszczyc warstwy ludzi przedsiebiorczych, bedzie ona rozsadzac system od wewnatrz i urosnie do takich rozmiarow, ze zacznie oddzialywac na polityke. Politykow zmusi do trzezwosci, albo ich zniszczy. Tak zreszta dzialaja kregi biznesu wszedzie na swiecie. Tylko u nas politycy odpowiadaja przed Bogiem i historia, czyli przed nikim. Podal Zbyszek Pasek ________________________________________________________________________ Michal Ogorek "PRZEWODNIK PO POLSCE" KRAKOW ====== Miasto bardzo stare; wygladajace na jeszcze starsze. Przyjmuje sie, ze kamienice trzystuletnie nie byly remontowane od lat co najmniej pieciuset; budowle stuletnie - od dwustu - dwustu piecdziesieciu lat. Krakow wyprzedza wszystkie inne miasta polskie o pare wiekow. Centrum jest nieprzejezdne od pietnastego stulecia. Wody w kranach brakuje od polowy XVIII w., a telefony zamokly jeszcze podczas potopu. Dworzec Glowny pozostaje w przebudowie od 1223 roku. Pierwsza walke z handlem na lozkach polowych wydal Wladyslaw Lokietek (1320). Pierwszy nie zrealizowany, ambitny plan budownictwa mieszkaniowego jest autorstwa Kazimierza Wielkiego. Oplacalnosc handlu ze Zwiazkiem Radzieckim rozwazal juz Stefan Batory i udal sie w tym celu na negocjacje az pod Pskow. Przez wszystkie wieki miasto zachowalo polozenie wybitnie obronne - poniewaz nigdy nie bylo go widac spod wielkiej czapy szczelnie zakrywajacego go dymu. DZIEJE MIASTA. Mieszkancy miasta wywodza sie od Wandy, ktora nie miala dzieci - musieli wiec zostac poczeci in vitro. Pierwszym swiadectwem prowadzonej na tych terenach dzialalnosci gospodarczej jest - zachowany do dzisiaj - zwyczaj oferowania na kazdyn rogu zepsutego miesa, na co historycznego potwierdzenia dostarcza, w nastepstwie jego spozycia, smierc smoka wawelskiego w meczarniach. Sredniowieczny Krakow wypracowal bardzo skuteczny sposob obrony przed Tatarami. Na wiesc o ich zblizaniu sie do miasta, przez radio nadawano hejnal na trabce; muzyk tak falszowal, ze Tatarzy w poplochu uciekali. Sposob ten praktykowany jest i dzisiaj: codziennie o 12.00 w poludnie, gdy pociag z Tatarami zbliza sie do miasta, rozlega sie coraz bardziej falszywy hejnal; niestety od czasow Sredniowiecza prawdopodobnie stracili oni sluch. W 1364 roku zjechali do Krakowa na uczte monarchowie europejscy. Niestety, musieli predko zbierac sie z powrotem, bo 22.30 u Wierzynka sie zamyka. Potem utworzony zostal w Krakowie uniwersytet i zaczely sie rzady fachowcow. Miasto podupadalo. Od czasu, jak w Krakowie zaczeto wydawac pierwsza gazete (1661), nie mogl sie juz utrzymac zaden polski rzad. W XIX wieku mieszkancy Krakowa i okolic przegapili swoja dziejowa szanse, kiedy to mogli dowolnie przebywac w Wiedniu bez starania sie o azyl. W latach 1914-1916 byl w Krakowie Wlodzimierz Lenin, ale wowczas wyjechal. Kiedy pojawil sie za drugim razem w roku 1970, po dwudziestu latach trzeba bylo go wywiezc. Marszalkowi Koniewowi miasto poddalo sie bez walki. Wytlumaczeniem moze byc fakt, ze atak przyszedl z zachodu. Po wojnie Krakow byl jedynym polskim miastem, ktore przyznalo sie, ze glosowalo w wyborach przeciw komunistom. W odwecie komunisci puscili plotke, ze odtad Krakow reprezentuje Jozef Cyrankiewicz. W latach piecdziesiatych powiekszono Krakow o stylowa, sredniowieczna hute, dostosowujac ja do charakteru miasta. Poczatkowo dajace zauwazyc sie roznice szybko ulegly zatarciu: Rynek zaczal przypominac walcownie-zgniatacz, a walcownia-zgniatacz - Stary Rynek. TRADYCJE. Wsrod mieszkancow zywe sa tradycje wojny podjazdowej z zaborcza stolica. Wpadaja do Warszawy na krotko, jednym uderzeniem opanowuja jakies wysuniete stanowisko, a potem czym predzej zmiataja z powrotem do Krakowa i - zanim ktokolwiek sie zorientuje - juz ich nie ma. Jest to jedyne miasto w Polsce, z ktorego nie awansuje sie do Warszawy, tylko do Rzymu. Wybranie sobie kogos na prezydenta miasta przekracza mozliwosci Krakowa, ktory potrafi obsadzac jedynie najwyzsze stanowiska na Ziemi. STOSUNKI WLASNOSCIOWE. W Krakowie znajduje sie najwieksze nagromadzenie skarbow ogolnonarodowej kultury. Trwaja wlasnie prace nad ustaleniem, do kogo skarby ogolnonarodowe naleza. Smocza Jama bedzie zwrocona Smokowi Wawelskiemu, ktory zostal bezprawnie jej pozbawiony w czasie rozruchow plebejskich w VII wieku. Do posiadania murow obronnych Krakowa pretenduja jego kolejni zdobywcy: Tatarzy, wojska austro-wegierskie, kosynierzy, wnuki Jakuba Szeli (ZSL-PSL), Armia Czerwona oraz Niezalezne Zrzeszenie Studentow. Znalezli sie takze spadkobiercy dynastii Jagiellonow, w swoim czasie przez nieuwage uznanej za wymarla, ktorzy chca odzyskac Uniwersytet Jagiellonski i przeznaczyc go na bistro. Dotychczas Palac pod Baranami mogl nalezec do wszystkich Baranow, obecnie trzeba wybrac do ktorego. O zwrot Nowej Huty upominaja sie wnuczeta jej zalozyciela - Boleslawa Bieruta. Ich zdaniem, poszly na to wszystkie pieniadze, jakie Bierut otrzymal od Stalina na przejscie od kapitalizmu do socjalizmu w Polsce. Stosunki wlasnosciowe wielu dziel sztuki sa zagmatwane. Rozpoczely sie juz uporczywe studia nad tym, czy to Dama jest z Lasiczka czy tez Lasiczka z Dama i w zwiazku z tym spadkobiercy ktorej maja do niego wieksze prawo. Kapital zagraniczny jest zainteresowany przywroceniem Wawelowi jego dawnego wygladu z polowy XIX wieku, kiedy to armia austriacka zmodernizowala go na koszary. Decyzje w tej sprawie chwilowo wstrzymano, poniewaz na razie prowadzone sa jeszcze na Wawelu prace archeologiczne w poszukiwaniu zgubionych tu - byc moze - szylingow. Ludnosc Krakowa, jak zwykle w trudnych momentach, na czas przemian ekonomicznych bedzie musiala znalezc schronienie w kosciolach, ktore w obecnej fazie nie podlegaja jeszcze prywatyzacji. Mieszkancy sa na to przygotowani: miejsc w kosciolach jest w Krakowie okolo 7.3 raza wiecej niz w zlobkach i przedszkolach, okolo 12.7 razy wiecej niz w szkolach i 32.7 razy wiecej niz w szpitalach i juz teraz zajmuja one 2/3 powierzchni mieszkalnej. ZYCIE DUCHOWE. Mysl polityczna Krakowa jest w kazdym okresie niekonwencjonalna i tworcza. Przez cale lata czlonkowie lewicowego klubu "Kuznica" uspokajali ustroj panujacy w Polsce, ze nie jest az tak komunistyczny, jak o sobie sadzi. Obecnie prestizowy "Tygodnik Powszechny" - antykoscielne pismo konfesyjne - wypracowalo doktryne, ze najlepszymi katolikami sa wyznawcy innych religii. W sensie politycznym, najbardziej pociagajacy dla mlodziezy jest konsulat radziecki. Trzeba przyznac, ze nawet komunisci robili wiele, aby mlodziez od niego odciagnac. Osrodki zycia politycznego w Krakowie pobudzaja sie wzajemnie. "Gazeta Krakowska" uwaza, ze najwiekszym zagrozeniem dla Polski jest "Czas", a "Czas" - ze "Gazeta Krakowska". Poza tym, podaja te same wiadomosci. Ewoluuje krakowskie towarzystwo. Wychodzaca w miescie "Gazeta Towarzyska" informuje wylacznie o aferach kryminalnych i przestepstwach, a wiec o czyms, za co dawniej trafialo sie do wiezienia, a teraz do towarzystwa. Kontakt z prasa swiatowa utrzymuje "Przekroj", ktory na powierzchni wielokrotnie mniejszej od "Elle" i "Paris Match'a" jest w stanie przedrukowywac je cale. W miescie jest wiele teatrow, ktore wystepuja przed soba wzajemnie. W Teatrze im. Slowackiego widzowie najbardziej ciesza sie, ze zobacza zabytkowa kurtyne. Dla przyszlosci Krakowa najwieksze zaslugi maja profesorowie Uniwersytetu Jagiellonskiego, ktorzy na zabytkowym globusie - jako pierwsi w swiecie - juz od XVI wieku ucza, jak trafic do Ameryki. ZWIEDZANIE MIASTA. Dostepu do miasta bronia otaczajace je planty obronne - miejsce pobytu marginesu spolecznego, ktory wypada z krzakow i pobiera od przechodzacych okup. Planty tworza tzw. zielone pluca Krakowa; nie trzeba wyjasniac, co to znaczy, gdy pluca sa juz zielone. Kosciolow jest w Krakowie tyle, co na nowym osiedlu. Kiedy jeden z budowniczych Kosciola Mariackiego zapragnal zaprowadzic na Rynku budownictwo wysokosciowe, aby nie zeszpecic architektury Karkowa trzeba bylo go zabic. Te rygory architektoniczne zostaly jednak pozniej - ze szkoda dla wygladu miasta - zliberalizowane. Wszedzie pelno jest prac Jana Matejki, ktory staral sie malowac obrazy tak duze, aby nikt nie mogl ich objac wzrokiem. Kiedy mu sie to udalo, uznany zostal za wielkiego malarza. Przy Plantach stoi jedyna na swiecie Filharmonia, w ktorej najlepiej slyszanym instrumentem jest dzwonek tramwaju. Dzieki temu, wykonywane tu prapremierowe kompozycje Krzysztofa Pendereckiego daly poczatek nowemu kierunkowi w muzyce. Nieco dalej - efekt dobrego sasiedztwa z Ukraina - radioaktywne kino "Kijow", ktore co roku rozpada sie w polowie i ktorego calkowity okres rozpadu jest juz na ukonczeniu. Ulica Planu Szescioletniego prowadzi do Starej Huty. Kiedy w latach 50-tych naszego stulecia natkneli sie na nia archeolodzy, datowali ja poczatkowo na okres pozniejszy niz caly Krakow i dlatego, wbrew dzisiejszym ustaleniom, huta jest rowniez nazywana Nowa. Dla przemyslu polskiego jest to zabytek klasy zupelnie zerowej. Nowa Huta obejmuje nastepujace zespoly: koksowniczy, aglomerownie, piece martenowskie, stalownie konwertorowa, walcownie, warsztaty remontowe, silownie, zaklad materialow ogniotrwalych i mieszkalny, rozmieszczone w ukladzie promienistym wokol wielkiego pieca. Od lat najwieksza troska wladz Krakowa jest zapewnienie Hucie odpowiednich warunkow do pracy. Aby zrobic miejsce dla pylow nowohuckich, juz pare lat temu zlikwidowano zaklady aluminium w Skawinie, ktore zanieczyszczaly kombinatowi powietrze. Nastepnie przez pare lat dla oczyszczenia atmosfery w Nowej Hucie systematycznie rozpylano gazy lzawiace - substancje neutralizujaca wyziewy. Wszystko to byly jednak polsrodki i w dalszym ciagu srodowisko naturalne jest dla Huty szkodliwe. DOJAZD. Jesli sie jedzie do Krakowa z Katowic, autostrada dotrze sie do Jaworzna; wybierajac droge z Krakowa do Katowic, autostrada mozna dojechac do Olkusza. W trakcie budowy, autostrada Slask-Krakow nie spotkala sie, w wyniku czego w okolicy znajduja sie dwie autostrady, obie drugorzedne, nie majace charakteru przelotowego. Wjezdzajac do Krakowa pojazdem mechanicznym nalezy pamietac, ze w miescie obowiazuje calkowity zakaz ruchu, ale nie mozna parkowac; w zasadzie konieczne jest, aby samochod ani nie jezdzil, ani nigdzie nie stal. Dworzec PKS przystosowany jest do poruszania sie po nim pojazdami jednosladowymi. Jesli planuje sie w miescie dlugi pobyt, mozna wsiasc do tramwaju. Wystukal Jacek Arkuszewski ______________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu) Zbigniew J. Pasek (zbigniew@engin.umich.edu) Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet) Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca) stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet) Copyright (C) by Jurek Krzystek 1992. Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP, adres: (128.32.123.30), directory: /pub/VARIA/polish/dir_spojrzenia ____________________________koniec numeru 54___________________________