________________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| ________________________________________________________________________ Poniedzialek, 17.02.1997 ISSN 1067-4020 nr 138 ________________________________________________________________________ W numerze: Aleksandra Omirska, Jaroslaw Romaniuk, Tadeusz Gierymski - "W malinowym chrusniaku" Lesmiana Tadeusz K. Gierymski - Boleslaw Lesmian (I i II) Izabella Wroblewska - Dossier Izaaka Babla Jurek Krzystek - Waksman o Bablu Slawomir Sapieha - Zmierzch wolnosci: Osip Madelsztam Michal Niewiadomski, Izabella Wroblewska - O Reich-Ranickim i Dedeciusu ________________________________________________________________________ Jak zapewne niektorzy z Panstwa sie zorientowali, zamieszczony w numerze 137 "Spojrzen" wiersz "W bananowym chrusniaku" z antologii Baranczaka "Slon a sprawa polska" byl parafraza utworu Lesmiana "W malinowym chrusniaku". Co spowodowalo na "Papirusie" naplyw wierszy tego poety, a takze opracowania o nim samym. (Zainteresowani uczestnictwem na tej liscie: piszcie do). Zacznijmy od wierszy. ________________________________________________________________________ Aleksandra Omirska Zbior jedenastu, niezatytulowanych wierszy Lesmiana nosi nazwe: W MALINOWYM CHRUSNIAKU *** (W malinowym chrusniaku, przed ciekawych wzrokiem...) *** (Sledza nas... Okradaja z sciezek i ustroni...) *** (Taka cisza w ogrodzie, ze sie jej nie oprze...) *** (Haslo nasze ma dla nas swe dzieje tajemne...) *** (Zazdrosc moja bezsilnie po lozu sie miota...) *** (Z dlonmi tak splecionymi, jakbys kleczac, spala...) *** (Wyszlo z boru slepawe, zjesieniale zmrocze...) *** (Czasami mej slepoty posluszny ochocie...) *** (Ty pierwej mgly dosiegasz, ja za toba w slady...) *** (Zazdrosnicy daremnie chca pochlebic pierwsi...) *** (Zmienionaz po rozlace? O, nie, niezmieniona...) "Nawet najkrotsze kalendarium zycia i tworczosci Boleslawa Lesmiana jest zamierzeniem zuchwalym, jesli w ogole mozliwym do zrealizowania. Przy wiekszosci bowiem dat nalezaloby postawic znaki zapytania, a informacje pod nimi zgromadzone - dodatkowo uniepewnic ostrzegawczymi slowami typu: mozliwe, prawdopodobnie, zapewne, byc moze, chyba, domniemany, ewentualny, hipotetyczny etc. U Lesmiana nawet tak podstawowe dane, jak data urodzin - trzykrotna! i data smierci - dwukrotna!, nie sa pewne. A coz dopiero mowic o innych." Klemens Gorski, "Boleslaw Lesmian Poezje Wybrane" Copyright by Ludowa Spoldzielnia Wydawnicza 1995 ISBN 83-205-4487-4 W zadnym zbiorze poezji Lesmiana nie znalazlam daty ani nawet krotkiej wzmianki, kiedy powstal ten cykl wierszy erotycznych. Zacytuje pierwszy z nich, jak tez ostatni. * * * W malinowym chrusniaku, przed ciekawych wzrokiem Zapodziani po glowy, przez dlugie godziny Zrywalismy przybyle tej nocy maliny. Palce mialas na oslep skrwawione ich sokiem. Bak zlosnik huczal basem, jakby straszyl kwiaty, Rdzawe guzy na sloncu wygrzewal lisc chory, Zlachmanialych pajeczyn skrzyly sie wisiory, I szedl tylem na grzbiecie jakis zuk kosmaty. Duszno bylo od malin, ktores, szepczac, rwala, A szept nasz tylko wowczas nacichal w ich woni, Gdym wargami wygarnial z podanej mi dloni Owoce, przepojone wonia twego ciala. I staly sie maliny narzedziem pieszczoty Tej pierwszej, tej zdziwionej, ktora w calym niebie Nie zna innych upojen, oprocz samej siebie, I chce sie wciaz powtarzac dla wlasnej dziwoty. I nie wiem, jak sie stalo, w ktorym okamgnieniu, Zes dotknela mi warga spoconego czola, Porwalem twoje dlonie - oddalas w skupieniu A chrusniak malinowy trwal wciaz dookola. "Boleslaw Lesmian. Poezje" - wstep i opracowanie Jacek Trznadel Copyright by Agencja Wydawnicza MOREX Wydanie II, Warszawa 1995 ISBN 83-85904-78-6 * * * Zmienionaz po rozlace? O, nie, niezmieniona! Lecz jakis kwiat z twych wlosow zbiegl do stop oltarzy, A choc brak tego zbiega nie skalal twej twarzy, Serce me w tajemnicy przed twym sercem kona... Dusza twoja smie marzyc, ze w gwiezdne zamiecie Wdumana, bedzie trwala raz jeszcze i jeszcze -- Lecz cialo? Ktoz pomysli o nim we wszechswiecie, Procz mnie, co tak w nie wierze i kocham i pieszcze? I gdy ty, szepczac slowa, w ust zrodzone znoju, Dajesz pieszczotom ujscie w tym szepcie, co pala, Ja, zamilkly wargami u piersi twych zdroju, Modle sie o twojego niesmiertelnosc ciala. (Ola) ---------------------------------------------------------------- Jaroslaw R. Romaniuk * * * Sledza nas... Okradaja z sciezek i ustroni, Z trudem przez nas wykrytych. Gniew nasz w sloncu pala! Spieszno nam do lez szczescia, do tchow naszych woni, Chcemy pieszczot probowac, poznawac swe ciala. Wiec na przekor przeszkodom zrenica bezradna Chloniemy sie nawzajem, niby dwa bezdroza, A gdy powiek znuzonych kotary opadna, Czujemy, zesmy wyszli z usciskow i z loza. Nikt tak nigdy nie patrzal, nie bywal tak blady, I nikt do dna rozkoszy cialem tak nie dotarl, I nie nurzal swych pieszczot bezdomnej gromady W takim lozu, pod straza takich czujnych kotar! Boleslaw Lesmian (JR) -------------------------------------------------------------------- Tadeusz K. Gierymski * * * Z dlonmi tak splecionymi, jakbys kle/cza/c, spala, W niedoste/pne mym oczom wpatrzona widzenie, Placzesz przez sen i wstrza/sem wyle/klego ciala Blagasz o nagla/ pomoc, o rychle zbawienie. Jeszcze placzu niesyta/ do piersi cie/ tule/, A ty goisz sie/ we mnie, niby lgna/ca rana, A ja placz twoj caluje/, biodra i kolana I ramie/ i zsunie/ta/ z ramienia koszule/. Lecz karmiony ust twoich splakanym oddechem, Nie pytam o tresc widzen. Dopiero z porania Zadaje/ ciemna/ noca/ tlumione pytania. Odpowiadasz bezladnie - ja slucham z usmiechem. * * * Taka cisza w ogrodzie, ze sie/ jej nie oprze Zaden szelest, co che/tnie taje w niej i ginie. Czerwieniata wiewiorka skacze po sosninie, Zolty motyl sie/ chwieje na zlotawym koprze. Z wlasnej woli, ze spiewnym u celu loskotem Z jabloni na murawe/ spada jablko biale, Lamia/c w drodze kolejno gale/zie sprochniale, Co w slad za nim - spoznione - opadaja/ potem. Chwytasz owoc, zanurzasz w nim ze/by na zwiady I podajesz mym ustom z milosnym pospiechem, A ja gryze/ i chlone/ twoich ze/bow slady, Ze/bow, ktore niezwlocznie odslaniasz ze smiechem. Boleslaw Lesmian (tkg) -------------------------------------------------------------------- Aleksandra Omirska * * * Ty pierwej mgly dosiegasz, ja za toba w slady Zdazam, by sie w tym samym zaprzepascic lesie, I tropiac twoja bladosc, sam sie staje blady, I zdybawszy twoj bezkres, sam gine w bezkresie. A potem wzieram w oczy, by zgadnac, czy dosc ci Omdlenia, co sie nogom udziela, jak szczescie, I twe dlonie, jak w paki, mne w zdrobniale piescie, By sie w nich docalowac twych chrzastek i kosci. A one wypukleja na dloni przegibie, Niby pestki owocow, zrozowionych znojem, I niesmialym do ust mych garna sie wyrojem, Zatajone w swej cieplej od pieszczot siedzibie. Ich dotyk budzi wzruszen zaniedbanych krocie, A ty, tulac je w warg mych rozrzewniona cisze, Dziecinniejesz w uscisku, malejesz w pieszczocie, Chwila -- a juz cie do snu z lat dawnych kolysze. * * * Wyszl/o z boru slepawe, zjesienial/e zmrocze, Spl/odzone samo przez sie w sennej bezzadumie. Nieoswojone z niebem patrzy w podobl/ocze I weszy swiat, ktorego nie zna, nie rozumie. Swym cielskiem kostropatym kapie sie w kal/uzy, Co neci, jak ozywczych jadow pel/na misa, Czol/gliwymi mackami krew z kwiatow wysysa I cieklina swych metow po ziemi sie smuzy. Zwierze, co trwac nie zdol/a zbyt dlugo na swiecie, Bo wszystko wokol/ tchnieniem zatruwa i gasi, Lecz gdy ty bial/a dl/onia gl/aszczesz je po grzbiecie, Ono, mruczac, do stop twych korzy sie i l/asi. Boleslaw Lesmian (Aleksandra) _______________________________________________________________________ Tadeusz K. Gierymski BOLESLAW LESMIAN I i II ================ Warto wspomniec, ze 22 stycznia byla prawdopodobna 120-ta rocznica urodzin Boleslawa Lesmiana. Wedlug odpisu metryki urodzenia Boleslaw Lesman (przez 's', jak w slowie 'sobota'), urodzil sie 22 stycznia 1877 r. w Warszawie. Dostepne mi zrodla nie poddaja w watpliwosc dnia i miesiaca urodzin, ale co do roku nie ma zgody. W wielu bibliograficznych wzmiankach o dacie urodzin pisze sie "prawdopodobnie". Czytalem, ze w odpisie metryki podany jest rok 1877, ze w zachowanym liscie sam Lesmian podaje rok 1878, a ze na plycie nagrobkowej na Powazkach, sporzadzonej przez Jana Brzechwe, jest rok 1879. W moich zbiorach nie mam fotografii grobu Lesmiana, nie moge jako naoczny swiadek potwierdzic, choc mam notatke, ze pochowany byl w kwaterze 171-III-25. Zmarl w Warszawie na serce. Znow widzialem dwie daty jego smierci, 5 listopada 1937 r. i 7 listopada tegoz roku. Napisze wiecej o zyciu i tworczosci Lesmiana, te krotka zas notke zakoncze wierszem Lesmiana, ktory - jesli daty tego wiersza rozsuplalem poprawnie - ukazal sie w "Kulturze" warszawskiej w 1932 r., a nalezy do zbioru "Napoj cienisty" z roku 1936. * * * Po co tyle swiec nade mna/, tyle twarzy? Cialu memu nic juz zlego sie/ nie zdarzy. Wszyscy stoja/, a ja jeden tylko leze/ - Zal nieszczery, a umierac trzeba szczerze. Leze/ wlasnie, zapatrzony w wiencow liscie, Uroczyscie - wiekuiscie - osobiscie. Smierc, co scichla, znow zaczyna w glowie szumiec, Lecz rozumiem, ze nie trzeba nic rozumiec... Tak mi ciezko zaznajamiac sie/ z mogila/, Tak sie nie chce byc czyms innym, niz sie bylo! Boleslaw Lesmian * * * Boleslaw Lesmian - II. Podalem juz pewne fakty o zyciu i smierci Lesmiana, ale nie pomagaly one nam zrozumiec go jako czlowieka i poete. Postaram sie tym razem pisac o ludziach, miejscach i wydarzeniach zwiazanych z jego tworczoscia, majacych na nia i na osobowosc Lesmiana wplyw. Rodzice Lesmiana, czyli Jozef Lesman i Emma z Sunderlandow, z pochodzenia Zydzi, nalezeli do co najmniej srednio zamoznej klasy spolecznej. Ojciec byl podobno wyzszym urzednikiem kolejowym, a rodzina matki miala fabryke fajansow w Ilzy. Matka zmarla mu wczesnie, a ojciec w roku 1912. Przesladowany i atakowany byl za swe pochodzenie zydowskie. Stracil tez Lesmian brata Kazimierza i siostre Aleksandre i te osobiste tragedie znalazly oddzwiek w jego poezji, np. w wierszu z "Wiadomosci Literackich" Warszawa, 1935. Siostra zmarla na gruzlice w roku 1921; Lesmian pochowany zostal w tym samym grobie na Powazkach. DO SIOSTRY Spalas w trumnie snem wlasnym, tak cicho, po bosku, Nie wiem, czy wszystkich naraz pozbawiona trosk? W smierci taka zdrobniala, niby lalka z wosku... Kocham ten ubozuchny, ten zbolaly wosk! Trup jest zawsze samotny! Sam na sam z otchlania/!... A wlasnie ja - twoj brat - Suknie/ Tobie sprawilem za duza/ i tania/, Suknie/ - na tamten swiat! W kazdym zgonie tkwi zbrodnia, co snem sie/ powleka, Chociaz zbrodniarza brak... Wszyscy winni sa/ smierci kazdego czlowieka! O, tak! Na pewno - tak! [...] Gimnazjum klasyczne konczyl w Kijowie i tam, na Uniwersytecie Sw. Wlodzimierza, ukonczyl prawo. Za dzialalnosc artystyczno-patriotyczna zatrzymala go policja carska. Ukraina, jej koloryt, realia i pejzaz wywarly na niego ogromny wplyw. Sam mowil o tym tak: Ta niepojetosc zielonosci to Ukraina, gdzie sie wychowalem [...] Humanszczyzna i Bialocerkiewszczyzna, Zofiowka i Szamrajowka. Byly tam lasy Branickich, ach, drogi panie, co za lasy. Lesniczy, zwany stryjem Agatonem, hodowal w glebi puszczy krzewy najpiekniej- szych roz, zapach ktorych mieszal sie z wonia zywicy. [...] Dziwni byli ludzie na tej Ukrainie, rownie dziwni jak i zielen tamtejsza. Zaliczaja go niektorzy krytycy do grona poetow polskich szkoly "ukrainskiej". Wspomne, ze niektore wiersze pisal po rosyjsku dla czasopism takich jak "Zolotoje Runo" i "Wiesy", ktore Milosz nazywa wysmienitymi rosyjskimi czasopismami symbolistycznymi. Ponizszy wiersz ukazal sie w 1912 r. w dodatku do "Nowej Gazety" - "Literatura i Sztuka", Warszawa: LAS Pomysl: gdy be/dziesz konal - czym sie/ w tej godzinie Twoja pamie/c obarczy, nim szczeznie a minie, Wszystka/ ziemie/ ostatnim caluja/ca tchem? Czy wspomnisz dzien mlodosci - najdalszy od ciebie - Za te/ jego najdalszosc, za odlot w podniebie, Za to, ze w noc konania nie przestal byc dniem? Czy wspomnisz czyjes twarze, co - wspomniane - zbledna/? Czyli, smiercia/ znaglony, zaledwie z nich jedna/ Zda/zysz oczom przywolac - niespokojny widz? Czy w poplochu tajemnych za zgonem zapasow Zma/cisz pamiec i zawrzesz na sto rdzawych zasuw, I w tym ska/pstwie przedsmiertnym nie przypomnisz nic? Lub ci moze zielonym narzuci sie/ zlotem Las, widziany przygodnie - niegdys - mimolotem, Co go wywial z pamie/ci nieprzytomny czas?... I ocz zezem niecale roja/c niebosklony, Lzami druha powitasz - i umrzesz, wpatrzony W las nagly, niespodziany, zapomniany las! *** A w posmiertnym zbiorku (1938) "Dziejba Lesna" jest wiersz, uprzednio drukowany w "Gazecie Polskiej" (1937) w Warszawie: KRAJOBRAZ UTRACONY Czemu obca/ mi wioske/ z zwyklych lip gromada/ Wspominam, jak dostepna/ niegdys tajemnice/, Gdzie owiec znakowanych natloczone stado Napelnilo - juz znikla/ na zawsze ulice/?... Czemu dzis we wspomnieniu tak pilnie je sledze/? Ruch kazdy, snem sprawdzony, odtwarzam zawzie/cie... Czas mijal... One - w czasu wbla/dzily niewiedze/ I nagle bezladnieja/c, znikly na zakre/cie. I czemu czuje/ w piersi zdlawiony placz bozy Na mysl, ze nie zaszumia/ tamtych pol powiewy, I ze sie/ nie rozwidnia/ swiatlem tamtej zorzy Zgubiona/ welna/ owiec posmiecone krzewy? *** cdn. tkg _______________________________________________________________________ Izabella Wroblewska DOSSIER IZAAKA BABLA ===================== (bylo na liscie Poland-L) [dedykuje koledze, ktory, jak sam sie kiedys wyrazil, nie wie dlaczego, ale ma smykalke do Izaaka Babla] Czytelnik opublikowal ostatnio ksiazke Witalija Szentalinskiego "Wskrzeszone slowo", ktora opisuje tragiczne losy pisarzy rosyjskich represjonowanych podczas najwiekszego nasilenia stalinowskiego terroru. Ksiazka zawiera materialy odnalezione w odtajnionej czesci archiwow KGB, dotyczace spraw Izaaka Babla, Michaila Bulhakowa, Borysa Pilniaka i Osipa Mandelsztama. Autor jest poeta i krytykiem literackim. Jest czlonkiem powstalej w 1988 roku w Moskwie komisji do spraw represjonowanych pisarzy. Jako pierwszy czlowiek z zewnatrz uzyskal otwarty dostep do teczek przechowywanych w KGB. W ksiazce cytowane sa nie znane dotad utwory zarekwirowane przez NKWD. Dokumentuje ona nie tylko fakty historyczne, ale takze wazkie wydarzenia z zycia literackiego Rosji wspolczesnej. Tlumaczem ksiazki jest Maria Kotowska. Oto obszerne fragmenty rozdzialu "Prosze mnie wysluchac...Dossier Izaaka Babla". Dla potrzeb listy dokonalam pewnych skrotow, eliminujac opisy dzialan autora ksiazki, ktore nie wiaza sie bezposrednio z osoba pisarza. Nie uwzglednilam tez ponizej mniej istotnych szczegolow dotyczacych sledztwa prowadzonego w sprawie bylego komisarza spraw wewnetrznych ZSRR - Jezowa. Pelny tekst rozdzialu mozna przeczytac tylko w ksiazce, bowiem "Rzeczpospolita" w dodatku "Plus minus" z dnia 7-8 grudnia 1996 r. opublikowala tylko jego fragmenty. * * * Babel zostal aresztowany 16 maja 1939 roku, po zeznaniach bylego komisarza ludowewgo spraw wewnetrznych M. E. Jezowa. W aktach autor ksiazki ogladal wypisy z protokolow przesluchan Jezowa. Na 5 dni przed aresztowaniem Babla Jezow mowil oficerowi sledczemu: "Przyjazn mojej zony z tymi ludzmi byla podejrzana w tym sensie, ze na przyklad Babel, jak mi wiadomo, w ciagu ostatnich lat nic nie pisal i caly czas obracal sie w podejrzanym trockistowskim towarzystwie, a poza tym byl scisle zwiazany z wieloma pisarzami francuskimi, ktorych w zadnym przypadku nie mozna zaliczyc do sympatykow Zwiazku Radzieckiego. Nie mowie juz o tym, ze Babel demonstracyjnie nie ma ochoty sprowadzic swojej zony, ktora od wielu lat mieszka w Paryzu. Woli odwiedzac ja tam. Moja zone laczy szczegolna przyjazn z Bablem. Podejrzewam, co prawda tylko na podstawie osobistych spostrzezen, ze nie obylo sie bez szpiegowskiej wspolpracy mojej zony z Bablem." Tak oto, za jednym zamachem Jezow rozprawil sie i ze swoja zona i z jej dawnym kochankiem. Precyzyjnie trafil w cel. Doskonale wiedzial, co nastapi po tym oskarzeniu. Z pewnoscia latwiej rywala nazwac szpiegiem niz przyznac sie do zazdrosci. Dokument ten dano potem Bablowi do przeczytania, o czym swiadczy jego podpis tam. W ten sposob dowiedzial sie, co bylo powodem jego aresztowania. W akcie oskarzenia oszczerczy donos Jezowa zajmuje pierwsze miejsce. Przechowywane w archiwum Lubianki akta sledcze Jezowa obnazaja zdeprawowana nature tego czlowieka. Pod koniec swej kariery, ten czlowiek, ktory wymordowal wiele tysiecy niewinnych ofiar, wpadl w szal okrucienstwa. Obiektem nienawisci stalo sie jego najblizsze otoczenie. Spadly glowy przyjaciol domu, przede wszystkim tych, ktorzy byli zwiazani z jego zona. 7 grudnia 1938 roku zgasla gwiazda Jezowa. Usunieto go ze stanowiska komisarza ludowego spraw wewnetrznych, a po uplywie 4 miesiecy - po zwyklej, poprzedzajacej pozbawienie zycia, stalinowskiej zabawie w kotka i myszke, 10 kwietnia 1939 roku zamknieto go w Wiezieniu Suchanowskim. I nawet tam sial wokol siebie smierc, ciagnac za soba do grobu innych ludzi, m.in. pierwszego meza swojej zony Chajutina, oraz pisarza Izaaka Babla. 9 pazdziernika 1939 roku oficerowie sledczy wprowadzaja poprawki do przedstawionego Bablowi oskarzenia, usuwajac jeden z czterech paragrafow - sabotaz. Nastepnego dnia wzywaja go na ostatnie przesluchanie. Dosc niespodziewanie wiezien czesciowo odwoluje dotychczasowe zeznania. "Nie moge niczym uzupelnic zlozonych wczesniej zeznan, poniewaz powiedzialem juz wszystko o swojej kontrrewolucyjnej dzialalnosci i pracy szpiegowskiej, jednakze prosze, by sledztwo wzielo pod uwage, ze nawet bedac w wiezieniu, dokonalem przestepstwa podczas skladania wstepnych zeznan. Oczernialem niektorych ludzi i zlozylem nieprawdziwe zeznania na temat mojej dzialalnosci terrorystycznej. Moje zeznania sa nieprawdziwe w czesci, w ktorej mowilem o swoich kontrrewolucyjnych kontaktach z zona Jezowa. Nieprawda jest tez, ze prowadzilem dzialalnosc terrorystyczna pod kierownictwem Jezowa. Nie wiem tez nic o antyradzieckiej dzialalnosci otoczenia Jezowej. Moje zeznania dotyczace Eisensteina i Michoelsa zastaly przeze mnie zmyslone. Potwierdzam swoja szpiegowska dzialalnosc na rzecz wywiadu francuskiego i austriackiego, jednakze musze powiedziec, ze w przekazywanych obcym wywiadom informacjach nie podawalem zadnych wiadomosci o znaczeniu obronnym." 13 pazdziernika akt oskarzenia jest juz gotowy. Demarche Babla, t.j. odwolanie czesci zeznan, zostalo przez prowadzacych sledztwo po prostu zignorowane. Jak wspomina wdowa po Bablu - Antonina Nikolajewna Pirozkowa, przed swietem 7 listopada zjawil sie u niej, w Zaulku Nikolo-Worobinskim mlody funkcjonariusz NKWD i poprosil o spodnie, skarpetki i chustki do nosa dla Izaaka. "Jakie to szczescie, ze podczas rewizji udalo sie wyniesc spodnie Izaaka z jego pokoju do mojego. Skarpetki i chusteczki lezaly w mojej szafie. Skropilam chusteczki do nosa swoimi perfumami. Tak pragnelam mu poslac pozdrowienia z domu. Chocby znajomy zapach. Z mama doszlysmy do wniosku, ze wizyta funkcjonariusza to dobry znak." Byc moze ow zapach perfum byl wtedy dla Izaaka Babla ostatnim sygnalem z domu. 25 stycznia, na dzien przed rozprawa sadowa, otrzymal akt oskarzenia i z miejsca skierowal podanie na adres Przewodniczacego Kolegium Wojskowego Sadu Najwyzszego. Sa to ostatnie slowa, ktore Babel napisal "Pisalem trzykrotnie do Prokuratury ZSRR, ze musze zlozyc nadzwyczaj wazne oswiadczenie dotyczace istoty mojej sprawy i tego, ze w moich zeznaniach oczerniony zostal szereg niewinnych ludzi. Prosze, abym w sprawie tych oswiadczen zostal wysluchany przez prokuratora Sadu Najwyzszego przed rozpoczeciem rozprawy. Prosze tez o wyrazenie zgody na zaangazowanie obroncy i o powolanie w charakterze swiadkow: A. Woronskiego (Babel nie wie, ze wzywa juz rozstrzelanego), pisarza I. Erenburga, rezysera S. Eisensteina, artyste S. Michoelsa, i sekretarza redakcji "SSSR na strojkie" R. Ostrowska. Bardzo prosze rowniez o umozliwienie mi zapoznania sie z aktami, poniewaz czytalem je ponad 4 miesiace temu, pobieznie, pozno w nocy, i niemal nic nie zachowalo mi sie w pamieci." Nastepnego dnia, 26 stycznia 1940 r. odbyla sie rozprawa sadowa. Najprawdopodobniej na miejscu, w Butyrkach, w gabinecie Berii. Byla taka nieoficjalna praktyka; Beria mial gabinety we wszystkich moskiewskich wiezieniach, pracowal zazwyczaj noca, a w dzien ustepowal miejsca sedziom. Na kazda sprawe przeznaczano nie wiecej niz 20 minut. Wprowadzono Babla, sprawdzono jego personalia. Sadzila doswiadczona trojka Kolegium Wojskowego: sedzia Wasilij Ulrich, oraz czlonkowie statysci Kandybin i Dmitrijew. Oto przebieg krotkiej rozprawy wedlug akt sprawy Ulrich: Czy otrzymaliscie akt oskarzenia ? Babel: Tak, otrzymalem i zapoznalem sie z nim. Zrozumialem oskarzenie. Ulrich: Czy macie zastrzezenia do skladu sadu ? Babel: Nie... Ale prosze o umozliwienie mi zapoznania sie z aktami sprawy, prosze o wyznaczenie obroncy i powolanie swiadkow, tych ktorych wymienilem w swym podaniu. Sedziowie wymienili uwagi i odrzucili prosbe, jako nieuzasadniona. W ten sposob uniemozliwiono Bablowi przekazanie glosu na wolnosc. Ulrich: Przyznajecie sie do winy ? Babel: Nie, nie przyznaje sie do winy. Wszystkie moje zeznania, zlozone podczas sledztwa, to klamstwo. Kiedys spotykalem sie z Trockistami, spotykalem - i nic ponadto... Sedziowie kartkuja akta, cytuja wypowiedzi Babla na temat represji politycznych. Babel: Odwoluje te zeznania. Ulrich: Nie utrzymywaliscie przestepczych kontaktow z Woronskim ? Babel: Woronski zostal zeslany w 1930 roku, a ja nie spotykalem sie z nim od 1928 roku. Ulrich: A Jakir? Babel: Jakira widzialem tylko raz i rozmawialem z nim przez 15 minut, kiedy zamierzalem pisac o jego dywizji. Ulrich: A wasze zagraniczne kontakty? Temu rowniez zaprzeczacie ? Babel: Bylem w Sorrento u Gorkiego, bylem w Brukseli u matki, mieszka tam u siostry, ktora wyjechala w 1926 roku... Sedziowie cytuja zeznania z akt o spotkaniach z Suwarinem. Babel: Spotykalem sie z Suwarinem, ale nic nie wiedzialem o jego wrogim stosunku do ZSRR. Ulrich: I o Malraux nic nie wiedzieliscie ? Babel: Z Malraux przyjaznilem sie, ale nie werbowal mnie do wywiadu, rozmawialismy o literaturze, o naszym kraju. Ulrich: Ale przeciez sami zeznaliscie o waszych szpiegowskich powiazaniach z Malraux ? Babel: To nieprawda. Z Malraux zapoznal mnie komunista Vaillant- Couturier. Malraux jest przyjacielem ZSRR, bardzo byl mi pomocny w tlumaczeniach na francuski. Co ja moglem powiedziec o lotnictwie? Tylko tyle, ile dowiedzialem sie z "Prawdy", wiecej o nic nie pytal. Kategorycznie zaprzeczam, jakobym byl zwiazany z wywiadem francuskim. I z austriackim rowniez. Z Brunem Steinerem po prostu mieszkalismy w sasiedztwie, w hotelu, a pozniej w jednym mieszkaniu. Sedziowie przechodza do drugiego oskarzenia o terroryzm. Ulrich: Mieliscie kontakty z Jezowem ? Babel: Nigdy nie prowadzilem zadnych rozmow na tematy terroryzmu z Jezowem. Ulrich: Zeznaliscie w sledztwie, ze na Kaukazie przygotowywano zamach na towarzysza Stalina. Babel: Slyszalem taka rozmowe w Zwiazku Pisarzy. Ulrich: No a przygotowania do zamordowania Stalina i Woroszylowa przez szajke Kosariewa i Jezowej? Babel: To rowniez wymysl. Spotykalem sie z Jezowa, byla redaktorem pisma, a ja tam pracowalem. Sedziowie znowu cytuja zeznania. Babel znowu je odwoluje. Babel: Bywalem w mieszkaniu Jezowa, spotykalem sie z przyjaciolmi jego domu, ale zadnych antyradzieckich rozmow tam nie prowadzono. Ulrich: Czy chcecie wniesc jakies uzupelnienia do materialow sledztwa? Babel: Nie, nie mam czym uzupelnic sledztwa. Na tym zakonczono rozpatrywanie sprawy i dano Bablowi wyglosic ostatnie slowo. Oto co podsadny powiedzial "W 1916 roku, kiedy napisalem swoj pierwszy utwor, poszedlem do Gorkiego... Potem bylem uczestnikiem wojny domowej. W 1921 roku znowu zaczalem pisac. W ostatnim czasie aktywnie pracowalem nad pewna rzecza, ktora skonczylem w brulionie u schylku 1938 roku. Nie jestem niczemu winny, nie bylem szpiegiem, nigdy nie uczynilem nic przeciwko ZSRR. W swoich zeznaniach sam sie oskarzylem. O jedno tylko prosze - o danie mi mozliwosci ukonczenia mojej ostatniej pracy." Sad wyszedl na narade i natychmiast powrocil. Ulrich oglosil z gory przesadzony wyrok: "W imieniu ZSRR ... Kolegium Wojskowe... rozpatrzylo sprawe... Stwierdzono, ze ... wchodzil w sklad antyradzieckiej grupy , trockistowskiej, ...byl agentem wywiadu francuskiego i austriackiego, bedac zwiazany z zona wroga ludu Jezowa zostal wciagniety do spiskowej organizacji terrorystycznej. Uznajac Izaaka Babla winnym... orzeka sie najwyzszy wymiar kary, rozstrzelanie. Wyrok jest ostateczny i wykonany ma byc niezwlocznie." Czekala Babla jeszcze nieskonczenie dluga, a zarazem jakze krotka noc, noc skazanca. Wyrok wykonano rankiem nastepnego dnia, t.j. 27 stycznia 1940 roku. Poczatek 1940 roku, kiedy zginal Babel, byl "urodzajny" w egzekucje. Jak udalo sie niedawno wyjasnic lubiankowskim archiwistom na podstawie ich wielotomowych annalow, ciala rozstrzelanych wywozono w nocy z wiezien do krematorium, znajdujacego sie na terenie bylego monasteru Donskiego. Obroconych w proch zakopywano we wspolnym grobie tuz obok, na cmentarzu, z prawej strony krematorium. W owej wspolnej mogile przemieszaly sie szczatki i ofiar, i oprawcow. Wszystko wskazuje na to, ze znajduja sie tam takze prochy Izaaka Babla. Nieswiadoma niczego wdowa po pisarzu wciaz czekala, miala nadzieje, pisala podania. W 1947 roku otrzymala radosna wiadomosc. Poinformowano ja wowczas oficjalnie, ze Babel zostanie zwolniony w 1948 roku. Nie wrocil wprawdzie w 1948 roku, ale wciaz pozostawala nadzieja. Przekazywano jej ciagle jakies pogloski, mowiono, ze ktos widzial Babla na Kolymie, ktos inny w Kraju Krasnojarskim. Wciaz czekala. Rok po smierci Stalina zlozyla podanie do prokuratora generalnego ZSRR. Zalozono rewizje. 18 grudnia 1954 roku Kolegium Wojskowe wydalo werdykt, uchylajacy wyrok smierci wydany na Babla w 1940 roku i zamykajacy sprawe. Wszakze i wtedy posluzono sie klamstwem. Na odwrocie ostatniej strony wniosku prokuratora w sprawie rehabilitacji widnieje jednoznacznie brzmiaca informacja: "wyrok na Bablu wykonano 27 stycznia 1940 roku". Natomiast w poltora miesiaca po zlozeniu tego wniosku Kolegium Wojskowe polecilo "powiadomic zone o rehabilitacji Babla i o tym, ze zmarl on podczas odbywania wyroku w miejscu odosobnienia". W wykropkowanym miejscu czyjas reka, ktora nawet przy tym nie drgnela, dopisala atramentem date "17 marca 1941 roku". Po miesiacu ponownie w oswiadczeniu napisanym juz na maszynie powtorzono ten zamierzony blad. Tak to zostalo utrwalone we wszystkich encyklopediach i informatorach. Bezmyslne klamstwo trwa po dzis dzien. Prokuratura wojskowa zwrocila sie tez przy okazji do KGB z prosba o przeslanie jej rekopisow Babla, skonfiskowanych podczas pamietnej rewizji. Rekopisow i notatnikow nie znaleziono. W aktach sprawy nie znaleziono tez protokolow ich spalenia. Aleksander Solzenicyn nazwal kiedys skrawek nieba nad Lubianka "nieszczesnym". Ow skrawek nieba zostal przesloniety slupem dymu, przez dlugie dziesieciolecia zasypujacego Moskwe popiolem ze spalonych rekopisow. Ilez ksiazek, ktorych uz nikt nigdy nie przeczyta, ulecialo z tym dymem. Relacje z tragicznego, ostatniego okresu zycia Izaaka Babla przygotowala i przekazala Izabella ________________________________________________________________________ Jurek Krzystek WAKSMAN O BABLU =============== Tragiczny koniec Izaaka Babla opisany jest w szczegolach w ksiazce Aleksandra Waksmana (Vaksmana) "Stalin and the Jews" (New York: Adolf Knopf, 1994). Waksman poswieca tej sprawie pelne 7 stron swego dziela (s. 89-95). Oto, co pisze, w skrocie: Chmury nad Bablem zbieraly sie juz od pewnego czasu. Szereg jego znajomych i przyjaciol znalazlo sie wsrod uwiezionych i rozstrzelanych w Wielkiej Czystce lat 1937-38. [Przy okazji: uwielbiam wprost ow eufemizm "represjonowany", ktory pojawil sie w oficjalnej nowomowie podczas "odwilzy" chruszczowowskiej i, jak widac, ma dlugie zycie - JK]. Gdy w koncu Babel zostal aresztowany w maju 1939, He was accused of Trotskyism and terrorism, the usual charges. But he was [also] alleged to be working with a "band of conspirators" that included Ilya Ehrenburg, Boris Pasternak, Sergei Eisenstein, Solomon Mikhoels, Leonid Utesov (founder of the first Soviet jazz orchestra), and other cultural luminaries. Scenariusz Berii przewidywal poczatkowo rowniez polaczenie Babla ze "sprawa wojskowych": Babel had been in the Civil War, where he had met many of the men who became the top brass in the Soviet armed forces. Some were sworn enemies, others close friends. His main adversary was Semyon Budenny, later an illiterate marshal, who was angered by Babel's world-famous cycle of short stories "Red Army," in which Budenny's glorious cavalry was not depicted in the romantic light of official propaganda. The publication of those stories prompted a wrathful reply from Budenny, who accused the writer in print of "distorting the image" of the First Cavalry, which had fought under Budenny's command. One colorful detail is telling: In his Pravda article, Budenny accused Babel of "acting from the image of a crazy Jew." The polemic might have had no further ramifications if Maxim Gorky had not entered the fray. The acknowledged Soviet classic mortally insulted the vainglorious "red commander". Budenny, Gorky said, was judging Babel's book from the level of a horse rather than from the level of art. Pomimo powyzszych klopotow, dopoki w sprawe Babla nie wdal sie sam Stalin, los pisarza nie byl jeszcze przypieczetowany. Pomoc przyszla z dosc nieoczekiwanej strony, od malzenstwa Jezowow. Babel had known Yezhov's wife, Yevgenia Solomonovna, for a long time. (Yes, the horrible executioner of the Lubyanka shared the Kremlin predilection for Jewish wives.) Babel remembered Yevgenia Khayutina (Gladun, by her first husband), ten years his junior, as a little girl frolicking on the Black Sea beach back in Odessa. They kept in touch, and became closer friends, when she took over as editor of "USSR Under Construction" and started looking for work from celebrated writers for the magazine. Despite his great fame, Babel did not appear in print too often after the scandal over "Red Army." The commissions from his friend from Odessa were just what he needed, especially since what she wanted coincided with his own plans for a "collective farm novel." Watek zony Jezowa jest przedstawiony u Waksberga inaczej niz u Szentalinskiego: duzo mniej sensacyjnie, a bardziej wnikliwie i prawdopodobnie. On October 29, 1938, six weeks before Yezhov lost his post as Commissar of Internal Affairs to his deputy Beria, a brigade of Kremlin doctors visited his wife and demanded that she be hospitalized immediately. All evidence indicates that the "patient" did not call them in. Their "diagnosis of the main illness" confirms it (therefore there were also "not main" symptoms, we must assume): "asthenia -- depressive state (cyclothymia?)." But probably the most amazing part is that the patient, who was apparently in urgent need of hospitalization, was taken not to a hospital but to a government sanatorium in the country, where she was attended round-the-clock not by psychiatrists, but by the country's leading physicians (Professor Dmitri Rossusky, Professor Vladimir Vinogradov, et al.), who treated Stalin and his immediate circle. More important, they had just falsified the medical evidence for the Bukharin-Rykov trial and always signed whatever certificates were required without a murmur. (...) On November 21 (just two weeks before Yezhov was fired), Yevgenia Yezhova died at the age of thirty-four. The death certificate was signed by Vinogradov, Rossusky, Professor Spasokukotsky, and Professor Busalov, chief of the Kremlin hospital and sanatorium department -- a full deck of celebrities who "scientifically" confirmed the passing of members of the Politburo and of Stalin's favorite commissars. "Cause of death: luminal poisoning." In other words, suicide. Kto wiec byl odpowiedzialny za smierc Jezowej? Czy sam Jezow, powodowany zazdroscia, jak twierdzi Szentalinski? There is no doubt that Yezhov was at the center of that bloody operation -- perhaps the last in a long line of murders he organized (because by early October, even though he was still formally Commissar of Internal Affairs, he was no longer working), but could he have risked using the trusted medical luminaries to kill his wife? The signature of the Father of the Peoples is recognizable here. He liked arresting the wives of his loyal comrades-in-arms (or rather, his loyal lackeys) and watching them display even greater docility. Let us recall Molotov (...), Kalinin, and Poskrebyshev. He dealt with Yezhov with even greater virtuosity, keeping his position among the Soviet leaders in mind. He gave Yezhov orders to kill his wife and then -- with every justification -- accused him of murder. Brilliant dramaturgy, borrowed from the history of ancient Rome in its decline and the medieval Inquisition. Babel ciezko przezyl smierc swojej znajomej i protektorki. As fate would have it, Babel first was saved from death thanks to Yevgenia Yezhova and then died thanks to her. He was at her funeral and wept bitterly without hiding his tears. Was he mourning only the death of a friend? Or was he also contemplating his own imminent demise, which, as one of the wisest men of his era, he could not have doubted? Waksman snuje tu rozwazania bardziej ogolne, dotyczace szerokiej fascynacji Czeka i pozniej GPU, jaka darzylo te ponure instytucje wielu sowieckich tworcow, poczawszy od Majakowskiego az do Babla. Przyjaznili sie z oprawcami, lgneli do nich jak cmy do ognia, i gineli w tym ogniu. [Wybitny kompozytor, Dymitr Szostakowicz nie mogl sie za mlodu zaprzyjaznic z nikim innym, jak z marszalkiem Tuchaczewskim. Omal nie kosztowalo go to rowniez zycia; uratowal sie cudem - JK]. Pisze Waksman: The poet Semyon Lipkin recounts in his memoirs how he heard Babel say to the poet Eduard Bagritsky in the early thirties, "I've learned to watch calmly as people are executed." To this Vassily Grossman responded: "How sorry I am for Babel, sorry not only because he died too young, that he was killed, but because he -- such a smart, talented and high-spirited man -- could say those words of madness. What had happened to his soul? Why did he spend New Year's Eve with the Yezhov family? . . . Why were such extraordinary people -- he, Mayakovsky, Bagritsky -- so drawn to the GPU? What was it -- the attraction of power?? And why did Babel hang out with shady characters?" Jest jeszcze jeden watek, poruszany zarowno u Szentalinskiego jak u Waksmana -- watek francuskiego intelektualisty i pisarza, Andre Malraux. Jego nazwisko przewija sie w licznych sprawach wytaczanych przeciw luminarzom zycia kulturalnego ZSRR w latach 30-tych. Tak to dzialalnosc 'poputczikow' kosztowala, co z tego, ze bezwiednie, zycia ludzkie. O ile wiem, Malraux na starsze lata przestal byc gorliwym komunista, ale czy sie kiedy ze swej wspolodpowiedzialnosci za smierc tych ludzi rozliczyl? Ale to juz temat na osobny artykul. (JK) ________________________________________________________________________ Slawomir Sapieha ZMIERZCH WOLNOSCI - OSIP MANDELSZTAM ==================================== Zmierzch wolnosci Wolnosci zmierzch uczcijmy pieniem bratnim, Rok zmierzchu, wielki rok zacmienia. Juz zapadaja ciezkie petle matni W kipiel wod nocnych, w czelusc cienia. Slonce - lud, sedzia nasz ostatni - Wychynie w gluchy czas milczenia. Brzemienia przemoznego slawe glosny, Co z bolem dzwignie ludu wodz na barkach. Wyslawny ucisk wladzy ow nieznosny, I brzemie, ktore legnie nam na karkach. Kto serce ma, ten pojmie znak bezglosny - To na dno idzie wieku barka. Mysmy jaskolek mimolotne stada Sprzegli w legiony, w szyki wojownicze I juz nie widac slonca, bo gromada Rwie sie do lotu, kwili, krzyczy. Slonce w te siec, jak w mrok zapada I glob urywa sie z kotwicy. Sprobujmy wiec. Szeroki, nieporadny, Skrzypliwy obrot rudla. Byle dalej. I ziemia plynie juz, otchlanie radlac. Odwagi bracia. I w letejskiej fali Wspomnimy przecie, ze to nam wypadlo, Bysmy za ziemie dziesiec niebios dali. Osip Mandelsztam, Moskwa, maj 1918 (Przelozyl Jerzy Pomianowski) * * * Los tego wiersza byl osobliwy, chociaz nie wyjatkowy. Opublikowany 24 maja 1918 w numerze 209 piotrogrodzkiej gazety "Znamia Truda", pojawil sie w pierwszym wyborze utworow poety w ZSRR (1928) bez tytulu, bez pierwszych dwoch wierszy pierwszej strofy i bez srodkowego dwuwiersza strofy drugiej. Dopiero emigracyjne, nowojorskie Wydawnictwo im. Czechowa w 1955 r. udostepnilo powojennym czytelnikom pelna wersje utworu pod wlasciwym jego tytulem - "Sumierki swobody". Znany dotad przeklad polski wiersza nosil osobliwa nazwe "Przedswit swobody" i nie pomagal w zrozumieniu jego sensu. Sadze, ze publikacja dzisiejsza wprowadzi wazny - i brakujacy dotad - skladnik do toczacej sie dyskusji o stosunku Mandelsztama do rewolucji. Kto serce ma, ten pojmie. Wczesniej niz inni, ten poeta zobaczyl rewolucje jako tragedie. Wielka, jakze by, ale tragedie. JP (Tygodnik Powszechny, Nr 5, 2 lutego 1997) ----------- Slawek ________________________________________________________________________ Michal Niewiadomski Izabella Wroblewska przytacza w Spojrzeniach 137 opinie Marcela Reich-Ranickiego o bardzo slabej obecnosci literatury polskiej w Niemczech. Dla pokrzepienia serc donosze, ze wspomniany przez R-R Karl Dedecius ma zgola przeciwstawna opinie na prawie ten sam temat. W rozmowie z Jerzym Illgiem, opublikowanej w Tygodniku Powszechnym (Nr 4, 26 stycznia 1997), utrzymanej w calosci w optymistycznym raczej tonie pisze miedzy innymi (w odpowiedzi na pytanie Illga "Dotychczas wydal Pan cztery tomiki Szymborskiej?"): Tak, a nad piatym i szostym teraz pracuje. Do wiosny Wislawa bedzie miala zatem szesc niemieckich wydan, a juz teraz sprzedano u nas lacznie 50 tysiecy egzemplarzy jej ksiazek. Przed Noblem trzy tomiki rozeszly sie w 17 tysiacach egzemplarzy, a po Noblu w krotkim czasie, w ciagu trzech tygodni sprzedano kolejne 36 tysiecy i mysle ze liczba ta dojdzie do 100 tysiecy. W Niemczech to bardzo duzo; w Polsce naklady ksiazek Szymborskiej powinny siegnac kilkuset tysiecy, ale za granica inaczej odbiera sie obcych poetow. Rocznie mamy 80 tysiecy nowosci i trzeba to jakos strawic... Nasi poeci zaczynaja zwykle od 500, 1000 gzemplarzy, nie wiecej. Tymczasem Zbyszek Herbert ma do tej pory 80 tysiecy, Milosz 50 tysiecy. Moj wydawca, dr Siegfried Unseld, szef wydawnictwa Suhrkamp, jednej z naszych najwazniejszych oficyn, mowi, ze znaczenie, jakie w ciagu ostatnich 20-30 lat zdobyla w Niemczech polska literatura, to prawdziwy fenomen - nie ma w ogole porownania z zadna inna Koniec cytatu No wiec kto ma racje? Zapewne obaj, kazdy na swoj sposob. Dedeciusa moznaby pewnie oskarzyc o stronniczosc, bo pozycja literatury polskiej w Niemczech, wysoka czy niska, to w duzej mierze dzielo jego zycia. Z drugiej strony, nie ma powodu by watpic w podane przez niego liczby, sprzeczne jednak z tym co tak nonszalancko podaje, tez rzekomo za Dedeciusem, Reich-Ranicki. Michal Niewiadomski ------------------------------------------------------------------------ Izabella Wroblewska Z kronikarskiego obowiazku melduje, ze opinie~ Reicha-Ranickiego m.in. o dokonaniach Karla Dedeciusa wyslalam 21 stycznia wieczorem, a wiec przed przeczytaniem przeprowadzonego w Sztokholmie wywiadu Jerzego Illga z Dedeciusem, opublikowanego w Tygodniku Powszechnym z 26 stycznia. Zgadzam sie z Michalem, ze nie ma powodu, aby watpic w rzetelnosc danych liczbowych podanych przez Dedeciusa, a dotyczacych wielkosci nakladow poezji Szymborskiej, Herberta i Milosza w Niemczech. Przy okazji jeszcze informacja, ze Dedecius chce zamknac swoja kariere polonistyczna siedmioma tomami "Panoramy polskiej literatury XX wieku". Wiosna 1996 roku ukazala sie dwutomowa antologia polskiej poezji (100 poetow: od Kasprowicza i Tetmajera do najmlodszych, t.j. pokolenia urodzonego w latach 60.). W tej chwili maja sie ukazac dwa tomy prozy - od Langego do Pawla Huelle (bez "Hanemanna" Stefana Chwina). Pawla Huelle i Stefana Chwina postaram sie niebawem dokladniej przedstawic. I moze jeszcze, to co pisze sam Karl Dedecius o swoich zwiazkach z Krakowem (Tyg. Powsz. nr 4 z 26 stycznia) "Pewnego dnia na poczatku chyba lat 60. Wislawa Szymborska i Kornel Filipowicz uwiedli mnie na wycieczke na Wole Justowska aby pokazac mi ciekawostke architektury krakowskiej; zaczarowany, ale bardzo juz zdewastowany dwor z czasow zygmuntowskich, czasow humanizmu, gdy Krakow byl jednym z centrow Europy. Zazartowali :'To Twoj palac' - 'Dlaczego ?' - 'To przeciez willa Decjusza'. I tutaj przypomnialo mi sie przyslowie :'Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie co posiadacie', a posiadacie duzo. Duzo dobrego i pieknego. Tylko to duzo dobrego wymaga pamieci, kontynuacji i pieczolowitosci. Wtedy zrodzila sie idea odnowy salonu Europy w Krakowie, Krakowskiej Florencji, osrodka kultury na osi Wschod-Zachod, Polnoc-Poludnie, idea Renesansu 2000.[...] Krakow powinien stac sie nowa Florencja Europy, do ktorej udaja sie na pielgrzymke, na nauke, na odkrywcze eskapady uczeni i uczniowie z calej Europy. Nie ludzmy sie wygodna nadzieja, ze centralizmy panstwowe, interesy handlowe, polityka odgorna wszystko dla nas zalatwia jak najlepiej. Raczej nie. Regiony, miasta male i wieksze, ale zywotne i promieniujace, centra o dlugotrwalej i plodnej tradycji, jak Krakow, beda pojedynczo i razem wziete decydowaly o przyszlosci Europy. Takie to mysli i nadzieje patronowaly inicjatorom, architektom i restauratorom Willi Decjusza, willi symbolizujacej Zloty Wiek Korony Polskiej, ale i aktualne perspektywy wspolpracy miedzynarodowej." 8 stycznia 1997 Karl Dedecius otrzymal w Krakowie srebrny medal Cracoviae Merenti. Izabella ________________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen": spojrz@k-vector.chem.washington.edu, oraz spojrz@info.unicaen.fr Serwery WWW: http://k-vector.chem.washington.edu/~spojrz, http://www.info.unicaen.fr/~spojrz Adresy redaktorow: krzystek@magnet.fsu.edu (Jurek Krzystek) karczma@info.unicaen.fr (Jurek Karczmarczuk) Copyright (C) by J. Krzystek (1997). Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Numery archiwalne dostepne przez WWW i anonymous FTP z adresu: k-vector.chem.washington.edu, IP # 128.95.172.153. _____________________________koniec numeru 138__________________________