_______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Piatek, 31.07.1992. nr 36 _______________________________________________________________________ W numerze: Zbigniew J. Pasek - Historia Polski dzien po dniu. Lipiec 16-31 Tomasz Wlodek - Tel Aviv, Jaffa. Impresje Jacek Walicki Tomasz J. Kazmierski - Rozwazania o historii cenzury [cz. II] Jan Jaworowski - Dzienniczek z podrozy do Korei i Taiwanu [cz. I] List do Redakcji Komunikat _______________________________________________________________________ [Od redaktora dyzurnego: Otoz nie zapomnielismy jednak dokonczyc materialow, ktorych publikacje rozpoczelismy tydzien temu. Na dodatek wpadlismy w ten nawyk i rozpoczynamy druk innego materialu w odcinkach - chodzi o reportaz z Dalekiego Wschodu Jana Jaworowskiego. W ogole numer stoi pod znakiem reportazu - vide impresje Tomasza Wlodka z Tel Avivu i Jaffy. Jest to nieomylny znak, ze wchodzimy w okres kanikuly: podrozujemy i spisujemy swoje wrazenia. W kazdym razie zachecamy naszych Czytelnikow do tego rodzaju dzialalnosci. Znaczy to ponadto, ze w sierpniu rzadziej sie tez ukazemy, co zreszta zalezec bedzie od kolegi Zbyszka Paska. Wygladajcie nas zatem mniej regularnie. Natomiast regularna dzialalnosc wydawniczo-redaktorska wznowimy w pierwszym tygodniu wrzesnia, dokladnie w piatek 4 wrzesnia. m.b.] _______________________________________________________________________ [dokonczenie z poprzedniego numeru] Zbigniew J. Pasek HISTORIA POLSKI DZIEN PO DNIU - LIPIEC 16-31 ============================================ 16. 1960 Podpisanie umowy miedzy PRL a USA o zaplaceniu 40 mln $ odszkodowan dla obywateli amerykanskich za ich mienie przejete w Polsce 1966 Przewodniczacy Mao plywa w rzece Jangcy Przekazanie do eksploatacji pierwszych urzadzen w zakladach azotowych Pulawy I 1983 Zakonczenie dzialanosci Frontu Jednosci Narodu 1987 Odkrycie masowych grobow na Suwalszczyznie kolo Gib 17. 1399 Zmarla Jadwiga, krolowa Polski 1941 Ostatnia egzekucja w Palmirach 1944 NKWD aresztowalo sztab wilenskiej AK Zdobycie portu w Anconie przez 2 Korpus 1945 Poczatek konferencji w Poczdamie (do 2 sierpnia) 1960 Wielka manifestacja na polach Grunwaldu, odsloniecie pomnika grunwaldzkiego; premiera filmu Aleksandra Forda "Krzyzacy" 1976 Poczatek dzialalnosci Komitetu Obrony Robotnikow na pierwszym procesie przeciwko robotnikom "Ursusa" Igrzyska Olimpijskie w Montrealu (do 1.VIII); Polska zdobywa 24 medale 1977 Zmarl Witold Malcuzynski, pianista 18. 1944 Reaktywowanie przeds. Polskie Linie Lotnicze "LOT" 1951 Poczatek procesu gen. SS i Policji Juergena Stroopa (kata getta warszawskiego) 1952 Bierut przedstawia Sejmowi projekt konstytucji PRL 1956 VII Plenum KC PZPR (do 28.VII) 1969 Oddanie do uzytku warszawskiego Centrum Radia i Telewizji przy ul. Woronicza 1974 Oddanie do uzytku Portu Polnocnego w Gdansku 19. 1820 Senat Rzadzacy Wolnego Miasta Krakowa podjal decyzje o budowie kopca Kosciuszki 1942 Rozkaz Himmlera o likwidacji ludnosci zydowskiej w Generalnej Guberni 1952 Olimpiada w Helsinkach (do 3.VIII); Polska zdobywa 4 medale 1968 Premiera przedstawienia Jerzego Grotowskiego "Apocalypsis cum figuris" w Teatrze Laboratorium we Wroclawiu 1972 Informacja o odkryciu bogatych zloz wegla kamiennego na Lubelszczyznie 1974 Oddanie do uzytku Trasy Lazienkowskiej i Wislostrady w Warszawie 1979 Odsloniecie pomnika Boleslawa Bieruta w Lublinie 1982 Powolanie Biura Koordynacyjnego NSZZ "Solidarnosc" Za Granica z siedziba w Brukseli 1989 Wojciech Jaruzelski zostaje wybrany prezydentem 20. 1944 W Moskwie powstaje Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego (PKWN) I Armia WP przekracza Bug w Dorohusku 1945 Powrot do kraju prymasa kardynala Hlonda Powstaje Polskie Stronnictwo Ludowe; prez. Stanislaw Mikolajczyk 1948 Kongres zjednoczeniowy organizacji mlodziezowych; powstanie Zwiazku Mlodziezy Polskiej (ZMP) 1952 Rozpoczecie Zlotu Mlodych Przodownikow - Budowniczych Polski Ludowej 1968 Przekazanie do eksploatacji zapory na Sanie w Solinie 1980 XXII Igrzyska Olimpijskie w Moskwie; Polska zdobywa 32 medale (3-14-15) 1982 PZPR, ZSL, SD, Pax, ChSS, PZKS podpisaly deklaracje w sprawie Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON) 1983 Uchwala Rady Panstwa znoszaca stan wojenny od 22 lipca; samorozwiazanie sie WRON 21. 1917 Internowanie J. Pilsudskiego i K. Sosnkowskiego w Magdeburgu 1944 Wyzwolenie Chelma Lubelskiego 1948 Otwarcie Wystawy Ziem Odzyskanych we Wroclawiu 1949 Uruchomienie radiostacji w Raszynie k. Warszawy 1950 Sejm uchwala ustawe o Szescioletnim Planie Rozwoju Gospodarczego i Budowy Podstaw Socjalizmu (na lata 1950-1955) 1951 Odsloniecie pomnika Feliksa Dzierzynskiego w Warszawie; oddanie do uzytku pierwszych domow Marszalkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej (MDM) 1954 Uruchomienie produkcji pierwszego wielkiego pieca w Nowej Hucie 1955 Oddanie do uzytku Palacu Kultury i Nauki im. J. Stalina w Warszawie 1964 Odsloniecie pomnika "Nike" w Warszawie 1983 Sejm uchwala ustawe "o szczegolnej regulacji prawnej w okresie przezwyciezania kryzysu spoleczno- ekonomicznego", dajaca wladzy uprawnienia nadzwyczajne 22. 1926 Zmarl Feliks Edmundowicz Dzierzynski 1940 Powolanie Special Operations Executive (SOE), organizacji szkolacej cichociemnych. 1944 Ogloszenie Manifestu PKWN 1946 Oddanie do uzytku Mostu Poniatowskiego w Warszawie 1949 Otwarcie Trasy W-Z i Mostu Slasko-Dabrowskiego w Warszawie; odsloniecie Kolumny Zygmunta i pomnika Kopernika 1951 Otwarcie Centralnego Domu Towarowego (CDT) w Warszawie Pierwszy numer tygodnika "Swiat" 1952 Uchwalenie Konstytucji 1953 Oddanie do uzytku czesci Starego Miasta w Warszawie 1966 Defilada wojskowa i parada historyczna w Warszawie z okazji Millenium 1983 Formalne zawieszenie stanu wojennego 23. 1942 Uruchomienie obozu zaglady w Treblince 1944 Pierwszy numer "Rzeczypospolitej" 1950 Odsloniecie pomnika Lenina w Poroninie 1951 Wprowadzenie obowiazkowego skupu zboza 1975 Uruchomienie Portu Polnocnego w Gdansku 1976 14 osob podpisuje "apel do spoleczenstwa i wladz PRL", komunikujacy o powolaniu Komitetu Obrony Robotnikow" 24. 1920 Powstanie Rzadu Obrony Narodowej z Witosem na czele 1969 We Francji zmarl Witold Gombrowicz 1979 Zmarl smiercia samobojcza Edward Stachura, pisarz 25. 1932 Zawarcie paktu o nieagresji miedzy Polska i ZSRR 1944 Oddzialy partyzanckie opanowuja obszar zwany Republika Pinczowska Trzeci most lotniczy (przerzut czesci V-2 do Londynu) 1985 Sejm zmienia ustawe o szkolnictwie wyzszym (ograniczenie samorzadnosci uczelni) 26. 1016 Urodzil sie Kazimierz I Odnowiciel (pierwszy Piast zapisany w kronikach) 1030 Urodzil sie sw. St. Szczepanowski, biskup krakowski 1887 Publikacja pierwszego podrecznika esperanto 1944 ZSRR uznaje PKWN za jedyna legalna wladze w Polsce Poczatek akcji "Burza"; oddzialy AK wyzwalaja Lwow (do 27.VII) 1959 Otwarcie pierwszej szkoly - pomnika Tysiaclecia w Czeladzi (woj. katowickie) 1979 Zmarl Stefan Wiechecki "Wiech", pisarz, felietonista 27. 1944 PKWN dociera na ziemie polskie pod oslona radziecka NKWD aresztuje sztab lwowskiej AK 1948 Gornik Wincenty Pstrowski inicjuje wspolzawodnictwo pracy: "Kto wyrabie wiecej niz ja" 1972 Zmarla Mieczyslawa Cwiklinska, aktorka 1980 Premiera "Czlowieka z zelaza" Andrzeja Wajdy 28. 1812 Urodzil sie Jozef Ignacy Kraszewski, pisarz 1975 Wizyta prezydenta USA, Geralda Forda, w Polsce 1983 Sejm wprowadza zmiany w prawie karnym i ustawie o cenzurze, wymierzone przeciwko dzialaniom opozycyjnym 29. 1919 Powstanie Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski, tzw. PolRewKomu (Marchlewski, Dzierzynski) w Bialymstoku 1942 Zmarl Wojciech Kossak, malarz 1944 Ladowanie 1 Korpusu Pancernego gen. Maczka w Normandi 1977 23 czlonkow KOR wydaje oswiadczenie o przeksztalceniu i o rozszerzeniu zadan komitetu i przeksztalceniu go w Komitet Samoobrony Spolecznej "KOR" 1986 Lech Walesa powoluje Tymczasowa Rade "Solidarnosci" 30. 1941 Uklad Sikorski - Majski 1946 Rozwiazanie Zwiazku Patriotow Polskich w Moskwie 1967 Zmarl Aleksander Wat, poeta, prozaik 31. 1942 Podpisanie polsko-radzieckiego protokolu, dotyczacego ewakuacji Armii Polskiej z ZSRR 1951 Rozpoczecie procesu generalow (Stanislawa Tatara, Franciszka Hermana, Jerzego Kirchmayera i Stefana Mossora) oraz 5 innych oficerow; (do 13.VIII) Aresztowanie Wl. Gomulki pod zarzutem "prowadzenia roboty frakcyjnej" 1953 W Zakopanem zmarl Kornel Makuszynski, powiesciopisarz 1955 W Warszawie na Stadionie X-lecia rozpoczyna sie "V Swiatowy Festiwal Mlodziezy i Studentow o Pokoj i Przyjazn" 1959 Zarzadzenie Ministra Handlu Wewnetrznego wprowadzajace "dzien bezmiesny" w poniedzialki 1961 Urodzil sie 30-milionowy obywatel Polski 1981 Sejm uchwala ustawe o Glownym Urzedzie Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk _______________________________________________________________________ Tomasz WlodekTEL AVIV - JAFFA (Impresje) =========================== (ramotka izraelska nr 2) ------------------------ "Najpierw byla Jaffa, starozytna osada i port, wzmiankowany juz w ... wieku." Tak rozpoczyna sie opis Tel-Avivu w wiekszosci przewodnikow. Przechodzila Jaffa zmienne koleje losu, przebywal w niej sw. Piotr, byla burzona i odbudowywana. Az w XIX w. rozpoczela sie zydowska imigracja do Palestyny. Jaffa, jako port, stala sie dla imigrantow brama Ziemi Obiecanej. Przez jakis czas funcjonowala jako miasto mieszane arabsko-zydowskie, potem Zydzi zaczeli sie osiedlac na polnoc od niej na piaszczystych, wydmowych terenach. Swoja nowa osade nazwali Tel Aviv. Tel oznacza tyle co wzgorze, kurhan, kopiec i wystepuje w nazwach wielu miast Palestyny np. Tel Dan. Aviv - to wiosna, nazwa Tel Aviv oznaczac wiec miala tyle co "Wiosenny kurhan" i symbolizowala chec przywrocenia do zycia zydowskiej ojczyzny. Nowy (hebrajski) Tel-Aviv i starozytna (zydowsko-arabska) Jaffa istnialy wiec i rozwijaly sie rownolegle az do wojny w 1948 roku. Pozniej czesc Arabow uciekla przed oddzialami zydowskimi - i zapelnila obozy uchodzcow palestynskich. Zas Tel-Aviv na skutek masowej imigracji Zydow zaczal sie gwaltownie rozrastac i dzisiaj oba miasta zlaly sie ze soba calkowicie. Z tym, ze w Jaffie ciagle jeszcze mieszka znaczna spolecznosc arabska. Tel-Aviv to swego rodzaju ewenement: miasto, ktore nie ma nawet 100 lat w kraju, gdzie kazda, nawet najlichsza wioska, posiada historie starsza od Rzymu i Aten. Miasto jest jednym z ostatnich przyczolkow Zachodu - im dalej isc w glab ladu, tym bardziej czuc, ze to juz Wschod. Miasto swieckie, nie ma tu zadnych miejsc swietych, nie ma ultraordodoksyjnych Zydow (ci maja swoje najblizsze getto w Bnei-Brak, troche na wschod). Nie ma tlumow pielgrzymow, jakie przewalaja sie przez Jerozolime. Tel Aviv nie chce byc miastem swietym, chce byc miastem normalnym. Takim gdzie sie mieszka, pracuje, zyje. Gdzie sa biura, domy, ulice, hotele, plaza. Delfinarium. Wiezowce. Ale w Palestynie nic nie jest normalne. Nie sposob uciec od orientalnego zgielku, od upalu, od zapachu kafeterii, w ktorych mozna dostac bliskowschodnie specjaly. Blekitne morze, plaza, palmy i eleganckie wiezowce z lustrzanymi szybami, to rekwizyty kultury Zachodu przeniesione z Kaliforni badz Riviery. W glebi miasta - budynki w stylu kolonialnym, nieudolne nasladowanie architektury miast Europy - nie pasujace do tego zakatka ziemi. Widac, ze ludzie, ktorzy sie tu osiedlali, chcieli miec domy takie jak w krajach, z ktorych pochodzili, a rownoczesnie nie znali jeszcze miejscowych warunkow. Stad okna za male jak na tutejsze upaly, ulice bez przewiewu. Dalej - stopniowo Wschod bierze gore. Kamieniczki na europejska modle znikaja, pojawiaja sie tutejsze bloki. Budowane byle jak, byle byl przewiew, byle nie bylo goraco. Pierwsze wrazenia, jakie sie ma w Tel-Avivie - to potworny, niemozliwy do opisania halas, brud i smrod panujacy na dworcu autobusowym. Nawet warszawski Dworzec Centralny stanowi w porownaniu do tego miejsca istny krysztalowy palac. W budach, straganach, "na gazetach" sprzedaje sie i kupuje wszystko, jezeli nie pilnowac portfela - to mozna go latwo utracic. Koszmar. Autobusy manewruja po placu z najwiekszym trudem, klaksony rozdzieraja powietrze, kierowcy wychylaja sie przez okna pojazdow i obrzucaja przechodniow i siebie nawzajem wyzwiskami, gdy im ktos tarasuje przejazd. Budynki wokol dworca - to domy wymarle. Nikt tam nie mieszka, okna strasza powybijanymi szybami, w niektorych cale sciany sie zawalily dawno temu, inne wygladaja tak, ze prawdopodobnie zawala sie przy najblizszej okazji. Jak sie szybko mozna przekonac - taki stan rzeczy nie panuje tylko w bezposrednim sasiedztwie dworca, lecz jest stanem normalnym w calej poludniowej czesci Tel-Avivu i Jaffie. Jest to przygnebiajacy widok - w nieskonczonosc ciagnace sie waskie uliczki, przy nich domy widma - parter zajety na sklepy, a powyzej - NIC, na pietro nawet sie nie da wejsc, bo schody albo juz sie zawalily, albo groza zawaleniem. I tak kilometrami - rudery, brud, dziadostwo. (Oczywicie - polnocny Tel Aviv to inny swiat: eleganckie wille, zielen, parki - ale taki obiezyswiat jak ja oglada najpierw dzielnice dworcowe - stad takie negatywne wrazenia). W tym morzu brudow jest jednak urocza oaza - wzgorze Starego Miasta w Jaffie. Pierwotnie byly tu slumsy takie jak wszedzie dookola - ale wladze miejskie zaczely kiedys "pompowac" w te dzielnice duze pieniadze w nadzieji uczynienia jej atrakcja dla turystow. W efekcie powstalo wiec cos jak "Nowe Stare Miasto" - bardzo malownicze, polozone na wzgorzu gorujacym nad portem, pelne waziutkich uliczek, ktorymi sie chodzi po schodach, wszystko w pieknym parku. Wieczorami w licznych knajpkach "z widokiem na zachod slonca" mozna tu spedzic urocze chwile. Ostatnio nawet dobudowano nowa czesc Starego Miasta, a na promenadzie ustawione zostaly stare tureckie armaty. Charakterystycznym elementem Starej Jaffy jest wysoka wieza kosciola Sw. Piotra. Kosciol ow, wlasnosc franciszkanow, [...] ma swoja szczegolna atrakcje, jezeli sie tak mozna wyrazic. Jest nia Ojciec Grzegorz, polski Zyd, a zarazem ksiadz katolicki, ktory niezwyklym zbiegiem okolicznosci zostal duszpasterzem polskich gastarbeiterow i przemytnikow. Ojciec Grzegorz pomaga zalatwiac prace, swieci oczami na policji, gdy trzeba tlumaczyc wyczyny niektorych rodakow, wybawia z rozmaitych opresji, slowem dwoi sie i troi, aby niesforna polska trzodke jakos ucywilizowac. Do klopotow podchodzi pogodnie: "Mowi Pan, ze policja zabrala Panu paszport, bo Pan nie masz wizy i Pan nie wiesz co robic? No to sie Pan ciesz: panski paszport jest teraz w dobrych rekach, lezy na komisariacie w sejfie i NIKT go panu teraz nie ukradnie." Albo : "Prosze Panstwa, mielismy tu niedawno taka historie, pewnej Polce jej pracodawczyni (Polka pracowala jako pomoc domowa) odmowila wyplacenia pensji i wyrzucila z domu." (Odmowa zaplaty za wykonana prace pracujacym bez pozwolenia jest zjawiskiem spotykanym od czasu do czasu - ot los gastarbeiterow - TW). "Doszlo do awantury, przyjechala policja, wezwano mnie jako tlumacza. Polka byla bez wizy i pracowala na czarno, wiec sytuacja nie byla dobra, ale udalo sie policjantom wytlumaczyc, ze to przeciez nieuczciwe, kiedy sie nie plac za wykonana prace. No a ze Polka pracowala nielegalnie - to coz, to nie znaczy, ze mozna ot tak sobie nie dotrzymywac umow. Policjanci przyznali mi racje i kazali zaplacic ile bylo ustalone. Wiec prosze pamietac - policjant tez czlowiek, oni wiele rzeczy rozumieja, na wiele rzeczy beda patrzec przez palce, i moga pomoc, tylko trzeba spokojnie." Albo : "Prosze Panstwa: mielismy bardzo niemila historie. Dwaj nasi rodacy po pijanemu w nocy wymalowali na scianach w synagodze swastyki. Ja nie chce rozwazac, czy to mial byc kawal czy co, ale oswiadczam: za takie numery to ja nikogo bronil ani wyciagal z wiezienia nie bede! Pracujecie w tym kraju, tu zarabiacie, wiec macie sie zachowywac porzadnie! Mam nadzieje, ze wszyscy mnie rozumieja i ze ci dwaj to byl jakis przypadek wyjatkowy." Pierwotnie grono parafian ojca Grzegorza stanowily Polki, ktore powychodzily za maz za Zydow i osiedlily sie w Izraelu. Ale okolo 1988 pojawila sie w Tel-Avivie pierwsza fala polskich 'rozbieganych oczek', no i ojcu Grzegorzowi przybylo obowiazkow. Ludek to specyficzny, do zwiedzania Ziemi Swietej ma podejscie skrajnie utylitarne (wiadomo: do Betlejem sie jezdzi aby na rynku, opylac niemieckim i amerykanskim turystom 'Suwenir from Holy Land', czyli w pocie czola szmuglowane z Polski rozance i swiete obrazki). [...] Takiej to zbieraninie przypadlo Ojcu Grzegorzowi duszpasterzowac. Nielatwe to zadanie, boc w kosciele kazdy z innej strony Polski i jak dochodzi do spiewania, to kazdy po swojemu, na tace malo kto cos polozy, za to roboty huk. No ale Ojciec sobie jakos radzi. Do spiewania w kosciele znalazla sie grupa mlodych ludzi z gitara. Aby zajeci zdobywaniem 'dudkow' rodacy cokolwiek z Ziemi Swietej zapamietali, Ojciec Grzegorz organizuje wycieczki do roznych ciekawych miejsc. Z jedna z takich wycieczek wiaze sie anegdota: zglosilo sie na nia tylu chetnych, ze trzeba bylo wynajac 18 (osiemnascie) autobusow, aby wszystkich pomiescic. Wycieczka udala sie na wzgorza Golan. Gdy kolumna zblizyla sie do strefy zdemilitaryzowanej kontrolowanej przez ONZ, 'blekitne helmy' zostaly postawione w stan alarmu. Tak wielka masa pojazdow mogla oznaczac jakies podejrzane ruchy armii izraelskiej, na szczescie incydent w pore wyjasniono. Nie wiem, czy to byla prawda, czy tylko lokalna legenda, faktem jest jednak, ze na wycieczki organizowane przez ojca Grzegorza zglasza sie mnostwo chetnych, bo po prostu warto. No ale przyszedl Balcerowicz i sprawy ulegly zmianie. Dawniej w samolotach na lini Warszawa-Tel Aviv ton nadawali polscy handlarze i gastarbeiterzy. Pozniej handlarzy wymiotlo, wymienialnosc zlotowki podniosla ceny biletow do tego stopnia, ze drobny handel przestal sie oplacac. Pasazerami na linii stali sie emigranci z ZSRR, jadacy via Warszawa do Ziemi Obiecanej. W druga strone latali starzy polscy Zydzi, ktorzy chcieli choc raz przed smiercia ujrzec kraj dziecinstwa. Byli tacy, co plakali, gdy samolot ladowal na Okeciu. Osobna kategorie stanowily wycieczki szkolne: rozwrzeszczana, pewna siebie i halasliwa mlodziez jezdzaca na koszt szkoly, aby obejrzec Oswiecim. Potem Rosjanie znikneli, ale za to pojawila sie grupa kolejna: polscy nowobogaccy jezdzacy w interesach. To juz nie jest drobny handelek dewocjonaliami ale hurt: idzie halwa, kosmetyki i inne roznosci. Firma "Universal" przez jakis czas probowala sprowadzac ampulki z ziemia, woda i powietrzem Palestyny, nawet przyjechal tu sluzbowo ksiadz, ktory mial potwierdzac swoim autorytetem, ze woda w ampulkach pochodzi z Jordanu a nie z kranu. (A co, klienci musza miec pewnosc, ze sie ich nie robi w balona. Jak kapitalizm to kapitalizm.) Niestety, wyglada na to, ze nawet tak swiatobliwa dzialalnosc nie uratowala "Universalu" od plajty. (A moze to nie byl "Universal", tylko jakas inna firma? Nie pamietam juz dokladnie. W kazdym razie jakas wieksza firma). Ci 'nowi handlowcy' nie mieszaja sie z pospolstwem. Mieszkaja w drogich hotelach, stac ich, a co. Czasy sie jakby powoli zmienialy. Tyle na dzisiaj. Tomasz Wlodek _______________________________________________________________________ [dokonczenie z poprzedniego numeru] Jacek Stanislaw Walicki Tomasz Jerzy Kazmierski [Zaczalem pisac ten artykul sam i od dluzszego czasu grozilem kolejnemu Introligatorowi Dyzurnemu, ze mu podrzuce te kukule. Ale artykul ujrzal swoja obecna forme, i to w szybkim tempie, dopiero przy pomocy Tomka Kazmierskiego. Nie znamy sie, nigdy nie widzielismy sie na oczy i nawet dobrze nie znamy swoich pogladow na nasz caly polski kociol. Jednak laczaca nas siec elektroniczna umozliwila nam efektywna wspolprace. Zatem ... laczcie sie! (w sieci). JSW] ROZWAZANIA O HISTORII CENZURY [cz. II] ============================= 6. Istotny precedens - prawda jest jednak cos warta Prowincjonalna i mniej wyksztalcona Ameryka przechodzila przez wszystkie fazy i wstrzasy prawodawstwa angielskiego, ale ze swoista domieszka lokalnego kolorytu. Gazety rozwijaly sie powoli w Pn. Ameryce, a ich poczatkowe wydawania i dystrybucja byly pod calkowita kontrola systemu pocztowego. Gazety byly lokalne i zatem latwo ulegaly naciskom lokalnej spolecznosci, od ktorej przeciez zalezal ich wydawniczy byt. Nieformalny i formalny nacisk lokalnej opinii spolecznej efektywnie kontrolowal polityczne i moralne aberacje. Pomimo tej zasciankowosci, proces sadowy, ktory zapoczatkowal wspolczesne spojrzenie na wolnosc slowa, odbyl sie w Ameryce, a nie w Anglii. W 1734 roku John Peter Zenger zostal wsadzony do wiezienia za atakowanie w swojej gazecie gubernatora stanu Nowy Jork. Wedlug tradycyjnego prawa angielskiego o winie Zengera decydowal sam fakt napisania oszczerczych slow. Obroncy Andrew Hamilton i James Alexander argumentowali jednak, ze istota rozprawy powinno byc jednak orzeczenie, czy to co napisal Zenger, jest prawdziwe, czy nie. I jezeli atak Zengera oparty jest o prawde, to Zenger jest niewinny. Hamilton wygral sprawe i tym samym ustanowil istotny precedens. Minelo jednak prawie 60 lat w Ameryce i ponad 100 lat w Anglii zanim takie spojrzenie na wolnosc slowa zostalo rzeczywiscie zaakceptowane. W USA, Akt Foxa o Znieslawieniu ('Fox's Libel Act', 1792r.) oraz Akty o Cudzoziemcach i o Dzialalnosci Wywrotowej ('Alien and Sedition Acts', 1798r.) daly sadowi prawo decyzji czy akt pomowienia jest oparty na prawdzie (i zatem niekaralny) czy nie. Dopiero w 1843r. Wielka Brytania przyjela amerykanskie podejscie do problemu, kiedy to Lord Campbell sformulowal swoj Akt o Znieslawieniu ('Libel Act'). Mowienie prawdy odtad nie mialo podlegac zaskarzeniu, gdyz nowe prawo wyraznie definiowalo znieslawienie jako "falszywe i uwlaczajace oswiadczenie" ("false and derogatory statement"). 7. Czego dzentelmen nie moze przeczytac w towarzystwie dam? Rownolegle jednak z zanikaniem formalnych elementow kontroli zaczela rozkwitac "nowa cenzura". Panstwo zaczelo poslugiwac sie opinia publiczna w celu cenzurowania niewygodnych opinii. Coraz bardziej homogeniczne spoleczenstwo zaczelo tworzyc wlasne standardy moralne i seksualne. Glowny wplyw na ten proces miala powstajaca warstwa srednia. W pogoni za respektem i z checi stworzenia wlasnych solidnych wartosci, warstwa srednia zaczela wymagac samopodporzadkowania sie 'wiktorianskim' zasadom obyczajowym. Teraz nie religia, a rewolucja przemyslowa stala sie motorem nowych impulsow cenzorskich. Nagle (w ciagu niespelna stu lat), miliony glodnych analfabetow stanely na progu posiadania i respektu. Nie mozna sie juz bylo zachowac "niegodnie", czy "po chamsku". Trzeba bylo narzucic sobie (a zatem i innym) nowe prawidlowe zasady. Cenzura odrodzila sie w nowej postaci. Cenzura wewnetrza, oddolna, nieformalna - samocenzura. Cenzura domagajaca sie, aby slowo drukowane nie razilo kobiecych i dzieciecych (tj. nie wyrafinowanych) uszu. Thomas Bowlder opublikowal (w 1818 roku) "Rodzinnego Szekspira" - tak przygotowanego i zmienionego, izby zadna ze sztuk nie zawierala niczego "czego nie mozna czytac na glos w rodzinie" i "czego dzentelmen nie moglby przeczytac w towarzystwie dam." W Wlk. Brytanii i Stanach Zjednoczonych definicja nieprzyzwoitosci ('obscenity') pomiedzy polowa dziewietnastego, a latami trzydziestymi naszego wieku, byla dosyc prosta: "nieprzyzwoite sa te materialy, ktore deprawuja podatnych na taka deprawacje". Na tej podstawie tepiono utwory Zoli, Baudelaire'a, Whitmana, Flauberta... W XIX wieku luke w formalnej cenzurze, pozostawiona przez panstwo i kosciol, zaczely wypelniac prywatne organizacje. "Society for the Suppression of Vice" ("Towarzystwo Likwidacji Niemoralnosci") powstalo w Wlk.Brytanii w 1802 roku. Podobne organizacje pojawily sie w czasie wojny domowej w Stanach. Ich celem byla eliminacja wszelkich form niemoralnosci: picia, gier hazardowych, nieposzanowania Sabatu, przeklinania i pornografii (bez specjalnej definicji tej ostatniej). W Stanach Zjednoczonych prywatne organizacje staly za licznymi lokalnymi organizacjami kontrolujacymi przeplyw slowa drukowanego. W 1873r., Akt Comstocka ('Comstock Act') zespolil lokalne prawa dotyczace "niemoralnych" publikacji. Arthur Comstock, ktorego motto brzmialo: "Moralnosc, nie Sztuka lub Literatura" byl bardzo efektywny w sciganiu klasykow literatury oraz proponentow swiadomego macierzynstwa i srodkow antykoncepcyjnych. Podobne tendencje istnieja nadal, i to wcale nie w szczatkowej formie. W Republice Irlandii do dzis istnieje Rejestr Publikacji Zabronionych (Register of Prohibited Publications). Wedlug Obolera [3], w latach 1946-1964 Irlandzka Rada Cenzorska ('Censorship Board') ocenila 11,410 ksiazek, z ktorych zakazala 7,622. Na liscie nieprawomyslnych autorow znalazly sie miedzy innymi i takie nazwiska: Proust, Hemingway, Mann, Huxley, Sartre. 8. Totalitaryzm i cenzura prewencyjna Pokazalismy, ze cenzura, w roznych formach i w roznym natezeniu, istniala zawsze i wszedzie. Ale dopiero totalitaryzm XX wieku przyniosl nowa jakosc. Przedtem kazda informacja byla w zasadzie wolna i dostepna z wylaczeniem wyszczegolnionych przypadkow, glownie dotyczacych obronnosci i nieprzyzwoitosci. W systemach totalitarnych przyjeto zalozenie odwrotne: nic nie bylo wolne i dostepne, za wyjatkiem tego, co specjalnie okreslono. Davies [4] nazywa to cenzura prewencyjna ('pre-emptive censorship'). Kazda publikacja, nawet plakietka klubu rowerowego, czy spiewnik studencki, musiala miec akceptacje cenzora. Panstwo totalitarne nie poprzestawalo na prostej kontroli przeplywu informacji. Ono ja wytwarzalo, przetwarzalo i uzurpowalo sobie monopol na jej rozpowszechnianie. To podejscie do informacji bylo kluczowym czynnikiem sukcesu sowieckiego imperium od lat dwudziestych do poznych lat szescdziesiatych naszego stulecia. Polacy oczywiscie slusznie uwazaja, ze system sowiecki usadowil sie w ich kraju za pomoca czolgow i fizycznego terroru. Ale w skali globalnej musi uderzac fenomen poparcia dla sowieckiej ideologii wsrod setek milionow ludzi ze wszystkich srodowisk we wszystkich krajach swiata. Poczynajac od lat siedemdziesiatych, w warunkach postepu technologii telekomunikacyjnej i publikacyjnej, dzieki telewizji i masowym podrozom, zaden monopol na informacje nie byl juz mozliwy. 9. "Polityczna slusznosc" We wspolczesnych krajach demokratycznych prawa osobiste, zwlaszcza te dotyczace swobody wypowiedzi, sa pod stalym atakiem ze strony tych, ktorzy uwazaja, ze ida te prawa za daleko, i ze panstwo ma interes i obowiazek ingerencji w prywatne sprawy jednostki. Co jeszcze grozniejsze, to apatia w tych sprawach, ktorych te prawa najbardziej dotycza. Wspolczesne panstwo, choc formalnie nie zabraniajace swobodnej wypowiedzi, stwarza jednak sytuacje, w ktorych obywatele narzucaja sobie daleko idaca samocenzure. Mowia to, co otoczenie (byc moze) chce uslyszec. Uzywaja jezyka, ktory jest (byc moze) przez otoczenie nagradzany. Taka podswiadoma, a irracjonalna, nadzieja na "pochwale" za "dobre" zachowanie powoduje, ze wielu ludzi nie mowi tego, co mysli i czesto mowi to, czego nie mysli. Szczegolnie perfidnym mechanizmem nieformalnej cenzury jest tzw. represyjna tolerancja; tzn. przyznanie praw do wypowiedzi i rownoczesnie prawie zupelne ich ignorowanie. 10. Zakonczenie? George Orwell przepowiadal czasy calkowitej kontroli najglebszych zakamarkow ludzkiej duszy i zupelnej utraty wolnosci. Ta gleboko pesymistyczna wizja nie ziscila sie. Totalitaryzm upadl, jednak cenzura zostala. Czy konformistyczne spoleczenstwa demokratyczne moga, w swym proznym poczuciu wyzszosci, byc pewne, ze ich wolnosc slowa nie jest juz niczym zagrozona? ----------------------------------- Bibliografia: [1] "Censorship - 500 Years of Conflict", W. Zeisel (Ed.), Oxford University Press, New York, in association with The New York Public Library, 1984. [2] "The Oxford Illustrated History of Britain", K.O. Morgan (Ed.), Oxford University Press, 1984. [3] E.M. Oboler, "The Fear of the Word (Censorship and Sex)", The Scarecrow Press, Inc., 1974. [4] N. Davies, "God's Playground - The History of Poland", Oxford University Press, 1981. Southampton, Hampshire, Wlk. Brytania, Fort Collins, Kolorado, USA. lipiec 1992. Jacek Stanislaw Walicki Tomasz Jerzy Kazmierski _______________________________________________________________________ Jan Jaworowski DZIENNICZEK Z PODROZY DO KOREI I TAIWANU [cz. I] ======================================== Dopiero co odbyta podroz do Korei i Taiwanu wywarla na nas niezwykle wprost wrazenie. Od powrotu stamtad ciagle o tym myslimy i mowimy. Oba te kraje byly niezwykle i nowe - ale Korea w duzo wiekszym i silniejszym stopniu niz Taiwan. Piszemy wiec ten krotki "Dzienniczek z podrozy", aby te wrazenia jakos utrwalic. [...] poniedzialek - wtorek, 25-26 maja 1992, dwa dni bez nocy Wylatujemy z Indianapolis do Detroit i potem lecimy bez ladowania na trasie Detroit-Seul. Lecimy caly czas w dzien, od 1-szej w Detroit do 5-ej, tez po poludniu, w Seulu; 16 godzin, bo roznica czasu miedzy Detroit a Seulem wynosi 12 godzin - ale do Seulu przylatujemy juz we wtorek, bo przekraczamy linie daty. Nigdy nie myslalem, ze samolot moze leciec tak dlugo bez ladowania - i jakos gladko to przeszlo. Sluchamy zawiadomien nadawanych przez glosniki po koreansku - prawie kazde zdanie konczy sie czyms takim jak "sumnida". Brzmi to dla nas intrygujaco i egzotycznie. Na lotnisku w Seulu wita nas Park Sehie z zona Gyoung. Jedziemy do hotelu uniwersyteckiego Hoam. Budynki uniwersyteckie sa nowoczesne; hotel sympatyczny. Pokoje ciasnawe; przy wejsciu stoja pantofle, dalej jest jakby prog i podloga jest lekko podwyzszona - tam juz sie nigdy w butach nie wchodzi. Tak jest zreszta nie tylko w domach prywatnych, ale takze w restauracjach (z wyjatkiem restauracji specjalnie przeznaczonych dla turystow zachodnich) i w innych miejscach - na przyklad w swiatyniach. Wszystkie lokalne restauracje, nawet bardzo skromne, maja podwyzszona podloge, tam gdzie sie jada; i wszyscy chodza tam bez butow (kelnerki tez) - siada sie na podlodze, na plaskich matkach. Idziemy na obiad do restauracji hotelowej. Jedzenie koreanskie, podawane jest w dziesiatkach malutkich miseczek z roznymi, przewaznie bardzo ostro przyprawionymi rzeczami: surowa ryba (japonskie "Sashimi"), rozne morskie stworzenia jak osmiornice, ziele morskie i mnostwo innych rzeczy. Park Sehie i Guyong przywiezli nam rozne garnki, naczynia, paleczki, maszynke elektryczna i rzeczy do jedzenia (makaron, przyprawy, herbate, kawe), abysmy mogli sobie w hotelu gotowac sniadania, zamiast chodzic do drogiej restauracji hotelowej. Za hotel place sam z tego, co tu dostaje na utrzymanie. sroda - piatek, 27-29 maja; Seul Mimo zmiany na dokladnie przeciwlegly poludnik czasowy, sypiamy niezle. Sehie wiezie mnie do uniwersytetu: bardzo piekny campus, polozony na wysokich wzgorzach. Spotykam paru matematykow i urzednikow administracji. Nic nie wiem o systemie uklonow w Korei. Ludzie sobie sie klaniaja; glebokosc uklonu zalezy od roznicy pozycji spolecznych czy zawodowych. Gdy probuje komus uklonic sie, Sehie mnie powstrzymuje: "You don't have to bow to him; he has to bow to you". Byl to ktos nizszy pozycja od Sehie - a poniewaz moja pozycja jest formalnie wyzsza niz pozycja Sehie (jestem jego "nauczycielem"), moj uklon do tamtego byl bardzo nie na miejscu. Asystentka Sehie, urocza miss Kim, przynosi przekaske - i wycofuje sie tylem, klaniajac sie pare razy. Miss Kim, oprocz tego ze jest urocza i mila, to wykazuje jeszcze niezwykla sprawnosc i zorganizowanie; pomaga nam zalatwiac rozne sprawy, jak poczte i zakupy. Nie mam nadziei, zebym chocby tylko powierzchownie poznal zasady towarzyskiej i spolecznej etykiety koreanskiej, ale widze, ze jest ona bardzo precyzyjna i specyficzna. Forma grzecznosciowa zwracania sie do innej osoby (cos takiego jak "pan" w polskim) jest "sansaeng", co znaczy tez "nauczyciel", i to jest tez wyrazem bardzo wysokiej pozycji nauczuciela w tradycji koreanskiej. Formalnie wiec, zwracajac sie do Sehie, musialbym powiedziec "Park sanseang" (nawet jezeli to ja jestem, czy tez bylem, jego nauczycielem, a nie on moim). Zwracanie sie do kogos po imieniu jest tu uwazane za nietakt; w ogole "pierwszych imion" tu sie raczej nie uzywa. Oczywiscie, Sehie jest na tyle obyty, ze moge z nim mowic po imieniu - tak jak z innymi matematykami, ktorych znam w Stanach i ktorzy sa do tego przyzwyczajeni. Tradycja, hierarchia i etykieta towarzyska respektowane sa tu bardzo starannie. Do nas, oczywiscie, nasi przyjaciele okazuja wieksza tolerancje. Raz jeden z kolegow zrobil cos, czego by nie zrobil wobec zadnego innego Koreanczyka. Wzial mnie na bok i powiedzial sekret najwiekszy z sekretow; cos czego nigdy mezczyzna nie powiedzialby innemu mezczyznie; taki sekret, ktory nie tylko sam przez sie jest sekretem, do pewnego czasu naturalnie, ale rowniez takiej natury, ze sam fakt, ze on mi o tym mowi, powinien na wieki i na zawsze pozostac tajemnica. Jest to mianowicie wiadomosc, ze jego zona jest w ciazy. Taka rzecz w Korei tylko kobieta moze komus powiedziec. [...] Po kazdym wykladzie, oprocz honorarium, dostaje jakies upominki. W Soon-Shil jest to zestaw ozdobnych lyzeczek i widelcow w aksamitnym pudelku, z herbem uniwersytetu - cos absolutnie nieprzydatnego, nie lubie takich rzeczy, ale czuje sie naprawde wzruszony serdecznoscia moich gospodarzy. Bylem mile zdziwiony, gdy zobaczylem, ze stanowisko Przewodniczacego Wydzialu Matematycznego ("chairperson"?) w Soon-Shil sprawuje kobieta: mloda i wdzieczna profesor Kim. Jak po kazdym wykladzie, tym razem tez idziemy z profesor Kim i ze wszystkimi, na wielka, wspolna biesiade w chinskiej restauracji. Przy obiedzie bylo takie zdarzenie z Eva: Eva nie jest latwa z jedzeniem i zawsze bardzo sie krzywila na wszelkie rodzaje "sea food". Gdy kelnerzy wnosili coraz to nowe potrawy, a bylo ich kilkanascie, w miseczkach Evy rosly ich cale gory, nie chciala ich tknac. W koncu przyniesiono cos - powiedzielismy Evie, ze to jest kura - a byly to gotowane malze (clams). Eva przynajmniej to zjadla z apetytem. Mowila potem, ze tylko "kura" jej z tego obiadu smakowala - do czasu kiedy jej powiedzielismy, co to naprawde bylo. Jadamy zwykle w ogrodach, w malych altankach, siadamy na ziemi, na matkach, przy niskich stoliczkach, w ktorych sa otwory na ruszta weglowe albo gazowe. Miesa w Korei jada sie bardzo malo, ale nam je serwowano: pieczono je na ruszcie, a potem krajano nozyczkami w male kawalki. Ale to jest tylko jakby ozdoba: do tego podaje sie kilkadziesiat (!) malenkich miseczek z potrawami koreanskimi, wsrod tego wielkie zabki (zeby!) czosnku, ziele morskie, "kimchi" (jakby marynowana kapusta), sosy palace jak ogien i przyprawy. Kelnerki serwuja jedzenie z wielkim wdziekiem, przyklekajac. Jemy, naturalnie, paleczkami. Zawsze, oczywiscie, jest Park z zona; Yie Sangsuk; Miss Kim; zawsze jestesmy z Wanda i Eva. Park bardzo lubi wypic. Zawsze zamawial piwo koreanskie, i rodzaj slabej wodki czy bezbarwnego, mocnego wina. Potem robil sie wesoly i wylewny, jego angielski stawal sie znacznie mniej plynny - ale bylo bardzo milo i zwykle Park i inni zaczynali spiewac koreanskie piosenki (w tym jedna na melodie "Szla dzieweczka...", ktora uwazali za koreanska). Przy hotelu Hoam jest sklep, gdzie mozna kupic rozne rzeczy do jedzenia - ale wszystko jest takie dziwne i inne od tego co znamy. Chleba w Korei wlasciwie sie nie jada, ale, pewnie ze wzgledu na cudzoziemcow, mozna w tym sklepiku dostac chleb: dosc paskudny, miekki, waciaty i slodkawy. Jedno popoludnie mam wolne; jedziemy do miasta. Seul jest olbrzymi, ma 10 milionow mieszkancow. Ulice sa zatloczone autami, powietrze fatalne - ale jest duza i dobra kolej podziemna. To wielkie miasto jest jednak zdumiewajaco czyste. Ludzie sa niezwykle schludnie ubrani, panowie w bialych koszulach; panie ubrane na bialo czy kolorowo - tak bardzo po kobiecemu i z tak wielkim wdziekiem i elegancja. Na jednej stacji podziemnej widzielismy, jak robotnicy reperowali schody ruchome: robili to w czystych, sniezno-bialych rekawiczkach. Dziewczeta koreanskie wygladaja dla mnie przeslicznie, lacznie z uczennicami, w grzecznych mundurkach, wychodzacymi wieczorem ze szkol. Widac wszedzie, jak ludzie ciagle pracuja, handluja, sprzataja, buduja. W niedziele wieczorem widac ludzi tnacych jakies deski, cos budujacych czy uprzatajacych. Wzdluz prawie wszystkich ulic, w kazdym domu na parterze, sa jakies kuchenki czy piecyki, mozna tam zawsze cos kupic; ludzie stawiaja to wprost na chodnikach, siadaja w kucki i jedza paleczkami z malenkich miseczek. Bywalismy w takich malych miejscach tez. To jedzenie jest zwykle bardzo lekkie i bez tluszczu. Nigdy nie bylem glodny, bo ciagle sie gdzies cos jadlo. Raz chcialem zamowic sam ryz - okazalo sie to niemozliwe: gdy sie zamawia ryz, dostaje sie do tego kilkanascie malenkich miseczek z innymi rzeczami. Bylismy tez na Nandeamun Market, taki wielki bazar. Jest to labirynt uliczek, czesciowo pod dachami, gdzie jest wszystko - to znaczy glownie jedzenie, przysmaki koreanskie, "sea food" w zdumiewajacej rozmaitosci, owoce, gory juz obranego czosnku, placki pieczone. Ludzie na ulicy i w sklepach zatrzymuja sie przy Evie, panie i dziewczeta glaszcza ja po jasnych wlosach, zachwycaja sie ze jest taka ladna, taka inna - tak nie orientalna. Gdy na ulicy zatrzymujemy sie, aby popatrzec ma mape, ludzie sami podchodza, probuja pomoc, prowadza tam, gdzie chcemy isc; raz jeden mlody czlowiek przejechal sie z nami trzema liniami metra tylko po to, zeby nas zaprowadzic tam, gdzie chcielismy jechac. Ten olbrzymi Seul jest przy tym miastem bezpiecznym: mozna chodzic w nocy po ciemnych nawet ulicach, spokojnie i bez obawy. Jakos nie widac w nim "urban problems", narkotykow, AIDS i przestepstw. Bloomington, Indiana, 15 lipca 1992 Jan Jaworowski [dokonczenie w nastepnym numerze] _______________________________________________________________________ LIST DO REDAKCJI ================ Re: HISTORIA POLSKI DZIEN PO DNIU - LIPIEC 1-15 =========================================== (...) 1948 Aresztowanie Pawla Jasienicy, oskarzonego o udzial w bandzie "Lupaszki" ----------------------------------------------- Szanowna Redakcjo, Prosze mi wybaczyc nastepujace, nieco przydlugie sprostowanie, ale lezy mi na sercu dobre imie Pawla Jasienicy oraz wszystkich innych zolnierzy AK. 5. Wilenska Brygada AK, dowodzona przez rotmistrza Zygmunta Szendzielarza, ps. "Lupaszko", nie byla banda. B. Wiaderny w swej ksiazce [1] opisuje szczegolowo fragment biografii Pawla Jasienicy dotyczacy losow 5. Brygady AK. Brygada ta powstala w 1943r. i w jej sklad weszli m.in. uratowani zolnierze podstepnie wymordowanego przez partyzantke radziecka w sierpniu 1943r. oddzialu AK ppor. Antoniego Burzynskiego, ps. "Kmicic". Byla to niezwykle ruchliwa i dobrze uzbrojona brygada kawaleryjska, uzywajaca rowniez samochodow transportowych i motocykli. Rotmistrz Szendzielarz, zawodowy oficer i uczestnik kampanii wrzesniowej byl dowodca 5. Brygady od momentu jej powstania az do dnia 7 wrzesnia 1945r., kiedy we wsi Zbrody kolo Lap nakazal on jej rozwiazanie. Oddzial staral sie unikac starc z Wojskiem Polskim i od lipca 1945r. nie inicjowal juz zadnych akcji zbrojnych. Do starc takich jednak czasami dochodzilo. Pawel Jasienica (prawdziwe nazwisko Lech Beynar) wszedl w sklad oddzialu prawdopodobnie miedzy sierpniem a wrzesniem 1944r. W tym okresie dolaczali do brygady zolnierze z nowogrodzkich, lidzkich i wolkowyskich oddzialow AK rozbitych w walce z wojskiem radzieckim w trakcie ciaglych oblaw. Jasienica szybko zdobyl pozycje numer dwa po "Lupaszce". Byl porucznikiem, byl najstarszy w oddziale (mial 35 lat, o rok wiecej niz Szendzielarz) oraz mial za soba dlugoletnia sluzbe w AK. Brak tu miejsca na opis calej epopei brygady, ktorej zolnierze doznali szczegolnie wiele zlego ze strony radzieckiej, nawet jak na wilenskie warunki. Jestem pelen podziwu dla "Spojrzen", ktore robia doskonala robote prowadzac dzial "Historia Polski dzien po dniu". Niepotrzebnie jednak w pospiechu uzyto slowa "banda". Tak nazwal Brygade "Lupaszki" Wladyslaw Gomulka, ktory w slynnym przemowieniu 19 marca 1968r., pomowil Pawla Jasienice o dezercje z Wojska Polskiego, wspolprace z UB oraz o mordowanie niewinnych ludzi. Pozbawiony jakiejkolwiek mozliwosci publicznej obrony, Jasienica zmarl dwa lata pozniej, 19 sierpnia 1970r. B. Wiaderny w swej ksiazce zdolal udokomentowac falsz i celowe przeinaczanie faktow w zarzutach W. Gomulki. Choc czlowiek pomowiony nie musi sie bronic, sam fakt pomowienia jest krzywda. Imie pomawiajacego, ktory dopuscil sie falszu, jest na zawsze okryte nieslawa. Pawel Jasienica pozostanie, wedlug slow Wiadernego, "symbolem oporu przeciwko wladzy komunistycznej, takim symbolem, jak Marzec 1968 czy Grudzien 1970". Tomasz J Kazmierski tjk@ecs.soton.ac.uk ------------------------------ [1] B. Wiaderny, "Pawel Jasienica, fragment biografii, wrzesien 1939- brygada Lupaszki 1945", Wyd. Antyk, 1991. Od autora: ========= Bije sie w piers za pomylke, chociaz w tym przypadku byl to lapsus raczej typograficzny, niz faktograficzny. Oryginalnie w tekscie powinno byc <"bandy" Lupaszki>, a nie tak, jak sie pojawilo. I niech mi teraz ktos powie, ze interpunkcja nie jest taka wazna... zjp _______________________________________________________________________ KOMUNIKAT O LOTERII WIZOWEJ W USA ================================= Okres wysylania listow wlasnie sie zaczal (29 lipiec - 28 sierpien, 1992). Informacje na temat zasad sa dostepne via anonymous ftp z wezla w /pub/VARIA/polish/dir_varia. Sa to pliki p.loteria i p.loteria_2. Zbyszek Pasek _______________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek (krzystek@u.washington.edu) Zbigniew J. Pasek (zbigniew@caen.engin.umich.edu) Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet) Mirek Bielewicz (bielewcz@uwpg02.uwinnipeg.ca) stale wspolpracuje: Maciek Cieslak (cieslak@ddagsi5.bitnet) Copyright (C) by Mirek Bielewicz 1992. Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Prenumerata: Jurek Krzystek. Numery archiwalne dostepne przez anonymous FTP, adres: (128.32.123.30), directory: /pub/VARIA/polish/dir_spojrzenia ____________________________koniec numeru 36___________________________