_______________________________________________________________________
                                            ___
             __  ___  ___    _  ___   ____ |  _|  _   _  _  ___
            / _||   ||   |  | ||   | |_   || |_  | \ | || ||   |
           / /  | | || | |  | || | |   / / |  _| |  \| || || | |
         _/ /   |  _|| | | _| ||   \  / /_ | |_  | |\  || ||   |
        |__/    |_|  |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
                          |___|
_______________________________________________________________________

    Piatek, 31.07.1992.                                      nr 36
_______________________________________________________________________

W numerze:

      Zbigniew J. Pasek - Historia Polski dzien po dniu. Lipiec 16-31
          Tomasz Wlodek - Tel Aviv, Jaffa. Impresje
          Jacek Walicki
   Tomasz J. Kazmierski - Rozwazania o historii cenzury [cz. II]
         Jan Jaworowski - Dzienniczek z podrozy do Korei i Taiwanu [cz. I]
       List do Redakcji
              Komunikat
_______________________________________________________________________

[Od redaktora dyzurnego: Otoz nie zapomnielismy jednak dokonczyc
materialow, ktorych publikacje rozpoczelismy tydzien temu. Na dodatek
wpadlismy w ten nawyk i rozpoczynamy druk innego materialu w
odcinkach - chodzi o reportaz z Dalekiego Wschodu Jana Jaworowskiego.
W ogole numer stoi pod znakiem reportazu - vide impresje Tomasza Wlodka
z Tel Avivu i Jaffy.

Jest to nieomylny znak, ze wchodzimy w okres kanikuly: podrozujemy i
spisujemy swoje wrazenia. W kazdym razie zachecamy naszych
Czytelnikow do tego rodzaju dzialalnosci. Znaczy to ponadto, ze w
sierpniu rzadziej sie tez ukazemy, co zreszta zalezec bedzie od kolegi
Zbyszka Paska. Wygladajcie nas zatem mniej regularnie.

Natomiast regularna dzialalnosc wydawniczo-redaktorska wznowimy w
pierwszym tygodniu wrzesnia, dokladnie w piatek 4 wrzesnia.

m.b.]
_______________________________________________________________________
[dokonczenie z poprzedniego numeru]

Zbigniew J. Pasek

              HISTORIA POLSKI DZIEN PO DNIU - LIPIEC 16-31
              ============================================

16. 1960 Podpisanie umowy miedzy PRL a USA o zaplaceniu 40 mln $
           odszkodowan dla obywateli amerykanskich za ich mienie
           przejete w Polsce
    1966 Przewodniczacy Mao plywa w rzece Jangcy
         Przekazanie do eksploatacji pierwszych urzadzen
           w zakladach azotowych Pulawy I
    1983 Zakonczenie dzialanosci Frontu Jednosci Narodu
    1987 Odkrycie masowych grobow na Suwalszczyznie kolo Gib

17. 1399 Zmarla Jadwiga, krolowa Polski
    1941 Ostatnia egzekucja w Palmirach
    1944 NKWD aresztowalo sztab wilenskiej AK
         Zdobycie portu w Anconie przez 2 Korpus
    1945 Poczatek konferencji w Poczdamie (do 2 sierpnia)
    1960 Wielka manifestacja na polach Grunwaldu, odsloniecie
           pomnika grunwaldzkiego; premiera filmu Aleksandra
           Forda "Krzyzacy"
    1976 Poczatek dzialalnosci Komitetu Obrony Robotnikow na
           pierwszym procesie przeciwko robotnikom "Ursusa"
         Igrzyska Olimpijskie w Montrealu (do 1.VIII); Polska
           zdobywa 24 medale
    1977 Zmarl Witold Malcuzynski, pianista

18. 1944 Reaktywowanie przeds. Polskie Linie Lotnicze "LOT"
    1951 Poczatek procesu gen. SS i Policji Juergena Stroopa
           (kata getta warszawskiego)
    1952 Bierut przedstawia Sejmowi projekt konstytucji PRL
    1956 VII Plenum KC PZPR (do 28.VII)
    1969 Oddanie do uzytku warszawskiego Centrum Radia i
           Telewizji przy ul. Woronicza
    1974 Oddanie do uzytku Portu Polnocnego w Gdansku

19. 1820 Senat Rzadzacy Wolnego Miasta Krakowa podjal decyzje
           o budowie kopca Kosciuszki
    1942 Rozkaz Himmlera o likwidacji ludnosci zydowskiej
           w Generalnej Guberni
    1952 Olimpiada w Helsinkach (do 3.VIII); Polska zdobywa
           4 medale
    1968 Premiera przedstawienia Jerzego Grotowskiego
           "Apocalypsis cum figuris" w Teatrze Laboratorium
           we Wroclawiu
    1972 Informacja o odkryciu bogatych zloz wegla kamiennego na
           Lubelszczyznie
    1974 Oddanie do uzytku Trasy Lazienkowskiej i Wislostrady w
           Warszawie
    1979 Odsloniecie pomnika Boleslawa Bieruta w Lublinie
    1982 Powolanie Biura Koordynacyjnego NSZZ "Solidarnosc" Za
           Granica z siedziba w Brukseli
    1989 Wojciech Jaruzelski zostaje wybrany prezydentem

20. 1944 W Moskwie powstaje Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego
           (PKWN)
         I Armia WP przekracza Bug w Dorohusku
    1945 Powrot do kraju prymasa kardynala Hlonda
         Powstaje Polskie Stronnictwo Ludowe; prez. Stanislaw
           Mikolajczyk
    1948 Kongres zjednoczeniowy organizacji mlodziezowych;
           powstanie Zwiazku Mlodziezy Polskiej (ZMP)
    1952 Rozpoczecie Zlotu Mlodych Przodownikow - Budowniczych
           Polski Ludowej
    1968 Przekazanie do eksploatacji zapory na Sanie w Solinie
    1980 XXII Igrzyska Olimpijskie w Moskwie; Polska zdobywa
           32 medale (3-14-15)
    1982 PZPR, ZSL, SD, Pax, ChSS, PZKS podpisaly deklaracje
           w sprawie Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego
           (PRON)
    1983 Uchwala Rady Panstwa znoszaca stan wojenny od 22 lipca;
           samorozwiazanie sie WRON

21. 1917 Internowanie J. Pilsudskiego i K. Sosnkowskiego
           w Magdeburgu
    1944 Wyzwolenie Chelma Lubelskiego
    1948 Otwarcie Wystawy Ziem Odzyskanych we Wroclawiu
    1949 Uruchomienie radiostacji w Raszynie k. Warszawy
    1950 Sejm uchwala ustawe o Szescioletnim Planie Rozwoju
           Gospodarczego i Budowy Podstaw Socjalizmu (na lata
           1950-1955)
    1951 Odsloniecie pomnika Feliksa Dzierzynskiego w Warszawie;
           oddanie do uzytku pierwszych domow Marszalkowskiej
           Dzielnicy Mieszkaniowej (MDM)
    1954 Uruchomienie produkcji pierwszego wielkiego pieca w
           Nowej Hucie
    1955 Oddanie do uzytku Palacu Kultury i Nauki im. J. Stalina
           w Warszawie
    1964 Odsloniecie pomnika "Nike" w Warszawie
    1983 Sejm uchwala ustawe "o szczegolnej regulacji prawnej
           w okresie przezwyciezania kryzysu spoleczno-
           ekonomicznego", dajaca wladzy uprawnienia nadzwyczajne

22. 1926 Zmarl Feliks Edmundowicz Dzierzynski
    1940 Powolanie Special Operations Executive (SOE),
           organizacji szkolacej cichociemnych.
    1944 Ogloszenie Manifestu PKWN
    1946 Oddanie do uzytku Mostu Poniatowskiego w Warszawie
    1949 Otwarcie Trasy W-Z i Mostu Slasko-Dabrowskiego
           w Warszawie; odsloniecie Kolumny Zygmunta i pomnika
           Kopernika
    1951 Otwarcie Centralnego Domu Towarowego (CDT) w Warszawie
         Pierwszy numer tygodnika "Swiat"
    1952 Uchwalenie Konstytucji
    1953 Oddanie do uzytku czesci Starego Miasta w Warszawie
    1966 Defilada wojskowa i parada historyczna w Warszawie
           z okazji Millenium
    1983 Formalne zawieszenie stanu wojennego

23. 1942 Uruchomienie obozu zaglady w Treblince
    1944 Pierwszy numer "Rzeczypospolitej"
    1950 Odsloniecie pomnika Lenina w Poroninie
    1951 Wprowadzenie obowiazkowego skupu zboza
    1975 Uruchomienie Portu Polnocnego w Gdansku
    1976 14 osob podpisuje "apel do spoleczenstwa i wladz PRL",
           komunikujacy o powolaniu Komitetu Obrony Robotnikow"

24. 1920 Powstanie Rzadu Obrony Narodowej z Witosem na czele
    1969 We Francji zmarl Witold Gombrowicz
    1979 Zmarl smiercia samobojcza Edward Stachura, pisarz

25. 1932 Zawarcie paktu o nieagresji miedzy Polska i ZSRR
    1944 Oddzialy partyzanckie opanowuja obszar zwany Republika
           Pinczowska
         Trzeci most lotniczy (przerzut czesci V-2 do Londynu)
    1985 Sejm zmienia ustawe o szkolnictwie wyzszym (ograniczenie
           samorzadnosci uczelni)

26. 1016 Urodzil sie Kazimierz I Odnowiciel (pierwszy Piast
           zapisany w kronikach)
    1030 Urodzil sie sw. St. Szczepanowski, biskup krakowski
    1887 Publikacja pierwszego podrecznika esperanto
    1944 ZSRR uznaje PKWN za jedyna legalna wladze w Polsce
         Poczatek akcji "Burza"; oddzialy AK wyzwalaja Lwow
           (do 27.VII)
    1959 Otwarcie pierwszej szkoly - pomnika Tysiaclecia
           w Czeladzi (woj. katowickie)
    1979 Zmarl Stefan Wiechecki "Wiech", pisarz, felietonista

27. 1944 PKWN dociera na ziemie polskie pod oslona radziecka
         NKWD aresztuje sztab lwowskiej AK
    1948 Gornik Wincenty Pstrowski inicjuje wspolzawodnictwo
           pracy: "Kto wyrabie wiecej niz ja"
    1972 Zmarla Mieczyslawa Cwiklinska, aktorka
    1980 Premiera "Czlowieka z zelaza" Andrzeja Wajdy

28. 1812 Urodzil sie Jozef Ignacy Kraszewski, pisarz
    1975 Wizyta prezydenta USA, Geralda Forda, w Polsce
    1983 Sejm wprowadza zmiany w prawie karnym i ustawie o
           cenzurze, wymierzone przeciwko dzialaniom opozycyjnym

29. 1919 Powstanie Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski,
           tzw. PolRewKomu (Marchlewski, Dzierzynski)
           w Bialymstoku
    1942 Zmarl Wojciech Kossak, malarz
    1944 Ladowanie 1 Korpusu Pancernego gen. Maczka w Normandi
    1977 23 czlonkow KOR wydaje oswiadczenie o przeksztalceniu
           i o rozszerzeniu zadan komitetu i przeksztalceniu go
           w Komitet Samoobrony Spolecznej "KOR"
    1986 Lech Walesa powoluje Tymczasowa Rade "Solidarnosci"

30. 1941 Uklad Sikorski - Majski
    1946 Rozwiazanie Zwiazku Patriotow Polskich w Moskwie
    1967 Zmarl Aleksander Wat, poeta, prozaik

31. 1942 Podpisanie polsko-radzieckiego protokolu, dotyczacego
           ewakuacji Armii Polskiej z ZSRR
    1951 Rozpoczecie procesu generalow (Stanislawa Tatara,
           Franciszka Hermana, Jerzego Kirchmayera i Stefana
           Mossora) oraz 5 innych oficerow; (do 13.VIII)
         Aresztowanie Wl. Gomulki pod zarzutem "prowadzenia
         roboty frakcyjnej"
    1953 W Zakopanem zmarl Kornel Makuszynski, powiesciopisarz
    1955 W Warszawie na Stadionie X-lecia rozpoczyna sie
           "V Swiatowy Festiwal Mlodziezy i Studentow o Pokoj
           i Przyjazn"
    1959 Zarzadzenie Ministra Handlu Wewnetrznego wprowadzajace
           "dzien bezmiesny" w poniedzialki
    1961 Urodzil sie 30-milionowy obywatel Polski
    1981 Sejm uchwala ustawe o Glownym Urzedzie Kontroli Prasy,
           Publikacji i Widowisk
_______________________________________________________________________


Tomasz Wlodek 

                      TEL AVIV - JAFFA (Impresje)
                      ===========================

                        (ramotka izraelska nr 2)
                        ------------------------

"Najpierw byla Jaffa, starozytna osada i port, wzmiankowany juz w ...
wieku."

Tak rozpoczyna sie opis Tel-Avivu w wiekszosci przewodnikow.

Przechodzila Jaffa zmienne koleje losu, przebywal w niej sw. Piotr,
byla burzona i odbudowywana. Az w XIX w. rozpoczela sie zydowska
imigracja do Palestyny. Jaffa, jako port, stala sie dla imigrantow
brama Ziemi Obiecanej. Przez jakis czas funcjonowala jako miasto
mieszane arabsko-zydowskie, potem Zydzi zaczeli sie osiedlac na polnoc
od niej na piaszczystych, wydmowych terenach. Swoja nowa osade nazwali
Tel Aviv. Tel oznacza tyle co wzgorze, kurhan, kopiec i wystepuje w
nazwach wielu miast Palestyny np. Tel Dan. Aviv - to wiosna, nazwa Tel
Aviv oznaczac wiec miala tyle co "Wiosenny kurhan" i symbolizowala chec
przywrocenia do zycia zydowskiej ojczyzny.

Nowy (hebrajski) Tel-Aviv i starozytna (zydowsko-arabska) Jaffa
istnialy wiec i rozwijaly sie rownolegle az do wojny w 1948 roku.
Pozniej czesc Arabow uciekla przed oddzialami zydowskimi - i zapelnila
obozy uchodzcow palestynskich. Zas Tel-Aviv na skutek masowej imigracji
Zydow zaczal sie gwaltownie rozrastac i dzisiaj oba miasta zlaly sie ze
soba calkowicie. Z tym, ze w Jaffie ciagle jeszcze mieszka znaczna
spolecznosc arabska.

Tel-Aviv to swego rodzaju ewenement: miasto, ktore nie ma nawet 100 lat
w kraju, gdzie kazda, nawet najlichsza wioska, posiada historie starsza od
Rzymu i Aten. Miasto jest jednym z ostatnich przyczolkow Zachodu - im
dalej isc w glab ladu, tym bardziej czuc, ze to juz Wschod. Miasto
swieckie, nie ma tu zadnych miejsc swietych, nie ma ultraordodoksyjnych
Zydow (ci maja swoje najblizsze getto w Bnei-Brak, troche na wschod).
Nie ma tlumow pielgrzymow, jakie przewalaja sie przez Jerozolime. Tel
Aviv nie chce byc miastem swietym, chce byc miastem normalnym. Takim
gdzie sie mieszka, pracuje, zyje. Gdzie sa biura, domy, ulice, hotele,
plaza. Delfinarium. Wiezowce.

Ale w Palestynie nic nie jest normalne. Nie sposob uciec od
orientalnego zgielku, od upalu, od zapachu kafeterii, w ktorych mozna
dostac bliskowschodnie specjaly. Blekitne morze, plaza, palmy i
eleganckie wiezowce z lustrzanymi szybami, to rekwizyty kultury Zachodu
przeniesione z Kaliforni badz Riviery. W glebi miasta - budynki w stylu
kolonialnym, nieudolne nasladowanie architektury miast Europy - nie
pasujace do tego zakatka ziemi. Widac, ze ludzie, ktorzy sie tu
osiedlali, chcieli miec domy takie jak w krajach, z ktorych pochodzili, a
rownoczesnie nie znali jeszcze miejscowych warunkow. Stad okna za male
jak na tutejsze upaly, ulice bez przewiewu.

Dalej - stopniowo Wschod bierze gore. Kamieniczki na europejska modle
znikaja, pojawiaja sie tutejsze bloki. Budowane byle jak, byle byl
przewiew, byle nie bylo goraco.

Pierwsze wrazenia, jakie sie ma w Tel-Avivie - to potworny, niemozliwy do
opisania halas, brud i smrod panujacy na dworcu autobusowym. Nawet
warszawski Dworzec Centralny stanowi w porownaniu do tego miejsca istny
krysztalowy palac. W budach, straganach, "na gazetach" sprzedaje sie i
kupuje wszystko, jezeli nie pilnowac portfela - to mozna go latwo
utracic. Koszmar.

Autobusy manewruja po placu z najwiekszym trudem, klaksony rozdzieraja
powietrze, kierowcy wychylaja sie przez okna pojazdow i obrzucaja
przechodniow i siebie nawzajem wyzwiskami, gdy im ktos tarasuje
przejazd.

Budynki wokol dworca - to domy wymarle. Nikt tam nie mieszka, okna
strasza powybijanymi szybami, w niektorych cale sciany sie zawalily
dawno temu, inne wygladaja tak, ze prawdopodobnie zawala sie przy
najblizszej okazji.

Jak sie szybko mozna przekonac - taki stan rzeczy nie panuje tylko w
bezposrednim sasiedztwie dworca, lecz jest stanem normalnym w calej
poludniowej czesci Tel-Avivu i Jaffie. Jest to przygnebiajacy widok - w
nieskonczonosc ciagnace sie waskie uliczki, przy nich domy widma -
parter zajety na sklepy, a powyzej - NIC, na pietro nawet sie nie da
wejsc, bo schody albo juz sie zawalily, albo groza zawaleniem. I tak
kilometrami - rudery, brud, dziadostwo. (Oczywicie - polnocny Tel Aviv
to inny swiat: eleganckie wille, zielen, parki - ale taki obiezyswiat
jak ja oglada najpierw dzielnice dworcowe - stad takie negatywne
wrazenia).

W tym morzu brudow jest jednak urocza oaza - wzgorze Starego Miasta w
Jaffie. Pierwotnie byly tu slumsy takie jak wszedzie dookola - ale
wladze miejskie zaczely kiedys "pompowac" w te dzielnice duze pieniadze
w nadzieji uczynienia jej atrakcja dla turystow. W efekcie powstalo
wiec cos jak "Nowe Stare Miasto" - bardzo malownicze, polozone na
wzgorzu gorujacym nad portem, pelne waziutkich uliczek, ktorymi sie
chodzi po schodach, wszystko w pieknym parku. Wieczorami w licznych
knajpkach "z widokiem na zachod slonca" mozna tu spedzic urocze chwile.
Ostatnio nawet dobudowano nowa czesc Starego Miasta, a na promenadzie
ustawione zostaly stare tureckie armaty.

Charakterystycznym elementem Starej Jaffy jest wysoka wieza kosciola Sw.
Piotra. Kosciol ow, wlasnosc franciszkanow, [...] ma swoja szczegolna
atrakcje, jezeli sie tak mozna wyrazic. Jest nia Ojciec Grzegorz,
polski Zyd, a zarazem ksiadz katolicki, ktory niezwyklym zbiegiem
okolicznosci zostal duszpasterzem polskich gastarbeiterow i
przemytnikow.

Ojciec Grzegorz pomaga zalatwiac prace, swieci oczami na policji, gdy
trzeba tlumaczyc wyczyny niektorych rodakow, wybawia z rozmaitych
opresji, slowem dwoi sie i troi, aby niesforna polska trzodke jakos
ucywilizowac. Do klopotow podchodzi pogodnie:

"Mowi Pan, ze policja zabrala Panu paszport, bo Pan nie masz wizy i Pan
nie wiesz co robic? No to sie Pan ciesz: panski paszport jest teraz w
dobrych rekach, lezy na komisariacie w sejfie i NIKT go panu teraz nie
ukradnie."

Albo :

"Prosze Panstwa, mielismy tu niedawno taka historie, pewnej Polce jej
pracodawczyni (Polka pracowala jako pomoc domowa) odmowila wyplacenia
pensji i wyrzucila z domu." (Odmowa zaplaty za wykonana prace
pracujacym bez pozwolenia jest zjawiskiem spotykanym od czasu do czasu -
ot los gastarbeiterow - TW). "Doszlo do awantury, przyjechala policja,
wezwano mnie jako tlumacza. Polka byla bez wizy i pracowala na czarno,
wiec sytuacja nie byla dobra, ale udalo sie policjantom wytlumaczyc, ze
to przeciez nieuczciwe, kiedy sie nie plac za wykonana prace. No a ze
Polka pracowala nielegalnie - to coz, to nie znaczy, ze mozna ot tak
sobie nie dotrzymywac umow. Policjanci przyznali mi racje i kazali
zaplacic ile bylo ustalone. Wiec prosze pamietac - policjant tez
czlowiek, oni wiele rzeczy rozumieja, na wiele rzeczy beda patrzec przez
palce, i moga pomoc, tylko trzeba spokojnie."

Albo :

"Prosze Panstwa: mielismy bardzo niemila historie. Dwaj nasi rodacy po
pijanemu w nocy wymalowali na scianach w synagodze swastyki. Ja nie
chce rozwazac, czy to mial byc kawal czy co, ale oswiadczam: za takie
numery to ja nikogo bronil ani wyciagal z wiezienia nie bede!
Pracujecie w tym kraju, tu zarabiacie, wiec macie sie zachowywac
porzadnie! Mam nadzieje, ze wszyscy mnie rozumieja i ze ci dwaj to byl
jakis przypadek wyjatkowy."

Pierwotnie grono parafian ojca Grzegorza stanowily Polki, ktore
powychodzily za maz za Zydow i osiedlily sie w Izraelu. Ale okolo 1988
pojawila sie w Tel-Avivie pierwsza fala polskich 'rozbieganych oczek',
no i ojcu Grzegorzowi przybylo obowiazkow. Ludek to specyficzny, do
zwiedzania Ziemi Swietej ma podejscie skrajnie utylitarne (wiadomo: do
Betlejem sie jezdzi aby na rynku, opylac niemieckim i amerykanskim
turystom 'Suwenir from Holy Land', czyli w pocie czola szmuglowane z
Polski rozance i swiete obrazki). [...]

Takiej to zbieraninie przypadlo Ojcu Grzegorzowi duszpasterzowac.
Nielatwe to zadanie, boc w kosciele kazdy z innej strony Polski i jak
dochodzi do spiewania, to kazdy po swojemu, na tace malo kto cos polozy,
za to roboty huk. No ale Ojciec sobie jakos radzi. Do spiewania w
kosciele znalazla sie grupa mlodych ludzi z gitara. Aby zajeci
zdobywaniem 'dudkow' rodacy cokolwiek z Ziemi Swietej zapamietali,
Ojciec Grzegorz organizuje wycieczki do roznych ciekawych miejsc. Z
jedna z takich wycieczek wiaze sie anegdota: zglosilo sie na nia tylu
chetnych, ze trzeba bylo wynajac 18 (osiemnascie) autobusow, aby
wszystkich pomiescic. Wycieczka udala sie na wzgorza Golan. Gdy
kolumna zblizyla sie do strefy zdemilitaryzowanej kontrolowanej przez
ONZ, 'blekitne helmy' zostaly postawione w stan alarmu. Tak wielka masa
pojazdow mogla oznaczac jakies podejrzane ruchy armii izraelskiej, na
szczescie incydent w pore wyjasniono. Nie wiem, czy to byla prawda, czy
tylko lokalna legenda, faktem jest jednak, ze na wycieczki organizowane
przez ojca Grzegorza zglasza sie mnostwo chetnych, bo po prostu warto.

No ale przyszedl Balcerowicz i sprawy ulegly zmianie. Dawniej w
samolotach na lini Warszawa-Tel Aviv ton nadawali polscy handlarze i
gastarbeiterzy. Pozniej handlarzy wymiotlo, wymienialnosc zlotowki
podniosla ceny biletow do tego stopnia, ze drobny handel przestal sie
oplacac. Pasazerami na linii stali sie emigranci z ZSRR, jadacy via
Warszawa do Ziemi Obiecanej. W druga strone latali starzy polscy Zydzi,
ktorzy chcieli choc raz przed smiercia ujrzec kraj dziecinstwa. Byli
tacy, co plakali, gdy samolot ladowal na Okeciu. Osobna kategorie
stanowily wycieczki szkolne: rozwrzeszczana, pewna siebie i halasliwa
mlodziez jezdzaca na koszt szkoly, aby obejrzec Oswiecim. Potem
Rosjanie znikneli, ale za to pojawila sie grupa kolejna: polscy
nowobogaccy jezdzacy w interesach. To juz nie jest drobny handelek
dewocjonaliami ale hurt: idzie halwa, kosmetyki i inne roznosci. Firma
"Universal" przez jakis czas probowala sprowadzac ampulki z ziemia, woda
i powietrzem Palestyny, nawet przyjechal tu sluzbowo ksiadz, ktory mial
potwierdzac swoim autorytetem, ze woda w ampulkach pochodzi z Jordanu a
nie z kranu. (A co, klienci musza miec pewnosc, ze sie ich nie robi w
balona. Jak kapitalizm to kapitalizm.) Niestety, wyglada na to, ze
nawet tak swiatobliwa dzialalnosc nie uratowala "Universalu" od plajty.
(A moze to nie byl "Universal", tylko jakas inna firma? Nie pamietam
juz dokladnie. W kazdym razie jakas wieksza firma).

Ci 'nowi handlowcy' nie mieszaja sie z pospolstwem. Mieszkaja w drogich
hotelach, stac ich, a co. Czasy sie jakby powoli zmienialy.

Tyle na dzisiaj.

Tomasz Wlodek
_______________________________________________________________________

[dokonczenie z poprzedniego numeru]

Jacek Stanislaw Walicki  
Tomasz Jerzy Kazmierski  


[Zaczalem pisac ten artykul sam i od dluzszego czasu grozilem
kolejnemu Introligatorowi Dyzurnemu, ze mu podrzuce te kukule. Ale
artykul ujrzal swoja obecna forme, i to w szybkim tempie, dopiero przy
pomocy Tomka Kazmierskiego. Nie znamy sie, nigdy nie widzielismy sie
na oczy i nawet dobrze nie znamy swoich pogladow na nasz caly polski
kociol. Jednak laczaca nas siec elektroniczna umozliwila nam efektywna
wspolprace. Zatem ... laczcie sie! (w sieci). JSW]


                ROZWAZANIA O HISTORII CENZURY [cz. II]
                =============================

6. Istotny precedens - prawda jest jednak cos warta

Prowincjonalna i mniej wyksztalcona Ameryka przechodzila przez
wszystkie fazy i wstrzasy prawodawstwa angielskiego, ale ze swoista
domieszka lokalnego kolorytu.

Gazety rozwijaly sie powoli w Pn. Ameryce, a ich poczatkowe wydawania i
dystrybucja byly pod calkowita kontrola systemu pocztowego. Gazety
byly lokalne i zatem latwo ulegaly naciskom lokalnej spolecznosci, od
ktorej przeciez zalezal ich wydawniczy byt. Nieformalny i formalny
nacisk lokalnej opinii spolecznej efektywnie kontrolowal polityczne i
moralne aberacje.

Pomimo tej zasciankowosci, proces sadowy, ktory zapoczatkowal
wspolczesne spojrzenie na wolnosc slowa, odbyl sie w Ameryce, a nie w
Anglii. W 1734 roku John Peter Zenger zostal wsadzony do wiezienia za
atakowanie w swojej gazecie gubernatora stanu Nowy Jork. Wedlug
tradycyjnego prawa angielskiego o winie Zengera decydowal sam fakt
napisania oszczerczych slow. Obroncy Andrew Hamilton i James Alexander
argumentowali jednak, ze istota rozprawy powinno byc jednak orzeczenie,
czy to co napisal Zenger, jest prawdziwe, czy nie. I jezeli atak
Zengera oparty jest o prawde, to Zenger jest niewinny. Hamilton wygral
sprawe i tym samym ustanowil istotny precedens.

Minelo jednak prawie 60 lat w Ameryce i ponad 100 lat w Anglii zanim
takie spojrzenie na wolnosc slowa zostalo rzeczywiscie zaakceptowane.
W USA, Akt Foxa o Znieslawieniu ('Fox's Libel Act', 1792r.) oraz Akty o
Cudzoziemcach i o Dzialalnosci Wywrotowej ('Alien and Sedition Acts',
1798r.) daly sadowi prawo decyzji czy akt pomowienia jest oparty na
prawdzie (i zatem niekaralny) czy nie. Dopiero w 1843r. Wielka
Brytania przyjela amerykanskie podejscie do problemu, kiedy to Lord
Campbell sformulowal swoj Akt o Znieslawieniu ('Libel Act'). Mowienie
prawdy odtad nie mialo podlegac zaskarzeniu, gdyz nowe prawo wyraznie
definiowalo znieslawienie jako "falszywe i uwlaczajace oswiadczenie"
("false and derogatory statement").

7. Czego dzentelmen nie moze przeczytac w towarzystwie dam?

Rownolegle jednak z zanikaniem formalnych elementow kontroli zaczela
rozkwitac "nowa cenzura". Panstwo zaczelo poslugiwac sie opinia
publiczna w celu cenzurowania niewygodnych opinii. Coraz bardziej
homogeniczne spoleczenstwo zaczelo tworzyc wlasne standardy moralne i
seksualne. Glowny wplyw na ten proces miala powstajaca warstwa
srednia. W pogoni za respektem i z checi stworzenia wlasnych
solidnych wartosci, warstwa srednia zaczela wymagac
samopodporzadkowania sie 'wiktorianskim' zasadom obyczajowym.

Teraz nie religia, a rewolucja przemyslowa stala sie motorem nowych
impulsow cenzorskich. Nagle (w ciagu niespelna stu lat), miliony
glodnych analfabetow stanely na progu posiadania i respektu. Nie mozna
sie juz bylo zachowac "niegodnie", czy "po chamsku". Trzeba bylo
narzucic sobie (a zatem i innym) nowe prawidlowe zasady.

Cenzura odrodzila sie w nowej postaci. Cenzura wewnetrza, oddolna,
nieformalna - samocenzura. Cenzura domagajaca sie, aby slowo drukowane
nie razilo kobiecych i dzieciecych (tj. nie wyrafinowanych) uszu.
Thomas Bowlder opublikowal (w 1818 roku) "Rodzinnego Szekspira" - tak
przygotowanego i zmienionego, izby zadna ze sztuk nie zawierala niczego
"czego nie mozna czytac na glos w rodzinie" i "czego dzentelmen nie
moglby przeczytac w towarzystwie dam."

W Wlk. Brytanii i Stanach Zjednoczonych definicja nieprzyzwoitosci
('obscenity') pomiedzy polowa dziewietnastego, a latami trzydziestymi
naszego wieku, byla dosyc prosta: "nieprzyzwoite sa te materialy,
ktore deprawuja podatnych na taka deprawacje". Na tej podstawie
tepiono utwory Zoli, Baudelaire'a, Whitmana, Flauberta...

W XIX wieku luke w formalnej cenzurze, pozostawiona przez panstwo i
kosciol, zaczely wypelniac prywatne organizacje. "Society for the
Suppression of Vice" ("Towarzystwo Likwidacji Niemoralnosci") powstalo
w Wlk.Brytanii w 1802 roku. Podobne organizacje pojawily sie w czasie
wojny domowej w Stanach. Ich celem byla eliminacja wszelkich form
niemoralnosci: picia, gier hazardowych, nieposzanowania Sabatu,
przeklinania i pornografii (bez specjalnej definicji tej ostatniej).

W Stanach Zjednoczonych prywatne organizacje staly za licznymi
lokalnymi organizacjami kontrolujacymi przeplyw slowa drukowanego. W
1873r., Akt Comstocka ('Comstock Act') zespolil lokalne prawa dotyczace
"niemoralnych" publikacji. Arthur Comstock, ktorego motto brzmialo:
"Moralnosc, nie Sztuka lub Literatura" byl bardzo efektywny w sciganiu
klasykow literatury oraz proponentow swiadomego macierzynstwa i srodkow
antykoncepcyjnych.

Podobne tendencje istnieja nadal, i to wcale nie w szczatkowej formie.
W Republice Irlandii do dzis istnieje Rejestr Publikacji Zabronionych
(Register of Prohibited Publications). Wedlug Obolera [3], w latach
1946-1964 Irlandzka Rada Cenzorska ('Censorship Board') ocenila 11,410
ksiazek, z ktorych zakazala 7,622. Na liscie nieprawomyslnych autorow
znalazly sie miedzy innymi i takie nazwiska: Proust, Hemingway, Mann,
Huxley, Sartre.

8. Totalitaryzm i cenzura prewencyjna

Pokazalismy, ze cenzura, w roznych formach i w roznym natezeniu,
istniala zawsze i wszedzie. Ale dopiero totalitaryzm XX wieku
przyniosl nowa jakosc. Przedtem kazda informacja byla w zasadzie wolna
i dostepna z wylaczeniem wyszczegolnionych przypadkow, glownie
dotyczacych obronnosci i nieprzyzwoitosci. W systemach totalitarnych
przyjeto zalozenie odwrotne: nic nie bylo wolne i dostepne, za
wyjatkiem tego, co specjalnie okreslono. Davies [4] nazywa to cenzura
prewencyjna ('pre-emptive censorship'). Kazda publikacja, nawet
plakietka klubu rowerowego, czy spiewnik studencki, musiala miec
akceptacje cenzora. Panstwo totalitarne nie poprzestawalo na prostej
kontroli przeplywu informacji. Ono ja wytwarzalo, przetwarzalo i
uzurpowalo sobie monopol na jej rozpowszechnianie. To podejscie do
informacji bylo kluczowym czynnikiem sukcesu sowieckiego imperium od
lat dwudziestych do poznych lat szescdziesiatych naszego stulecia.
Polacy oczywiscie slusznie uwazaja, ze system sowiecki usadowil sie w
ich kraju za pomoca czolgow i fizycznego terroru. Ale w skali
globalnej musi uderzac fenomen poparcia dla sowieckiej ideologii wsrod
setek milionow ludzi ze wszystkich srodowisk we wszystkich krajach
swiata. Poczynajac od lat siedemdziesiatych, w warunkach postepu
technologii telekomunikacyjnej i publikacyjnej, dzieki telewizji i
masowym podrozom, zaden monopol na informacje nie byl juz mozliwy.

9. "Polityczna slusznosc"

We wspolczesnych krajach demokratycznych prawa osobiste, zwlaszcza
te dotyczace swobody wypowiedzi, sa pod stalym atakiem ze strony tych,
ktorzy uwazaja, ze ida te prawa za daleko, i ze panstwo ma interes i
obowiazek ingerencji w prywatne sprawy jednostki. Co jeszcze grozniejsze,
to apatia w tych sprawach, ktorych te prawa najbardziej dotycza.

Wspolczesne panstwo, choc formalnie nie zabraniajace swobodnej
wypowiedzi, stwarza jednak sytuacje, w ktorych obywatele narzucaja
sobie daleko idaca samocenzure. Mowia to, co otoczenie (byc moze) chce
uslyszec. Uzywaja jezyka, ktory jest (byc moze) przez otoczenie
nagradzany. Taka podswiadoma, a irracjonalna, nadzieja na "pochwale"
za "dobre" zachowanie powoduje, ze wielu ludzi nie mowi tego, co mysli
i czesto mowi to, czego nie mysli. Szczegolnie perfidnym mechanizmem
nieformalnej cenzury jest tzw. represyjna tolerancja; tzn. przyznanie
praw do wypowiedzi i rownoczesnie prawie zupelne ich ignorowanie.


10. Zakonczenie?

George Orwell przepowiadal czasy calkowitej kontroli najglebszych
zakamarkow ludzkiej duszy i zupelnej utraty wolnosci. Ta gleboko
pesymistyczna wizja nie ziscila sie.

Totalitaryzm upadl, jednak cenzura zostala. Czy konformistyczne
spoleczenstwa demokratyczne moga, w swym proznym poczuciu wyzszosci,
byc pewne, ze ich wolnosc slowa nie jest juz niczym zagrozona?

-----------------------------------
Bibliografia:

[1] "Censorship - 500 Years of Conflict", W. Zeisel (Ed.), Oxford
    University Press, New York, in association with The New York
    Public Library, 1984.
[2] "The Oxford Illustrated History of Britain", K.O. Morgan (Ed.), Oxford
    University Press, 1984.
[3] E.M. Oboler, "The Fear of the Word (Censorship and Sex)",
    The Scarecrow Press, Inc., 1974.
[4] N. Davies, "God's Playground - The History of Poland", Oxford
    University Press, 1981.

Southampton, Hampshire, Wlk. Brytania,
Fort Collins, Kolorado, USA.
lipiec 1992.

Jacek Stanislaw Walicki
Tomasz Jerzy Kazmierski

_______________________________________________________________________


Jan Jaworowski 

             DZIENNICZEK Z PODROZY DO KOREI I TAIWANU [cz. I]
             ========================================

Dopiero co odbyta podroz do Korei i Taiwanu wywarla na nas niezwykle
wprost wrazenie. Od powrotu stamtad ciagle o tym myslimy i mowimy. Oba
te kraje byly niezwykle i nowe - ale Korea w duzo wiekszym i silniejszym
stopniu niz Taiwan. Piszemy wiec ten krotki "Dzienniczek z podrozy", aby
te wrazenia jakos utrwalic. [...]

poniedzialek - wtorek, 25-26 maja 1992, dwa dni bez nocy

Wylatujemy z Indianapolis do Detroit i potem lecimy bez ladowania na
trasie Detroit-Seul. Lecimy caly czas w dzien, od 1-szej w Detroit do
5-ej, tez po poludniu, w Seulu; 16 godzin, bo roznica czasu miedzy
Detroit a Seulem wynosi 12 godzin - ale do Seulu przylatujemy juz we
wtorek, bo przekraczamy linie daty. Nigdy nie myslalem, ze samolot moze
leciec tak dlugo bez ladowania - i jakos gladko to przeszlo. Sluchamy
zawiadomien nadawanych przez glosniki po koreansku - prawie kazde zdanie
konczy sie czyms takim jak "sumnida". Brzmi to dla nas intrygujaco i
egzotycznie.

Na lotnisku w Seulu wita nas Park Sehie z zona Gyoung. Jedziemy do
hotelu uniwersyteckiego Hoam. Budynki uniwersyteckie sa nowoczesne;
hotel sympatyczny. Pokoje ciasnawe; przy wejsciu stoja pantofle, dalej
jest jakby prog i podloga jest lekko podwyzszona - tam juz sie nigdy w
butach nie wchodzi. Tak jest zreszta nie tylko w domach prywatnych, ale
takze w restauracjach (z wyjatkiem restauracji specjalnie przeznaczonych
dla turystow zachodnich) i w innych miejscach - na przyklad w
swiatyniach. Wszystkie lokalne restauracje, nawet bardzo skromne, maja
podwyzszona podloge, tam gdzie sie jada; i wszyscy chodza tam bez butow
(kelnerki tez) - siada sie na podlodze, na plaskich matkach.

Idziemy na obiad do restauracji hotelowej. Jedzenie koreanskie,
podawane jest w dziesiatkach malutkich miseczek z roznymi, przewaznie
bardzo ostro przyprawionymi rzeczami: surowa ryba (japonskie "Sashimi"),
rozne morskie stworzenia jak osmiornice, ziele morskie i mnostwo innych
rzeczy.

Park Sehie i Guyong przywiezli nam rozne garnki, naczynia, paleczki,
maszynke elektryczna i rzeczy do jedzenia (makaron, przyprawy, herbate,
kawe), abysmy mogli sobie w hotelu gotowac sniadania, zamiast chodzic do
drogiej restauracji hotelowej. Za hotel place sam z tego, co tu dostaje
na utrzymanie.

sroda - piatek, 27-29 maja; Seul

Mimo zmiany na dokladnie przeciwlegly poludnik czasowy, sypiamy niezle.
Sehie wiezie mnie do uniwersytetu: bardzo piekny campus, polozony na
wysokich wzgorzach. Spotykam paru matematykow i urzednikow
administracji. Nic nie wiem o systemie uklonow w Korei. Ludzie sobie
sie klaniaja; glebokosc uklonu zalezy od roznicy pozycji spolecznych czy
zawodowych. Gdy probuje komus uklonic sie, Sehie mnie powstrzymuje:
"You don't have to bow to him; he has to bow to you". Byl to ktos
nizszy pozycja od Sehie - a poniewaz moja pozycja jest formalnie wyzsza
niz pozycja Sehie (jestem jego "nauczycielem"), moj uklon do tamtego byl
bardzo nie na miejscu. Asystentka Sehie, urocza miss Kim, przynosi
przekaske - i wycofuje sie tylem, klaniajac sie pare razy. Miss Kim,
oprocz tego ze jest urocza i mila, to wykazuje jeszcze niezwykla
sprawnosc i zorganizowanie; pomaga nam zalatwiac rozne sprawy, jak
poczte i zakupy.

Nie mam nadziei, zebym chocby tylko powierzchownie poznal zasady
towarzyskiej i spolecznej etykiety koreanskiej, ale widze, ze jest ona
bardzo precyzyjna i specyficzna. Forma grzecznosciowa zwracania sie do
innej osoby (cos takiego jak "pan" w polskim) jest "sansaeng", co znaczy
tez "nauczyciel", i to jest tez wyrazem bardzo wysokiej pozycji
nauczuciela w tradycji koreanskiej. Formalnie wiec, zwracajac sie do
Sehie, musialbym powiedziec "Park sanseang" (nawet jezeli to ja jestem,
czy tez bylem, jego nauczycielem, a nie on moim). Zwracanie sie do
kogos po imieniu jest tu uwazane za nietakt; w ogole "pierwszych imion"
tu sie raczej nie uzywa. Oczywiscie, Sehie jest na tyle obyty, ze moge
z nim mowic po imieniu - tak jak z innymi matematykami, ktorych znam w
Stanach i ktorzy sa do tego przyzwyczajeni.

Tradycja, hierarchia i etykieta towarzyska respektowane sa tu bardzo
starannie. Do nas, oczywiscie, nasi przyjaciele okazuja wieksza
tolerancje. Raz jeden z kolegow zrobil cos, czego by nie zrobil wobec
zadnego innego Koreanczyka. Wzial mnie na bok i powiedzial sekret
najwiekszy z sekretow; cos czego nigdy mezczyzna nie powiedzialby innemu
mezczyznie; taki sekret, ktory nie tylko sam przez sie jest sekretem, do
pewnego czasu naturalnie, ale rowniez takiej natury, ze sam fakt, ze on
mi o tym mowi, powinien na wieki i na zawsze pozostac tajemnica. Jest
to mianowicie wiadomosc, ze jego zona jest w ciazy. Taka rzecz w Korei
tylko kobieta moze komus powiedziec. [...]

Po kazdym wykladzie, oprocz honorarium, dostaje jakies upominki. W
Soon-Shil jest to zestaw ozdobnych lyzeczek i widelcow w aksamitnym
pudelku, z herbem uniwersytetu - cos absolutnie nieprzydatnego, nie
lubie takich rzeczy, ale czuje sie naprawde wzruszony serdecznoscia
moich gospodarzy. Bylem mile zdziwiony, gdy zobaczylem, ze stanowisko
Przewodniczacego Wydzialu Matematycznego ("chairperson"?) w Soon-Shil
sprawuje kobieta: mloda i wdzieczna profesor Kim. Jak po kazdym
wykladzie, tym razem tez idziemy z profesor Kim i ze wszystkimi, na
wielka, wspolna biesiade w chinskiej restauracji. Przy obiedzie bylo
takie zdarzenie z Eva: Eva nie jest latwa z jedzeniem i zawsze bardzo
sie krzywila na wszelkie rodzaje "sea food". Gdy kelnerzy wnosili coraz
to nowe potrawy, a bylo ich kilkanascie, w miseczkach Evy rosly ich cale
gory, nie chciala ich tknac. W koncu przyniesiono cos - powiedzielismy
Evie, ze to jest kura - a byly to gotowane malze (clams). Eva
przynajmniej to zjadla z apetytem. Mowila potem, ze tylko "kura" jej z
tego obiadu smakowala - do czasu kiedy jej powiedzielismy, co to
naprawde bylo.

Jadamy zwykle w ogrodach, w malych altankach, siadamy na ziemi, na
matkach, przy niskich stoliczkach, w ktorych sa otwory na ruszta weglowe
albo gazowe. Miesa w Korei jada sie bardzo malo, ale nam je serwowano:
pieczono je na ruszcie, a potem krajano nozyczkami w male kawalki. Ale
to jest tylko jakby ozdoba: do tego podaje sie kilkadziesiat (!)
malenkich miseczek z potrawami koreanskimi, wsrod tego wielkie zabki
(zeby!) czosnku, ziele morskie, "kimchi" (jakby marynowana kapusta),
sosy palace jak ogien i przyprawy. Kelnerki serwuja jedzenie z wielkim
wdziekiem, przyklekajac. Jemy, naturalnie, paleczkami. Zawsze,
oczywiscie, jest Park z zona; Yie Sangsuk; Miss Kim; zawsze jestesmy z
Wanda i Eva. Park bardzo lubi wypic. Zawsze zamawial piwo koreanskie, i
rodzaj slabej wodki czy bezbarwnego, mocnego wina. Potem robil sie
wesoly i wylewny, jego angielski stawal sie znacznie mniej plynny - ale
bylo bardzo milo i zwykle Park i inni zaczynali spiewac koreanskie
piosenki (w tym jedna na melodie "Szla dzieweczka...", ktora uwazali za
koreanska).

Przy hotelu Hoam jest sklep, gdzie mozna kupic rozne rzeczy do jedzenia
- ale wszystko jest takie dziwne i inne od tego co znamy. Chleba w
Korei wlasciwie sie nie jada, ale, pewnie ze wzgledu na cudzoziemcow,
mozna w tym sklepiku dostac chleb: dosc paskudny, miekki, waciaty i
slodkawy. Jedno popoludnie mam wolne; jedziemy do miasta. Seul jest
olbrzymi, ma 10 milionow mieszkancow. Ulice sa zatloczone autami,
powietrze fatalne - ale jest duza i dobra kolej podziemna. To wielkie
miasto jest jednak zdumiewajaco czyste. Ludzie sa niezwykle schludnie
ubrani, panowie w bialych koszulach; panie ubrane na bialo czy kolorowo
- tak bardzo po kobiecemu i z tak wielkim wdziekiem i elegancja. Na
jednej stacji podziemnej widzielismy, jak robotnicy reperowali schody
ruchome: robili to w czystych, sniezno-bialych rekawiczkach. Dziewczeta
koreanskie wygladaja dla mnie przeslicznie, lacznie z uczennicami, w
grzecznych mundurkach, wychodzacymi wieczorem ze szkol. Widac wszedzie,
jak ludzie ciagle pracuja, handluja, sprzataja, buduja. W niedziele
wieczorem widac ludzi tnacych jakies deski, cos budujacych czy
uprzatajacych. Wzdluz prawie wszystkich ulic, w kazdym domu na
parterze, sa jakies kuchenki czy piecyki, mozna tam zawsze cos kupic;
ludzie stawiaja to wprost na chodnikach, siadaja w kucki i jedza
paleczkami z malenkich miseczek. Bywalismy w takich malych miejscach
tez. To jedzenie jest zwykle bardzo lekkie i bez tluszczu. Nigdy nie
bylem glodny, bo ciagle sie gdzies cos jadlo. Raz chcialem zamowic sam
ryz - okazalo sie to niemozliwe: gdy sie zamawia ryz, dostaje sie do
tego kilkanascie malenkich miseczek z innymi rzeczami. Bylismy tez na
Nandeamun Market, taki wielki bazar. Jest to labirynt uliczek,
czesciowo pod dachami, gdzie jest wszystko - to znaczy glownie jedzenie,
przysmaki koreanskie, "sea food" w zdumiewajacej rozmaitosci, owoce,
gory juz obranego czosnku, placki pieczone. Ludzie na ulicy i w
sklepach zatrzymuja sie przy Evie, panie i dziewczeta glaszcza ja po
jasnych wlosach, zachwycaja sie ze jest taka ladna, taka inna - tak nie
orientalna. Gdy na ulicy zatrzymujemy sie, aby popatrzec ma mape,
ludzie sami podchodza, probuja pomoc, prowadza tam, gdzie chcemy isc;
raz jeden mlody czlowiek przejechal sie z nami trzema liniami metra
tylko po to, zeby nas zaprowadzic tam, gdzie chcielismy jechac.

Ten olbrzymi Seul jest przy tym miastem bezpiecznym: mozna chodzic w
nocy po ciemnych nawet ulicach, spokojnie i bez obawy. Jakos nie widac
w nim "urban problems", narkotykow, AIDS i przestepstw.

Bloomington, Indiana, 15 lipca 1992

Jan Jaworowski

[dokonczenie w nastepnym numerze]
_______________________________________________________________________

LIST DO REDAKCJI
================


Re:           HISTORIA POLSKI DZIEN PO DNIU - LIPIEC 1-15
              ===========================================
(...)
    1948 Aresztowanie Pawla Jasienicy, oskarzonego o udzial
           w bandzie "Lupaszki"
-----------------------------------------------
Szanowna Redakcjo,

Prosze mi wybaczyc nastepujace, nieco przydlugie sprostowanie, ale lezy
mi na sercu dobre imie Pawla Jasienicy oraz wszystkich innych zolnierzy
AK.

5. Wilenska Brygada AK, dowodzona przez rotmistrza Zygmunta
Szendzielarza, ps.  "Lupaszko", nie byla banda.

B. Wiaderny w swej ksiazce [1] opisuje szczegolowo fragment biografii
Pawla Jasienicy dotyczacy losow 5. Brygady AK. Brygada ta powstala w
1943r. i w jej sklad weszli m.in. uratowani zolnierze podstepnie
wymordowanego przez partyzantke radziecka w sierpniu 1943r. oddzialu AK
ppor. Antoniego Burzynskiego, ps. "Kmicic". Byla to niezwykle ruchliwa
i dobrze uzbrojona brygada kawaleryjska, uzywajaca rowniez samochodow
transportowych i motocykli. Rotmistrz Szendzielarz, zawodowy oficer i
uczestnik kampanii wrzesniowej byl dowodca 5. Brygady od momentu jej
powstania az do dnia 7 wrzesnia 1945r., kiedy we wsi Zbrody kolo Lap
nakazal on jej rozwiazanie. Oddzial staral sie unikac starc z Wojskiem
Polskim i od lipca 1945r. nie inicjowal juz zadnych akcji zbrojnych. Do
starc takich jednak czasami dochodzilo.

Pawel Jasienica (prawdziwe nazwisko Lech Beynar) wszedl w sklad oddzialu
prawdopodobnie miedzy sierpniem a wrzesniem 1944r. W tym okresie
dolaczali do brygady zolnierze z nowogrodzkich, lidzkich i wolkowyskich
oddzialow AK rozbitych w walce z wojskiem radzieckim w trakcie ciaglych
oblaw. Jasienica szybko zdobyl pozycje numer dwa po "Lupaszce". Byl
porucznikiem, byl najstarszy w oddziale (mial 35 lat, o rok wiecej niz
Szendzielarz) oraz mial za soba dlugoletnia sluzbe w AK. Brak tu miejsca
na opis calej epopei brygady, ktorej zolnierze doznali szczegolnie wiele
zlego ze strony radzieckiej, nawet jak na wilenskie warunki.

Jestem pelen podziwu dla "Spojrzen", ktore robia doskonala robote
prowadzac dzial "Historia Polski dzien po dniu". Niepotrzebnie jednak w
pospiechu uzyto slowa "banda". Tak nazwal Brygade "Lupaszki" Wladyslaw
Gomulka, ktory w slynnym przemowieniu 19 marca 1968r., pomowil Pawla
Jasienice o dezercje z Wojska Polskiego, wspolprace z UB oraz o
mordowanie niewinnych ludzi. Pozbawiony jakiejkolwiek mozliwosci
publicznej obrony, Jasienica zmarl dwa lata pozniej, 19 sierpnia 1970r.
B. Wiaderny w swej ksiazce zdolal udokomentowac falsz i celowe
przeinaczanie faktow w zarzutach W. Gomulki. Choc czlowiek pomowiony
nie musi sie bronic, sam fakt pomowienia jest krzywda. Imie
pomawiajacego, ktory dopuscil sie falszu, jest na zawsze okryte
nieslawa. Pawel Jasienica pozostanie, wedlug slow Wiadernego, "symbolem
oporu przeciwko wladzy komunistycznej, takim symbolem, jak Marzec 1968
czy Grudzien 1970".

Tomasz J Kazmierski    tjk@ecs.soton.ac.uk
------------------------------
[1] B. Wiaderny, "Pawel Jasienica, fragment biografii, wrzesien 1939-
    brygada Lupaszki 1945", Wyd. Antyk, 1991.


Od autora:
=========

Bije sie w piers za pomylke, chociaz w tym przypadku byl to lapsus
raczej typograficzny, niz faktograficzny. Oryginalnie w tekscie powinno
byc <"bandy" Lupaszki>, a nie tak, jak sie pojawilo. I niech mi teraz
ktos powie, ze interpunkcja nie jest taka wazna...

                                                       zjp
_______________________________________________________________________


              KOMUNIKAT O LOTERII WIZOWEJ W USA
              =================================

Okres wysylania listow wlasnie sie zaczal (29 lipiec - 28 sierpien,
1992). Informacje na temat zasad sa dostepne via anonymous ftp z wezla
 w /pub/VARIA/polish/dir_varia. Sa to pliki
p.loteria i p.loteria_2.

                                                 Zbyszek Pasek
_______________________________________________________________________

Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu)
                     Zbigniew J. Pasek (zbigniew@caen.engin.umich.edu)
                     Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet)
                     Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca)
stale wspolpracuje:  Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet)

Copyright (C) by Mirek Bielewicz 1992. Copyright dotyczy wylacznie
tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem
zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.

Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji.

Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous
FTP, adres:  (128.32.123.30), directory:
/pub/VARIA/polish/dir_spojrzenia

____________________________koniec numeru 36___________________________