______________________________________________________________________ ___ __ ___ ___ _ ___ ____ | _| _ _ _ ___ / _|| || | | || | |_ || |_ | \ | || || | / / | | || | | | || | | / / | _| | \| || || | | _/ / | _|| | | _| || \ / /_ | |_ | |\ || || | |__/ |_| |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_| |___| _______________________________________________________________________ Sroda, 12.06.1996 ISSN 1067-4020 nr 133 _______________________________________________________________________ W numerze: Ernest Gellner - Straszliwe skutki awarii rewolucji Ernest Skalski - Duma Wielkorusow Tadeusz K. Gierymski - I w slawe bede rosl _______________________________________________________________________ Za cztery dni wybory prezydenckie w Rosji. Skutki ich beda zapewne dla Polski duzo bardziej istotne niz, dajmy na to, rezultat jesiennych wyborow w USA. Z tego tez powodu poswiecamy niniejszy numer sprawom mniej lub wiecej zwiazanym z Rosja. Mamy bardzo niewielka nadzieje, ze na naruszone poczucie narodowej dumy, o ktorej w artykule Ernesta Skalskiego, kojaco wplynie zwyciestwo pierwszego w historii Rosjanina w miedzynarodowych tenisowych Mistrzostwach Francji na kortach Rolland Garos. Jewgienij Kafielnikow zwyciezyl w wielkim stylu, zdobywajac pierwsze miejsce zarowno w singlu jak i w deblu, pierwszy od czasu legendarnego Australijczyka Kena Rosewalla w 1969 roku. To oczywiscie zludzenie -- tenis to nie pilka nozna... Zludzeniem natomiast nie jest zjawisko rosyjskiej dumy, o ktorej rowniez bedzie w artykule Tadeusza Gierymskiego o Puszkinie, napisanym z okazji rocznicy urodzin poety (konkretnie w drugiej jego czesci). J.K_ek ________________________________________________________________________ The Independent 29.04.1996 via Forum Ernest Gellner STRASZLIWE SKUTKI AWARII REWOLUCJI ================================== Sposob, w jaki dokonal sie demontaz rosyjskiej rewolucji, moze jeszcze zostac uznany za katastrofe porownywalna tylko z sama ta rewolucja. Nie chce byc tu zle zrozumiany. Pisze to bedac przez cale zycie antykomunista i antymarksista. Wsrod ludzi w moim wieku i o moim pochodzeniu naleze do bardzo niewielkiej mniejszosci, ktora nigdy nie przeszla fazy marksizmu. Jako uczen w Anglii czasu wojny bylem pod wplywem Koestlera i Orwella; pozniej najwieksze wrazenie zrobili na mnie Karl Popper i Raymond Aron. A jednak ubolewam nad rozpadem Zwiazku Radzieckiego - nie zebym kiedykolwiek sympatyzowal z inspirowana przez to panstwo ideologia, lecz z troski o potrzebe ciaglosci. Marksizm dostarczal spoleczenstwom bedacym pod jego wplywem pewnego porzadku moralnego - zestawu wartosci pomagajacych ludziom w znajdywaniu kierunku. Wiedzieli, jakie sa reguly, idiomy i hasla. Skladalo sie to na system, ktory mozna bylo zrozumiec i do ktorego mozna sie bylo dostosowac, niezaleznie od tego, czy sie ten system aprobuje, czy nie. Wschodni Europejczyk zyjacy pod rzadami komunizmu stykajac sie z czlowiekiem z wolnego swiata mial pewna wlasna godnosc - byl pozbawiony wielu swobod obywatelskich i zachodniego poziomu zycia, ale nalezal jednak do cywilizacji rywalizujacej z zachodnia i stawiajaca sobie inne od tamtej cele. Dzis typowy wschodni Europejczyk jest po prostu bardzo biednym kuzynem. Jesli jest intelektualista, to jego najlepsza perspektywa jest czasowa lub stala emigracja. Wschodni Europejczycy nie reprezentuja juz ponoszacego fiasko, ale waznego czlonu alternatywy - reprezentuja fiasko mierzone standardowymi normami. Wolalbym stopniowe przeobrazenia ideologiczne i instytucjonalne. Takie, przy ktorych zachowano by jezyk i rytualy przeszlosci, pozbawiajac je tresci, lub sprawiajac, ze tresc te dawaloby sie przystosowac do gustu i okazji. Zachowano by czerwone sztandary i romantyzm rewolucji, ale zmienilby sie stopniowo podzial wladzy. Zachowanie jezyka mialoby te zalete, ze pozostalyby pozory ciaglosci, a jednoczesnie zapewnialoby to pewna mozliwosc znajdywania wlasciwego kierunku w zyciu codziennym. KPZR uleglaby, by tak rzec, zanglicyzowaniu, zajelaby sie zwalczaniem <>; zapewnialaby, zeby nikt nie bral marksizmu zbyt serio. Zdumiewajacy i niespodziany upadek komunizmu nie tylko sprawil, ze mieszkancy krajow systemu rywalizujacego z naszym zostali nadzy i pozbawieni godnosci; zdezorientowal nas wszystkich. Przeciwienstwo miedzy liberalnymi i marksistowskimi spoleczenstwami przemyslowymi okreslalo nie tylko polityczna mape swiata, ale i jego mape koncepcyjna. Ludzie przyzwyczaili sie do myslenia w tych kategoriach: ten podzial liberalowie - marksisci charakteryzowal swiat europejski w duzym stopniu tak samo, jak uczynil to poprzednio podzial katolicy - protestanci. Jalta i Poczdam byly Pokojem Westfalskim systemu przedwojennego. Moglismy oczekiwac, ze oba systemy bardziej sie zrutynizuja, stana sie bardziej tolerancyjne, bardziej ekumeniczne; beda sie bardziej ze soba komunikowac, a mniej wzajemnie ekskomunikowac. Ale historia sie nie powtarza. Tym razem jeden z dwu przeciwnikow skapitulowal, uznal swa kleske - w stopniu nie znajacym precedensu. Czego nas to uczy? Upadek komunizmu przypominal bardzo skrupulatnie przeprowadzone doswiadczenie - wystapily wszystkie zmienne, jakie tylko mozna sobie bylo wyobrazic. Wsrod ziem poddanych bolszewizmowi byly kraje katolickie, protestanckie, prawoslawne, sunnickie, szyickie, buddyjskie i szamanistyczne; byly tam spoleczenstwa poczatkowo uprzemyslowione, rolnicze, pasterskie i mysliwskie, niektore mialy tradycje demokratyczne, inne nie; w niektorych komunizm zostal narzucony przez sily zewnetrzne, w innych wylonil sie w efekcie rozwoju wewnetrznego; niektore spoleczenstwa zostaly skolonizowane; inne same odgrywaly role imperium; jeszcze inne nie byly ani jednym, ani drugim; niektore okazywaly czolobitne posluszenstwo wobec Moskwy; inne byly niepokorne lub wyzywajace; niektore byly pluralistyczne pod wzgledem etnicznym; inne byly etnicznie jednorodne. Ale efekty zaprowadzenia marksizmu niewiele sie roznily i kiedy nadszedl upadek, wszedzie tez stopien lojalnosci wobec marksizmu okazal sie znikomy. Wobec szerokosci wachlarza tych zmiennych i podobienstwa wyniku wydawaloby sie, ze choc raz wystepowala jakas jedna przyczyna niezaleznie od otaczjacych ja okolicznosci. Co bylo ta przyczyna? Sa tu dwie mozliwosci: byl to albo skrajny socjalizm koncentrujacy w jednej instytucji, czy w jednej strukturze wladzy kontrole nad cala wlasnoscia; albo byla to ideokracja budujaca porzadek spoleczny na wszechobejmujacej teorii okreslajacej nature zarowno rzeczywistosci, jak i porzadku moralnego. Uwazam, ze odgrywaly role oba te czynniki. I co wiecej, ze w nowoczesnych warunkach nie da sie ich od siebie oddzielic. W swiecie agrarnym z jego slabo rozwinieta i stala technika ideologiczni fanatycy nie musieli byc socjalistami; nie byli zobowiazywani do przejmowania calej gospodarki. Wszystko to zmienia sie drastycznie w spoleczenstwach przemyslowych, w ktorych gospodarka nieustannie sie rozwija. System polityczny nie moze juz sobie pozwolic na obojetnosc wobec gospodarki. Jest to sprawa - jak to sformulowal Lenin - kto kogo. Jesli krolestwu gospodarki przyzna sie autonomie, to nieuchronnie zacznie zyc wlasnym zyciem nawet w warunkach rezimu autorytarnego nie zezwalajacego na zaden pluralizm polityczny ani na zadne swobody. W krolestwie tym rozwina sie jego wlasne stowarzyszenia, instytucje i mysli, ktore spowoduja erozje monopolu politycznego centrum na wladze i prawde. Sa tu dwie mozliwosci: albo centrum przejmie gospadarke, albo straci charakter totalny. Pelny totalitaryzm wymaga w spoleczenstwach przemyslowych panstwowego komunizmu. Ale panstwowy komunizm nie moze skutecznie zarzadzac spoleczenstwem przemyslowym, poniewaz wzrost gospodarczy jest nie do pogodzenia z gospodarka w pelni zsocjalizowana. Mozna uznac za ironie historii, ze to jeden z najbardziej pokretnych - i najbardziej lubiacych wszelkie ozdobki - przywodcow Partii Pracy zadeklarowal w sposob moralizatorski, ze ruch laburzystowski jest "krucjata". Rzecz w tym, ze zaden nowy socjalizm *nie* moze byc krucjata. Musi byc - jak to powiedzial Stendhal w swym studium milosci - suchy, wolny od zapalu. Musi rozwazac granice miedzy prywatna i wspolna wladza gospodarcza nie z wiara i namietnoscia, lecz chlodno, bez zapalu mesjanistycznego, czy entuzjazmu krucjat. Kontrola polityczna nad zyciem gospodarczym nie jest skonsumowaniem calej historii swiata ani wypelnieniem sie losu, ani zaprowadzaniem slusznosci - jest *bolesna* koniecznoscia. Prawicy nalezy powiedziec, ze jest *bolesna* koniecznoscia. Polityczna ingerencja w zycie gospodarcze nie jest niczym z samej natury dobrym; idea, ze jest ona wystarczajacym warunkiem cnoty, czy samospelnienia sie czlowieka, jest absurdem. Ale jest ona warunkiem przyzwoitosci. Podobnie jak jej czesciowa nieobecnosc jest warunkiem wolnosci. Spoleczenstwami przemyslowymi nie moze rzadzic zaden absolutny porzadek moralny - ostateczne zaprowadzenie na Ziemi slusznosci. Takie dazenie jest istota marksizmu. A marksizm przewidywal przyszlosc, ktora sie nie sprawdzila. Teoria absolutnej moralnosci wymaga zdecydowanej i wiecznej wizji natury rzeczy. Wizja taka jest nie do pogodzenia z nauka i technika, ktore operuja w zmiennych ramach i moralnie obojetnej ontologii i ktore - jesli zapewni im sie swobode - podwazaja wszelka wiare. Co wiecej, koniecznym warunkiem rozwoju gospodarczego jest autonomia skladajacych sie na nia jednostek produkcyjnych i mozliwosc rozszerzania przez nie dzialalnosci. Jesli pluralizm pozbawiony zostaje jakiejkolwiek podstawy w systemie politycznym, znajduje taka podstawe w gospodarce. Zwyciezcy zimnej wojny ustanowili najrozniejsze odmiany kultury spoleczno-politycznej. Wszystkie one przejawiaja jednak rodzinne podobienstwo: powstrzymuja sie od *doktrynalnego* dokonczenia przejscia od wartosci i wiary porzadku agrarnego do wartosci i wiary porzadku naukowo-przemyslowego - przejscia, ktore mialo byc powodem do chwaly i sukcesem marksizmu. Dawnej transcendentnej prawdy nie mozna zastapic nowa ziemska rewelacja - jedynie watpliwosciami, ironia i kompromisem. W sytuacji wzajemnej zaleznosci calego swiata nasza najlepsza nadzieja na przyszlosc jest nieswiete przymierze niewierzacych konsumerystow, zaangazowanych po stronie rzadzenia za pomoca przekupywania wzrostem gospodarczym, ktorzy nie biora swojej wiary zbyt powaznie. Spoleczenstwa liberalne wypracowaly caly zestaw odpowiednich kompromisow, ale na dokonanie tego mialy kilka stuleci. Byl to proces czesto burzliwy, niekiedy krwawy; dopiero ostatnio strony ze soba rywalizujace zdecydowaly sie na przyjazne wspolistnienie. Nasz wiek byl swiadkiem nie tylko eliminacji marskistowskiego czlonu alternatywy, ale rowniez eliminacji - za pomoca goracej, a nie zimnej wojny - proby rzadzenia spoleczenstwami przemyslowymi na zasadzie powrotu do poganskiej wersji hierarchicznych, militarnych, wyrazajacych sie w hasle "krew i ziemia", wartosci archaicznego porzadku spolecznego. Tamta walka byla duzo trudniejsza od zimnej wojny - cholernie niewiele brakowalo, by skonczyla sie przegrana. Nawrocenie na swiatopoglad liberalny nastapilo dopiero po wojnie, kiedy przegrani stwierdzili, ze wzrost produkcji przemyslowej jest efektywniejszym sposobem zapewnienia sobie potegi i dobrobytu niz dazenie do zdobywania <> dzieki bohaterstwu. Problem wzniesienia liberalnego, ustabilizowanego i zyjacego w dobrobycie spoleczenstwa na gruzach totalitarnej ideokracji przemyslowej jest sprawa absolutnie nowa - nikt nie wie, jakie jest rozwiazanie tego problemu, ani w istocie czy rozwiazanie takie w ogole istnieje. Proznia moralna na Wschodzie jest powaznym problemem i zarazem nowym zrodlem dowodow ulatwiajacych zrozumienie naszych wlasnych klopotow. Na Zachodzie liberalizm pojawil sie jako rezultat co najmniej trzech czynnikow: pozostalosci dawnej etyki honoru; nowej idealistycznej etyki pracy; i reaktywnego egalitaryzmu starajacego sie skorygowac dwa pierwsze elementy. W Rosji bolszewicy swietnie wykonali zadanie zniszczenia przeszlosci; indywidualizm nigdy nie byl w tym kraju zbyt silny; a wierze w zdolnosc formalnie egalitarystycznego socjalizmu do korygowania niesprawiedliwosci zadano potezny cios. Co pozostalo? Rosja przypomina Republike Weimarska - inflacja, upokorzenie, kryminalizacja, bezprawne nowe bogactwo. Brak tylko jednego elementu - w miedzywojennej Europie najgorsi pelni byli namietnej pasji dzialania, najlepszym brak bylo przekonania. Obecnie, na szczescie, rowniez najgorszym brak przekonania. Musimy czekac i miec nadzieje, ze nasza pomoc bedzie skuteczna. Pewne jest, ze nie bedzie zadnego jedynego modelu dla wszystkich dawnych krajow komunistycznych. Te, ktore maja tak sprzyjajace warunki jak niewielkie rozmiary, jednorodnosc etniczna i zdrowe miejscowe tradycje (lub zaledwie 40, a nie 70 lat bolszewizmu), zapewne odniosa sukces. Niewiele jest watpliwosci, ze sukces uda sie odniesc Czechom; nie najgorsze sa tez perspektywy Wegier, Polski i republik nadbaltyckich; na Balkanach sytuacja jest zroznicowana, a w Jugoslawii juz doszlo do katastrofy. Prawdziwy znak zapytania wisi na wschodnimi panstwami slowianskimi, muzulmanskim swiatem ex-marksistowskim i Kaukazem. A co z Rosja? Wydaje sie, ze chwilowo jest malo prawdopodobne, by kraj, majacy trudnosci z podbojem Czeczenii, znowu zaczal przejawiac ped do Laby. Duzo bardziej realnym niebezpieczenstwem jest przeobrazenie na stale czesci Europy wschodniej w slumsy gospodarcze i moralne - byc moze zaangazowane na dobitke w obnosny handel bronia jadrowa. Rosjanie wniesli wklad w badanie slepych zaulkow spoleczenstwa przemyslowego: przekonywujaco dowiedli, ze dazenie do osiagniecia mesjanistycznej slusznosci za pomoca totalnej kolektywizacji nie sprawdza sie. Jestem przekonany, ze to samo mozna powiedziec o totalnym <> nie majacym zadnego innego wsparcia moralnego czy instytucjonalnego. Miejmy nadzieje, ze zdolamy zaoszczedzic Rosjanom zadania udowodnienia rowniez i tej prawdy. Niech choc raz zadanie takie przypadnie komu innemu. - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Przepisujac/skracajac w ostatnim (132) numerze <> artykul Normana Daviesa bardzo pocialem fragment odnoszacy sie do antropologa spolecznego z Cambridge, Ernesta Gellnera, ktorego Davies stawia za przyklad zachodniego (w tym wypadku brytyjskiego) intelektualisty odnoszacego sie z wyzszoscia, zeby nie powiedziec pogarda wobec Wschodnich Europejczykow. Uznalem wiec za celowe przytoczenie probki pogladow Gellnera (ktory zmarl pol roku temu) <> w niniejszym numerze. Poprzednio dosc krytycznie sie odnioslem do Daviesa. Teraz, w odniesieniu do Gellnera, przyznaje mu swieta racje. Zadziwiajace sa krete sciezki rozumowania Gellnera. Niby antykomunista (jak sam twierdzi) i niby ideologii komunistycznej nie lubiacy, ale zamordyzm w stylu sowieckim to cos zupelnie innego, to cos w sam raz dla Wschodnioeuropejczykow. Przypomina to autentyczna historie z pierwszych lat powojennych (1946?), kiedy to dwoch poslow do brytyjskiej Izby Gmin, nazwiska wylecialy mi z glowy, niewarte zreszta pamieci, zdawalo przed swoim parlamentem sprawozdanie z podrozy do Polski, w ktorym mieli ocenic wywiazywanie sie komunistow z Rzadu Tymczasowego z podjetych umow. Poslowie owi wyrazali sie o Bierucie & Co. z najwyzszym uznaniem, nie znajdujac wrecz dla nich superlatywow. Przycisnieci do muru musieli spuscic z tonu, az wreszcie na zadane pytanie: "Would you like to be governed by such a government?" odparli: "No, not really. But it's good enough for the Poles." Tak wiec komunizm dla Gellnera byl wprawdzie paskudny, ale przynajmniej utrzymywal te dzicz w ryzach. Jest u niego pomieszanie z poplataniem w wielu tez innych miejscach. Wydaje sie on na przyklad nie zdawac sobie sprawy, ze ideologia marskistowsko-komunistyczna wykonala gruntowna plajte na dlugo, bardzo dlugo przed upadkiem krajow bedacych z nazwy "komunistycznymi". Nawoluje wrecz (post factum na szczescie) partie komunistyczne do gaszenia entuzjazmu spoleczenstwa. Niewiarygodna naiwnosc. W ideologie te nie wierzyl niemal nikt, wlaczajac w to sfery rzadzace. Gellner nie pojmuje tez, ze wlasnie w niebywalym rozdzwieku pomiedzy ideologia a praktyka nalezy szukac przynajmniej niektorych z przyczyn demoralizacji spolecznej bedacej plaga Rosji i nie tylko jej. Nie wiem tez, kto z czytajacych te slowa odczuwal przed upadkiem komunizmu dume z przynaleznosci do panstwa bedacego formalnie "komunistycznym". Ja nie, wrecz odwrotnie, to wtedy czulem sie bardzo ubogim kuzynem Zachodnich Europejczykow, a teraz czuje sie duzo lepiej mogac sobie podrozowac, nawet z polskim paszportem, po calej Europie bez wiz i decydowac o tym gdzie i kiedy chce byc. Wbrew Gellnerowi, ktory chcialby mnie uziemic za Zelazna Kurtyna na dlugie jeszcze lata czekajacego na iluzoryczne "zmiekczenie" partii komunistycznej. To, o czym pisze Gellner odnosnie dumy, moze miec cokolwiek wspolnego z rzeczywistoscia w przypadku samej Rosji (patrz ponizszy artykul Skalskiego). Istotnie imperialna ideologia sowiecka zastepowala calym pokoleniom Rosjan chleb i jakies sukcesy zapewne odniosla. Jak dalece jest to prawda, pokaza byc moze najblizsze wybory w Rosji. Ale ideologia ta jest duzo starsza od komunizmu i zostala przezen jedynie zaadoptowana. Wrzucanie do wspolnego worka Rosjan i podbitych przez nich narodow dowodzi modelowej ignorancji Gellnera, podobnej wielu innym Brytyjczykom dyktujacym polityke "dalekim krajom o ktorych niewiele wiedzieli", slowami Neville'a Chamberlaina. Przywolajmy jako przyklad chociazby Lorda Curzona. Co do innych analiz i proroctw Gellnera, ocene pozostawiam Czytelnikom. Dla mnie to zbior truizmow podlanych pseudonaukowym sosem. Skalski ponizej duzo lepszy. Jurek K_ek ________________________________________________________________________ Gazeta Wyborcza 14.09.95 Ernest Skalski DUMA WIELKORUSOW ================ Komunizm rozpadl sie, zanim brak rownowagi [ekonomicznej pomiedzy Zachodem a Wschodem] zrobil sie oczywisty dla wszystkich. Zachod nie musial niczego zadac od Zwiazku Radzieckiego, gdyz ten sam sie rozpadl, wszystko co nie bylo Rosyjska federacja, stalo sie niezalezne, a sama Rosja w stosunkach z Zachodem przestala byc panstwem wrogim. Stala sie tez krajem, w zasadzie, demokratycznym, choc do tej demokracji mozna miec wiele zastrzezen. Widzac jej kruchosc Zachod robil wszystko, co mogl, aby tej demokracji pomoc, a przynajmniej nie szkodzic. W takiej polityce najbardziej oczywiste bylo wspomaganie Jelcyna. To on, cokolwiek by potem robil, zadal decydujacy cios Zwiazkowi Sowieckiemu w 1991 roku, zlikwidowal partie komunistyczna, a w roku 1993 rozprawiajac sie brutalnie z Rada Najwyzsza, skonczyl z sowiecka struktura wladzy. Byli wprawdzie od poczatku demokraci bardziej demokratyczni od niego, ale to Jelcyn byl wladza realna i legalna, pochodzaca z wolnych wyborow. Stanowisko Zachodu nie powinno wiec budzic zdziwienia, chociaz budzilo irytacje, szczegolnie w Polsce. Jak gdyby nigdy nic ------------------- Jednym z najistotniejszych elementow tej projelcynowskiej polityki bylo traktowanie Rosji tak, jakby w dalszym ciagu pozostawala rownorzednym mocarstwem swiatowym. Swiat doskonale sobie zdawal sprawe, jak delikatna to kwestia i jak jest wazna dla Rosji. Wszyscy sobie bowiem nawzajem przypominamy - i slusznie - ze o ile upadek komunizmu poza Rosja oznaczal wyzwolenie czy, w kazdym badz razie, awans na arenie miedzynarodowej, to Rosjanom przyniosl degradacje z funkcji wielkiego mocarstwa. Tak naprawde jest tu jakis element mitologii. Duma narodowa Wielkorusow swoja droga, ale z drugiej strony, ludzie ci, w przeciwienstwie chocby do Polakow, nie maja kompleksow zniewolenia narodowego. I na pewno jest tam jakas czesc spoleczenstwa, ktora niewiele obchodzi pozycja Rosji, ale obchodza warunki zycia. O ile wiem, nikt nie zbadal, jak wielka i jak wplywowa jest ta czesc. Nikt tez nie zbadal, jak silna jest mocarstwowa motywacja przy utrwalonej w tym kraju swiadomosci, ze taka polityka pociaga za soba koszty. To znaczy, ile szeregowi zwolennicy mocarstwowosci byliby gotowi zainwestowac w taka polityke. A chodzi o pieniadze i zycie. Druga wojna swiatowa nie tylko podbechtala dume narodowa, lecz rowniez zostawila wielopokoleniowy uraz. A poza tym od konca lat 70. panstwo jest uwiklane w kolejne konflikty zbrojne: Afganistan, Tadzykistan, Naddniestrze, Abchazja, Czeczenia. Nie sa to wielkie wojny, ale od prawie 20 lat kazdy poborowy moze zostac poslany na smierc, niewykluczone, ze w ataku, o ktorym zadecyduje pijany dowodca. I warto by wiedziec, jak sie ma powszechne ponoc poczucie mocarstwowosci do powszechnej - to akurat zbadano - niecheci do wszystkich tych wojen. Mimo to jednak rozbudowana partia wojny, od Graczowa do Zyrynowskiego, istnieje i jest skuteczna. Zapewne na skutek slabosci i rozbicia sil demokratycznych oraz nieistnienia spoleczenstwa obywatelskiego, ktore byloby w stanie sie zorganizowac i przeciwstawic tej polityce. Tak czy inaczej, imperialne resentymenty odgrywaja istotna role w wewnetrznej, a sila rzeczy i w zagranicznej polityce Rosji, realizowanej przez prezydenta Jelcyna. I Zachod, stawiajac na niego i nie majac nan realnego wplywu, musi brac pod uwage te ambicje. Stad daleko idaca oglednosc w stosunku do mocarstwowej retoryki, jak tez dla wojowniczych posuniec Moskwy na terenie WNP. Obawy, ze na miejsce Jelcyna moze przyjsc ktos o wiele gorszy, nie sa calkiem bez podstaw i w zachodnich stolicach uznano, ze nie wolno go upokarzac i ulatwiac atakow nan ze strony roznej masci nacjonalistow. Strach o Rosje -------------- A zatem znow, jak za czasow sowieckich, utrzymuje sie instytucje, jesli nie rownowagi, to rownorzednosci pozycji Rosji wobec mocarstw zachodnich. O ile jednak przy Brezniewie i jego nastepcach wynikalo to ze strachu przed Rosja, o tyle teraz raczej - ze strachu o nia. A zatem Jelcyn jest zapraszany na szczyty najbogatszej Siodemki. Rosje zaprasza sie do waznych miedzynarodowych gremiow decyzyjnych. Odbywa sie to wedlug pewnego szablonu, ale ma swoje granice, co wlasnie wychodzi na jaw w sprawie bylej Jugoslawii. Rosja byla i jest traktowana jako wazny uczestnik procesu pokojowego na tym terenie, co ma wynikac i z jej mocarstwowej pozycji i z historycznych powiazan balkanskich, na ktore sie Moskwa powoluje. Znalazla sie ona w "grupie kontaktowej" i w wojskach ONZ, oczekiwano - bez skutku jednak - na rezultaty jej interwencji dyplomatycznych, ktore u Serbow mialy byc bardzo owocne. Niewykluczone, ze gdyby nie postawa Rosji, to Zachod wczesniej zdobylby sie na stanowcze kroki wobec Serbow bosniackich. W koncu jednak, kiedy uznal, ze juz nie moze sie dalej kompromitowac, rozpoczal systematyczne naloty na ich pozycje, nie konsultujac tego z Moskwa i nie zwazajac na histeryczne reakcje Jelcyna. Powtorzyl sie mechanizm z Bliskiego Wschodu sprzed prawie pieciu lat. Wowczas Zachod chuchal i dmuchal na Gorbaczowa, gdyz to on byl inicjatorem i gwarantem demokratycznych przemian w - jeszcze - Zwiazku Radzieckim. Mimo to, kiedy Irak naruszyl powaznie interesy miedzynarodowej spolecznosci, rozprawiono sie z nim, choc byl protegowanym Moskwy. Od tego momentu w procesie pokojowym na Bliskim Wschodzie ona juz nie istnieje. Przyjazn, pomoc, poparcie Rosji staja sie tak samo nieskuteczne, jak nieco wczesniej - ZSRR. Niezaleznie bowiem od taktycznego podtrzymywania instytucji rownowagi Zachod nie jest sklonny za to placic rezygnacja ze swoich celow politycznych. Dyplomacja w oblokach --------------------- To, czy Kozyriew straci przy tej okazji posade, nie jest istotne. Wazniejsze jest, ze zalamuje sie mit o odwiecznej fachowosci i skutecznosci dyplomacji tego kraju. Czy tez raczej objawiaja sie granice jej mozliwosci. Byla ona skuteczna w dlugich okresach, kiedy kierowali nia ksiaze Czartoryski, hrabia Nesselrode, ksiaze Gorczakow i ... Gromyko, niekoniecznie dzieki talentom tych ludzi. Po prostu stalo za nimi autentycznie wielkie mocarstwo swiatowe, majace realny wplyw na sytuacje miedzynarodowa. Mister Niet, jak zwali Andrieja Gromyke, mogl sobie pozwolic na konsekwentna arogancje, dopoki mial za soba nie tyle nawet autentyczna potege panstwowa, bo ta w ostatnich latach juz slabla, ile sile, trwalosc i ciaglosc wladzy. Zwiazek Radziecki nigdy nikomu nie mogl udzielic pomocy porownywalnej z planem Marshalla. Co najwyzej, przy udziale innych krajow obozu, podtrzymywal na glodowym poziomie rezim Castro, dokladal do wojny w Wietnamie i do akcji terrorystycznych. Porownywalnym z USA mocarstwem byl tylko pod wzgledem militarnym, ale i to nie moglo trwac w nieskonczonosc. Komunizm, przegrywajac pod kazdym wzgledem wyscig cywilizacyjny, tracil stopniowo mozliwosci dotrzymywania Zachodowi kroku w wyscigu zbrojen. Kolejne wojny na Bliskim Wschodzie pokazywaly, ze sowiecka bron konwencjonalna jest w masie gorsza od zachodniej. Perspektywa bomby N grozila, ze przewaga w postaci dziesiatkow tysiecy czolgow stanie sie kupa najdrozszego zlomu w historii. Pozostawaly rakiety i pojawilo sie okreslenie: Gorna Wolta z rakietami. Lecz wtedy pojawila sie perspektywa "gwiezdnych wojen", ktora mogla podwazyc i ten atut Moskwy: odstraszanie rakietami. Po rozpadzie ZSRR i pojawieniu sie demokratycznej Rosji zrobiono tam decydujace kroki ku gospodarce rynkowej, lecz ekonomika tego kraju ciagle jest w stanie upadku. To, ze 80% potencjalu przemyslowego sluzylo zbrojeniom, okazalo sie nieszczesciem narodowym, dzis juz nawet nie uzmacnia jego potegi militarnej. Rosja ma nadmiar uzbrojenia, ktore w przewazajacej ilosci jest przestarzale i gorsze od zachodniego. I w dajacej sie przewidziec przyszlosci nie mialaby szans na rywalizacje z NATO. Poczynila tez Rosja decydujace kroki w kierunku demokracji, nie ma jednak jeszcze stabilnego i obliczalnego systemu wladzy i wynikajacej stad polityki. Nie wiadomo, kto bedzie rzadzil krajem za rok po wyborach parlamentarnych i prezydenckich, co bedzie w kraju i jak bedzie on postepowal na arenie miedzynarodowej. Poza tym nastepuja niepokojace zmiany w polityce zagranicznej, ktora od wielu pokolen bywala zaborcza, ale nie awanturnicza i ryzykowna. Rosja carska i sowiecka montowala koalicje, gdy chodzilo o rozbiory Polski w XVII i XX wieku, walke z napoleonska Francja, Niemcami w obu wojnach swiatowych, z Japonia w roku 1945. Sam na sam walczyla ze slabsza Turcja i prowadzila podboje kolonialne. Afganistan musial sie skonczyc porazka, ale z tego, co wiemy, te wojne prowadzono w miare sprawnie z operacyjnego punktu widzenia. Natomiast Czeczenia okazuje sie kompletna kompromitacja militarna. Tu juz nie chodzi o wojne w gorach, ktorej armia rosyjska nie podjela, lecz o wielotygoniowe zdobywanie Groznego, gdzie Rosjanie sa atakowani i dzis jeszcze. Czesc armii w 1991 roku wystapila przeciw prezydentowi Gorbaczowowi, czesc nie byla sklonna bronic prezydenta Jelcyna w roku 1993. Wysocy dowodcy odmawiali udzialu w operacji czeczenskiej i to tez jest forma rebelii, niezaleznie od, byc moze, szlachetnych pobudek, ktorymi sie kierowali. A wszystko, co ta armia robi, po ktorejkolwiek stronie, robi przerazajaco nieudolnie. Rosja jesli jest w jakis sposob niebezpieczna, to nie ze wzgledu na swoja sile, lecz z powodu braku odpowiedzialnosci w czynie i slowie. Wystarczy posluchac Jelcyna, ktory chwilami nie tyle mowi na uzytek wewnetrzny, zapominajac o swiecie, ile po prostu nie panuje nad tym, co mowi. Z takim bagazem nie sposob byc mocarstwem, traktowanym naprawde powaznie, wplywajacym odpowiedzialnie na lad miedzynarodowy. W dodatku, przy wszystkich swoich slabosciach, Rosja prowadzi zla polityke zagraniczna, nie liczaca sie z realiami wlasnego kraju, jego faktyczna pozycja i mozliwosciami. Kleska juz byla --------------- Do tego Moskwa posluguje sie pojeciami, ktore dzis sa anachronizmem w polityce. Widac to przy okazji jej stosunku do rozszerzenia NATO. Tu nie chodzi o prawdziwy czy udawany strach, obawe izolacji czy zagrywke taktyczna. Kraj, ktory dopiero co utracil swoj "oboz", jeszcze nie odroznia wpolczesnej integracji od tradycyjnych stref wplywow, obszarow dominacji itp. Dopoki jego niedawne protektoraty znajduja sie na ziemi niczyjej czy w szarej strefie, jak sie ostatnio mowi, istnieje chocby teoretyczna mozliwosc stworzenia jakiegos ukladu, przypominajacego chocby zewnetrznie Warszawski, i ta mozliwosc pozwala na zachowanie twarzy. Wejscie naszych krajow do NATO z imperialnego punktu widzenia oznaczaloby, ze to, co Rosja stracila, staje sie zdobycza konkurenta i oznaczaloby pelna prestizowa kleske. To w jakims stopniu moze tlumaczyc nieopanowanie prezydenta Jelcyna. Co prawda, w swojej historii Rosja sie reformowala i rosla w sile, gdy sobie uswiadamiala swoja kleske. Tak bylo w wojnie polnocnej, kiedy Piotr, haniebnie pobity pod Narwa, zaczal tworzyc nowoczesne panstwo i wojsko, az doprowadzil do zwyciestwa nad Szwedami pod Poltawa. Po przegranej wojnie krymskiej zaczal sie okres reform Aleksandra II, po klesce zadanej przez Japonie probowal reform Stolypin. Prawdopodobnie daleko nie wszyscy w Rosji zdaja sobie sprawe, ze w rezultacie siedmiu dziesiecioleci komunizmu poniosla ona kleske na miare wielkiej przegranej wojny i dlugoletniej niewoli. Ze prawdziwym wielkim mocarstwem, do czego predestynuje ja obszar, ludnosc, bogactwa, tradycja, bedzie dopiero wtedy, gdy spelni okreslone warunki. To znaczy, gdy dokonczy transformacji gospodarczej i politycznej. Nie musi byc wysoko rozwinieta i bogata. Wystarczy, ze bedzie sie w pewny sposob rozwijac, ze stanie sie panstwem prawa, ze bedzie miec stabilna i obliczalna wladze. Wymaga to ogromu pracy, ktorej nikt za Rosjan nie zrobi. Ale moze byloby pomocne, gdyby zamiast udawania, ze wszystko jest mniej wiecej w porzadku, ktos pomogl im to zrozumiec. ________________________________________________________________________ Tadeusz K. Gierymski I W SLAWE BEDE ROSL =================== MUZA Gdym jeszcze dzieckiem byl, miloscia mnie darzyla I siedmiotrzcinna mi syrynge powierzyla. Sluchala mnie z usmiechem, gdy niepewnie Po wdziecznych wcieciach pustej trzciny spiewnej Wodzilem palce, probujacy, pelen trwogi, Podniosly wygrac hymn, zeslany mi przez bogi, Lub z pol frygijskich sielankowe pienia. I w niemym cieniu debow bez wytchnienia Sluchalem pilnie nauk Panny tajemniczej, Co chcac nagrodzic mnie, w dobroci swej dziewiczej Z milego czola wlosy odgarniala I sama z moich rak laskawie fletnie brala; I trzcina zyla znow od jej boskiego tchnienia, Wlewajac w serce me czar swiety zachwycenia. Aleksander Siergiejewicz Puszkin przyszedl na swiat w Moskwie, 6 czerwca 1799 roku. Ojciec jego, Siergiej Lwowicz, potomek dlugiej, szesciowiekowej, ale zubozalej linii bojarow, mowiac prawde obibok i dyletant, prowadzil "swiatowe zycie" majac skromne dochody z zaniedbanych majateczkow ziemskich. Interesowal sie literatura, pisywal wiersze francuskie i rosyjskie, i gromadzil eminencje swiata literatury w swym salonie; to bylo wazne dla ksztaltowania sie umyslu i ambicji malego Aleksandra. Sam niewiele poswiecal chlopcu uwagi. Matka, Nadiezda, byla wnuczka murzyna, a scislej mowiac, Abisynczyka, Abrama Hannibala, przywiezionego do Rosji i ofiarowanego Piotrowi I. Mowi sie, ze to po tym przodku odziedziczyl poeta rysy twarzy i goracy temperament. Puszkin byl drugim z trojga dzieci; matka nie lubila go, wyraznie faworyzowala najmlodszego syna, ojciec tez nie okazywal mu milosci. Rodzinnego ciepla Aleksander doswiadczal tylko od babki i nianki. Do 12 roku zyl z rodzicami, uczyl sie niechetnie, ale czytal wszystko w bibliotece ojca zawierajacej wiele dziel francuskich. Jako osmiolatek ukladal pierwsze wierszyki po francusku. W 1811 poszedl do Liceum w Carskim Siole dla chlopcow szlacheckiego pochodzenia, przebywal tam do roku 1817, i zachowal o tym okresie jak najmilsze wspomnienia. Zdaniem jego nauczycieli mial subtelny, lecz nie gleboki umysl, zdolnosci efektowne, lecz powierzchowne, i nie grzeszyl pilnoscia. Nie doceniali go, bo przeciez jako pietnastolatek w wierszu wymienia Homera, Wergilego, Horacego, Tassa, etc., etc. i wielu innych pisarzy, zagranicznych i rosyjskich, jako swych ulubionych autorow. Poznal sie na mlodziutkim Puszkinie sedziwy Gawrylo Dierzawin (1743- 1816), znany i zasluzony caratowi administrator, general-gubernator, senator, minister, ale, co wazniejsze, poeta wsiej Rossiji. Tak wzruszyl sie staruszek gdy Puszkin recytowal swoj wiersz, <>, podczas egzaminow w 1815 roku, ze usciskac go chcial i nastepca swoim nazwal. Scena ta jest przedstawiona na obrazie I. Repina w muzeum Puszkina w Petersburgu. Puszkin, w mundurku elewa, w dramatycznej pozie z prawa reka wzniesiona nad glowe, deklamuje, a Dierzawin sklania sie ku niemu, stojac nad stolem, z lewa reka u ucha by go lepiej uslyszec. Z tylu duzej sali siedza i stoja dostojnie ustrojeni panie i panowie, oficero- wie w mundurach, a z lewej strony, przy purpura nakrytym dlugim stole, siedza egzaminatorzy z Dierzawinem w srodku, i popem po prawej jego rece. A w centrum i przedpolu - tylko Puszkin. Czy dlatego, ze geniusz poetycki w nim rozpoznawali, czy temperamentem i opiewem ich awantur i burd do duszy im przypadal, nie wiem, ale lubili i do grona swego przyjeli mlodzika oficerowie carskosielnego pulku huzarow. W czerwcu 1817 r. Puszkin ukonczyl Liceum z ranga kolegialnego sekreta- rza, dostal pensje 700 rubli rocznie i zamieszkal u rodzicow w Peters- burgu. Tam i muzom, i Bachusowi, i Wenerze sluzyl, pojedynkowal sie, gral w karty, zaciagal dlugi - i tworzyl coraz to piekniejsze wiersze. WOLNOSC [...] Gdy nad posepna Newy ton Gwiazda polnocy wzejdzie blada, Gdy blogo ociezala skron Zwolna w spokojny sen zapada, Wtedy - na grozny, spiacy w mglach Pomnik tyrana zapomniany Spoglada piesniarz zadumany I widzi pusty, mroczny gmach. I muzy Klio straszny glos Grzmi spoza murow w pustce ulic, Piesniarz - tyranow widzi los: Ostatnie chwile Kaliguli. Ostrog, orderow slyszy brzek, Mordercy ida sprzysiezeni, Winem i gniewem upojeni; W ich oczach zemsta, w sercu lek. [...] I dzis, o cary! wiedzcie, ze Ni gniew, ni laska, ni szalenstwo, Ni krew katowni, ani msze Nie zabezpiecza/ was przed zemsta. W pokorze pierwsi chylcie skron Przed prawem i sprawiedliwoscia, A szczesciem ludu i wolnoscia Po wieki sie ostoi tron. Wielu jego przyjaciol nalezalo do loz masonskich i tajnych stowarzyszen, choc sam Puszkin nie wydawal sie byc wplatany w antycarskie spiski. Pisal natomiast powazne (jak powyzsza Oda) i satyryczne wiersze opiewa- jace wolnosc, potepiajace poddanstwo i wysmiewajace autokratyczny rezym. Rekopisy tych wierszy i zjadliwych epigramow przekazywane byly w stolicy z reki do reki, i sciagaly nan uwage wladz. Za nie, za <> (1817), grozil mu Sybir, ale interwencje przyjaciol u cara zlagodzily kare na zeslanie w 1820 roku z przydzialem do generala Inzowa w Jekaterynoslawiu. Byl to czlowiek wyrozumialy, tolerancyjny, ktory pozwolil mu nawet na podroz z rodzina gen. Rajew- skiego na Kaukaz i Krym. Po powrocie Puszkin osiedlil sie, z musu, w Kiszyniowie, wiednac tam z nudow, grajac w karty, ubierajac sie cudacz- nie i podbijajac serca dziewoj. UMILKNE WKROTCE JUZ Umilkne wkrotce juz. Lecz jesli chwilom smutku W zadumie echo strun wtorzylo po cichutku; Lecz jesli zwierzen mych sluchajac przyjaciele Dziwili sie, zem zniosl, kochajac cie, tak wiele; Jezeli nawet ty, wzruszona, rozczulona, Moj bardzo smutny wiersz szeptalas zamyslona, W zarliwe slowa me laskawie zasluchana; Lecz jesli kochasz mnie, to pozwol dzwieki lutni Imieniem nazwac swym - dzis, kiedy mi najsmutniej, Kiedy cie zegnac mam, jedyna, ukochana! Gdy mnie smiertelny sen przeniesie w inne strony, Nad urna moja stan i szepnij pelna drzenia: On byl miloscia ma, on byl mi odstapiony Przez milosc i przez piesn ostatnim tchem natchnienia. Rok 1820 przynosi <>, poemat-bajke, na ktorej Glinka oparl swa opere o tej samej nazwie. Premiera tej piecioaktowki odbyla sie w Petersburgu w 1842 roku. (Wspomne tu, ze Rymski-Korsakow oparl swa trzyaktowa opere-balet <> na poemacie Puszkina z 1834 roku, Musorgski skomponowal <>, Czajkowski <> i <>. Sa i inne opery, balety i kompozycje muzyczne inspirowane przez utwory Puszkina.) W 1823 wladze przeniosly go do Odessy, gdzie pisal <> i pierwsze rozdzialy <>, zaniedbujac obowiazki kancelaryjne u hr. Woroncowa. Mieli dla siebie wzajemna pogarde. Puszkin poznal sie na hrabim, hrabia na poecie, nie. NA HR. M. S. WORONCOWA Oto polnieuk, polbohater I polszubrawiec na dodatek! Lecz co do tego jest nadzieja, Ze bedzie calym na ostatek. Hrabia Woroncow zas donosil do ministra, ze Puszkin ma przewrocone w glowie, ze wydaje mu sie iz jest wielkim poeta, a "w samej zas rzeczy jest tylko slabym nasladowca poety, o ktorym niewiele dobrego mozna powiedziec, mianowicie: lorda Byrona". Dodal takze, ze Puszkin poddaje sie zbytnio "niebezpiecznym i zarazliwym ideom". Ale poeta gorzko i pogardliwie nie tylko o wladzy i arystokracji pisal; mlody byl, ale nie mial zludzen Rousseau o wrodzonej szlachetnosci ludu. CZERN "Procul este, profani!" Poeta po natchnionej lutni Niedbala reka lekko wiodl, Poeta spiewal - a okrutny, Wzgradliwie zimny, balamutny Bezmyslnie sluchal ciemny lud. I jal rozwazac motloch tepy: "Po co te dzwieki spiewnych gam? Uszy nam tylko drze na strzepy, A jaki cel wskazuje nam? Czego nas uczy? O czym brzeczy? Jak sztukmistrz plochy serca meczy I niepokojem na nich gra. Piesn jego jest jak wiatr swobodna, Ale tez jako wiatr bezplodna: Jaka nam ona korzysc da?" POETA Milcz, niewolniku nedzy zlej, Najmito trosk, szarzyzny mdlej! Tobie by wciaz korzysci, zeru! Jam niebios syn, tys ziemny czerw; Ty - chcac ocenic - wazysz wpierw Cudowny posag z Belwederu. Korzysci, zysku z niego chcesz! Lecz marmur ten - to bog! Coz? ty sie W glinianej bardziej kochasz misie, Bo jadlo, jadlo z misy zresz. CZERN Nie, wieszczu! Jesli los cie obral Za posla niebios, ty swoj dar Zuzytkuj dla naszego dobra, Bys z naszych serc ohyde starl. Mysmy podstepni, zli, nikczemni, Niewdzieczni, maloduszni, ciemni, Sercem - rzezancy zimnokrwisci, Oszczercy pelni nienawisci, Stuglowy zre nas grzechow gad: Ty, jesli bliznich swoich kochasz, Ucz nas - i drogi cnoty pokaz, A posluchamy twoich rad. POETA Precz! Coz poete natchnionego Obchodzi wasz plugawy los? Gincie w bezwstydzie grzechu swego! Was nie ozywi lutni glos. Mierzicie dusze, jak dech trupi. Dla nikczemnosci waszej glupiej Miala dotychczas ciemna dzicz Wiezienie, topor, noz i bicz; Starczy jak na was, niewolnicy! W miastach - brud zmiata sie z ulicy, Nie przecze - pozyteczna rzecz! Lecz zaniechawszy sluzby swojej, Czy kaplan u was z miotla stoi Oltarz i msze rzucajac precz? Nie dla powszednich trosk brzemienia, Nie dla kramarstwa, nie dla bitwy, Mysmy stworzeni dla natchnienia, Dla dzwiekow slodkich i modlitwy. Pan minister, czlek roztropny, przeniosl w 1824 r. Puszkina do majatku rodzicow Michajlowskoje, w pskowskiej gubernii, oddajac go pod nadzor miejscowych stupajek. Tam spedzil Puszkin dwa lata, jezdzac konno, grajac w bilard, wloczac sie po okolicznych jarmarkach, sluchajac bajek "swojej starowinki niani". Ja/, i okres ten, upamietnia w <>: Burza mglami niebo kryje, Wichrow snieznych kleby gna, To jak dziki zwierz zawyje, To jak male dziecie lka. To ze strzechy nam slomianej Wyrwie z szumem kepe mchow, To jak pielgrzym zablakany W okieneczko stuknie znow. Bida z licha/ ta/ chatynka/! Ledwo sie swiatelko cmi. Czemuz, moja starowinko, W katku tak przymilklas mi? Czys znuzona ta zamiecia Zawodzaca gluchy tren, Czy miarowy turkot wrzecion W blogi cie pograzyl sen? Pijmy, wierna towarzyszko Moich biednych mlodych dni. Jak nie siegnac do kieliszka, Kiedy w sercu smutek tkwi? Zanuc piosnke o ptaszynie, Co za morzem gniazdko ma, Zanuc piosnke o dziewczynie, Jak po wode rankiem szla. Przesadza chyba zwierzajac sie w liscie: Chandra i ani jednej mysli w glowie. Deszczyk bardzo szumi, wiatr szumi, las szumi, szumnie a nudno... bo konczy tu przeciez <>, pisze <>, pracuje nad <>. Odwiedza go przyjaciel licealny Puszczin, przegaduja caly dzien. W grudniu Puszczin za udzial w spisku zostaje zeslany na katorge. Pewnej nocy wrzesniowej w 1826 r. carski feldjeger bez ostrzezenia zabral poete do Moskwy, przed oblicze Mikolaja, ktory zapytal go czy uczestniczylby w buncie, gdyby byl w stolicy. Z cala pewnoscia, Wasza Imperatorska Mosc. Uczestnikami buntu byli moi przyjaciele. Uratowala mnie jedynie nieobecnosc. odpowiedzial Puszkin. Car zaofiarowal siebie jako cenzora jego wierszy powiedziawszy: "Przysy- laj mi wszystko, co napiszesz", i zezwolil Puszkinowi na powrot z wygna- nia. W Moskwie i w Petersburgu Puszkin osiagnal szczyt swej slawy. Pisal dalej <>; napisal <>. Cenzura czuwala: sam szef zandarmow hr. Benkendorf przerwal mu czytanie <> w gronie najblizszych przyjaciol przypominajac, ze bez carskiego zezwolenia nie moze w zaden sposob "rozpowszechniac" swych utworow. A koronowany cenzor i krytyk literacki opatrzyl ten utwor pomocna uwaga: Sadze, ze cel p. Puszkina bylby osiagniety, gdyby poczyniwszy odpowiednie zmiany przerobil swa komedie na powiesc historyczna w rodzaju Waltera Scotta. I wtedy, i teraz, i in saecula saeculorum nic nie powstrzymuje ignoran- tow od dawania glupich rad w sprawach im nieznanych. Rok 1828. Puszkin spotyka na balu Natalie Gonczarowa, przepiekna szesnastolatke, w ktorej zakochal sie namietnie, zarliwie. Oswiadczyl sie w kwietniu nastepnego roku; kazano mu poczekac. Jedzie na Kaukaz, przylacza sie do armii Paskiewicza, spedza czas w zdobytym od Turkow Erzerumie, i teskni, teskni za Natalia. NA WZGORZACH GRUZJI Na wzgorzach Gruzji lezy nocna mgla, U moich stop Aragwa szumi pienna. Smutno i lekko mi. Tesknota ma Swietlana jest i ciebie jednej pelna. Ciebie jedynej! Smutkiem moich snow Juz sie nie drecze wiecej i nie trwoze, I serce plonie, serce kocha znow, Nie kochac bowiem - juz nie moze. Oswiadcza sie ponownie w maju 1830 roku, zostaje przyjety, jedzie do Boldino (blisko Niznego Nowgorodu) by zalatwic sprawy majatkowe i spedza tam, z powodu wybuchu cholery, kilka miesiecy. Wojsko otoczylo zagrozone tereny i daremnie dwa razy Puszkin probowal przedrzec sie przez kordon do swojej Madonny... Ale byla to bardzo plodna jesien: prawie, ze skonczyl dwa ostatnie rozdzialy <>, napisal okolo trzydziestu utworow lirycznych i kilka malych tragedii. W grudniu udalo mu sie opuscic Boldino, a 5 lutego 1831 r. zawarl slub, podczas ktorego upuscil obraczke i zgasla mu trzymana w reku swieca: Zly znak. - powiedzial. Mial, niestety, racje. Czesc druga w nastepnym numerze <> ________________________________________________________________________ Redakcja "Spojrzen":spojrz@k-vector.chem.washington.edu, oraz spojrz@info.unicaen.fr Serwery WWW: http://k-vector.chem.washington.edu/~spojrz, http://www.info.unicaen.fr/~spojrz Adresy redaktorow: krzystek@magnet.fsu.edu (Jurek Krzystek) karczma@info.unicaen.fr (Jurek Karczmarczuk) Stale wspolpracuje: bielewcz@io.uwinnipeg.ca (Mirek Bielewicz) Copyright (C) by Jurek Krzystek (1996). Copyright dotyczy wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu. Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zbiezne z pogladami redakcji. Numery archiwalne dostepne przez WWW i anonymous FTP z adresu: k-vector.chem.washington.edu, IP # 128.95.172.153. Tamze wersja PostScriptowa "Spojrzen". _____________________________koniec numeru 133_________________________