____________________________________________________________________

                                            ___
             __  ___  ___    _  ___   ____ |  _|  _   _  _  ___
            / _||   ||   |  | ||   | |_   || |_  | \ | || ||   |
           / /  | | || | |  | || | |   / / |  _| |  \| || || | |
         _/ /   |  _|| | | _| ||   \  / /_ | |_  | |\  || ||   |
        |__/    |_|  |___|| | ||_|\_\|____||___| |_| |_||_||_|_|
                          |___|
____________________________________________________________________

    Piatek, 14.02.1992.                                       nr.12
____________________________________________________________________

W numerze:
       Maciek Cieslak - Rzadza swiatem?!
   Jurek Karczmarczuk - Mlotek i kielnia
                      - Jerzy Giedroyc o Polsce po upadku komunizmu
     Adach Smiarowski - Opowiesc wigilijno-polonijna
____________________________________________________________________

Od redakcji (J.K-uk):
   Rozpoczynamy cykl artykulow poswieconych masonerii. Bardzo
   o niej ostatnio glosno, np. wiadomo kto mial na nich w
   Polsce glosowac. Zaczynamy od tekstu Macka Cieslaka.

____________________________________________________________________

Maciek Cieslak  (cieslak@ddagsi5.bitnet)


   W tekscie tym, dla odmiany, troche inaczej niz zwykle w
"Spojrzeniach" nie bedzie autora. To znaczy autor tekstu jest,
ale postara sie byc niewidoczny w tekscie.
   Sprobuje, zeby bylo bardziej publicystycznie, analitycznie
i troszke sensacyjnie - slowem dziennikarsko.
   I nie myslcie tylko, ze to wszystko dla asekuracji - bo
tekst jest o masonach! Nie sadze by mnie co spotkalo, nawet
jesli oni

                       RZADZA  SWIATEM ?!    (I)
                      ==========================


Jeszcze w 1990 roku "Le Monde" zwrocil uwage na zadziwiajaca
publiczna aktywnosc masonerii francuskiej i glosne deklaracje no-
tabli loz Wielkiego Wschodu Francji i Wloch o 'wspieraniu powsta-
wania loz masonskich, zwlaszcza w Czecho-Slowacji i na Wegrzech'.
Potem przyszla seria triumfalnych podrozy zachodnich wielkich mi-
strzow po krajach srodkowo-wschodnioeuropejskich. W zyczliwych
komentarzach miejscowych gazet probowano nazwac masonow. Nie bylo to
latwe. Belgradzki "Vjesnik" okreslil ich epicko: 'walczacy o sprawe
humanizmu'. Jak echem odezwaly sie jednak inne glosy. Nie probujace
okreslen, ale wprost ostrzegajace przed 'popadnieciem z komunizmu w
objecia masonerii' (paryskie "Znaki Czasu").

Kontrowersje co do czystosci zasad i intencji wolnomularzy
towarzysza im od chwili powstania przez prawie trzy wieki. Powod
jest znany. "Sztuke krolewska" - jak sami masoni nazywaja swoja
dzialalnosc - otacza z zalozenia

                      ATMOSFERA TAJEMNICZOSCI

Kiedy w 1981 roku Wielki Mistrz Lozy Wielkiego Wschodu Francji (34
tys. czlonkow) p. Marcou w wywiadzie telewizyjnym poinformowal, ze w
owczesnym 'ludowo-socjalistycznym rzadzie Fr. Mitteranda jest
dziewieciu ministrow wolnomularzy, a okolo stu poslow-masonow wcho-
dzi w sklad nowo wybranego Zgromadzenia Narodowego'- nikt w prasie
francuskiej nie umial wskazac tych osob, wylaczywszy sugestie.

W tym samym roku policja wloska dokonala rewizji w mieszkaniu
wplywowego polityka i dzialacza spolecznego Lucio Gelliego. W sza-
fie pancernej znaleziono materialy dotyczace dzialalnosci przeste-
pczej tajnej lozy "Propaganda Due" (P2) (malwersacje na wielka
skale; wciagniecie w nie znanych osob i bankow swiatowych, wlacznie
z Watykanskim). Obok tajnych materialow lezala lista 962 czlonkow
lozy. Gelli figurowal na niej jako Wielki Mistrz.

Podobne rewelacje zostawiaja niejasne skojarzenia, zwlaszcza, gdy o
masonach slyszymy jeszcze tylko przy okazji roznych publicznych
insynuacji i oplujek.

Dla niewtajemniczonych juz sam symboliczny jezyk wolnomularzy jest
niezrozumialy.

                              HISTORIA

tak symboliki, jak i kultu tajemniczosci siega prapoczatkow ruchu -
sredniowiecznych stowarzyszen budowniczych katedr. Budowniczych
nazywano mularzami. Byc wowczas architektem-mularzem, znaczylo po-
siasc sztuke, ktora wywolywala u wspolczesnych podziw i respekt.
Patrzac dzis na katedre Notre Dame czy sw. Wita w Pradze nietrudno
przyznac, ze byli to prawdziwi geniusze epoki.

Mularze duzo podrozowali. Wielkie budowle powstawaly przeciez w
odleglosciach setek kilometrow. Nierzadko przekraczali granice
panstw. Byli sredniowiecznymi kosmopolitami.

Zeby utrzymac prestiz i pozycje spoleczna musieli chronic taje-
mnice swej profesji i przekazywac je wybranym uczniom. Zaczeli wiec
tworzyc stowarzyszenia. Oczywiscie stowarzyszenia elitarne, podpo-
rzadkowane coraz to doskonalszym regulom, z nieodlacznym w owych
czasach, bogatym, ceremonialem. Powstawaly one najpierw wylacznie
dla obrony zawodu. Z czasem nabraly rowniez charakteru
towarzyskiego.

W osiemnastowiecznej Europie w towarzyskich zwiazkach mularskich
pojawili sie ludzie z roznych warstw spolecznych, ogarnieci idea
Oswiecenia. Byli tam wszyscy: racjonalisci i okultysci, katolicy i
fanatycy protestanccy, mistycy i szarlatani. Taka tez stworzono do-
ktryne - uniwersalna, przesiaknieta duchem zarowno oswiecenia, jak i
mistycyzmu. Po dawnych stowarzyszeniach pozostala frazeologia bu-
dowlana i murarskie rekwizyty: kielnia, katownica, cyrkiel. Nabraly
one nowego, symbolicznego znaczenia.

Gdy w dzien sw. Jana 1717 roku w Londynie cztery takie zwiazki
polaczyly sie w jedna Wielka Loze - narodzilo sie

                     NOWOCZESNE WOLNOMULARSTWO.

Na swiecie jest siedem milionow wolnomularzy, z ktorych trzy czwarte
dziala w USA i Anglii - ojczyznie ruchu. W Ameryce jest to raczej
masowe hobby. W Europie, bracia spod znaku kielni aspiruja do
opanowania elit.

Najwazniejszym chyba powodem, dla ktorego trudno przedstawic cel
(istote) ruchu jest wspomniana juz, wszechobecna i nienaruszalna
tajemnica. Struktura zwiazku jest taka, ze uzaleznia poznanie tego
celu od stopnia wtajemniczenia: ucznia, czeladnika, mistrza, az do
najwyzszych, symbolizowanych liczbami 31, 32 i 33. Najwiecej jest
masonow najnizszych stopni, zwanych murarzami sw.Jana. Loze "janowe"
organizuja czesto otwarte spotkania (np. ceremonialne obiady).

Tylko podstawowe zasady wolnomularstwa sa jawne. Najnizej wtaje-
mniczonym pozostawiona jest najwieksza swoboda ich rozumienia.
Pryncypia zawarte sa w "Konstytucjach Wolnomularzy". '- Mason jest
zobowiazany przez swoje powolanie do posluszenstwa prawu
naturalnemu' - brzmi poczatek tzw. "Starych Zasad", najwazniejszej
czesci "Konstytucji". '- Masoni maja byc dobrymi i prawdziwymi
ludzmi (men), ludzmi honoru i prawosci, chocby sie mieli roznic
miedzy soba przez niewiadomo jakie sekty i poglady wierzeniowe.'

Stopnie najwyzsze zarezerwowane sa dla nielicznych. '- Loze "jano-
we" sa konieczne jako wstepny etap do wysokich stopni' - uchyla
rabka tajemnicy byly mason, dr. Konrad Lerich '- Sa one dobre do
pelnienia uczynkow milosierdzia. Punkt ciezkosci naszej pracy lezy w
stopniach wyzszych. Tam dokonujemy postepu, tam tworzymy polityke i
historie swiata.'

                POWROT DO EUROPY SRODKOWO-WSCHODNIEJ

Komunistyczna czesc Europy byla jeszcze do niedawna wylaczona z
wplywow wolnomularskich. Liczne i wplywowe przedwojenne loze zostaly
najpierw zdziesiatkowane przez nazizm, a potem ostatecznie zgnie-
cione w pierwszych latach "wladzy ludowej", dzielac zreszta los
innych wolnych stowarzyszen. Dopiero upadek systemu umozliwil
masonom powrot na dawne miejsca. Zeby unaocznic jak bardzo byli
masoni obecni w zyciu spolecznym, wystarczy podac, ze w II Rzeczpos-
politej w latach trzydziestych wydano specjalna ustawe zabraniajaca
dzialalnosci stowarzyszen masonskich.

Moda na liberalizm i obserwowane w spoleczenstwach postkomunisty-
cznych polaczenie wolnosci z buntem przeciw obowiazujacym
autorytetom przyciagaja do loz.

                    CZECHO-SLOWACKIE ZAPROSZENIA

- sa bardzo liczne - oswiadczyl prasie Andre Comba, odpowiedzialny
za sprawy zagraniczne Wielkiego Wschodu Francji. Slowa te padly juz
po wizycie, jaka zlozyl przed poltora rokiem w Pradze sam mistrz
tejze lozy Jean-Robert Ragache. Byla to podroz triumfalna: Ragache
zostal przyjety przez premiera, przez wiceprzewodniczacego
parlamentu i burmistrza stolicy Czech. Telewizja poswiecila mu
godzine czasu w okresie najwiekszej ogladalnosci. Nowe wladze
Czecho-Slowacji przyjely go z tak wielka sympatia, poniewaz uosabia
'idealy, ktore byly idealami dwoch innych slynnych masonow: Edwarda
Benesza i jego poprzednika na urzedzie prezydenta, Tomasza G.
Masaryka.' Nowo utworzona loza praska uzyskala zrazu 1200 neofitow.

Czechy wedle samego tylko projektu francuskiego Wielkiego Wschodu
beda mialy loze takze w Pilznie, Morawach, Brnie i w Ostrawie a
Slowacja zacznie od lozy w Bratyslawie. Pierwszym przyczolkiem
masonskiej ekspansji byly jednak

                               WEGRY

Juz w styczniu 1989 r. w Wiedniu wtajemniczono czternastu braci we-
gierskich (w wiadomosci tej, zamieszczonej w "Spotkaniach" (2/90),
nie podano informacji o przyznawanych stopniach).

Pol roku pozniej w Budapeszcie odbyl sie pierwszy obrzed
zalozycielski z udzialem wielkich mistrzow austriackich Hausnera i
Schitza. Uczestniczylo czterdziestu czlonkow dawnej masonerii
wegierskiej (liczacej przed wojna 102 loze, w tym 30 w stolicy) oraz
szescdziesieciu nowych adeptow, wtajemniczonych za granica. Do
oficjalnego potwierdzenia prawnej legalnosci zrekonstruowanej
masonerii przez sad w Budapeszcie wystarczyly jedynie dwa tygodnie.

Ukoronowaniem wielomiesiecznych wysilkow braci austriackich i we-
gierskich byl obrzed przekazania "Swiatla", czyli narodziny Wielkiej
Lozy Wegierskiej. Dokonano go 27 grudnia 1989 r, w obecnosci cztery-
stu prominentnych masonow przybylych z calego swiata. Loza zyskala
wymowne imie "Ex Oriente Lux".

Informacje sprzed roku daja rowniez nadzieje na ozywienie bogatej

                  ROSYJSKIEJ TRADYCJI MASONSKIEJ

Jej przedstawicielami byli m.in.: car Piotr Wielki, gen. Kutuzow,
szef Rzadu Tymczasowego - Kierenski, czy pisarze: Puszkin i
L. Tolstoj.


Maciek Cieslak

-------------------

[przyp. J.K-uka: Wedlug Hassa i innych zrodel prezydent Tomasz Masaryk
 do masonerii nigdy nie nalezal, choc sympatyzowal i mial kontakty.
 Powiedzial, ze "wolnomularze bardzo mi pomogli" - cytat z ksiazki jego
 fotografa, masona Jano Sramka. Natomiast masonem byl premier rzadu
 Benesza JAN Masaryk.]

____________________________________________________________________

                             MLOTEK I KIELNIA
                             ================

Jurek Karczmarczuk

Zupelnie niezaleznie od Macka Cieslaka zebralem juz dosc dawno temu
troche materialow. Moje zrodla to np. 3-tomowa ksiazka Ludwika Hassa
"Wolnomularstwo w Europie Srodkowo - Wschodniej", tudziez sporo
czasopism francuskich. Niestety wiekszosc dostepnych publicznie
ksiazek to informacyjnie slabe kolekcje "smaczkow" przeznaczonych
dla milosnikow roznych wiedz tajemnych itp., oraz troche o
obrzedowosci i symbolice, ktora interesuje sie slabo, choc masoni
twierdza, ze to tez jest wazne w ich dzialalnosci spolecznej i
politycznej, gdyz stanowi pewna podstawe intelektualna ich PLANU
doskonalenia ludzkosci.

Ale ostatnio o masonerii pisal l'Express, ktory poswiecil numer z 9
stycznia 1992 rozwojowi wolnomularstwa w krajach Europy wschodniej,
sporo mozna znalezc takze w czasopismie "L'Histoire" poswieconym
profesjonalnemu popularyzowaniu historii swiata. "Globe" zamiescil
dlugi wywiad z aktualnym Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Francji
J-R. Ragachem, ktory jest profesorem historii w Rouen, nie tak
daleko ode mnie. Artykuly sa raczej pozytywne, a czy to oznacza, ze
redakcje zostaly opanowane przez masonow to mnie nie obchodzi.

Wsrod moich znajomych sa masoni, np. wlasciciel ksiazki Hassa, ktory
pozyczajac mi ja przyznal sie do nalezenia do lozy Wielkiego Wschodu
Francji w Caen. I od niego tez mam troche informacji.

Zreszta kazdy moze miec. Przede wszystkim nalezy sobie zdac sprawe,
ze masoneria nie jest zadna organizacja tajna. We wiekszosci krajow,
a na pewno we Francji, wolnomularstwo podlega ustawie o
stowarzyszeniach i jego loze sa rejestrowane na prefekturach z
adresami, nazwiskami czlonkow zarzadow, telefonami itp. Grand Orient
de France (dalej zwany GODF) wydaje wlasne czasopismo "Humanisme"
(nie mylic z "L'Humanite" partii komunistycznej bo mozna dostac po
buzi od obu stron). Humanisme mozna zaprenumerowac tak jak Playboya
(toutes proportions gardees), choc obrazkow tam mniej i troche inne.
GODF ma nawet zalozony serwer dostepny szerokiej publice przez
Minitel pod numerem "kiosku" 3615 kod GODF. Mozna tam sie dowiedziec
cos o masonerii w ogole (we francuskiej masonerii jest raczej malo
informatykow, bo to jest jedna z najgorszych publicznych baz danych
jaka tu widzialem), wysylac/odbierac listy ze skrzynek pocztowych,
poczytac o (publicznych) odczytach braci masonow, dostac spis tresci
Humanisme itp.

Stwierdzam dalej, ze OBCA MI BEDZIE nastepujaca argumentacja:

   "Wszystko to mydlenie oczu, ta pseudojawnosc, te szczytne hasla
   niby humanistyczne, ta rzekoma swoboda duchowa. Prawdziwa
   dzialalnosc zaczyna sie na tajnych posiedzeniach loz, a rozgrywa
   naprawde i poza nimi, na tajnych posiedzeniach wyzszych kregow,
   gdzie rozwaza sie jakimi srodkami nalezy wciagac jakich politykow
   do swojej brudnej gry i jakie korzysci mozna wyciagnac z takiego
   czy innego szczucia jednych przeciwko drugim. Cala dokumentacja
   to falsyfikaty, prawda o masonerii jest gleboko ukryta, a proby
   zdrady karane szybko i okrutnie"

Szczerze mowiac domysly i niesprawdzone plotki, ze kolaborowali ze
Stalinem, albo z Mussolinim obchodza mnie tyle co dodawanie
dzieciecej krwi do macy. Gdy przez Minitel przeczytalem kiedys
odezwe GODF wzywajaca braci do demonstracji przeciwko 'Front
National', faszyzujacej i rasistowskiej partii Le Pena, to wzialem
to za dobra monete, choc jezyk jakim to bylo wyrazone byl cokolwiek
dretwy. Wzialem za dobra monete, gdyz masoni ktorych znam, to bardzo
przyzwoici ludzie, a gdy 25 stycznia zorganizowano w Paryzu te
bardzo duza, prawie stutysieczna manifestacje przeciwko rasizmowi i
dyskryminacji, to masoneria tam byla, a jakze, pod sztandarem, mimo,
ze niektorzy czlonkowie loz byli przeciwko ZORGANIZOWANEMU
uczestnictwu, ktore ustawia ich 'partyjnie' i jest sprzeczne z
PODSTAWOWA zasada INDYWIDUALNEJ wolnosci politycznej. Dzialac - tak!
ale sie nie popisywac zbiorowo. Do masonerii nalezy m. in. Harlem
Desir, jeden z czolowych bojownikow o prawa czlowieka i przeciwko
dyskryminacji we Francji. Wiem, zeby zostac przyjetym do GODF nalezy
sie wylegitymowac czysta kartoteka sadowa.

Wiec artykul w swojej wymowie bedzie raczej pozytywny. Wole z gory
ostrzec i przyznac, ze jest to postawa aprioryczna, gdyz masonerii
od srodka nie znam. Powtarzam jednak, ze znam przyzwoitych masonow i
wiem, ze wszedzie do glownych jej wrogow nalezeli skrajni
nacjonalisci, faszysci, skrajna prawica katolicka oraz komunisci od
Trockiego po Marchais. Wystarczy?

Kilka slow o historii:

W cechu sredniowiecznych budowlanych sporo wiedzy intuicyjnej,
przekazywanej ustnie w tajemnicy przed konkurencja traktowane bylo
smiertelnie powaznie, bo budowla NIE MIALA PRAWA sie zawalic. Wiec
czuli sie lepsi, zwlaszcza, ze ich cech mial formalne przywileje
uniezalezniajace go od panow feudalnych. Wielkie zebranie czterech
Loz angielskich w dniu 24 czerwca 1717, ktore dalo poczatek nowej
'oswieconej', 'symbolicznej' w odroznieniu od 'operatywnej'
masonerii nie bylo wlasciwie zadna przelomowa data.

Pojecie 'lozy' pojawie sie juz w 13 wieku (bauhutte), wspomina o
nich "Le livre des metiers" w 1268. W Londynie oznacza wtedy ono
lokal, w 1277 w Szkocji juz dotyczy raczej zgrupowania. (Do tej pory
w obrzedowosci masonskiej istnieje kontrowersja: czy lokal lozy, tj.
swiatynia to JEST loza, czy tez loza po zakonczeniu posiedzenia
przestaje istniec i odradza sie przy nastepnym.)

W polowie 14 wieku w Anglii w "Statutes of labourers" czytamy o
'master freestone mason' odroznianych od 'roughmen', po francusku
wtedy czytamy o 'mestre macon de franche peer' (macon z cedylka,
ktorej standard Ascii nie uznaje, pewnie tez antymasonski, pfuj!).

W 1723 pojawiaja sie 'Konstytucje' Andersona, kodeks praw
masonskich, ktory z roznymi zmianami i w roznych wersjach
funkcjonuje po dzis dzien. Inspiratorem tych tekstow oprocz pastora
Andersona jest syn uciekinierow hugenockich, pastor Theophile
Desaguliers. Teksty Konstytucji sa bardzo duchowo bliskie i
wczesniejszej o 30 lat Deklaracji Praw, i ideom Locke'a i w ogole
nowoczesnym tendencjom panujacym w Anglii i popularyzowanym np.
przez Royal Society (do ktorego Desaguliers nalezal). Ale od razu
nastepuje rozbicie ruchu, juz przynajmniej trzy loze powoluja sie na
inne, starsze dokumenty i dopiero w 1813 nastepuje Wielka
Unifikacja.

Te starsze dokumenty to "Old Charges" cechu masonskiego. Niektore
najstarsze jak "Regius" z 1390 czy "Cooke" z 1425 sa do tej pory
przechowywane w British Museum w Londynie. Luzna federacja Loz
istniala w Cesarstwie Rzymsko- Niemieckim juz chyba w XII wieku,
najsilniejszym osrodkiem byl Strassburg, ponadto wiadomo o lozach w
Kolonii, Bernie i Wiedniu. Architekt Katedry w Strassburgu Erwin de
Steinbach nosil tytul Obermeister, wiec juz cos w rodzaju Wielkiego
Mistrza. Masoneria zawodowa wysokiego szczebla juz wtedy byla bardzo
przejeta idealami geometrii, jej uniwersalnoscia, jej dominujaca
rola i w mechanice i w estetyce, w zwiazku z czym nalezy uznac, ze
nurt symboliczny istnial juz wtedy. Socjalnie to bylo sredniowiecze.
Wytworzyly sie klany rodzinne - mistrzowie masonscy z ojca na syna,
podczas gdy cale rzesze czeladnikow zostawaly czeladnikami do
smierci, bo nie stac ich bylo na spelnienie bardzo ciezkich
'mistrzowskich' kryteriow finansowych. Dopiero Oswiecenie zlagodzilo
te kontrasty, oczywiscie kosztem innych.

Nowa masoneria zostaje wyeksportowana i to od razu w kawalkach.
Warsztaty francuskie sa powiazane badz z orientacja Jakobicka
(Stuarci), badz Hanowerska, ktora dominuje w Wielkiej Lozy
angielskiej. Powstaje jednak Wielka Loza Francuska (Grande Loge de
France, GLDF), ktora odgrywa istotna role w rozwoju masonerii na
kontynencie (jak twierdza Francuzi).

W 1773 z GLDF wyodrebnia sie Grand Orient. Nie calkiem wiadomo jaka
byla ich wyjsciowa koncepcja, choc opieral sie na tych samych
zasadach liberalnych co GLDF i loze angielskie, az w koncu w 1849 i
1887 skodyfikowal swoj statut, zlaicyzowal sie i zostal uznany za
cos w rodzaju odszczepienca przez Loze - matke, przez Loze angielska
i szereg innych. Poszlo oczywiscie o sprawy duchowe, bo GODF
zadeklarowal calkowita wolnosc sumienia i oderwanie od spraw wiary,
ktora zostala uznana za sprawe czysto prywatna. Skasowano klauzule o
"Wielkim Budowniczym Swiata" i przestano przysiegac na Biblie.

Bo pamietajmy, ze masoneria, ktora (czyt. 'kturom': to zdanie jest w
BIERNIKU, a nie w mianowniku) dzis przeciwstawia sie Kosciolowi i
religii, ktora czesto utozsamia sie z wolnomyslicielstwem i anty-
klerykalizmem powstala jako ruch zdecydowanie pro-religijny i do
dzisiejszego dnia mamy odlamy konserwatywne, a bardzo religijna
Wielka Loza Narodowa Francji (GLNF, nie mylic z GLDF) jako jedyna
obediencja francuska uznawana przez pramatke angielska w ogole
gardzi i nie uznaje Grand Orientu, ktory jest oden znacznie
wiekszy... W koncu juz Locke w swoim "Liscie o Tolerancji"
krytykujac zmuszanie ludzi do nalezenia do jakiegos Kosciola
odrzucal ateizm jako niemoralny. W Konstytucjach Andersonowskich
pojecie Wielkiego Budowniczego Swiata znajduje sie na czolowym
miejscu, o zadnych niedowiarkach mowy nie bylo, przysiegalo sie na
Biblie, ktora stanowila niezbedny element masonskiej liturgii.

I to nie o Pana Boga poszlo Klemensowi XII ktory juz w 1738 r. wydal
bulle "In Eminenti", w ktorej grozil masonom ekskomunika i innymi
przyjemnosciami doczesnymi. Bulla Benedykta XIV z 1751 byla jeszcze
wyrazistsza i jeszcze bardziej polityczna. A artykul 2235 prawa
kanonicznego o ekskomunice masonow zostal wycofany dopiero w 1983.
Przy okazji pol-oficjalny tekst (Osservatore Romano) sugerowal, ze
moze i wszyscy sa bracmi, ale bycie katolikiem i masonem
jednoczesnie to niedopuszczalne!

Jednak w pewnym sensie poszlo o Pana Boga, a wlasciwie o proby
zlamania wylacznosci Stolicy Apostolskiej w dziedzinie ducha. W 18
wieku juz bylo jasne, ze protestantow sie zniszczyc po prostu nie
da. To juz byla inna spolecznosc, inna kultura, czesto inna
organizacja polityczna, ktorej Watykan nie mogl juz nic zrobic. Ale
na kontynencie Europejskim masoneria byla w duzej mierze czescia
spolecznosci katolickiej!

Wiec nie dosc, ze zrodla masonerii byly wyraznie protestanckie, to
prad ten zawieral jeszcze takie rzeczy jak inicjacje, przysiege
dochowania tajemnicy, kontakty miedzy masonami roznych krajow i
ewidentny wplyw na niektorych politykow. Poslugiwal sie takze tezami
o wolnosci mysli.

Mimo dosc scislej hierarchii stopni i administracji lozami masoni
mieli zagwarantowane konstytucyjnie swobode od jakichkolwiek
dogmatow (oprocz solidnego, personalnego monoteizmu). Mieli
gloszenie tez o rownosci, solidarnosci, a nawet braterstwa. A jednak
bez przesady, bo i cenzus majatkowy byl widoczny i kobiety nie byly
(i nie sa) za bardzo godne kielni i mlotka i mason zeswinic sie tez
moze i drugiego masona zbankrutowac albo politycznie wykolegowac, w
niektorych lozach kwitnie nepotyzm i korupcja, wiec calkiem normalni
ludzie, ktorzy winni sie podporzadkowac zwierzchnosci duchownej. A
nie chca.

I jeszcze jedno. Nie liczac nielicznych i to malo powaznych
przypadkow (np. Leo Taxil, boki zrywac) stosunkowo nieczesto bylo
slychac o masonach - zdrajcach, ktorzy by wreszcie wyjawili te
straszne tajemnice.

Niewiele tego. Czytelnik moze skomentowac, ze i tak z zasady nie ma
zaufania do zadnych tajnych organizacji. OK, ja tez. Z czego nic dla
nikogo nie wynika.

To juz lepiej mozemy sie razem skrobac po glowie dlaczego do
masonerii nalezy np. Roland Dumas, minister spraw zagranicznych
Francji, dlaczego nalezal tez Benjamin Franklin oraz prawie caly
rzad Kierenskiego, nie tylko on sam. Dlaczego Konstytucja Trzeciego
Maja wyszla w duzej mierze spod rak masonow (np. Potocki, czy krol
Stas); dlaczego ta potworna zmowa i tak nie zapobiegla bitwie pod
Waterloo, mimo, ze do wolnomularstwa nalezeli i Wellington i Bluecher
i wiekszosc marszalkow Napoleona z Neyem na czele i dlaczego w
Polsce inny minister, niejaki pulkownik Beck tak byl niechetny
masonom, ze formalnie masoneria jest zakazana po dzis dzien (dekret
z 22 listopada 1938, art. 624), ale juz sa przynajmniej 2 loze w
Warszawie: 'Nadzieja' oraz 'Wolnosc Odzyskana' i powstaja nowe w
Krakowie, w Katowicach...
_________________________________

CIAG DALSZY (M.C. i J.K-uk) W PRZYGOTOWANIU

____________________________________________________________________

            JERZY GIEDROYC O POLSCE PO UPADKU KOMUNIZMU
            ===========================================

[Nowy Dziennik, 4-5 stycznia, 1992]
[Zapis ze spotkania z J. Giedroyciem w Centre du Dialogue w Paryzu,
 przytoczyl Zbyszek Pasek]

- Czy przypuszczal pan, ze dozyje do upadku komunizmu w Polsce i
odzyskania niepodleglosci? Czy jakies wydarzenia zaskoczyly pana w
sensie pozytywnym, a co najbardziej pana rozczarowalo?

- Od kilkudziesieciu lat bylem przekonany, ze imperium sowieckie
musi sie rozpasc. Nie przypuszczalem, ze nastapi to jeszcze za
mojego zycia i ze nastapi tak nagle. Pozytywnie uderzyla mnie
jednolita postawa spoleczenstwa i jego gotowosc do poswiecen. Nie
zdala egzaminu elita "Solidarnosci", ktora do tego nie byla
przygotowana. Bala sie przejmowania wladzy, prowadzila tylko dialog
i doprowadzila do szeregu niepotrzebnych kompromisow. Np. mianowanie
Jaruzelskiego prezydentem bylo wynikiem manipulacji dosyc
nieprzyzwoitych, zeby nie doprowadzic do zupelnego pogromu PZPR-u po
wyborach. To bylo dla mnie niezrozumiale. Nie bylo tez programu.
Kilkanascie lat temu przekonywalem dzialaczy "Solidarnosci", ze
program powinien byc. W okresie Traktatu Wersalskiego delegacja
polska miala dokladna dokumentacje na wszystkie tematy. Tu tego nie
bylo.

- Jak okreslilby pan miejsce PRL-u w historii Polski? Jaki jest pana
poglad na dekomunizacje?

- PRL byla panstwem wasalnym, regulowanym przez Zwiazek Sowiecki,
ale panstwem polskim. Oprocz rzeczy nieszczesliwych przeprowadzono
rzeczy pozytywne, ktore zostaly. Mowienie o tym, ze jestesmy dzisiaj
III Rzeczpospolita wydaje sie niescisle i niepowazne.
Dekomunizacja, stawianie tzw. grubych kresek, itd., to sa rzeczy
bardziej zlozone. W partii komunistycznej, czyli PZPR, byl szereg
ludzi wartosciowych, ktorzy oddali czy oddaja bardzo powazne uslugi
panstwu. Powiedzmy sobie - ilu dawnych przywodcow opozycji ma w
swoim rodowodzie przynaleznosc do partii!

Zarzut pod adresem obecnej elity - jest ona po prostu niewychowana;
np. stosunek do gen. Jaruzelskiego - zrobiono wszystko, zeby wladza
nie zostala przez niego przekazana, nie zaproszono go nawet na
posiedzenie Sejmu. To sa po prostu kwestie dobrego smaku.

- Jaka powinna byc dzisiaj rola panstwa - w gospodarce i kulturze?

- Przez dluzszy czas wyobrazalem sobie, ze nie mozna przeprowadzic
ewolucji gospodarki wolnorynkowej bez interwencji panstwa. Tak samo
w dziedzinie kulturalnej. Nauka, kultura nie przynosza zadnego
dochodu - tu rola panstwa ma charakter zasadniczy. Obecna polityka
nie spelnia tej roli.

- Jaka jest panska wizja ustroju Polski?

- Do uchwalenia nowej konstytucji nalezy opierac sie na
dotychczasowej. Uchwalanie malej konstytucji, to co robi Walesa,
wywola tylko wiele zametu. Chyba, ze jego celem jest wzmocnienie
wladzy osobistej. Rola prezydenta: w moim przekonaniu nalezy do
niego powolywanie premiera, ale nie odwolywanie go, bo to rola
parlamentu; dalej - rozwiazywanie parlamentu, oglaszanie stanu
wyjatkowego lub wojennego, mianowanie naczelnego wodza. Wybory
prezydenta w glosowaniu powszechnym, moim zdaniem, niepraktyczne,
kosztowne, i daja pole do demagogii, do ktorej nie wszyscy sa
sklonni. Powinien byc wybierany przez elektorow. W kolegium
elektorskim widzialbym 1/3 przedstawicieli samorzadu terytorialnego,
1/3 przedstawicieli nauki i sztuki i 1/3 reprezentantow zwiazkow
zawodowych i samorzadow pracowniczych. W wyborach do Sejmu dla
unikniecia rozdrobnienia na male grupki nalezy wprowadzic bariere 5
proc zdobytych glosow, tak jak jest w Niemczech. Liczba poslow i
senatorow jest - jak na nasze potrzeby - bardzo duza; powinno sie ja
zredukowac co najmniej o 1/3. Prawo do strajku musi byc
zagwarantowane, ale ograniczone - nie moga strajkowac sluzby
zdrowia, transportu i bezpieczenstwa. Spory powinny rozstrzygac sady
rozjemcze, aby strajkow bylo jak najmniej. Kosciol musi byc
oddzielony od panstwa, a stosunki uregulowane przez konkordat.
Duchowienstwo nie moze uprawiac polityki. Ostatnie wybory byly
gorszacym przykladem lamania tej zasady, i to mimo zakazu
Episkopatu. Ksieza agitowali za poszczegolnymi partiami i osobami
nawet w dniu wyborow, w godzinach glosowania. Niezrozumiale sa dla
mnie pewne przywileje Kosciola, np. nadzialy ziemi z panstwowego
zapasu ziemi, kiedy jej nie ma dla ewentualnych repatriantow z
bylego Zwiazku Sowieckiego.

- Jakie niebezpieczenstwa wewnetrzne groza dzis Polsce?

- Bardzo powazne. Rosnace zniechecenie, a nawet desperacja. Stale
obniza sie poziom zycia, rosnie bezrobocie, panuje kryzys w
rolnictwie i brak zaufania do wladzy. To moze byc wybuchowe.

- A jakie niebezpieczenstwa zewnetrzne?

- Stosunki z Rosja sa bardzo wazne: to ogromny kraj, ma bogactwa
naturalne nam bardzo potrzebne, czyli powinno nam zalezec na dobrych
stosunkach z tym krajem. A wiec powinna nastapic normalizacja i
kontynuacja. Niepodleglosc Ukrainy to zjawisko historyczne. Dobrze,
ze Polska pierwsza ja uznala (rzadko chwale min. Skubiszewskiego,
ale to zrobilo dobre wrazenie). Musimy dbac o jak najlepsze stosunki
z tym sasiadem, ktory moze stac sie potega militarna majac wplyw na
posowiecki potencjal militarny. A sa zjawiska niebezpieczne, choc na
razie marginesowe. Na zachodniej Ukrainie pojawiaja sie grupy
szowinistyczne i antypolskie. Pojawianie sie w Polsce
szowinistycznych grup zadajacych oddania oddania Wilna i Lwowa tez
moze zaklocic poprawne stosunki. Trzeba pamietac, ze wszedzie tam,
na wschodzie i polnocy, dopatruja sie zakusow polskiego
imperializmu. Co do Niemiec, to przy calym krytycyzmie do nich i ich
przeszlosci - jest to spoleczenstwo, ktore nie przejawia checi
rewindykacji terytorialnych. Daleko jeszcze do skolonizowania
Polski. Niemcy nie spiesza sie do inwestowania w Polsce - z nasza
wielka strata. Ich inwestycje u nas prawie nie istnieja.

- Jakie stosunki powinny nas laczyc z sasiadami z polnocy, z Litwa,
jakie mamy wobec tego kraju obowiazki?

- Z Litwa lacza nas najsilniejsze zwiazki historyczne, a takze duza
polska mniejszosc. Procz tego - wazny jest los Kaliningradu,
Krolewca. Sa dyskutowane rozne projekty losu tego obszaru w
przyszlosci. Np. utworzenie tam republiki Niemcow rosyjskich - to
byloby ogromne zagrozenie. Bez dobrej sasiedzkiej wspolpracy z Litwa
nie mozna problemu Krolewca rozwiazac. Na Bialorusi istnieje caly
splot zagadnien narodowosciowych i religijnych - nie mozna tego
bagatelizowac. Pamietajmy, ze istnieje duza mniejszosc bialoruska w
Polsce, z ktora moga byc klopoty, oby pomyslnie rozwiazywane. Jaka
bedzie przyszlosc Bialorusi - nie wiadomo. Czy ten niezbyt jeszcze
rozwiniety narod okrzepnie w przyszlosci - trudno powiedziec.

- Jak pan zapatruje sie na wspolprace z sasiadami z poludnia, z
Czecho- Slowacja i Wegrami?

- Ta wspolpraca trzech krajow ma dla nas zasadnicze znaczenie.
Powinna sie np. rozwijac scisla wspolpraca wojskowa, taka jak miedzy
Francja i Niemcami. Niestety jednak, te kraje - a zwlaszcza Czecho-
Slowacja - zachowaly duzo nieufnosci do nas w zwiazku z bledami
popelnionymi w przeszlosci. W zwiazku z ruchem nacjonalistycznym w
Slowacji mozna sie obawiac, zeby w Polsce nie odzyly przedwojenne
tendencje popierania dazen niepodleglosciowych Slowakow. To jest
niebezpieczne i nierealne.

- Jaka powinna byc rola emigracji? Czy mozna jeszcze dzis mowic o
emigracji politycznej?

- Nie mozna juz mowic. Osrodek londynski bardzo sie pospieszyl i
przekazal insygnia wladzy prezydentowi Walesie przed wyborami
parlamentarnymi i uchwaleniem nowej konstytucji. Rola emigracji i
jej instytucji moze byc bardzo wazna: takich instytucji jak Instytut
Sikorskiego, osrodek dokumentacji i opracowan, Biblioteka Polska w
Londynie, Biblioteka Polska w Paryzu. To sa instytucje, ktore
powinny byc utrzymane i dotowane. Jestem bardzo przeciwny
tendencjom, zeby przekazywac do kraju sztandary czy archiwa. Trzeba
miec w pamieci historie Rapperswilu. A mowiac szczerze - Polski dzis
nie stac na konserwacje tych zbiorow. To sa rzeczy bardzo kosztowne.
Razi w tej chwili inflacja odznaczen i awansow na emigracji. Sprawa
obywatelstwa: jestem przeciwny podwojnemu obywatelstwu - trzeba sie
zdecydowac. Na dluzsza mete jest to szkodliwe. Walka osrodkow
emigracyjnych o prawo glosowania narobila wiele halasu wlasciwie o
nic: kto na emigracji zna dzis sylwetki kandydatow, programy partii?
"Wspolnota Polska" pracuje zle, odziedziczyla wady Towarzystwa
"Polonia". Najwazniejszym zadaniem jest zajecie sie losem Polakow w
ZSRR. Najlepszym rozwiazaniem byloby stworzenie strefy polskiej w
Kazachstanie i Uzbekistanie, gdzie Polakow jest okolo pol miliona.

- Jaka jest pana wizja Polskie i jej roli w swiecie?

- Polska moze stanowic lacznik miedzy wschodem i zachodem Europy,
przyczynic sie do powodzenia procesow demokratyzacyjnych w Rosji i
na Ukrainie. Mozemy miec wplyw na formowanie inteligencji
rosyjskiej, np. przez uruchomienie studium na Uniwersytecie im.
Lomonosowa w Moskwie. Moglby tam powstac osrodek socjologiczny
kierowany przez znakomitych polskich socjologow. Studium w Moskwie
przyniosloby i ten pozytek, ze pomogloby ksztalcic inteligencje dla
mniejszosci polskiej w Rosji. Gdy sie ja ksztalci w Polsce - nie
wraca do Rosji...

- Jak pan widzi wyjscie z obecnej sytuacji w Polsce?

- Rzad jest niezdolny do rzadzenia. Najlepszy bylby rzad ocalenia
narodowego, ktory widze na czele z prof. Letowska, osoba o
nieposzlakowanej opinii i umiejetnosciach. Rzad powinien otrzymac
specjalne pelnomocnictwa na jeden rok. Przystapic do walki z
korupcja. Nie cofac sie nawet przed utworzeniem sadow specjalnych.
Nalezy anulowac zezwolenie premiera Bieleckiego na uczestniczenie
czlonkow rzadu i wysokich urzednikow w przedsiebiorstwach prywatnych
- tego nie ma nigdzie na swiecie!

Gospodarka dazy do oparcia jej na kapitale zagranicznym. Tymczasem
jest w Polsce wlasny kapital, ale dyskryminowany. Trzeba mu przyznac
te same prawa, co zagranicznemu, wprowdzic wiecej jasnosci w
przepisach. Popierac prywatny przemysl i rzemioslo.

Uporzadkowac sprawy wojska. Stworzyc polska doktryne wojskowa -
wysylanie oficerow na staze zagraniczne na wszystkie strony swiata
poglebia tylko balagan. Utworzyc w polsce nowoczesne szkolnictwo
wojskowe - Wyzsza Szkole Wojenna dla kadr dowodcow, szkolnictwo
wojskowe, wzorem II Korpusu i gen. Andersa, dla kadry oficerskiej,
ktora moglaby zastapic istniejacych jeszcze politrukow. Mozna by
wprowadzic stopien oficerski dla inteligentow nadajacych sie do
pracy oswiatowej w wojsku.

Nalezy powolac komisje do spraw Slaska, bardzo wazna dla stosunkow
polsko-niemieckich. Przy Radzie Ministrow nalezy powolac Komisje do
spraw narodowosciowych: powinna ona w krotkim czasie przedstawic
dokumentacje do tzw. Operacji "Wisla" (przesiedlanie Ukraincow),
zajac sie sprawami praw mniejszosci litewskiej i bialoruskiej do
samorzadu, rozwoju oswiaty i kultury. Jednorazowo nalezy nalozyc
kontrybucje na miliarderow. Wprowadzic zakaz przyjmowania subwencji
z zagranicy. Zlikwidowac przerosty funkcji ministerialnych przy
prezydencie - wystarcza zwykli referenci w jego kancelarii. Staze
zagraniczne, ostatnio tak liczne, nalezy ograniczyc, wykorzystywac
je pod katem potrzeb panstwa i gospodarki, wysylac wlasciwych ludzi,
ktorzy zdobyte wiadomosci potrafia zastosowac w Polsce. Gleboka
reforme przeprowadzic w sluzbie zagranicznej - jest ona zbyt
rozbudowana i ma wydatki "ponad stan". Klasa rzadzaca powinna dawac
przyklad - skromnie zyc, ograniczyc wydatki na reprezentacje,
zmniejszyc "dwor" prezydenta w czasie zagranicznych wyjazdow,
ograniczyc klujace w oczy rozjazdy po swiecie poslow i senatorow.

- Dlaczego - mimo licznych zaproszen - nie pojechal pan do Polski?

- Nie widze celowosci mojego wyjazdu do Polski, ani roli dla mnie,
ktora moglbym odegrac w kraju. Poza tym boje sie wykorzystania mojej
osoby w Polsce przez jakies sily, ktore moglyby to uczynic
niezgodnie z moja wola. To mogloby sie zdarzyc.

__________________________________________________________________

                    OPOWIESC WIGILIJNO-POLONIJNA
                    ============================

Adach Smiarowski (Smiarowski@cua.bitnet)


Zdarzylo sie tedy, ze dni sie wypelnily i nastapilo wywalenie ludu
pracujacego z fabryki. Mialo to wiele fachowych okreslen, ktore w
skupieniu i polglosem, z naleznym nabozenstwem i patosem, powtarzal
lud juz nie pracujacy, lud jeszcze pracujacy oraz eksperci wszelacy
od nawozow i nie tylko. Istnialo takze niewiele okreslen
niefachowych, ktore wszyscy zainteresowani, tzn. absolutnie wszyscy,
powtarzali bez namaszczenia, niechetnie i glosem znudzonym. W barze
"76" pan Heniu rzekl do sasiada:

- Wyrypali mnie z roboty.

Sasiad konsumowal kiszke.

- Recesja - odparl.

- Niemniej jednak wyrypali, na zbity pysk.

Sasiad nalal piwo do szklaneczki.

- Z powodu ekonomia - zauwazyl.

- Nie zmienia faktu, ze jestem bezrobotny.

Sasiad dopil piwo i powrocil do swiata interesu. Jako kierownik i
jedyny akcjonariusz biura podrozy "Kuperas Travel, Inc." mial
nienormowany czas pracy.

- Panie Heniu, pan sie uciesz! Jakze czesto sie panu wydarzyly
wakacje na wciagu ostatnich lat? Nieczesto! Pan bierz swoj zapomog
ze soszalsekurity i pan wybywaj we swiat. Pan badz turysta!

- Recesja - odparl tym razem pan Heniu.

- Czniaj pan recesje! Pan sie relaksuj za pomoca biuro podrozy
"Kuperas Travel, Inc."! Pan sie pakujesz a ja zalatwiam strona pro
forma.

Nazajutrz rano pan Heniu znalazl sie w samolocie unoszacym go do
upojnego Cancunu, gdzie firma "Kuperas Travel, Inc." wyslala go za
niewielka kompensata 380 dolarow. Pan Kuperas dolozyl gratis torbe
podrozna z napisem "Kuperas Travel, Inc. - we're wherever you're"
oraz dopiskiem po polsku "Bon wojaz!"

Na lotnisku w Cancunie powital pana Henia urzednik meksykanski.

- Merry Christmas!

- Felices Pascuas - odparl pan Heniu.

W drodze do pieciogwiazdkowego hotelu kierowca autobusu sprzedal
panu Heniowi trzy piwa Corona oraz bransoletke z czystego srebra z
jeszcze cieplym atestem, wszystko za 6 dolarow. W hotelu ostrzezono
pana Henia, by zamykal drzwi balkonowe w czasie otwierania drzwi
frontowych.

- Przeciag - powiedziano. - Dwoch nam juz wywialo. Razem z gotowka,
niestety.

W pokoju pan Heniu przebral sie w slipki, ktore kupil tuz przed
wyjazdem w biurze podrozy. Z przodu byl namalowany labadz a z tylu
widnial napis "Kuperas Travel, Inc. - we're wherever you're". Na
plazy lalo. Pan Heniu wycofal sie do holu, gdzie za niewielka oplata
pomogl pewnemu rzemieslnikowi wymalowac tajemne znaki Majow na dwoch
glinianych garnkach. Za nieco wieksza oplate rzemieslnik pozwolil
zabrac panu Heniowi jeden z garnkow, przy czym zaklinal sie, ze jest
to najlepszy interes, jaki pan Heniu kiedykolwiek zrobil, bowiem
garnki maja dwa tysiace lat i wartosci ich nie da sie oszacowac w
zadnej istniejacej walucie.

Z drugiej strony hotelu nie padalo. Pan Heniu znalazl przyjemny
stawik i potaplal sie w nim przez godzine w celach relaksowych. Na
brzegu stawiku zgromadzilo sie w miedzyczasie pol obslugi hotelowej,
pokrzykiwalo wesolo i zabawialo czynieniem zakladow, jak dlugo
jeszcze bedzie sie pan Heniu beztrosko plawil. Wreszcie pojawil sie
przedstawiciel agencji "Viaje Kuperas y Mayas", rzucil do wody kolo
ratunkowe i zaczal bosakiem walic w wode wzywajac pana Henia po
hiszpansku. Pan Heniu ominal szczesliwie i bosak i kolo i wydostal
na brzeg kolo tabliczki "Cuidado con los cocodrilos". Hotelarze
przestali swoje "Hola! Amigo!", poplacili zaklady i rozeszli sie
niemrawo do pracy.

Pan Heniu ruszyl na plaze. Obmyl sie w oceanie z lilii wodnych i
wodorostow, po czym legl na lezaku w celach relaksowych. Udalo mu
sie przysnac i przypiec. Tej nocy popiskiwal cicho, jak dziecko.

Rano obudzil go telefon. Dzwonila konsjerzka.

- Prosze wyjrzec przez balkon - powiedziala. - Za chwile bedzie
lecial pelikan.

Pan Heniu wyjrzal ciekawie przez balkon. Kochal przyrode. Po chwili
przelecial majestatycznie potezny pelikan, ciagnac za soba
transparent "Viaje Kuperas y Mayas - we're wherever you're". Z
dzioba zwisal mu sznurek, na ktorego koncu jechal po plazy
czterokolowy pojazd z grubymi oponami.

Pan Heniu cierpial obskornie. Okryty recznikiem przemknal sie do
plazowej cabany, gdzie uczono meksykanskich obyczajow swiatecznych.
Wykladal tlusty Meksykanczyk w jezyku na migi. Bral do geby szczypte
soli, zalewal szklaneczka tequili i zagryzal cwiartka zielonej
cytrynki. Pan Heniu ulegl urokowi egzotycznego rytualu.

Po poludniu pan Heniu poczul drazaca serce nostalgie. Zblizal sie
wieczor wigilijny. Wykladowca wzruszal sie nostalgia pana Henia,
ktory przemawial swiatecznie:

- Guzik wiesz, osiolku betlejemski. Skad mozesz wiedziec, co to jest
Wigilia?

- Si, si, amigo. Nochebuena.

Przed pierwsza gwiazdka pan Heniu pojawil sie razem ze swym mentorem
w domku na drugiej stronie laguny, gdzie nastapil dalszy etap
wtajemniczania. A gdy i luminaria delikatnie rozjasnily wczesny
tropikalny zmierzch, pan Heniu przypomnial dawniejsze wigilie i
wzruszenie go ogarnelo. Sol i cytrynke zostawil gospodarzowi, ktory
nie poscil. I tak doczekali pasterki, na ktora nie poszli.

W pierwszy dzien swiat pan Heniu plawil sie lagodnie i nieznacznie
wystawial ku sloncu niepoparzona strone. Na skale siedzial gruby
tubylec, w gatkach i z gwizdkiem. Byl to ratownik, ktorego
obowiazkiem bylo ostrzeganie plazowiczow przed przejezdzajacym
pelikanem. Do wody nie wchodzil. Panu Heniowi wydal sie
niekompetentny, ale w recepcji zapewniono, ze ratownik jest
niezatapialny. Postanowil wiec pan Heniu przeprowadzic eksperyment,
nad ktorym zastanawial sie jeszcze w latach szkolnych, a ktorego
nigdy nie mogl przeprowadzic, bowiem w Mszanie Gornej nie bylo
morza, a w Detroit nie bylo mozna. Eksperyment byl prosty i polegal
na sprawdzeniu, czy morze moze wyrzucic rozbitka na plaze w stanie
zywym. W razie niepowodzenia, Robinson Crusoe byl lipa.

Przez dlugi czas unosil sie pan Heniu na falach tuz przy brzegu. Po
wigilii cialo jego mialo naturalny bezwlad, co ulatwialo
eksperyment. Wreszcie jakas silniejsza fala rzucila go o piasek aby
zaraz potem zabrac z powrotem do morza. I tak sie to ciagnelo przez
czas jakis. Pan Heniu zaczal tracic nadzieje, kiedy ocknal sie na
plazy pod spodem. Z wierzchu lezal gruby ratownik z gwizdkiem i
sztucznie oddychal metoda usta-usta.

Wyczyn ratownika przypomnial panu Heniowi o sprawie najwazniejszej.
Pod wieczor wyruszyl do miasteczka, gdzie za pomoca niewielu slow
rodzajowych doszukal sie przyjemnej Meksykanki po wcale swiatecznej
cenie. Pan Heniu przekonal sie na wlasnej skorze, tej poparzonej i
tej nie, ze obyczaj meksykanski daleko nie odbiega od obyczajow
innych chrzescijanskich narodow. Wracajac do hotelu przypomnial
sobie kilka polskich osiagniec i doszedl do patriotycznego wniosku,
ze nasi gora, choc nasze dolem.

Przed hotelem staly cztery potezne maszty a na jednym z nich
lopotala pasami czerwien, zolc i czern. Pan Heniu przelazl przez
zywoplot, sciagnal flage na dol i odsalutowal byle jak. W hotelu
nakrzyczal na urzednikow w recepcji i kazal im poszukac flagi
polskiej.

Przy otwieraniu pokoju okazalo sie, ze drzwi od balkonu byly
otwarte. Z trudem pokonal pan Heniu huraganowy przeciag. Po
sprawdzeniu inwentarza ruchomego stwierdzil, ze wywialo gotowke.

- Drobiazg - oswiadczyla konsjerzka na dole. - Zwykle bywa
odwrotnie. Ma pan szczescie.

- Malo - powiedziala konsjerzka. - Ma pan ogromne szczescie! Jutro
rano prosze przyjsc do mnie. Wylosowal pan darmowe sniadanie. Cale
10 dolarow! Przy okazji nasz przedstawiciel pokaze panu wszystkie
detale hotelowe i dowie sie pan, jak mozna zaoszczedzic grube
tysiace na wakacjach w naszym upojnym Cancunie!

Rano powital pana Henia Alex i zaprowadzil na sniadanie. Alex byl
bardzo przyjacielski i opowiadal jaki to cymes jest Cancun. Mielil
pana Henia, ktory caly czas obzeral sie ze stoickim spokojem. Na
koniec Alex zaciagnal pana Henia do kilku luksusowych apartamentow
po czym zaprowadzil na dol, gdzie w malej salce przejal pana Henia
inny rownie przyjacielski jegomosc, ktory przedstawil sie jako
Chris. Chris byl pocieszny i ciagle sie cieszyl.

- Cieszy mnie, ze pan chce zostac czlonkiem naszego swietnego Klubu
Wakacyjnego, Henry - cieszyl sie Chris po angielsku.

- Ja tez sie ciesze - odparl rowniez po angielsku pan Henry, ktory
sie wlasnie o tym dowiedzial.

Chris roztoczyl przed oczyma pana Henia cudowne miraze luksusowych
hotelow, wspanialych plazy, najwabniejszych zakatkow turystycznego
swiata. Pan Heniu siedzial wniebowziety.

- To wszystko jest panskie, Henry! - wykrzyknal na koniec Chris.
- Panskie, za niewielka oplate czlonkowska naszego Klubu!

- Oplate?

- Niewarte nawet tego slowa. Coz znaczy oplata, jesli mozna byc
czlonkiem naszego Klubu? Nic nie znaczy!

- Nic nie znaczy - zgodzil sie pan Heniu.

- Pan mysli, Henry, ze cena zasadnicza jest 20 tysiecy dolarow?

- Nie mysle - odparl pan Heniu.

- A moze nawet pan podejrzewa, Henry, ze wiecej, bo tyle trzeba
zaplacic, by dostac sie do zapyzialego i podrzednego jakiegos tam
klubiku.

- Nie podejrzewam - odpowiedzial pan Heniu zgodnie z prawda.

- Ja panu cos powiem, Henry! Ja, dlatego, ze dzis swieta, jestem w
stanie sprzedac panu udzial za ...

- za ...?

- No? Nie zgadlbys pan! Za ledwie ... 12 tysiecy!

- Nie zgadlbym - potwierdzil pan Heniu.

- Czy chce pan zaplacic gotowka?

- Nie chce.

- W porzadku, Henry. Bierzemy karty kredytowe, a mozemy tez rozlozyc
calosc na dogodne raty.

- Bardzo wygodne - oswiadczyl pan Heniu.

- Bardzo - potwierdzil Chris. Nagle poderwal sie i pognal do innego
pokoju, skad rozlegl sie dzwonek telefonu. Gdy wrocil, byl bardzo
tajemniczy i rozgladal sie dookola. Wreszcie usiadl kolo pana Henia,
kiwnal na niego palcem i polozyl palec na ustach.

- Psst! - szepnal mu do ucha. - Straszna okazja! Szef wyjechal
wlasnie do Las Vegas! Panie Henry, to sie panu udalo! Cieszy sie
pan?

Pan Heniu sie ucieszyl.

- Dopoki nie ma szefa, caly interes w moich rekach. Musze zaraz
zadzwonic do mojej babci. Jak sie dowiedziala, ze na swieta
sprzedajemy udzialy po 12 patoli, to powiedziala, ze kupuje na pniu!
Ona ma 94 lata i mowi, ze jeszcze tak dobrego interesu nie widziala
jak zyje! "Chocby rok, ale jaki interes!" - to dewiza mojej starej
babki. Ale sie ucieszy, jak sie dowie, ze moge jej to sprzedac za
.. No? Zgadnie pan, Henry?

- Nie.

- Za ... 9950 dolarow! Musze panu pogratulowac!

Chris serdecznie potrzasal dlonia pana Henia, ktory czul sie
szczesliwy. Chris przyniosl kupe formularzy i zabral sie za
wypelnianie gaworzac pociesznie.

- Ale ma pan szczescie, moj Boze! Jak pan chce to zaplacic?

- A ile? - zapytal pan Heniu.

- Drobiazg. 9950 dolarow, ale plac pan dwa patole z reki a reszte
dam panu na raty, jakich pan nie widzial.

- Okey - rzekl pan Heniu. - Do zobaczenia na plazy.

- Co sie stalo?

Pan Heniu odparl z namaszczeniem i po polsku:

- Nie ma frajerow!

- Sa - odparl rowniez po polsku Chris. - Z czego bym zyl?

- A bo ja wiem? I czy tu w ogole mozna zyc?

- Masz! Podatki niskie, pogoda przyjemna, woda czysta, czysta tez
sie znajdzie.

- Podatki od czego? - zainteresowal sie pan Heniu.

- Roznie.

- Ide na plaze - pozegnal sie pan Heniu. - Wesolych Swiat.


Gdy samolot zakolowal na lotnisku, pan Heniu poczul sie swiatecznie.
Padal snieg. W skrzynce pocztowej lezala kartka ze Swietym
Mikolajem. Mikolaj usmiechal sie poczciwie. Na saniach widnial napis
"Kuperas Travel, Inc.". Z drugiej strony sam pan Kuperas dopisal
czerwonym mazakiem: "We're wherever you're."

____________________________________________________________________

Redakcja "Spojrzen": Jurek Krzystek     (krzystek@u.washington.edu)
                     Zbigniew J. Pasek  (zbigniew@caen.engin.umich.edu)
                     Jurek Karczmarczuk (karczma@frcaen51.bitnet)

Copyright (C) by Jerzy Karczmarczuk 1992. Copyright dotyczy
wylacznie tekstow oryginalnych i jest z przyjemnoscia udzielane pod
warunkiem zacytowania zrodla i uzyskania zgody autora danego tekstu.

Poglady autorow tekstow niekoniecznie sa zgodne z pogladami redakcji.

Prosby o prenumerate i numery archiwalne do Jurka Krzystka

____________________________koniec numeru 12_______________________